Wiecie co jest dla mnie najbardziej fascynujące w ślubach? Miejsca w których ceremonie mogą się odbyć, ich oprawy w postaci tradycji i/lub oryginalności, strojów, dekoracji i innych elementów, które mają większe, niż na pierwszy rzut oka, znaczenie.
Sam fakt, że ślub można wziąć w niemal każdym miejscu na ziemi jest... niesamowity, trochę jak marzenie, trochę jak wyzwanie ;)
Widzieliście gdzieś kiedyś reportaż z tego ślubu? Nie? Wstydźcie się. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych reportaży i ślubów jakie kiedykolwiek widziałam. Z wyjątkowym miejscem ceremonii - Rezerwatem Masai Mara w Kenii, z cudownie uchwyconymi kolorami i niebem (jeszcze chyba nie pisałam, że podobnie jak ze zdjęciami w wodzie / z wodą, mam problem z zachodami słońca? (prawie) nic mi się nie podoba), z łączeniem kultur, które jest najlepszą wersją ślubnej dekoracji.
Zdjęcia to dzieło sztuki. Tu się nie da nie zachwycić.
Zdjęcia: Jonas Peterson Photography
Chcielibyście o ślubie "usłyszeć" z perspektywy Panny Młodej? Możecie, na stronie fotografa: tu.
Zdjęcia są piękne, ale wydaje mi się, że trzeba mieć jakieś powiązania z Afryką żeby przeżyć taki ślub. Ja patrze, zachwycam się i nic nie czuje.
OdpowiedzUsuńPopieram :)
UsuńPowiązań nie trzeba mieć, ja pracuję w firmie organizującej śluby za granicą i mamy możliwości zorganizowania ślubu właśnie w Massai Mara, ale to jest taki kosmiczny koszt, że niewielu byłoby na to stać...
OdpowiedzUsuń