poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Bieg w sukniach ślubnych II

Z miłości do sportu, trampek przy sukni ślubnej i chęci robienia dobrych rzeczy, czyli kilka słów o Biegu w sukniach ślubnych :)

13 września 2015 roku odbędzie się druga edycja Biegu w sukniach ślubnych zorganizowanego przez telewizję TLC. Wydarzenie będzie miało miejsce na warszawskiej Agrykoli i wystartuje równo o godzinie 10:00. Tym razem akcja skupi się na pomocy Annie Krupie (podopiecznej Fundacji Anny Dymnej), która urodziła się bez rąk i obecnie samotnie wychowuje córkę. Cały dochód będzie przeznaczony na sfinansowanie zakupu auta dla Ani, które będzie dostosowane do prowadzenia przez osobę niepełnosprawną i umożliwi jej codzienne funkcjonowanie (choćby zawiezienie córki do szkoły czy pojechanie do pracy).
Terasa do przebiegnięcia to tylko jeden kilometr, a rok temu dystans o połowę krótszy pokonywały nawet kilkulatki. W końcu niekoniecznie trzeba biec,zawsze można truchtać, maszerować i spacerować (za czołganie zapewne też nie zdyskwalifikują) :)
 
Co zrobić, aby wziąć udział?

1. Kupić pakiet startowy na www.eventim.pl
Jego koszt to 60 złotych i jak zaznaczałam na wstępie - cały dochód ze sprzedaży pakietów idzie na pomoc Ani Krupie.

2. Kupić bilet na metro, autobus, samolot lub zatankować własne auto.
Ja właśnie lekko rozpaczam, bo zniknęły tanie bilety na loty, a perspektywa kilku godzin w autobusie na trasie Wrocław-Warszawa nie jest kusząca. Nie popełniajcie mojego błędu, kupujcie bilety już teraz.

3. Przygotować suknię ślubną.
Nie posiadacie sukni, bo jeszcze nie wychodziłyście za maż? A może jesteście mężczyznami i również chcecie wystartować (i zgarnąć główną nagrodę :D)? W pakietach startowych znajdziecie nie tylko numery startowe, ale także białe, tiulowe spódnice i welony :)

Dlaczego warto? 

1. Możecie pomóc. 
To największa wartość biegu do której w gratisie dostajecie dobrą zabawą i masę frajdy. Lepiej się nie da :)
Aby pomóc nie musicie koniecznie biec (uf, co za ulga, co nie? ;)). Możecie przelać dowolną kwotę na konto fundacji (więcej informacji na ten temat znajdziecie tu) lub wziąć udział w zbiórce publicznej, którą Fundacja Anny Dymnej „Mimo Wszystko” zorganizuje w dniu biegu.

2. Możecie ponownie założyć suknię ślubną. 
Suknia ślubna nie jest kreacja na jeden raz i o tym Co zrobić z suknią ślubną po ślubie? pisałam kiedyś na blogu. Akcje charytatywne to chyba moja ulubiona pozycja na tej liście.

3. Zmotywujecie się do biegania.
To myśl, którą nieustannie sobie wkręcam. Przed ślubem, przed "Biegiem", przed... Do tej pory jeszcze mi nie wyszło (nie cierpię biegać), ale nie przestaję wierzyć, że może kiedyś się uda :)

4. Możesz wygrać.
Satysfakcję i nagrody materialne (m.in. voucher na suknię ślubną lub wieczorową z kolekcji Violi Piekut). Dodatkowo... w tym roku organizatorzy wspominają o możliwości przejścia do historii i wspólnym ustanowieniu Rekordu Guinnessa.

5.  Fajnie spędzisz niedzielę.
W miasteczku TLC na Agrykoli będziecie mogli skorzystać z wyprzedaży sukni ślubnych Violi Piekut, zajrzeć do strefy fryzjerskiej, makijażowej, florystycznej (z warsztatem plecenia wianków!), posłuchać o wyborze motywu przewodniego ślubu, porozmawiać z brafitterkami, odwiedzić strefę Teatru Capitol, fitness i męską. Na terenie parku znajdziecie także atrakcje dla dzieci, food trucki, słodki poczęstunek, specjalną strefa chillout, a najwytrwalsi załapią się na finałowy koncert Grzegorza Hyżego.
Dziewczyny! Mężczyźni! Kto z Was planuje biec lub odwiedzić Agrykolę 13 września?
Ja planuję być :)

czwartek, 27 sierpnia 2015

13 pomysłów na kreatywny i (dość) tani prezent cz. 2

Każdy kto czyta bloga od dawna pamięta pewnie stary wpis z listą 10 pomysłów na (dość) tani prezent. Dziś, zamiast aktualizować poprzedni wpis, chciałabym dorzucić kolejne, tym razem 13, pomysły na dość tani i czasem kreatywniejszy niż żelazko prezent ;)

Jak musicie pamiętać jestem zwolenniczką dawania w prezencie pieniędzy i zawsze na każdą okazję, która wymaga droższego prezentu (wesele, osiemnastka, komunia, chrzciny) daję pieniądze. Jestem przekonana, że za dość pokaźną sumę nigdy nie będę w stanie kupić czegoś co w 100% zadowoli obdarowanego, a nie chcę marnować ani swoich pieniędzy, ani psuć jego prezentu. Dlatego zawsze staram się łączyć dwie rzeczy: prezent w gotówce i dodatkowo, często niedrogi, upominek.


Pamiętajcie, że każdy prezent jest obarczony ryzykiem nietrafienia. Najlepiej więc kupować je osobom, które bardzo dobrze znamy, wiemy, że lubią dostawać prezenty i mamy szansę trafić w ich gust :)

Co takiego można dać nie mając pokaźnych funduszy lub chcąc jedynie dorzucić coś bardziej osobistego do podstawowego, pieniężnego prezentu?


1. Kubki
Wspominałam Wam kiedyś, że obsesyjnie zbieram kubki z każdego miejsca w którym jestem? Pamiętacie, że na moim weselu kubki pełniły rolę księgi gości, a w prezencie dostaliśmy z PM dwa komplety spersonalizowanych filiżanek?
Kubki to fajny pomysł na prezent. Możecie kupić gotowy specjalny zestaw dla męża i żony, profesjonalnie spersonalizować kubki w sklepie, albo wykonać je samodzielnie pisząc na nich coś dzięki czemu Para Młoda uzna je za najbardziej osobisty i wyjątkowy prezent :)
 2. Łyżki ;)
Spersonalizować można wszystko, więc jeśli zaczynamy od kubków, to to samo możemy z robić z łyżkami :) To na jaki element sprzętu kuchennego się zdecydujemy powinno zależeć od preferencji Pary Młodej. Jeśli jedzą nałogowo lody, to postawmy na pucharki i właśnie łyżki? :)
 3. Deska do krojenia
Bardziej niż spersonalizowana, bo zawierająca na sobie przepis. Może to być rodzinny przepis na potrawę, którą wykonujemy po mistrzowsku i chcemy się swoim sekretem podzielić z Parą Modą. Może to być przepis na najlepsze pierogi babci czy mistrzowski tort mamy.
Jeśli nie jest to prezent w Waszym guście, to może podsuńcie go i pomóżcie zrealizować innym kobietom z bliskiej rodziny Pary Młodej (najlepiej z rodziny Panny Młodej, tak dla bezpieczeństwa ;)).
 4. Poduszki.
Na kanapę, do sypalni. Z miłym lub zabawnym napisem.
 5. Poszewka na kołdrę/pościel.
To popularny, a jednak problematyczny zakup, bo mało kto zna rozmiar łóżka i kołdry/poduszek Pary Młodej, nie mówiąc już o kolorystyce w sypialni, i bardzo łatwo tu o nietrafiony prezent.
Dlatego mając podstawową wiedzę o rozmiarach można pokusić się o nadzwyczajną, spersonalizowana poszewkę. Ta na zdjęciu, zawierająca rodzinne zdjęcia, mnie oczarowała. Dorzucając do tego sentencje, prywatne zdjęcia Pary Młodej możemy zrobić im wyjątkowy prezent.

 6. "Obraz"
Pomysłów na to jakim "obrazem" można obdarować Parę Młodą jest całe mnóstwo i to temat na osobny wpis (i taki jest w plenie).
Jeśli wiemy, że Para Młoda nie uzna takiego prezentu za śmieć, to warto zaryzykować tworząc spersonalizowaną tablicę na wzór tej ze zdjęcia. Umieścić wspólne zdjęcia pary, najważniejsze dla nich daty, policzyć ich wspólne dni.
Tak sobie myślę, ze nawet gdybym nie miała gdzie takiego obrazu powiesić, to znalazłabym mu królewskie miejsce w przedpokoju lub w szafie :)

 7. Image 3D lub inna wersja zdjęć w niestandardowej postaci
Ze wspólnych spotkań, albo  z wesela (nie przeszkadzając fotografowi w pracy!). Dla miłośników zdjęć będzie to świetny pomysł :)
 
Image3D
Image3D
8. Podstawki pod kubki
Ze wspólnymi zdjęciami Pary Młodej. Dla mnie bomba!
 9. Wino, dużo wina na każdą okazję
Na miesiąc po ślubie, na pierwsze święta, na pierwszą rocznicę... Ze specjalną dedykacją i życzeniami.
 10. Torba z gadżetami na podróż poślubną
Może być zabawnie, może być poważnie. Z olejkiem do opalania, butelką wody, spersonalizowanymi ręcznikami, przekąską, klapkami "Just Married" i wizytówką z Waszym adresem do wysłania pocztówki z wakacji ;)
 
 11. Kosz piknikowy
Z całym niezbędnym wyposażeniem. Talerzami, sztućcami, kieliszkami, podstawowym zaopatrzeniem spożywczym, a także małymi dodatkami: kartami do gry, aparatem (popularnym polaroidem Instax Mini), ściereczką.
Koszyk będzie prezentem nie tylko na jeden raz, ale i na wszystkie kolejne wypady za miasto :)
12. Kosz... obiadowy
Brzmi zwyczajnie, więc trzeba go uatrakcyjnić i maksymalnie uprościć. Jeśli ma być prosto, to może spaghetti? Jeśli ma być oryginalnie, to jego zawartości nie kupujemy w Tesco, a np. podczas swojego wyjazdu do Włoch. Podobnie możemy zrobić z każdą inną kuchnią i zaopatrzyć Parę Młodą w mniej lub bardziej egzotyczne składniki do obiadu :)
 13. Marriage Survival Kit, czyli małżeński zestaw przetrwania
Z tym co przyda się żonie, mężowi i im razem. Co takiego do niego wrzucić? Prezerwatywy, świece, butelkę szampana, pieniądze na rozmnożenie, zatyczki do uszu, test ciążowy (z tym uważajcie), tabletki na ból głowy, piwo, cukierki, maszynka do golenia i co tylko przyjdzie Wam do głowy ;)








Zdjęcia: 1. theawkwardmagazine, 2.  kennedyblue, 3. etsy, 4.etsy, 5. hative, 6. idealpin, 7. image3d, 8. diyhousestyle, 9. etsy, 10. hudsondem, 11. matome, 12. adaymag, 13. kityounotgifts

środa, 26 sierpnia 2015

Jak poprosić o pieniądze zamiast prezentu i upominek zamiast kwiatów?

Regina Richards Photography
Wszystkie Pary Młode to bardzo praktyczne istoty. Nie chcą czterech żelazek, nieimpasującego do wystroju mieszkania obrazu, niepraktycznych bukietów. Aby uniknąć wszystkiego co niepożądane tworzą listy prezentów lub idą o krok dalej... proszą o pieniądze. Czy to wypada? I jak to zrobić, aby nikogo nie urazić swoją prośbą?

Czy wypada i czy warto?

Szczerze? Nie wypada. Nie jest to powszechnie uważane za grzeczne, a do zasad savoir vivre prośbie o pieniądze daleko. Taka jest brutalna, poprawna prawda. Jeśli wychodzimy z założenia, że najbardziej zależny nam na obecności gości, a prezenty nie są obowiązkiem, to prośba o nie, jakkolwiek sformułowana, jest jednak prośbą o pieniądze i podtrzymaniem tradycji, że bez prezentu nie wypada przyjść.
Czy warto? Jeśli tego chcesz, to zdecydowanie warto. Jestem fanką proszenia o to na czym mi zależy. Jeśli czegoś chce, to mówię o tym wprost. I to dla mnie ważniejsze niż "wzorowe zachowanie".

Jak to zrobić w najwłaściwszej formie?

1. Poproś jak dorosły.
Jeśli czegoś prawdziwe nie cierpię, to są to wierszyki i rymowanki. Każdemu kto pyta mnie o najwłaściwszą formę wierszyka "zamiast kwiatów" lub "z prośbą o pieniądze" odradzam ten pomysł i sugeruję, że o wiele lepiej sprawdzi się proste zdanie. Z dorosłymi słowami, a więc unikaniem np. infantylnych "pieniążków". Nie bójcie się słowa "pieniądze"!

2. Uzasadnij swoją prośbę.
Goście wybierając prezent dla Pary Młodej mają poczucie, że dali im coś co uznali za wartościowe i potrzebne na ich wspólnej drodze. Dlatego praktyczni Polacy obdarowują się najczęściej sprzętami AGD i akcesoriami sypalniano-łazienkowymi.
Jeśli prosicie o pieniądze, tym bardziej powinniście gościom wytłumaczy dlaczego Wam na nich zależy. Jak zapewne zauważycie, praktycznym Polakom nie trzeba wyjątkowo solidnie uzasadniać potrzeby zakupu domu, ale wydanie pieniędzy na podróż poślubną już tak ;)

3. Uwaga! Dziesięć razy przemyśl dobór słów.
Zastanów się jak bardzo "czepialską" masz rodzinę. Czy forma "prosimy o pieniądze" ich zniesmaczy? Może wtedy lepiej będzie użyć "gdybyście mieli ochotę obdarować nas upominkiem..."? Z gościem czasem trzeba obchodzić się jak z jajkiem i pamiętać, że istnieją jajka, które na przekór wszystkiemu chcą się rozbić ;)

Wersja by NPM

Razem z PM prosiliśmy o coś zamiast kwiatów, ale nie prosiliśmy o pieniądze zamiast prezentów? Dlaczego? 
Kwiaty są niepraktyczne i byliśmy w stanie wymyślić masę rzeczy w ich cenie, które sprawiłyby nam radość. Ja osobiście uwielbiam dostawać prezenty, a taką prośbą daliśmy gościom możliwość wykazania się i obdarowania nas czymś (aby nie przychodzili z pustymi rękami i jedynie kopertą).
Wyszliśmy także z optymistycznego założenia, że w naszych rodzinach panuje zwyczaj dawania pieniędzy, a więc tylko nieliczne jednostki wyskoczą z prezentami. Nie wiedzieliśmy więc potrzeby informowania gości o naszych oczekiwaniach. Wszyscy wiedzieli, że kupujemy mieszkanie, a najbliżsi, że ja choruję na Meksyk ;) Fakt, dostaliśmy jakieś... hm... 5 prezentów, ale z każdego z nich skorzystamy i żaden nie będzie dla nas utrapieniem. I najważniejszy argument dla takiej, a nie innej decyzji: nasze rodziny nie zrozumiałyby, że chcemy ich pieniężne prezenty "przetrąbić na Meksyk", więc lepiej było im o tym nie mówić ;)

Przykłady, czyli jak to napisać?

Zamiast kwiatów

Drodzy Goście,
jeśli uważacie, że są rzeczy smaczniejsze, piękniejsze i lepsze od kwiatów, możecie sprawić nam radość poprzez drobny podarek w 1 z 3 postaci:
- paczki pysznej herbaty na chłodne wieczory,
- przewodnika turystycznego po jednym z państw świata,
- zaangażowania się razem z nami w pomoc w spełnieniu marzenia dziecka z Fundacji Mam Marzenie i wrzucenia "złotówki" do specjalnie przygotowanej skarbonki.

Prośba o pieniądze zamiast prezentu

Drodzy Goście, od kiedy tylko sięgamy pamięcią marzyliśmy o podróży poślubnej do Japonii. Będziemy niezwykle wdzięczni za pieniądze, które pozwolą nam to marzenie spełnić i kiedyś o tej wyjątkowej wyprawie opowiadać wnukom :)

Drodzy Goście, pierwsze kroki jako nowa rodzina chcemy postawić we własnym mieszkaniu. Jeśli planujecie obdarować nas prezentem, to będziemy niezmiernie wdzięczni za pieniądze, które pomogą nam urządzić mieszkanie zgodnie z naszymi marzeniami i stworzyć miejsce do którego niedługo z przyjemnością będziemy mogli zaprosić Was na kawę z ciastkiem :)

Boisz się słów i nie idzie Ci dobrze pisanie?
Poproś osobę projektującą Twoje zaproszenia, aby Ci to narysowała (dom z serduszkiem mówi więcej niż całe długie zdanie) :)


P.S. Nigdy nie proście o pieniądze zamiast kwiatów!

wtorek, 25 sierpnia 2015

Panny Młode Akcja Charytatywna - Wrocław 23.08.2015

PMAC Poznań, bo Wrocław Poznaniowi zazdrości samolotu!
Podobno najfajniejsze w Panny Młode Akcja Charytatywna najfajniejsze jest to, że można połączyć dwie niezwykłe rzeczy: pomoc potrzebującemu dziecku z ponownym założeniem sukni ślubnej. W pierwsze wierzę, drugie nieustannie mnie przeraża ;) O tym jak było i komu pomaga(ł) Wrocław przeczytacie poniżej.

Jeśli nie wiecie o co chodzi w Akcji, to zapraszam do mojego pierwszego wpisu na jej temat :)

Jak było?
Faaaaaaajnie :D Dzień przed akcją zasypiałam z myślą: "Ja mam latać w kiecce ślubnej po mieście? A jak mnie ktoś znajomy zobaczy? O masakra...". Ku mojemu zaskoczeniu fakt zostania po raz kolejny Panną Młodą był podobnie egzotycznym wydarzeniem jak ten pierwszy raz, a myśl, że będę jedną z wielu i nikt nie zwróci na mnie uwagi, nie była wystarczająco pocieszająca. Dla mnie to nadal był kosmos i małe wyzwanie ;)
Rano było już znacznie lepiej, bo na myślenie nie było czasu. Mycie, śniadanie, kilka minut w aucie i wylądowałam pod Art Hotelem. Wbrew pozoru ekipy zajmujące się malowaniem i czesaniem dziewczyn nie miały wiele czasu - wszystko działo się błyskawicznie, a mnie dość szybko udało się załapać na jedno i drugie (lata wpychania się do zatłoczonego PKSu na Hrubieszów robią swoje ;)).
Wrocławskie Panny Młode w swoim programie miały odwiedzenie obiektów sponsorów i najbardziej charakterystycznych punktów w mieście. Byłyśmy więc na sesji na budowie w Alei Bielany (w trakcie remontu nowego mieszkania bywamy na Bielanach z PM codziennie, w związku z akcją w niedzielę byłam tam dwa razy, a to już przesada ;)), w Galerii Sky Tower, Arkadach Wrocławskich, Art Hotelu (nie spodziewałam się, że są tam tak rewelacyjne sale jak np. Sala Ogrodowa). Do puszek, w zamian za zdjęcia, zbierałyśmy na Placu Solnym, Wyspie Słodowej i na Pergoli (z finałowym "pływaniem" w fontannie).
Cała akcja trwała 12h i była... dość męcząca. Przygotowania, pozowanie (i próby uśmiechania się), proszenie ludzi o uwagę i wpłatę (jak dobrze, że we Wrocławiu można spotkać wielu obcokrajowców i małe dziewczynki!). Zmęczenie jednak nigdy nie dorówna satysfakcji z robienia czegoś co ma większą wartość :)
W akcji we Wrocławiu brało udział (chyba) 29 dziewczyn. Dla porównania Poznań miał ich aż 111! Widać różnicę między miastem, który w akcji bierze udział po raz szósty, a tym, które jest w niej dopiero drugi raz. Mam jednak nadzieję (albo raczej marzenie), że za dwa lata Wrocław przebije Poznań. No musi ;)

Komu pomaga(ł) Wrocław?
Anielce :) Anielka ma trzy lata, rozszczep kręgosłupa i wodogłowie. Ćwiczy, jak prawdziwy sportowiec, do trzeciego tygodnia życia. Uczy się się sama siedzieć, prosto stać, chodzić... Intelektualnie rozwija się prawidłowo i od września idzie do przedszkola. Powolutku zauważa, że jej sprawność ruchowa nie jest taka jak u rówieśników, tylko raczej jak u 8-miesiecznego malucha. Ale nie poddaje się, chce im dorównać. Wiecie co w tych słowach, mocno inspirowanych wiadomościami, które dostałyśmy jako uczestniczki od organizatorów akcji, jest niezwykłe? To, że ani przez moment nie da się w nie nie uwierzyć. Ja spędziłam kilka godzin na przeglądaniu fanpage'a Anielki i to wszystko tam zobaczyłam. Jestem pod wrażeniem uporu i sił tej małej, tego jak rewelacyjnych rodziców ma (niesamowite wrażenie zrobili na mnie na żywo) i jak bardzo zasługują na wszystko co najlepsze.
Panny Młode Akcja Charytatywna nie zaczyna i nie kończy się 23 sierpnia. To jeden z jej etapów, ten najbardziej widowiskowy. Pomagamy nadal - choćby przez wpłaty na konta dla dzieciaków: Anielki z Wrocławia, Weroniki z Bydgoszczy i Leona z Poznania. A do tego chciałabym zachęcić i Was :)

Pozdrowienia :)
Na koniec będą pozdrowienia dla wszystkich, którzy tego nie przeczytają, ale pozdrawianie jest fajne ;) Dla uczestniczek (dla Magdy, która nosiła za nas puszkę i pilnowała, aby autokar nie odjechał beze mnie, dla Ewy - mojej przyszłej/nowej sąsiadki - to się nazywa niespodziewane spotkanie), dla organizatorów, dla Anielki i jej rodziców, dla... przypadkowych osób na drodze. Prawdziwej Pary Młodej, która na pergoli uciekała przed nami, dla chłopaków z CH Arkady Wrocławskie, którzy byli na wieczorze/popołudniu kawalerskim (i dla ich Panny Młodej), dla pani na pergoli, która do siedzącego obok mężczyzny((?) = zmęczenie odebrało mi wzrok) na widok mojej sukienki powiedziała: "O, Anna Kara. Zobacz. Najładniejsza ze wszystkich." - pozdrawiam i dziękuję (na reakcję na czas i na żywo brakło mi sił). Dla Poznania - dla Inna Studio, bo uwielbiam, gdy ludzie, których gdzieś z daleka obserwuję na facebooku robią świetne rzeczy :) i najmocniejsze dla dwóch dziewczyn zaglądających na mojego bloga, a będących w niedzielę właśnie w Poznaniu - Aśki i Ilony :) :) I dla Bydgoszczy o której jeszcze mało wiem, ale wiem... że warto :)

Zdjęcia z Akcji możecie zobaczyć na fanpage'u PMAC: Wrocław, Poznań, Bydgoszcz.

środa, 19 sierpnia 2015

Ślub i wesele z perspektywy "nietypowego" gościa weselnego

thelittlecanopy
W ostatnią sobotę byłam na weselu w roli gościa po raz pierwszy od ponad czterech lat. Wydawało mi się, że pomimo chęci bycia idealnym gościem, nie będę mogła pozbyć się swojej subiektywnej perspektywy: tej wypracowanej przez miesiące prowadzenia bloga, tej nabytej przez niedawne bycie Panną Młodą i dopieszczone szczyptą profesjonalizmu po szkoleniu dla konsultantów ślubnych. Jak było? Zaskakująco normalnie ;)

Przedstawiam Wam listę drobiazgów na które zwróciłam uwagę. Coś co może zainteresować Pary Młode i gości weselnych, a częściowo nawet branżę ślubną.

Troszkę o mnie, czyli Panna Młoda na cudzym weselu ;)

Po pierwsze: nie porównuj.
Szykując się na wesele bałam się dwóch rzeczy: tego, że nie będę mogła pozbyć się porównywań do swojego ślubu i tego, że włączy mi się opcja "perfekcjonistki", która o ślubach wie wszystko i będzie się wymądrzać ;) Jak było? Nie porównywałam nic do swojego ślubu, ale do Waszych już tak ;) Apogeum osiągnęłam, gdy przy pierwszym tańcu i piosence "Na chwilę" zamiast Pary Młodej widziałam Ewelinę i Jakuba (pozdrawiam!) i ich niemal każdy ruch ;) Wymądrzanie się zostało zarezerwowane jedynie dla PM w celu wyjaśniania mu rzeczywistości (i troszkę na potrzeby tego wpisu) ;)
Po drugie: nie krytykuj. To punkt, który odnosi się do każdego, bo krytykuje każdy: goście Parę Młodą, innych gości, obsługę i usługodawców, Para Młoda podobnie (choć to już często po weselu), a usługodawcy się z nawiązką rewanżują jeszcze w trakcie... Nie wszystko miałam okazję zaobserwować w ten weekend, ale właśnie tam wszystko złożyło mi się w spójną całość. To przykre.
Wzruszenia. Miałam wrażenie, że przez masowe oglądanie relacji ze ślubów i częste wzruszenia, stałam się delikatniejsza i jest ryzyko, że przepłacze połowę ślubu. E tam, moje łzy są zarezerwowane tylko dla osób z którymi na ten dzień czekam ;)

Ślub

Przysięga. Para Młoda na ostatnim ślubie powtarzała przysięgę za księdzem... Byli tak niesamowicie wzruszeni/nie potrafili pohamować śmiechu (zależnie od momentu i osoby), że nawet mój PM uznał, że stres spowodowany tym, że musiał mówić przysięgę z pamięci był lepszy niż powtarzanie za księdzem z zaciśniętym gardłem... I ja chyba też wolę wersje z mniejszymi emocjami. 
Ryż. Ryż to zło, wiedziałam! I tym razem jestem wdzięczna moim gościom za nieangażowanie się ;)

Wesele

Czekanie na Parę Młodą. Nie należę do osób cierpliwych i szalenie szybko się nudzę. Eksperci twierdzą, że goście czekający pod lokalem weselnym mają okazję porozmawiać z dawno niewidzianą rodziną i czas szybko im leci... Cóż, nie wszyscy ;) Na szczęścia nasza Para Młoda dojechała na salę niedługo po nas. Piękne tereny. To jeden z ważniejszych składników świetnej sali weselnej. Dopóki było ciepło, to spacerując miedzy drzewami spędzaliśmy z PM dużą część wesela :) Sierpień... Pogoda w sierpniu jest zazwyczaj najpiękniejsza w roku, ale jeśli ktoś myśli o atrakcjach na zewnątrz, to powinien ceremonię ślubu zorganizować dość wcześnie (pomimo tych upałów). Niestety w sierpniu ściemnia się błyskawicznie! Księga gości. Nie chciałam tradycyjnej księgi gości u siebie, bo wiem, że gościom nie chce się w niej wpisać (duże białe kartki przerażają). Ja jestem odwrotnym przypadkiem... Jeśli niewiele tańczę i swój czas przeznaczam na rozmowy, jedzenie i spacery, to wielkie, białe kartki są dla mnie czymś co doskonale spożytkują mój czas. Uwielbiam siedzieć nad taką księgą i zastanawiać się jak stworzyć najlepszy wpis ;)
Pozytywna Para Młoda. To skarb dla wesela. Uśmiechnięci, tańczący, reagujący z entuzjazmem na pomysły gości... Tacy kompletnie jak nie ja i PM :)
Goście & niespodzianki. To chyba element wesela, który w sobotę najbardziej mi się podobał. Czuć było, że są zaangażowani: pod kościołem sypiąc ryżem, na sali: klaszcząc, gwiżdżąc, bawiąc się, przygotowując niespodzianki...
Oczepiny. Już wiem dlaczego ich nie lubię ;) Jedynym elementem oczepin w którym bierzemy z PM (to tak w ramach bycia idealnymi gośćmi) udział jest... zbieranie na wózek (i zasada: im szybciej pójdziesz tańczyć, tym szybciej ci ktoś Pana/Panią Młodą odbije).
Wiejski stół. Wiejskie stoły w świętokrzyskim są popularne i prawdopodobnie ze względu na duże ilości rodzin na wsi nie znikną szybko. Warto jednak zadbać o to, aby był on dopasowany do stylu wesela (tu była wersja elegancka i wyglądała... bardzo właściwie).
Fotograf. Czy fotograf może się reklamować na weselu? I gdzie taka reklama ma granice? Fotograf robiący zdjęcia zostawił przy miejscach gości swoje wizytówki z informacją o tym gdzie, od kiedy i z jakim loginem i hasłem można będzie można obejrzeć zdjęcia. Fajne, praktyczne, ale... to nadal wygląda jak reklama. Mam wrażenie, że takie informacje można przekazać inaczej...
Plan wesela. Piszę o tym ponieważ... przez spacery przegapiłam lody ;) Menu i plany stają się coraz popularniejsze i wiele gościom ułatwiają. Bardzo często pojawia się jednak rozpiska bez godzin, bo... to płynne, wszystko się zmienia i nikt nie chce, aby goście zauważyli, że "jest obsuwa". Może rozwiązaniem jest tablica kredowa i aktualizowanie jej na bieżąco?

czwartek, 13 sierpnia 2015

Pomysł na podróż i sesje poślubną: Dubrownik

Dubrownik to jedno z moich ulubionych miast w Europie. Żadne inne, poza Wenecją, nie robiło i nie robi nieustannie na mnie tak niesamowitego wrażenia. Nie mogłabym więc nie uznać go za doskonałe miejsce do zrobienia poślubnej sesji - wśród słońca, błękitu wody i morza pomarańczowych dachów :)

Oglądacie "Grę o tron"? Jeśli tak, to z pewnością znacie Dubrownik, a dokładnie fragmenty Starego Miasta, które "gra" Królewską Przystań. Jeśli urok miasta został doceniony przez osoby, które poszukiwały niezwykłych miejsc, to w tym Dubrowniku musi coś wyjątkowego się kryć ;)


Wbrew pozorom, choć nie gwarantuję, że po debiucie Dubrownika w GOT będzie podobnie, Stare Miasto, pomimo tłumu turystów, da się spokojnie przejść, a na murach czy w wąskich, klimatycznych uliczkach zrobić zdjęcia na których nie będzie żywej duszy w pobliżu 10 metrów. Dubrownik najpiękniejszy jest poza głównymi ulicami, w miejscach w które turystom nie chce się wejść (bo pod górkę i po schodach) ;)


Jeśli wybieracie się w podróż poślubną do Chorwacji, to powinien być to obowiązkowy i wg mnie najważniejszy punkt wycieczki (z pomięciem osób, które naturę stawiają zdecydowanie ponad miastami - wtedy macie Plitvice lub Park Rzeki Krka - tu się da wejść do wody na "straszne sesje w wodzie" ;) ).


Co na Starym Mieście jest warte uwagi? Trzeba je po prostu obejść, zaglądając w każdy kąt. Piękne widoki oferują mury obronne (nie wejść na nie to grzech). Jeśli już o murach mowa, to znajdziecie ciekawe bramy i baszty. Piękne ulice (np. główna Stradun), uliczki, pałace (Rektorów, Sponza), klasztory (Dominikanów, Klarysek, Franciszkanów), katedry (Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny), kościoły (np. Kościół Św. Ignacego do którego dochodzi się pięknymi schodami, taką miniaturową wersją Schodów Hiszpańskich z Rzymu), studnie.


Jeśli nie przeszkadza Wam widok budynków kościelnych i lubicie włoskie klimaty, to... Dubrownik musi się Wam spodobać :)











 Fot. NPM i PM

środa, 12 sierpnia 2015

Krótka lista powodów "dlaczego nie warto organizować wesela"

mymysunshinegirl.tumblr
Odpowiedź na pytanie czy warto organizować wesele i wydawać na nie pieniądze jest bardzo subiektywna. Ja chciałabym dziś pokazać Wam drugą stronę imprezy, która jest kompletnie nieopłacalna, ale jest (czyt. powinna być!) rewelacyjnym wspomnieniem.
Lista ta została stworzona na podstawie opinii osób, które wesela organizowały/organizują i dostrzegają dwie strony medalu ;)

Dlaczego nie warto organizować wesela?

Tytułowe pytanie brzmi "dlaczego", nie "kiedy i w jakim przypadku" (np. "gdy nie lubi się wesel"). Nie ma tu powodów dla których nie warto organizować wesela (np. "dla rodziców", "bo wypada"). Są tu wątpliwości, trudności i nieprzyjemne sytuacje, które na swojej drodze napotkają osoby, które za organizację wesela się zabierają i często, nawet pomimo swojego optymistycznego podejścia do tematu, na nie natrafiają.

Pieniądze możesz zainwestować w większe marzenia
To powód dla którego kilkakrotnie zastanawiałam się nad rezygnacją z wesela i momentami nieudolnie próbowałam do tego namówić PM. Nie było mi przykro, gdy ograniczałam swoje wydatki dotyczące ubrań czy książek, bo "trzeba oszczędzać na wesele". To były drobiazgi. Niewłaściwie czułam się, gdy na długie weekendy jechałam gdzieś gdzie jest taniej, a po spotkaniach z podróżnikami miałam kilkudniowego doła (i powstawały wtedy teksty takie jak Czy wesele jest warte tych pieniędzy).
Mnie bywało przykro, że wesele pochłania pieniądze za które powinnam zwiedzać świat (ale mnie zawsze jest przykro, gdy wydaję pieniądze na coś innego niż podróże). Inni wolą zainwestować w rzeczy materialne: kupno/remont mieszkania, samochód, perspektywiczne: dodatkowe kursy i szkoły, te które tworzą wspominania, wzbogacają doświadczania, a także każde inne cele, które wg nich są ważniejsze i bardziej niezwykłe.

Ludzie Cię rozczarują
Przerażająco często słyszałam ten powód od osób organizujących swoje śluby. To straszne i wyjątkowo przykre...
Ludzie mogą rozczarować wszystkim. Swoją nieobecnością, swoimi priorytetami, swoją niechęcią do pomocy, krytyką wizji wesela i buntem przeciwko uczestnictwu w czymś takim... Rozczarowują nie tylko bliscy, ale i ludzie z instytucji na których przy organizacji ślubu i wesela się polega.
Sama jestem bardzo rozczarowana niektórymi osobami. Do tego stopnia, że przyłapuję się na tym, że gdy kiedyś bez sekundy wahania jechałam 400 kilometrów, bo ktoś mnie potrzebował, a teraz załącza mi się egoistka, której nie chce się nic dla tych ludzi zrobić.
Tak, wiem, takie sytuacje pozwalają weryfikować nam ludzi, którzy są warci naszej uwagi i naszego czasu. Tylko to nie zmienia faktu, że przez jakiś czas będzie nam wyjątkowo przykro.

Będziesz się "kłócić"... z połową swojego świata ;)
Jeśli Twój i "świata" gust i wizja wesela są różne, jeśli nie jesteś wyjątkowo spokojnym i pokojowo nastawionym człowiekiem. Spierać możesz się ze wszystkimi: narzeczonym, rodzicami, teściami, świadkami, a nawet z usługodawcami, których zatrudnisz (to dużo rzadsze sytuacje, ale jednak występują). O co? O za małe zaangażowanie, wtrącanie się, chęć narzucenia swojego zdania, brak wsparcia i każdy pojedynczy element ślubu i wesela.
Tak, prawdopodobnie dla Ciebie będzie to świetna lekcja życia. Nauczysz się negocjacji, asertywności, przekonasz o konieczności chodzenia na kompromis (zwłaszcza z narzeczonym), poćwiczysz błyskawiczne uspakajanie się w sytuacjach w których masz ochotę eksplodować. Ale... zawsze wygodniej byłoby tych stresów nie przeżywać ;)

Prawdopodobnie będziesz musiała zakumplować się ze stressssssem
Jeśli stresuje Cię większość ważniejszych życiowych wydarzeń, to ślub będzie stresował Cię podwójnie. Nawet jeśli sama nie będziesz widziała do stresu powodów, to rodzina i znajomi zadbają o to, żebyś poznała wszystkie sytuacja, które powinny Cię niepokoić i napawać panicznym strachem.
Tu znajdziecie małą receptę na to jak sobie z nim poradzić.

Oczywistym jest, że nie każdy tak ma. Są osoby, które mają rewelacyjne, chętne do pomocy rodziny, są opanowane i niczym się nie stresują, a ich największym marzeniem (na ten moment) jest organizacja fenomenalnego wesela. I super... Prawdopodobnie poczują się przy organizacji jak w bajce :) A reszta, jeśli chce, może im zazdrościć ;)

Dlaczego, wg Was, nie warto organizować wesela? Jakie trudności i nieprzyjemności napotykacie/napotkałyście na tej drodze?

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

"Jak zorganizować idealne wesele" - kilka słów o ksiażce + konkurs

Jak zorganizować wesele idealne
Przygotowując się do ślubu i wesela Panny Młode szukają nie tylko inspiracji, ale i praktycznych porad. Nawet jeśli nie potrzebują u swego boku konsultanta ślubnego, to chętnie korzystają z pomocy osób, które im doradzą, a przez pewne etapy przeprowadzą ;) Justyna Kościelska, w swojej książce "Jak zorganizować wesele idealne", stara się takim wsparciem dla Panien Młodych być. Jak jej idzie? Całkiem nieźle :) Recenzję książki i konkurs w którym będziecie mogli wygrać jej egzemplarz znajdziecie poniżej. 

"Jak zorganizować wesele idealne" jest poradnikiem/przewodnikiem dla Panien Młodych. To, jak mówi sam tytuł, opis przygotowań, krok po kroku, do "idealnego" ślubu i wesela, a także porady od osób z branży (jeśli są tam Ola i Paweł z Soap Bubble, to poziom musi być wysoki), nowe trendy, praktyczne dodatki na kartach książki i w formie internetowej (np. plan budżetu, usadzenie gości).

Co mi się spodobało najbardziej? Myślenie (nie zawsze, ale często), które jest mi bliskie. Zwrócenie uwagi na priorytety i wybory tego co dla nas najważniejsze, a co możemy sobie odpuścić. Moim ulubionym zdaniem w całej książce zostało to: "przecież wolisz wspominać dzień ślubu jako udaną imprezę, a nie powód, dla którego nie pojedziesz na wakacje przez następne siedem lat" :)
Książka podzielona jest na cztery rozdziały "Czas decyzji" (podejmowanie wstępnych decyzji, które zaważą na wyglądzie całego ślubu), "W oku cyklonu" (to całe przygotowania), "Ten jeden dzień" (i wszystko jasne), "Dodatki". W dwóch pierwszych rozdziałach pojawia się podrozdział „Ty kontra rodzina” i są to dwa z najciekawszych podrozdziałów w książce. To część  o rozmowach, kompromisach, a przede wszystkim o relacjach. Kwestie "negocjacji" z rodzicami i argumentów do użycia są przedstawione tak… spokojnie i  racjonalnie, że nie chce się wierzyć, że to mogło by się nie udać (wystarczy tylko podejść do sprawy na spokojnie) ;)
Drugą moją ulubioną częścią została to dotycząca… dnia i życia po ślubie. O tym, że nie wszystko mogło wyjść idealnie, o zmęczeniu, o zmianie… Bo przecież coś się kończy… panieństwo, rola Panny Młodej i nagle wszystko czym zajmowało się przed kilka/kilkanaście miesięcy znika. O tym się rzadko mówi. Nawet ja nie zastanawiałam się dłużej nad tym, że przecież ludzie mogą mieć inaczej niż ja i moje „Jejku, dzień po ślubie jest najpiękniejszy, a kolejne nie mniej rewelacyjne. Jak super mieć to już z głowy.” jest dla niektórych obce.
Książkę czyta się ekspresowo. Autorka zwraca się do czytelniczki bezpośrednio, jak do dobrej kumpeli. Ma fajne poczucie humoru, które zrozumie każdy, kto ogląda te same seriale i czyta te same książki (to by nawet mojemu PM pasowało). Co z tymi, którzy nie zrozumieją? Cóż, trzeba nadrobić braki w kulturze popularnej ;)

Jakieś minusy? Znalazłam tu rzeczy, z którymi się nie zgadzam. Te dotyczące informacji formalno-praktycznych (nowa ustawa zmiana więcej niż śluby w plenerze, sprawy parafii nie zawsze są czarno-białe, mam inne zdanie co do rabatów w dni inne niż sobota, cen za fotografa, wyglądu harmonogramu) i te subiektywne (jak ja nie cierpię, gdy się wspomina o chrzcinach rok po ślubie, nawet w formie żartu, mam na to mocną "alergię"). Nie zawsze się z Justyną zgadzam, ale… ja to lubię. W przeciwieństwie do sytuacji, gdzie mogę się ze wszystkim zgodzić i stwierdzić, że nie mam nic do dodania i żadnego pomysłu dla siebie z tego nie wynoszę.
I najgorsze… Ktoś książkę o tej tematyce napisał przede mną ;)

Na koniec polecam Wam, jeśli książka wpadnie w Wasze łapki, czytać ją systematycznie. Bo warto. Ideałem jest czytanie rozdziałów na bieżąco, z wyprzedzaniem o jeden aż do tego opisującego przebieg ślubu i wesela. Koniecznie jednak zostawcie sobie podrozdział "Miesiąc miodowy, a potem…" na dzień/czas po ślubie. Wcześniej nie warto o tym myśleć. 

KONKURS
Co możecie wygrać? 
Książkę „Jak zorganizować idealne wesele” Justyny Kościelskiej.
Pytanie konkursowe:
Co wg Ciebie oznacza określenie "wesele idealne"?
Podpowiedź: Nie ma odpowiedzi, które preferuję. Bardziej niż sam pomysł liczy się argumentacja :)
Kilka zasad i informacji:
1. Konkurs trwa od 10.08.2015 do 17.08.2015.
2. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone do tygodnia po jego zakończeniu w tym wpisie na blogu i na fanpage'u NPM pod wpisem konkursowym. Zwycięzców konkursu wyłonię ja (NPM).
3. Każdy uczestnik może zamieścić tylko jeden komentarz konkursowy z odpowiedzią. Powinien to zrobić w komentarzu pod wpisem konkursowym na blogu Niepoprawna Panna Młoda i podpisać się pod nim imieniem i adresem e-mail.
4. Fundatorem nagrody jest Justyna Kościelska Jak zorganizować wesele idealne.

5. Nagrody nie podlegają wymianie na ekwiwalent pieniężny.
WYNIKI: 
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Trzymam kciuki za realizacje Waszych doskonałych wesel, a przede wszystkim perfekcyjnych ślubów :)
Książkę wygrywa Ewelina. Gratuluję :)

piątek, 7 sierpnia 2015

Ups, ta wpadka popsuje mi ślub!

zamanuhin
Kobiety tylko kilka razy w życiu dostają społeczne przyzwolenie na bycie księżniczkami. Gdy są małymi dziewczynkami w tiulowych spódnicach i w ramionach ojca, gdy idą do komunii w miniaturowej wersji sukni ślubnej, czasem, gdy organizują swoje osiemnastki i po raz ostatni: biorąc ślub. Prawdopodobnie ta mała ilość dni uznawanych społecznie za wyjątkowe i proszące się o strój rodem z bajek Disneya sprawia, że jeśli już kobieta ma okazję, aby z tego korzystać, to robi to na 200%. A każda potencjalna wpadka boli bardziej...

Dążenie do perfekcji (i jej społeczne oczekiwanie) jest tak silne, że wiele Panien Młodych ma ślubne koszmary, przewiduje tysiące nieszczęść (nawet wojnę!), obawia się pomyłki przy przysiędze, łez w oczach i drżącego głosu. Obawia się tego co potencjalnie niemożliwe (ta wojna... jeszcze nie) i tego czym powinny się zachwycić (bo ten drżący głos i ta łza na policzku... to przecież scenariusz z bajki).

Niejednokrotnie pisałam, że nie wierzę w perfekcyjne śluby i wesela. Nie wierzę, że wszystko może się udać, tak na 100%, zgodnie z pierwotnym scenariuszem. Wierzę za to, że wpadka może obrócić się na naszą korzyść lub będzie tak nieznacząca przy ogromie pozytywnych emocji, że nie zwrócimy na nią uwagi. Z perspektywy osoby po ślubie powiem Wam nawet więcej: najbardziej widowiskowe wpadki wspomina się najlepiej (czyt. najzabawniej) ;)


Wyjdę więc z założenia, że wpadki spotykają (niemal) każdego. Bo... to normalne. Niezależnie od tego czy organizujesz wesele samodzielnie czy o koordynacje dbają konsultanci ślubni (tu masz tę przewagę, że o tym co idzie nie tak, możesz się nawet nie dowiedzieć). Tort wygląda nie tak jak powinien? Zespół zagrał piosenkę disco polo? Podwiązka spadła Ci w drodze do ołtarza (pozdrawiam!!!)? To nic, poważnie.

Fakt, są wpadki, które mogą sprawić, ze będzie Ci głupio i będziesz miała ochotę zapaść się pod ziemię. Co wtedy? Śmiej się z tego. Poproś o wyrozumiałość. Przeproś. Znajdź receptę na najlepsze załagodzenie tej konkretnej sytuacji. I żyj dalej!

Wiem, że na ten wpis czekacie. Na weselne wpadki by NPM. Nie było go, bo w mojej głowie lista wpadek wydłużała się niemiłosiernie. Mam wrażenie, że gdybym się postarała, to stworzyłabym u jakieś 100 pozycji. Serio! Wy jednak przeczytacie tylko o tych do których PM pozwolił mi się publicznie przyznać (on jest z tych perfekcyjnych) ;)
Kilka, na szybko wyciągniętych z rękawa:
Brak ostrożności. Pół roku przed ślubem obiecywałam sobie, że na miesiąc przed będę wyjątkowo ostrożna, będę na siebie chuchać i dmuchać, ograniczę się do bezpiecznych sportów (pływanie + pilates), a na majówkę pod żadnym pozorem nie pojadę w góry (bo jeszcze sobie kostkę skręcę ;)). W praktyce, na miesiąc przed ślubem: byłam w górach, wspinałam się po ściankach, zapisałam się na pole dance i pięknie się porozbijałam ;) Fartem na dwa dni przed ślubem przestałam kuleć.
Stroje. Krótka sukienka nie pasowała do rozbitego kolana, obcas w bucie się złamał (dokładnie taka zdolnaj estem, na szczęście stało się to przy próbach tańca, nie w dniu ślubu i wesela), krawat się spalił (czyt. ciocia PM spaliła).
Papel picado - wycinankowa girlanda, kojarzycie? Zmówione siedem miesięcy przed ślubem, oryginalne, z... Meksyku. Mój kaprys. Wysyłane przez moją znajomą, więc wysłane na 100%. Nie dotarło do mnie do tej pory, ale...to podobno standard ;)
Kwiaty. Te, które PM chciał dać mamom przy podziękowaniach. Po odbiorze kwiaciarni zostały umieszczone w bagażniku, a przed kościołem zostały przygniecione prezentami ;)
I cała reszta. Obrączki kupione z myślą "Weźmy te ciut luźniejsze, przecież kiedyś palce nam przytyją." spadają nam z palców (moja spada bardziej). Dwie osoby zostały bez noclegu. Ktoś zapomniał o wyciągnięciu z auta torby na koperty. "Sala" i niektórzy w tajemnicy zrobili kilka rzeczy po swojemu. Nie mieliśmy planu B na fatalną pogodę. I trochę tego o czym przeczytacie we wpisie Co bym zmieniła w dniu swojego ślubu i wesela?
Wow, i żyjemy!!!