czwartek, 30 czerwca 2016

Czy zapraszać dzieci na wesele?

Jak wygląda ślub/wesele z koszmarów? Panna Młoda wchodzi do kościoła pod rękę z ojcem, patrzy w szklące się oczy przyszłego męża i nagle czuje jak coś, a raczej ktoś, z impetem ląduje na jej długim, puszystym trenie... Marzy o przysiędze rodem z komedii romantycznej, ale w tle nieustannie słyszy płacze i piski dzieci kuzynek, w tej sekundzie (i o tę sekundę za późno) wyprowadzanych właśnie z kościoła. Podczas pierwszego tańca, który miał być ich romantycznym "sam na sam", po parkiecie biegają dzieciaki, których albo muzyka porwała do tańca solo, albo chcą już teraz zatańczyć z piękną księżniczką. W trakcie wesela biegają, hałasują, marudzą, w najgorszym wypadku rozerwą Pannie Młodej suknie lub wyleją na nią czerwony barszcz. Dla niektórych dokładnie tak wygląda ślubno-weselny horror :)
To co, chcecie takie dzieci tuż obok siebie? ;)

Dlaczego nie?
Bo... wszystko już zostało napisane wyżej. Są niegrzeczne, hałaśliwe, przeszkadzają, marudzą, psują i najważniejsze: "wesele to nie jest impreza dla dzieci". Bo podteksty seksualne, bo nadmiar alkoholu i pijani ludzie (nawiasem mówiąc: ja ostatnio widuję coraz mniej takich wesel), bo późne godziny, bo dla dzieci to nudne i prędzej czy później zaczną marudzić i przeszkadzać rodzicom.
To argumenty z którymi ciężko dyskutować, ale... mają sens tylko wtedy, gdy są prawdziwe i odnoszą się do Waszego wesela i Waszych dzieciaków (nie jakichś "czarnych charakterów" opisanych w internecie). Możecie też dzieci zwyczajnie na ślubie i weselu nie chcieć (bo nie lubicie, bo nie) i macie do tego prawo.

Jak powiedzieć o tym, że dzieci nie są zaproszone? 
W zaproszeniu i przy słownym zapraszaniu wystarczy wymienić tylko imiona osób zaproszonych :) Jeśli padnie pytanie, to odpowiedzieć zgodnie z prawdą i ewentualnie uzasadnić (ale bez tekstu "bo nie lubimy dzieci", potrzebujecie argumentu na poziomie). Tyle wystarczy i jak zawsze: Wy jesteście odpowiedzialni za sposób w jaki zakomunikujecie gościom swoją decyzję, nie za ich reakcję.

Dlaczego jednak tak?
Zapraszałam na swoje wesele dzieci, wychodząc z prostego założenia. Dziecko to rodzina i pełnowartościowy człowiek, a wesele jest imprezą dla rodziny, więc także i dla nich. Jeśli ma być spontanicznie i luźno, to pal licho perfekcjonizm z którym dzieciakom może nie być po drodze. O tym czy dziecko jest zbędne i będzie w czymś przeszkadzać niech zadecydują jego rodzice, nie ja.
Nie planowałam wykorzystywać dzieci do żadnych weselnych funkcji, a nawet odwrotnie: obawiałam się, że zajmą wszystkie gry, których zabraknie dla dorosłych :D Cóż, kto pierwszy do gry dobiegnie, ten lepszy ;)
W najbliższej rodzinie nie mam małych i bliskich mi dzieci. Gdy miałam, to je uwielbiałam i mogłabym przetańczyć z nimi całe wesele. Obecne dzieci, już z dalszej rodziny, nie są mi bliskie i nie miałam potrzeby z nimi podczas wesela się bawić, a one pięknie zajęły się same sobą (z pomocą kilku atrakcji dla nich) :) Nie przeszkadzały, nie były natrętne, nie obmacywały sukni lepkimi łapkami, nie płakały, nie marudziły. Gdy czegoś ode mnie chciały, to zwyczajnie podchodziły - tak totalnie po dorosłemu :) Bo dzieci też tak potrafią.

środa, 29 czerwca 2016

Ślub w nietypowym miejscu

Ile uwagi podczas przygotowań poświęcacie na planowanie ślubu, a ile na wesele? Zazwyczaj ten pierwszy zabiera mniej czasu, bo jest dość typowy i z trudniejszymi do przeprowadzenia zmianami. Ale jeśli chcecie już zmieniać, to warto zacząć od samego początku - wyboru niezwykłego i nietypowego miejsca. Nietypowego, czyli takiego, które będzie nietypowe dla świata, a bardzo typowe dla Was :)

Coraz popularniejsze stają się śluby plenerowe - na łące, w lesie, w parku, w ogródku babci, na plaży, w górach... To piękne, idealnie wpisujące się w popularne rustykalne klimaty, ale jednak już dość typowe, miejsca. Są też totalnie ekstremalne i trudne w realizacji w Polsce pomysły na ślub, choćby w balonie lub pod wodą ;) Dziś nie będzie o skrajnościach, ale o czymś prostszym i nadal intrygującym :)

11 nietypowych miejsc na ślub (a może też i wesele)

1) Na dachu
Na chwilę obecną to mój ulubiony pomysł :)
Z widokiem na miasto, górskie krajobrazy, coś co Was będzie zachwycać. I tak, da się takie miejsca znaleźć w Polsce.
 
geodun
weddingchicks

 2) W jaskini 
Blisko natury, a jednak trochę inaczej. Dla tych, którzy boją sie o pogodę rozwiązaniem może być Kopalnia Soli "Wieliczka" :)

Lizelle Lotter
devote

3) Na boisku 
Jeden z moich ideałów! Nie musi to być jedynie boisko, świetnie sprawdzi się tu każda sportowa arena. Moje marzenie? Zobaczyć ślub na skoczni narciarskiej (dokładniej: ze skocznią w tle) :D

Angel Eyes Photography
Alixann Loosle Photography

4) W teatrze/kinie
Dla lubiących, tak jak ja, śluby we wnętrzach. W cudownej scenerii. W Polsce to coraz popularniejszy pomysł, bo w tym sezonie o kilku takich ślubach już słyszałam (m.in. tym i jednym do którego zgubiłam linka, a który został włączony w przedstawienie teatralne!).
 
Maloman
Debs Ivelja

5) W bibliotece/księgarni 
Dla uzależnionych od książek - no lepiej się nie da, no inaczej nie wolno!

smurray photo
Papered Heart Photography

6) W ruinach (kościoła/zamku)
Jak przystało na miłośniczkę zwiedzania i wchodzenia w każdą dziurę - uwielbiam! Stare zamki, a jeszcze lepiej stare kościoły, z dziurami w dachach i roślinami oplatającymi mury!
W Polsce, w tych najpiękniejszych miejscach (jak popularny kościół w Żeliszowie), to ciężkie do zrealizowania, ale... nielegalny ślub humanistyczny da się zorganizować zawsze!
 
banquetesgreicy
   

7) Na festiwalu muzycznym 
Pomijając to, że muzyka nie rusza mnie tak bardzo jak sport, to... bardziej spontanicznie i na luzie chyba się nie da :)

Feather Love | Official Website
Feather Love | Official Website

8) W ogrodzie botanicznym 
Najlepiej, dla odmiany od tradycyjnych plenerów, w szklarni. Z egzotyczną roślinnością i pięknym wnętrzem. Ślub możecie zorganizować niemal w każdym ogrodzie w Polsce, a wesele... np. w Starej Oranżerii.

dehkadeniaz
weddingcaketoppers

9) W oceanarium 
Napisze tylko, że wrocławskie Afrykarium ma już w tym zakresie doświadczenie :)

Carrie Wildes Photography
Carrie Wildes Photography

10) Na statku
Ślub z morskim motywem? Tylko na statku ;) Jeśli nie macie swojego, to w Gdyni czeka na Was Dar Pomorza :)

Daphne & Dean / intimateweddings
Sargeant Creative / thesoutherncaliforniabride

11) Pod/na moście/pomoście/molo 
Wiem, ostatni most jest mocno amerykański i takiego w Polsce nie znajdziecie (chyba). Ale... pięknych mostów u nas nie brakuje, widać to choćby patrząc na zdjęcia z sesji poślubnych (np. tu) :)

Courtesy of Cathedral Park.
Kimie Grace Photography
cdn.

wtorek, 28 czerwca 2016

"Po ślubie będzie lepiej, po ślubie będziemy jednością..." Przykro mi, to bzdura!

Lara Hotz / She Designs / ruffledblog
"- Potem będziemy oboje jak jedno leśne zwierzę, tak blisko siebie, że ani ty, ani ja nie potrafimy rozróżnić, które jest które. Nie czujesz, że moje serce jest twoim sercem?
- Tak. Nie ma żadnej różnicy.
- Dotknij mnie. Ja jestem tobą, ty jesteś mną i każde z nas jest całe drugim. I kocham cię, och, tak cię kocham! Czyż nie jesteśmy naprawdę jednym? Nie czujesz tego?
- Czuję - odpowiedział. - Naprawdę.
- Dotknij mnie teraz. Nie masz już innego serca poza moim.
- Ani nóg, ani stóp, ani ciała.
- A jednak jesteśmy różni - powiedziała. - Chciałabym, żebyśmy byli zupełnie tacy sami. [...] A ponieważ już jesteśmy różni, cieszę się, że ty jesteś Roberto, a ja Maria. Ale gdybyś kiedyś chciał się zmienić, zgodzę się z radością. Chętnie stanę się tobą, bo tak cię kocham.
- Wcale nie chcę się zmieniać. Lepiej, żeby każde z nas było tym, czym jest.
- Ale teraz będziemy jednością i już nigdy więcej czymś osobnym. – Potem dodała:
- Chcę być tobą, kiedy cię przy mnie nie ma."
Ernest Hemingway, "Komu bije dzwon"

 
Jakie to ładne i... jakie to nieprawdziwe ;) Narzeczonym, kilka "kroków" przed ołtarzem, opowiada się rożne bajki, a oni je chłoną jak gąbki. Bo dlaczego nie chcieć słuchać o tym co pozytywne, dlaczego nie zakładać, że potem będzie tylko coraz lepiej i że nawet jeśli światu się nie udaje, to dlaczego miałoby się nie udać im?

Są bajki, z którymi nie ma co walczyć, bo wiara w nie może motywować do tego, aby te szalone marzenia spełniać. W "długo i szczęśliwie" zawsze warto wierzyć, zwłaszcza, gdy z tej wiary wynikają konkretne działania, aby ten cel osiągnąć. Ale są też bajki, które wyrządzają więcej szkody niż pożytku. I do takich bajek zaliczam słowa "po ślubie będziemy jednością". Słowa oderwane od jakiegokolwiek znaczenia religijnego, a rozumiane dość potocznie, jako... zostanie papużkami nierozłączkami/syjamskimi bliźniętami/czymkolwiek innym nie mogącym i nie mającym prawa bez siebie żyć.

Przykro mi, ale...

Nie musicie identycznie myśleć
On się z Tobą nie zgadza? Ma inne zdanie w sprawie wystroju Waszego mieszkania? Woli inaczej spędzać czas, wydawać pieniądze i ma zupełnie inny stosunek do kościoła? Bycie różnym jest naturalne, ale i trudne. Dlatego za tak uważne uważam rozmawianie przed ślubem, o wszystkim. To fajna lekcja tego w czym się różnimy, czy te różnice są dla nas do przeskoczenia i jak z nimi sobie radzimy. 

Nie musicie wszystkiego robić razem
Nie musicie razem chodzić do kina, na piwo i na zakupy, spędzać każdego weekendu ze sobą i nie wyobrażać sobie, że ona sama pojedzie na weekend do rodziców, a on pojedzie do kumpla w sąsiednim mieście.
To, że nasza druga połówka chce spędzić wieczór bez nas nie oznacza, że z nami czy ze związkiem jest coś nie tak. Oznacza jedynie, że nie zastąpimy jej sobą całego świata (i nawet nie ma się co starać) i nie zawsze jesteśmy potrzebne obok do jego okrywania (czasem lepiej sprawdzi się bliski facet). 
To naprawdę fajne... odpocząć od siebie i zatęsknić. Pozwólcie sobie na taką swobodę :)

Nie musicie się dla zwiazku poświęcać
Siebie, swoich pasji, całego swojego wolnego czasu. Czasem związek może się poświecić dla Was indywidualnie. Czasem możecie iść na ustępstwa i kompromisy. To co dobre dla Was prywatnie często jest też dobre dla zwiazku, bo szczęśliwy związek zawsze tworzy dwoje szczęśliwych ludzi. Tylko trzeba umieć tylko te dwa elementy ze sobą połączyć.
 
Nie będziecie magicznie i trwale sobie bliżsi
Nie, nie przeczę sama sobie. Wiem, że na blogu i fanpage'u napisałam dużo o tym jak fajnie żyć w małżeństwie. Ale małżeństwo nie da Wam więcej niż to co sami w nie włożycie. Małżeństwo samo w sobie niczego nie naprawi, nie zmieni, nie urozmaici. Mam wrażenie, że ono jedynie podsyci to co już istnieje, a i tak nadal będzie wymagało, aby o nie nieustannie dbać. Gorzej niż z dzieckiem ;)

Nie będziecie jednością...  Jesteście dwójką RÓŻNYCH osób. O równych cechach, charakterach, osobowości, potrzebach, marzeniach. Możecie być podobni i fajnie, gdy w wielu aspektach jesteście i coś wspólnego, poza miłością, Was łączy. Ale nie jesteście identyczni. Nie jesteście bliźniakami. Nikt magicznie w dniu ślub Was ze sobą nie zszył, a jeśli zszył... to pewnie któreś z Was, prędzej czy później, zacznie marzyć o odcięciu się od drugiego i wolności. Ja, po zszyciu, chyba bym marzyła.

Nie staniecie się jednym, a jeśli już bardzo chcecie, to wiedzcie, że Wam tego nie polecam - wydaje mi się to niezdrowe. Bycie dwoma różnymi osobami i poznawanie świata przez pryzmat drugiej-innej osoby jest zbyt fascynujące!

piątek, 24 czerwca 2016

Na co zwrócić uwagę, aby wyboru fotografa nie żałować... lub żałować mniej?

stylemepretty
Jakie są najsmutniejsze emaile jakie dostaje? To nie te o kłótniach z rodzicami o rodzaj muzyki na weselu, nie te o braku budżetu, który spełniłby wszystkie marzenia, nie te o irytacji i bezsilności, gdy wszystko idzie nie tak... To te po ślubie, o tym, że coś ważnego nie wyszło tak jak powinno. Jeśli narzeczony nie uciekł, obrączka weszła na palec, to... może zdjęcia nie wyszły? I często, w ocenie Panien Młodych, zdjęcia nie wychodzą.
Dlaczego nie wychodzą, chociaż są niezłe albo nawet dobre?

To będzie subiektywna lista wskazówek oparta na moich obserwacjach i "ale ja żałuję" niektórych Panien Młodych. Przez sekundę zastanawiałam się czy o wypowiedź poprosić jakiegoś zdolnego fotografa (pozdrawiam!), najlepiej tego na którego jeszcze nikt mi nie narzekał. I szybko doszłam do wniosku, że lepiej nie. Bo tym razem nie chcę w tym wpisie obiektywizmu, chcę lekcji z doświadczeń tej drugiej strony - Panien Młodych.

Na co zwrócić uwagę, aby nie żałować... lub żałować mniej? ;)

Zdjęcia z roku 2016 nie będą takie same jak te z 2014
Przykre? Straszne? Prawdziwe. Miejcie świadomość tego, że wraz z upływem czasu nie tylko Wy się zmieniacie, ale zmienia się też fotograf i jego perspektywa. Prawdopodobnie jego zdjęcia nie zmienią się totalnie, ale się zmienią. Zauważycie to w kadrach, nasyceniu kolorów, ilości zdjęć czarno-białych, we wszystkim na czym się nie znam, a co robi różnicę ;) To będą inne zdjęcia niż dwa lata temu. Lepsze czy gorsze? Wg fotografa lepsze, bo zakładamy, że on ciągle się dokształca i rozwija, wg Was - kwestia gustu.
Jeśli wybieracie fotografa z takim wyprzedzeniem czasowym, albo sprzed tylu lat oglądacie zdjęcia, miejcie te zmiany na uwadze. To coś czego się nie przewidzi, to coś czym fotograf broni się w umowie stwierdzeniem typu "przyjmujesz styl zdjęć artysty" i możecie jedynie przewidywać patrząc na to jak na przestrzeni czasu jego zdjęcia się zmieniają (przy dwóch latach jest to dość proste do zauważenia, przy roku nie zawsze). 

Plener to nie ślub
Moje ulubione zdjęcia u Wszystkich fotografów to te z sesji plenerowych, bo zazwyczaj są piękne. Pozowane (chcąc nie chcąc), na spokojnie, z dużym zapasem czasu, z możliwymi do powtórzenia ujęciami, w pięknych miejscach. To muszą być lepsze zdjęcia od tych ze ślubu, podczas którego na złapanie momentu fotograf ma sekundy.
Podstawowe pytanie brzmi: wybieracie fotografa, który zrobi Wam lepsze zdjęcia ze ślubu i wesela czy z pleneru? W świecie idealnym traficie na tego, który robi rewelacyjne jedne i drugie. Ale, aby wydać taką ocenę koniecznie obejrzyjcie więcej reportaży i plenerów jego autorstwa i upewnijcie się, że jedne i drugie Wam odpowiadają.

Ile to jest więcej, czyli ile i jak oglądać zdjęcia?
Im więcej, tym lepiej, prawda? Zapewne zauważyłyście, że na stronach fotografów ilość (prawie) pełnych reportaży jest ograniczona. Ograniczona do bardzo ładnych par i/lub bardzo ładnych ślubów/wesel. Jeśli czujecie, że jesteście wybredne, marudne i chcecie mieć wszystko pod kontrolą, to jest ilość, która nie powinna Was zadowolić. Oczywistym będzie wtedy poproszenie fotografa o pokazanie większej ilości, ale skąd możecie mieć pewność, że on znów nie pokaże Wam 10 najlepszych w sezonie (albo w dwóch)? Możecie próbować się przed tym zabezpieczać np. pytając ile reportaży robił jesienią i prosząc o pokazanie reportaży jedynie z jesiennych ślubów (żółte liście to tylko max 2 miesiace), a potem o coś jeszcze innego. Koniecznie oglądajcie także reportaże ze ślubów zbliżonych do Waszego (ślub w plenerze, w ciemnym kościele?).
Zobaczcie co jest i czego nie ma na zdjęciach. Czy taka wizja wesela Wam odpowiada? Z doświadczenia wiem, że liczy się nie tylko to czemu fotograf zrobi zdjęcie, ale też i to czemu zdjęcia nie zrobi.
Trujące Panny Młode nie są idealnym typem klienta, ale... najidealniejsze bądźcie dla siebie ;)

Pytać i odpowiadać na pytania
Pytajcie o każdą głupotę jaka przyjdzie Wam do głowy. Coś Wam się w jego zdjęciach nie podoba? Zastanawiacie się jak ubiera się do pracy? Albo co sstanie w przypadku wszystkich tragedii: braku możliwości dojazdu fotografa na ślub, zniszczeniu aparatu, skasowaniu zdjęć itp.? Pytajcie o to! Nie pytajcie "jakiegoś" fotografa, pytajcie swojego. Informujcie go o tym jakie zdjęcia chcecie mieć, nawet jeśli miałybyście wysłać fotografowi listę obowiązkowych ujęć (w granicach rozsądku). I nie polecam myślenia: "To jeden z najlepszych, on to pewnie wie". Bo wie, ale może zapomnieć/nie zauważyć, najlepszym też się zdarza ;)
Część fotografów, już na etapie pierwszego emaila, będzie chciała Was poznać. I zacznie wypytywać. O Was, o rodzaj ślubu, miejsce wesela, temat przewodni, dodatkowe atrakcje, oświetlenie, a może nawet zasugeruje Wam, że przy ślubach plenerowych można liczyć na zniżkę. Jak odniesiecie się do ostatniej sugestii? Pomyślicie "O, super" czy raczej "Yyy... czyli ten to nas zaraz skreśli, bo my chcemy w kościele"? Poczujecie, że ta osoba chce Was poznać, aby sprawdzić czy nadajecie na tych samych falach i potem zrobić lepsze zdjęcia czy wręcz przeciwnie: testuje i przesłuchuje Was, jak nauczyciel w szkole? Polecam Wam starać się dochodzić do pierwszego wniosku, zakładać dobre intencje drugiej osoby i rozmawiać. Bo może to nie on Was odrzuci, a Wy jego? Ale aby dojść do takiego wniosku musicie się poznać. Jeśli fotograf będzie z Was zadowolony, to są większe szanse na to, że Wy z niego też ;) W gratisie: macie okazję do wyciągnięcia z niego ogromu fachowej wiedzy i doświadczenia z pracy przy ślubach.

Nadawanie na tych samych falach
W świecie idealnym: bezcenne. W świecie rzeczywistym: warto się poznać, warto zadbać o to, aby czuć się ze sobą swobodnie i tak po ludzku... polubić się.
Jeśli wydaje Wam się, że to nie jest ważne, że to tylko jeden czy dwa dni, że płacicie za usługę i nic więcej nie ma znaczenia, to... źle się Wam wydaje.

Konkrety
Za co płacicie? Ile zdjęć i w jakiej formie otrzymacie? W jakim czasie od wesela/pleneru? Co poza nimi? Co w sytuacji w której nie wyrażacie zgody na publikację zdjęć na stronie fotografa? Ilu fotografów będzie na Waszym ślubie? Jacy konkretnie (wpiszcie w umowę nazwiska)? Przez ile godzin? Z jakimi dodatkowymi opłatami musicie się liczyć (koszty dojazdu, nocleg, dodatkowe godziny pracy)? Czy mają pozwolenie na fotografowanie w kościele? I wiele innych, ale to raczej temat na osobny, bardziej fachowy, wpis.

Z mojej strony, na chwilę obecną, to tyle.  
Dziewczyny po ślubach, co dorzuciłybyście do tej listy?

środa, 22 czerwca 2016

Strefa kibica na weselu (i inne zachwycające pomysły na ślub i wesele z wydarzeniem sportowym w tle) ;)

wzparis
Wybierając naszą datę ślubu myślałam o wydarzeniach takich jak Euro, Olimpiady i wszystkie konkursy skoków narciarskich ;), głównie ze względu na samą siebie i swoją miłość do sportu. Nie wyobrażałam sobie siebie w roli Panny Młodej, która spokojnie usiedzi w kościele/na weselu, gdy gdzieś na świecie trwa sportowa rozgrywka, którą muszę obejrzeć. Zdarzyło mi się odmówić pójścia na wesele do dalszej rodziny, bo miałam zaplanowany wyjazd do Wisły (niby trochę zawodowo, ale prywatnie i tak bym pojechała) ;) Zdarzyło mi się spędzić część imprezy (Studniówki) z telefonem w ręku czekając na smsową relację z Zakopanego (do tej pory nie rozumiem co ja robiłam na tej Studniówce! pomijając to, że "oczarowywałam przyszłego męża"). Ja miałam plan pt. "Ślub nie będzie kolidował mi z innymi ważnymi wydarzeniami.". ;)

Co w sytuacji w której takiego planu nie macie, bo z powodu braku zainteresowania sportem nie przewidzieliście tego, że w dniu Waszego ślubu Polska będzie żyła innym wydarzeniem?

Największym błędem jaki można popełnić jest ignorowanie tego wydarzenia. Udawanie, że ono nie istnieje i nie jest ważne. Krytykowanie sportowców, przewidywanie negatywnych wyników (trochę na złość innym), umniejszanie sukcesów, wyśmiewanie kibicujących. Przekonanie, że Wasz ślub i Wy jesteście najważniejsi... dla wszystkich. Nie, nie jesteście, nawet gdy nie stoi w opozycji do Was EURO i mecz Polski w 1/8. Jesteście najważniejsi dla najbliższych, ale całe rzesze dalszej rodziny, rodziny rodziny i osób towarzyszących mają swoje priorytety w tym dniu i wcale nie musi do niech należeć Wasz ślub.

Nie każe Wam piec ciastek o kształcie piłki nożnej czy dodatkowego "tortu kibica", tablicy z usadzeniem gości przerabiać na murawę boiska, spinek pana młodego zamieniać na piłki czy flagi. Nie, bądźcie sobą, cieszcie się tym co sprawia Wam radość, ale pozwólcie też na to innym dając im taką możliwość. A jeśli wkręcicie się w klimat kibicowania i macie ochotę na więcej motywu sportu na weselu, to warto rozważyć zaangażowanie gości w gry (ostawianie wyniku meczu, piłkarzyki/michały, mecz gości) i zdjęcia z atrybutami kibica (suknia ślubna fajnie wygląda w połączeniu z biało-czerowną koszulką).


Gdy wydarzenie odbywa się przed ślubem?
To całkiem nieźle, dla niektórych to jeden z najlepszych scenariuszy.  Do ceremonii będzie już po fakcie i nikt w trakcie ślubu czy wesela nie będzie myślami daleko od Waszego wydarzenia.
Jeśli jednak część gości przyjedzie do Was z wyprzedzeniem, jeszcze w trakcie trwania rozgrywek, to warto zadbać o odpowiedni kąt z telewizorem dla nich - tyle w zupełności wystarczy :)

Gdy wydarzenie odbywa się w trakcie ślubu?
"Goście mogą nie przyjść do kościoła, gdzie będą działy się najważniejsze rzeczy tego dnia, bo jest mecz?". Mogą nie przyjść. Mogą stać pod kościołem. Mogą przyjść i wyjść z kościoła na końcówkę. Mogą siedzieć w kościele z nosami w telefonach. Mogą, choć to niegrzeczne, ale dla niektórych może to być priorytetem i... ja te priorytety rozumiem ;)
Czy w takim przypadku można jakoś sobie innym pomóc? Można poprosić księdza/urzędnika o to, aby poinformował o wyniku meczu w razie jego zmiany. Spotkałam się już z takimi informacjami podczas mszy, więc uznaję to za jak najbardziej możliwe do realizacji.
Warto przemyśleć także przeniesienie życzeń, toastów czy pierwszego tańca na chwilę "już po meczu". Myślę, że nie wyrządzi to harmonogramowi dnia ślubu wielkiej krzywy, będzie komfortowe dla gości i sprawi, że potem będą z Wami na 100%.
Dziś usłyszałam także o zmianie godziny ślubu. Miałam mieszane uczucia co do tego pomysłu, ale... przy dobrym rozplanowaniu dnia na nowo i mało drastycznej zmianie czasu, to nawet dobry pomysł. Co o nim sądzicie?

Gdy wydarzenie odbywa się w trakcie wesela?
Najlepiej! Bo mnie, niestety, nie wystarczyłby skrót meczu, powtórka czy druga połowa. Musiałabym mieć na weselu całą "strefę kibica" - i po chwilowym zastanowieniu uznałam to rewelacyjny pomysł!
Strefy chillout pojawiają się na coraz większej ilości wesel, więc przerobienie ich, choćby chwilowo, na strefy kibica nie byłoby skomplikowane. Wystarczyłby duży telewizor lub ściana do rzutnika (w erze podziękowań dla rodziców w formie filmu to nic trudnego do znalezienia na salach) i miejsce do siedzenia (kanapy, duże poduchy). W wersji rozbudowanej można postarać się o przekąski, piwo  i akcesoria dla kibiców (flagi, trąbki, barwy do malowania twarzy) :)
Jak będzie to wyglądało estetycznie? Trochę jak kącik w którym animator bawi się z dziećmi, czyli... w przypadku ślubu z bardzo konkretnie określonym tematem nie będzie pasować. Ale... to tylko chwilowa atrakcja i zawsze można zrobić ją w klimacie ślubu, bez odniesień do barw i strefy kibica ;)

Plan gotowy? Teraz pozostaje Wam tylko liczyć na wynik meczu, który nie zepsuje gościom humoru ;)