Jedno z trzech podejść:
1) Fajnie? Wreszcie będziecie mogli odpocząć, zrelaksować się, nic nie robić i cieszyć się sobą :) Wiem, że są tacy, którzy z utęsknieniem czekają na ten pierwszy dzień po (ja też czekałam). 2) Jaki koniec, przed Wami jeszcze cała masa ślubnych i poślubnych obowiązków i zadań? Fakt. Teraz czeka na Was wymiany dokumentów, podróż poślubna, inne mniej lub bardziej przyjemne elementy tej listy.
3) Trochę szkoda? Albo nawet bardzo... Bo podobno najpiękniejszy dzień w życiu ma się za sobą, bo trochę smutno, bo ciężko z pracy na najwyższych obrotach przestawić się na nic nierobienie, bo są ludzie, których napędza ciągłe dążenie do wyznaczonego celu...
O tym, że w najpiękniejszy dzień w życiu nie wolno wierzyć kiedyś Wam już pisałam (troszkę np. tu). Dziś będzie o tym gdzie i w czym szukać nowych celów i ekscytujących projektów do realizacji, jeszcze bardziej razem :)
Jakie masz przed sobą wyzwania w najbliższej przyszłości?
To pytanie, które niedawno zadała mi koleżanka. Mnie, osobie która skończyła studia, ma pracę, mieszkanie i ślub na koncie. Jakaś podróż, nie? To za mało. Dziecko? E, jeszcze nie. Z przerażeniem stwierdziłam, że nie mam wyzwań i przez chwile było mi bardzo, baaaaardzo głupio. Nie można nie mieć marzeń i celów, ale tym bardziej nie można nie mieć czegoś co będzie dla nas wyzwaniem! Ja po dniu myślenia już mam odpowiedź na to pytanie. Teraz Wasza kolej. Co jest Waszym wyzwaniem z najbliższym czasie?
Couple Bucket List :)
Słyszeliście o "Bucket List", liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią? Możecie taką listę stworzyć jako para, uwzględniając Wasze wspólne marzenia, a także te osobiste (tym sposobem serwujecie sobie jeszcze większe wsparcie drugiej osoby w swoich prywatnych celach, fajne, co nie?). Zacznijcie od tego co dla Was oczywiste ("wziąć ślub", "kupić mieszkanie"), a potem przejdźcie do tego co mniej konwencjonalne i trudniejsze w realizacji ("śmiganie na łyżwach na lodowisku przy Rockefeller Center") ;)
Co tu robi ten wpis? Czasem zauważam, że ślub dla niektórych jest tak wielkim wydarzeniem, że wszystko po nim wydaje się nijakie i szare. Do tego stopnia, że ich życie ślubną rzeczywistością się przedłuża i bardzo łatwo im utknąć na tym etapie. A ja bardzo nie chciałabym, abyście gdzieś utknęli na dłużej niż chcecie, na dłużej niż na chwilę potrzebną na złapanie trzech oddechów (i chyba też troszkę dlatego czasem odsyłam Was do fajnych miejsc prowadzonych przez osoby po ślubie, a i sama takie miejsce nieudolnie próbuję stworzyć - ale kiedyś się uda :)).
Jak traktujecie ślub? Jako punkt kulminacyjny całych przygotowań? Trochę w tym racji, ale ślub to nie meta wyścigu. To dopiero początek, a wszystko przed jest tylko rozgrzewką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz