wtorek, 5 kwietnia 2016

Małe wielkie rzeczy - czyli o prawie do radości z dupereli

recanto-de-deus.tumblr
Kiedyś myślałam o ślubie i weselu jak o wydarzeniach polegających na cieszeniu się drobiazgami, duperelkami, a nawet pierdółkami. Nic w tym wielkiego, nic wyszukanego, nic... ważnego. Nawet jeśli przypiszemy samej ceremonii większe znaczenie (bo warto), to wesele pozostaje zwykłą imprezą mającą na celu opicie miany stanu cywilnego dwójki ludzi. Nie sądzicie, że dużo w tym racji? Dużo, bo w perspektywie całego życia to tylko jeden z jego etapów, wcale nie najważniejszy i nie najpiękniejszy, ale... czy to oznacza, że głupotą jest cieszyć się każdym bzdurnym jego elementem? No raczej nie...

Wiele Panien Młodych rozpoczynając przygotowania do ślubu popada w uzasadnioną (bo czemu nie?) euforię. Ślub jest największym wydarzeniem ich obecnego życia, staje się priorytetem w stosunku do wszystkich innych działań, a wybór motywu przewodniego urasta do rangi wspinaczki na, co najmniej, Rysy. Brzmi to dla Ciebie znajomo? Ciesz się tym, trzymając swoje szaleństwo w adekwatnych do swojej sytuacji ryzach i z pilnowaniem swoich/najbliższych granic. Brzmi to dla Ciebie jak postawa godna zwrócenia się do psychiatry, bo "kto to widział tak się wkręcić, żeby poza ślubem i facetem nie widzieć świata?"? Tak delikatnieniem mówiąc... jej ekscytacja to nie Twoja sprawa :)

Bardzo często w miejscach w których przebywają grupy panien młodych, prędzej czy później, pośród morza rozmów o sukniach ślubnych, dekoracjach kościoła, wyborze koloru bukietu, pojawiają się cięższe tematy.
Ktoś się z kimś rozstaje. Zdradza, porzuca, rozmyśla się.
Ktoś łamie sobie nogę i... czekają go miesiące rehabilitacji, aby do ślubu mógł doczłapać o kulach.
Ktoś bliski komuś choruje. Ktoś bliski komuś umiera.
Innym ludziom dzieje się krzywda. Np. takiemu właścicielowi sali weselnej.... doszczętnie płonie sala.

O czym w takich przypadkach często myślą Panny Młode? "Jak mi Ciebie szkoda, jak mi szkoda tej Pary Młodej...". Tak, Pary Młodej. Pary Młodej, która odwołuje wesele, która je przekłada z powodu żałoby lub organizuje je z rodziną, która myślami jest gdzieś daleko, z Parą Młodą, która na tydzień przed ślubem, z zaplanowanym całym weselem, szuka nowej sali weselnej... Czy to nie brzmi jak tragedia?
Brzmi, nawet pomimo tego co "twardo stąpające po ziemi" i każdej innej Pannie Młodej po chwili namysłu wydaje się ważniejsze. Cierpi ten kto traci najbliższą sobie osobę, cierpi ten, który traci swoje jedyne źródło dochodu... Dla tych ludzi to większa tragedia. A na tragedie... też się można licytować.

W takich sytuacjach tym bardziej obrywa się "ślubnym fanatyczkom", im się wszystko wytyka. Bo się cieszą i z ekscytacji piszą z radości, bo stać je na... więcej i na to marnują pieniądze, bo martwią się duperelami i wszystkim co nieistotne ("a ważny jest sakrament, nic więcej!"), bo nie maja wyrzutów sumienia, że mają w życiu łatwiej niż inni. I do nikogo nie dociera, że zawsze Twój problem jest większy, bo jest Twój, a inni powinni Ci go pozwolić przeżywać po swojemu, bo... masz do tego prawo.
Jeśli szalejesz z radości, to nie miej wyrzutów sumienia, nie martw się na zapas, ciesz się - rozciągając granice swojej radości!
A Ty, kompletnie tego nie rozumiejąca, pozwól innym na tę "niemądrą" radość! Bo dlaczego nie?

1 komentarz:

  1. Wesele jest imprezą mającą na celu opicie rytuału przejścia. I jako takie jest istotne ze społecznego punktu widzenia. Współcześnie ten rytuał został obudowany marketingowo mnóstwem pierdółek i drobiażdżków, którymi owszem, nikt nie broni się cieszyć, ale które nie powinny przysłaniać zasadniczego wydarzenia, jakim jest rite de passage.

    To marketing nam wkręca, że jeśli odcień serwetek nie pasuje do odcienia tęczówek panny młodej, to nastąpi jakaś katastrofa. Grunt to się nie dać temu omamić i nie tracić z oczu głównego celu imprezy.

    Ps. Musi być coś waźniejsze od sakramentu, bo w kościołach protestanckich ślub sakramentem nie jest, a te wszystkie "Ślubne wojny" i inne filmy o szalonych pannach młodych właśnie o takich ceremoniach traktują ;-)

    OdpowiedzUsuń