wtorek, 31 marca 2015

A Ty się nie uśmiechaj, bo Twoje wesele to też KICZ!

cotilleando
Pamiętam, gdzieś z czasów gimnazjum, że wszystkie wesela kojarzyły mi się z kiczem. Wiochą było na wesela chodzić, wiochą było je organizować, wiochą było powiedzenie "Co Ty chcesz, wesela nie są takie złe."... Bardzo, bardzo chciałam na swoim uniknąć tego co kojarzy mi się z kiczem... I klops, nie wyjdzie: moje wesele będzie kiczowate!

Znacie definicję słowa kicz? Super, gratuluję. Na potrzeby lektury tego tekstu o niej zapomnijcie. Bardzo często ludzie do swojej definicji "kiczu" wrzucają swoje antypatie, niechęć do tradycji, wszystko co nie jest zgodne z ich gustem lub jest zwyczajnie nielubiane (nieważne z jakiego powodu). I dziś, wybaczcie, ale taką, potoczną, definicją się posłużymy.

"Co uważacie za ślubno-weselny kicz?" - to pytanie, które w rożnej formie, pojawiło się na facebookowych grupach. Uznałam je za intrygujące, pozwalające zaobserwować co przez Panny Młode, u których "orkiestra przed domem", "przesadne balonowe dekoracje domu" i "sprośne oczepiny" coraz częściej są przeżytkiem, jest uznawane za kiczowate.

Co, wg "ankietowanych", jest kiczem? Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki ;)
Kiczem jest wygląd Pary Młodej: półprzezroczyste gorsety sukien, princessy, mocne dekolty, krótkie sukienki (zbyt krótkie lub do zwyczajnie krótkie ślubu kościelnego), satynowe bolerka, rękawiczki, buty białe i z lat 90., Panna Młoda o wyglądzie księżniczki, diademy, jasne i czarne garnitury Panów Młodych, ubieranie Pana Młodego pod kolor dodatków Panny Młodej, sztuczne włosy/rzęsy, tipsy, lakierowane loki na głowie...
Kiczem są dekoracje: dobieranie wszystkiego pod jeden kolor, sztuczne kwiaty,  tiulowe pompony,  inicjały na stoły, pióra, dekoracje za stołem Pary Młodej (z sercami, gołębiami, obrączkami, świętymi obrazkami itp.), słoiki w dekoracjach, zbytnia dbałość o detale, zawieszki z wierszykami na wódce, poduszki na obrączki, ozdobione kieliszki...
I cała reszta...  niespodzianki/prezenty Pary Młodej dla siebie, dla gości (w tym ciasto), dla kogoś więcej niż rodziców, obecność dzieci na weselu, disco-polo, zabawy z podtekstem erotycznym, oczepiny, przyśpiewki, wyuczony pierwszy taniec, taniec w kółeczku, taniec boso, orkiestra przed domem, wykupiny Panny Młodej, krępująca kamera, robienie wszystkiego na pokaz, dzieci sypiące kwiaty, druhny, wymyślne jedzenie, wiejski stół, tort ze sztucznymi ogniami, statuetki i niezręczne filmy dla rodziców, limuzyny, karoce, teledyski ślubne zrobione na wzór teledysku, wierszyki w zaproszeniach, listy prezentów, DJ, wybór utworów przez Parę Młodą, zbyt dużo atrakcji (czyt. robienie z wesela cyrku), pokazy barmańskie, pokazy z ogniem, fajerwerki pokazy taneczne, fontanny czekoladowe, fotobudki, animatorzy dla dzieci, dziewczyny w białych sukienkach, pijani młodzi, dekoracje w kościele (inne niż kwiatowe), candy bary, gołębie, puszczanie lampionów, błogosławieństwo, branie kredytu...
To tylko początek góry lodowej, bo na spisanie reszty zabrakło mi siły ;)

Przeraziło mnie to ile rzeczy może się ludziom nie podobać i jak bardzo mogą być nastawieni na wyłapywanie tylko takich elementów. Rozumiem, że ktoś jest w stanie wymieć kilka czy kilkanaście takich rzeczy, ale całe długie listy... To przerażające, to... smutne. 
Mnie bardzo mało rzeczy aż tak odpycha... Jeśli mi się coś nie podoba, to zwyczajnie nie biorę tego pod uwagę i nie robię u siebie. U innych szanuję, bo to, że każdy myśli i robi inaczej, to dla mnie "atrakcja" i nowa wiedza, a nie powód do wyśmiewania. Jedyne czego nie lubię, to przekonanie ludzi, że ich gust to jedynie słuszny gust.

Ciężko oderwać własny gust od tego co uznajemy za kiczowate, ciężko trafić w gust i poczucie nie-kiczu innych. Wniosek: Każde wesele będzie dla innych, mniej lub bardziej, kiczowate. Wasze też :) 

Ktoś na ŚWGW pięknie te listy zażaleń do ślubów i wesel podsumował stwierdzeniem: "Pozbierałem do kupy Wasze sugestie i wychodzi mi na to, że aby nie otrzeć się o kicz lepiej się nie żenić.":)
Fakt! A teraz mam do Was pytanie: Kto nie załapał się na żaden z punktów dotyczących kiczu?

poniedziałek, 30 marca 2015

Wygraj voucher na Stronę Ślubną i bukiet ślubny od Kwiaty&MIUT

Z okazji wiosny, na dobry początek tygodnia i w ramach wielkanocnych prezentów od zajączka (sama nigdy nie dostawałam, a fajnie by było :)) mam dla Was konkurs :)


Co możecie wygrać?
1 miejsce: Voucher na Stronę Ślubną (pakiet rekomendowany) + voucher na bukiet ślubny od Kwiaty&MIUT o wartości 200zł
Uwaga! Kwiaciarnia Kwiaty&MIUT mieści się w Poznaniu. Warunkiem otrzymania bukietu jest deklaracja jego samodzielnego odbioru. Proszę, aby uczestnicy konkursu, którzy są zainteresowani wygraną całego pakietu (strona + bukiet) pod wpisem konkursowym i wymaganymi danymi (informacja niżej) dopisali "+Bukiet".
2 miejsce: Voucher na Stronę Ślubną (pakiet rekomendowany)
3 miejsce: Voucher na Stronę Ślubną (pakiet rekomendowany)
Pozostałe miejsca: W tym konkursie nikt nie przegrywa. Każdy uczestnik otrzyma zniżkę na stworzenie swojej strony ślubnej.

Zadanie konkursowe:
Jaką najdziwniejszą rzecz zabierzesz ze sobą na ślub i dlaczego?
Liczy się szczerość, więc spraw, abym Ci uwierzyła.
 

Uwaga! W konkursie mogą brać udział nie tylko narzeczeni, ale także ich bliscy. Zapraszamy do udziału rodzinę, przyjaciół, znajomych i każdego kto zaprzyjaźnionej Parze Młodej chce sprawić prezent.

Kilka zasad i informacji:
1. Konkurs trwa od 30.03.2015 do 7.04.2015.
2. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone do tygodnia po jego zakończeniu w tym wpisie na blogu i na fanpage'u NPM pod wpisem konkursowym. Zwycięzców konkursu wyłonię ja (NPM).
3. Bukiet z Kwiaciarni Kwiaty&MIUT będzie zrobiony z sezonowych kwiatów, a voucher na niego można zrealizować do końca 2015r. 

Uwaga! Kwiaciarnia ma przerwę wakacyjną od 1 do 14 lipca i wtedy nie będzie można realizować vouchera.
4. Warunkiem otrzymania bukietu jest deklaracja jego samodzielnego odbioru. Zainteresowani wygraną całego pakietu (strona + bukiet) pod swoim wpisem konkursowym i wymaganymi danymi powinni dodać "+Bukiet".
5. Każdy uczestnik może zamieścić tylko jeden komentarz konkursowy z odpowiedzią. Powinien to zrobić w komentarzu pod wpisem konkursowym na blogu Niepoprawna Panna Młoda i podpisać się pod nim imieniem, adresem e-mail oraz, jeśli jest zainteresowany wygraniem bukietu, dopisać "+Bukiet".
6. Fundatorem nagród jest Strona Ślubna.
7. Nagrody nie podlegają wymianie na ekwiwalent pieniężny.


WYNIKI:
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Trzymam kciuki, aby wszystkie nietypowe przedmioty trafiły na Wasze wesela i aby druhna Sabiny poradziła sobie z kulą bilardową ;)
1 miejsce: Marcin marcin.md11@gmail.com 
2 miejsce: sabina.w@onet.eu 
3 miejsce: Monika monis.90@wp.pl

piątek, 27 marca 2015

O byłych i niedoszłych, czyli o porywaniu Panny Młodej i zaproszeniu na ślub byłego

Elizabeth De Varga Exclusive Fashions / Artography
Opowiem Wam dwie historie. Moje prywatne. O tytułowym porywaniu Panny Młodej i o zaproszeniu na ślub byłego...

O NPM w roli Panny Młodej...

Byłam w "pracy", w gronie najbardziej pozytywnych i wyjątkowych ludzi jakich miałam okazję poznać we Wrocławiu. "Pracowaliśmy" fizycznie i dla odciągnięcia uwagi od zmęczenia, zabijaliśmy czas rozmowami na każdy temat. Dziewczyny spytały o ślub, więc tradycyjnie pomarudziłam na to ile rzeczy trzeba ogarnąć, a one się śmiały, że skoro to tak straszne, to może ktoś mnie uratuje i porwie (tak ogólnie, nie sprzed ołtarza). I odezwał się kolega. Cytuję: "Ja bym Cię z przyjemnością porwał sprzed ołtarza". Był zajęty, więc w 3 sekundy zniknął. Po jakichś kilku godzinach dopiero na niego wpadłam i stwierdził, że chce mi ten głupi tekst wyjaśnić I twierdził, że to niby był żart, ale tak wewnętrznie to on nie miałby nic przeciwko porywaniu mnie...

Zaoferował Wam ktoś porwanie sprzed ołtarza? Wyznał Wam ktoś, kto nie jest tym wybranym, miłość na kilka miesięcy przed Waszym ślubem? Tak, to łechce próżność, to podbudowuje, to sprawia, że z jednej strony jest nam ogromnie miło (w końcu ktoś nas docenia), a z drugiej... Człowiek w sytuacji, gdy słyszy o porywaniu sprzed ołtarza i miłości od osoby, którą szczerze lubi i życzy jej jak najlepiej, nie wie czy się zapaść pod ziemię czy rozpłakać.
Są rzeczy na które jest zwyczajnie za późno... Są rzeczy, których nigdy nie powinno się mówić przyszłej Pannie Młodej czy Panu Młodemu. Chyba, że jesteście pewni scenariusza rodem z telenoweli...

I o ślubie byłego NPM...

Bardzo, bardzo dawno temu dostałam zaproszenie na ślub. Od obecnego wówczas kolegi, od byłego przyjaciela, od mężczyzny z którym kiedyś byłam. Pierwsze wrażenie? Lekki szok i niedowierzanie, bo "Jakim cudem on mnie zaprasza?". Czasem rozmawiamy, on zna PM, ja znam jego narzeczoną, ale... wydawało mi się, że to za mało. Istniał ważniejszy czynnik, który sprawił, że w mojej głowie automatycznie zapaliła się lampka z hasłem "Nigdy życiu, choćby mnie ciągnęli za ręce i nogi...". To był mój były, były z którym ponownie nie udało nam się nawiązać tak serdecznej relacji jak przed zostaniem parą. Dla mnie to był wyznacznik tego, że jeśli nie umiemy się przyjaźnić, to w tej relacji jest coś niewłaściwego i nie ma sensu jej pielęgnować. Zaproszenie na ślub było przełomowym momentem, bo po tym jak nie przyszłam i wysłałam mu/im najpiękniejsze życzenia jakie udało mi się napisać, a on podziękował, kontakt się urwał...

Czy na ślub byłego/byłej nie wolno iść? To zależy... Od pewności i stabilności relacji, od przekonania, że to bliski nam człowiek, że wpisuje się w naszą definicje słowa "przyjaciel". Nie warto iść i nie warto zapraszać kogoś z kim relacja tej pewności nam nie daje. A jeśli już musisz? Idź z kimś, kto będzie Cię trzymał w pionie - w każdym znaczeniu tego słowa :)

Nigdy nie idź na ślub osoby, którą kochasz. Nie myśl, że "przecież przetrwasz". Nie wierz, że zdarzy się cud i do tego ślubu nie dojdzie. To nie (Twoja) bajka...

Znacie podobne historie? I jakie są Wasze rozwiązania idealne w takich sytuacjach?

czwartek, 26 marca 2015

Zamiast welonu

Od zawsze wiedziałam, że nie chcę mieć welonu. Kolejne decyzje i osoby tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że welon nie będzie dobrym rozwiązaniem. Mam wrażenie, że warto jednak coś we włosy w dniu ślubu wpiąć... Pytanie brzmi: co?

Przeglądając zdjęcia, które tu opublikowałam, mam wrażenie, że mój gust można by zamknąć w dwóch kategoriach:

Kwiaty! Każde, zarówno te żywe, jak i te z materiału, drobne i wielkie (wielkie uwielbiam w każdej postaci i ubolewam, że do moich stylizacji nie pasują... chyba...), pojedyncze i połączone w wianku.
Opaski do których coraz przychylniej się uśmiecham, ponieważ moje sukienki będą wymagały delikatnych ozdób, a jednocześnie ucieszy się z nich moja grzywka :)

Znajdziecie tu niedużo inspiracji, ale każda zrobiła na mnie wrażenie (zwłaszcza pierwsze i ostatnie zdjęcie), niezależnie od tego czy pasuje do wesela rustykalnego, boho czy wręcz przeciwnie - glamour. Faktem jest, że nie w każdej na każdy ślub można iść (czyt. kaszkiet), ale wszystkie nadają się na sesje ślubne i doskonale zastąpią wszystkie gadżety :)
Sporo typowo ślubnych dodatków ominęłam. Nie znajdziecie tu fascynatorów, toczków, kapeluszy, spinek (chyba, że z kwiatem), itp. Tym razem to wpis wybitnie subiektywny i podyktowany dopasowaniem ozdób do moich wizji fajnych* fryzur, ślubów i wesel.

W najbliższym czasie w serii "Co na głowę" (nazwa robocza i chwilowa) znajdziecie wpisy o wiankach (nie mogłoby być inaczej) i nietypowych welonach :)

Dziewczyny, a wy co planujecie mieć we włosach?

thebelleandthebeaublog
DECOLOVE / behance
Amy Love / grymuza

cafeweb
beglossy
bespoke-bride
unabodaoriginal
nataliaissamakeup
mery
*zaczynam doceniać słowo "fajny', nie jest nijakie i dziecinne, jest lekkie, niezobowiązujące i ogromnie przyjemne

wtorek, 24 marca 2015

Ślub doskonały cz. 1

Stylemepretty / French Grey Photography
Nie mam jednej wizji doskonałego ślubu. Mam ich kilka, a raz na jakiś czas pojawia się taka, która mi się śni. I tak sobie pomyślałam, że... żal o nich zapominać. Więc raz na jakiś czas napiszę Wam o pomysłach, które mnie zachwycają. Dziś pierwszy i obecnie mój ulubiony :)

Nie wierzę w to, że można wejść do salonu sukni ślubnych, przymierzyć jedną z nich i... przepaść. Rozpłakać się ze wzruszenia, uwierzyć, że to ta jedyna i poczuć, że wygląda się najpiękniej na świecie. Jak Panna Młoda, jak  Księżniczka, jak milion dolarów. Wierzę jednak (przetestowane), że można przymierzyć sukienkę i zobaczyć coś zaskakującego: ten ślub i tą siebie w niej.
Dokładnie tak miałam podczas wizyty w salonie Anna Kara. Sama nie wpadłam na pomysł mierzenia Sarah, ale patrząc na zaproponowany model na wieszaku, nie miałam nic przeciwko i przymierzyłam. Zobaczyłam sukienkę, która zrobiła na mnie największe wrażenie ze wszystkich mierzonych (wrażenie nie równa się miłości bez opamiętania), która sprawiła, że miałam przed oczami cały scenariusz ślubu i która... kompletnie nie pasowała do tego co mam w oficjalnych planach ;)

Co dokładnie zobaczyłam? Ślub lekki, niezobowiązujący (wyglądem, tradycją, zasadami...), wygodny... Tak zwyczajny jak moje i PM ulubione dni, w podróży, w jednym z "naszych" miast lub takim, które można dopiero odkrywać. Nie wymagający pracy i wysiłku, masy wcześniejszych wizyt, emaili i ustaleń, martwienia się o deszcz, słońce i wiatr... Ze słońcem, które jednak pięknie (i chyba ciut za mocno) grzeje. Z PM, który pomógłby mi zapiąć suknię, a ja wyprostowałabym mu krawat (wracając na sekundę do rzeczywistości: chyba przestaje mi się podobać wizja osobnego ubierania się). Z bukietem kupionym na godzinę przed ślubem na lokalnym bazarze. Spontaniczny na tyle na ile się da :) Bo nie ważne gdzie, bo mógłby to być i konsulat za granicą i jakikolwiek USC. Liczylibyśmy się my, ta przysięga, piękne miejsca tuż za drzwiami i cóż... zdjęcia, bo mamy małego fioła na ich punkcie ;) 

W tamtym momencie widziałam miasto, które ciężko byłoby mi teraz nazwać... Rzym? Barcelona? Lizbona? Miasto, które było świetnym tłem i alternatywą dla przyjęcia weselnego. Idealny dzień ślubu to dzień spędzony z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, w kapeluszu na głowie, z aparatem w ręku, na jedzeniu totalnie niezdrowego jedzenia z pizzą i lodami na czele, ze spacerami i zachwycaniem się kolorem nieba, budynkami, parkami... To dzień troszkę jak z... reklamy Raffaello (zerknijcie na wszystkie sesje, są rewelacyjne!) ;)

Gdy gram w lotto, to z myślą o takim marzeniu. A jak nie gram... to i tak mam w planie taką kieckę sobie uszyć po ślubie, na kolejne wakacje ;)

poniedziałek, 23 marca 2015

2 miesiące do ślubu, czyli... to już ten moment?

Stylemepretty / I Heart Weddings
Co Panna Młoda robi na dwa miesiące przed ślubem? Ma w planach panikować za miesiąc, głównie na myśl o zmianie statusu na facebooku ;) Dziś jest jej dobrze. Siedzi pod kocem, z herbatą i notesem w ręku. Zawzięcie tworzy listę rzeczy do zrobienia po ślubie. Sporo pozycji dotyczy wyjazdów (w podróż poślubną, na sesję ślubna, na LGP w skokach narciarskich w Wiśle, na długie weekendy), zaplanowanych i odkładanych w nieskończoność rzeczy do kupienia (mam co najmniej dwie spódnice od M.unique, jedną torebkę od Farbotki i kilka książek), rozwoju bloga (wreszcie bez wyrzutów sumienia będę mogła zapłacić za logo i szablon). Życie po ślubie wygląda bajecznie, już nie mogę się doczekać :)

Przygotowania do ślubu nauczyły mnie czegoś ważnego. Jestem bogata. Dosłownie. Mam lub mogę mieć pieniądze, choć wcale nie jest ich dużo więcej niż 2 lata temu. Zmieniło się moje ich postrzeganie, zwłaszcza w kontekście podróży. Kiedyś miałam wrażenie, że podróże sporo kosztują, że trzeba długo odkładać, aby spać w przyzwoitym hostelu, wchodzić do muzeów i jeść lokalne potrawy. Dziś wszystkie wydatki na podróże wydają się minimalne... Każda ślubna usługa była droższa, a na każdą byłam w stanie odłożyć. Tym bardziej będzie mnie więc stać na podróże, w ilości, która mi się nie śniła :)

Im bliżej ślubu, tym bardziej świat mnie zaskakuje... Swoją wiarą w to, że moje wesele będzie wyjątkowe, lepsze od innych. Wybaczcie, ale nie będzie. Ja się z nikim, nawet z samą sobą, nie ścigam w tym maratonie ;) Założyłam bloga, bo... najpierw chciałam ze ślubów się pośmiać, potem z nimi oswoić. W praktyce: nigdy nie potrzebowałam mieć wyjątkowo kreatywnego, oryginalnego i nietypowego wesela. Chciałam mieć ślub i wesele... WYGODNE. Komfortowe dla mnie, nie wymagające nadmiaru pracy, nie wysysające ze mnie resztek oszczędności (to akurat nie wyszło idealnie, ale zawsze mogłam wydać więcej), takie na którym nie przemęczę się tańcząc, bo będę miała "swój kąt" z inną atrakcją, takie na którym nie będę się czuła nie na miejscu = jak księżniczka, która uciekła z bajki Disney'a. I to powinno się udać...

Zerknęłam na chwilę do harmonogramu i... Nie widzę w nim nic przerażająco pilnego, poza nadrabianiem kilkuzaległości. Bo jak tak dalej pójdzie, to dla przykładu: pojedziemy do ślubu dwuosobowym samochodem dostawczym z wielkim bagażnikiem i napisem "CS" na całym, długim boku ;)

piątek, 20 marca 2015

Wyobraź sobie dzień swojego ślubu...

Daniel Koehler Fotografie
Mam dla Was zadanie, przypominające wizualizację. Zachęcam do jego wykonania, bo subiektywnie stwierdzam, że warto. Potrzebujecie kartki, długopisu i chwili czasu (jakichś 20 minut). Gotowi? Zapraszam do dalszej lektury. Nie? Wróćcie, gdy spełnicie trzy podstawowe warunki :)

Wyobraź sobie dzień swojego ślubu... Jak będzie wyglądał? Ten idealny... Nie pytam tu o rzeczywistość, a o Twoje marzenia. Zamknij na chwilę oczy i postaraj się sobie siebie tam wyobrazić. Jesteś? Jest wyjątkowo? Otwórz oczy, gdy będziesz gotowa i odpowiedz na pytania zamieszczone niżej. Im dłuższa i bardziej szczegółowa odpowiedź, tym lepiej.

1. Jak spędzisz poranek przed ślubem? 

2. Jak będzie wyglądała Twoja suknia?

3. Jak będzie wyglądał garnitur Pana Młodego?

4. Jak będzie wyglądał Twój bukiet i samochód, którym pojedziecie do ślubu?

5. Gdzie odbędzie się Wasz ślub?

6. Jak będzie udekorowane miejsce Waszego ślubu? 

7. Jaka muzyka będzie Wam towarzyszyła w miejscu ceremonii? 

8. Co będzie się działo po ślubie?

9. Jak będzie wyglądało miejsce Waszego wesela? 

10. Co będzie się działo po Waszym przyjeździe na salę?

11. Do jakiej piosenki i jaki taniec zatańczycie jako pierwszy?

12. Jaka muzyka będzie Wam towarzyszyła podczas wesela? 

13. Jakie atrakcje zapewnicie sobie i gościom? 

14. Czy czegoś w tym dniu się obawiasz?
 
15. Co dla Ciebie tego dnia będzie najważniejsze?

16. Jak się będziesz czuła? 

17. Co z Twojego ślubu i wesela powinni zapamiętać Twoi najbliżsi i goście?

Krótka informacja od NPM
Co daje odpowiedzenie na te pytania? Przede wszystkim: spisaną i gotową wizję dnia ślubu. Pozwala z całej listy rzeczy wybrać to co dla nas jest najważniejsze, to bez czego ten dzień nie będzie taki jak powinien. Fajnie jest oderwać się od romantycznego "wystarczy mi PM" i dodać tam coś jeszcze, coś czysto egoistycznego ;) Można wyobrazić sobie uczucia... Te, które chcemy wywołać u siebie i te, które o których chcemy usłyszeć od innych. Bo, najczęściej, udane wesele to satysfakcja nie tylko nasza, ale i naszych bliskich.
Co zrobić z odpowiedziami? Możesz się uśmiechnąć, bo wszystko idzie zgodnie z planem, możesz zacząć realizować to o czy marzysz, możesz się rozpłakać i ze złości je spalić... Jeśli u kogoś wystąpi trzecia reakcja, to wiedzcie, że nie chcę Wam tym sposobem dokopać (sama sobie trochę dokopałam :D), a jeśli już... to niech to będzie solidny, motywacyjny kopniak.
Czy wizja ślubu, który tkwi na Twojej kartce jest odmienna od tego co będziesz miała w rzeczywistości? 
Nie? SUPER!  Działaj zgodnie z planem :)
Tak? 
Czym, dokładnie, się rożni? 
Czy masz na to wpływ? Nie pytam czy to jest trudne, ale czy to jest realne. 
Czy możesz zrobić coś, aby to mieć? 
Jesteś pewna, że chcesz i że warto?  
I ostatnie... Ile jesteś w stanie dla tego celu zrobić?

czwartek, 19 marca 2015

Niech inni zazdroszczą im ślubu :)

Najpiękniejszy ślub jaki widziałam? Do niedawna nie miałam wątpliwości. TEN! A w lutym po raz kolejny, na chwilkę, opadła mi szczęka... Tak nisko jak tylko może opaść szczęka, gdy zobaczy się reportaż ze ślubu, o którym noc wcześniej się śniło...

Co to za ślub? Idealny. Najidealniejszy :) Tylko we dwoje. W wyjątkowym miejscu, które zachwyca. Intymny, lekki, tak naturalny i pięknie normalny, że to aż niewiarygodne, rodzinny - tak rodzinny, jak tylko może być ślub bez gości. Z fotografem, bo emocje są warte uwiecznienia. Z księdzem, dla którego to co się dzieje ma znaczenie. Z dwójką ludzi, która mając siebie nie potrzebuje świata...

Wiedziałam, że Pink Clouds robią rewelacyjne zdjęcia. Oglądałam każdy ich ślubno-weselny reportaż, kilkakrotnie już prawie pisałam emaile z prośbą o zgodę na publikację zdjęć, ale... czekałam, na coś co trafi do mnie w 200%, o czym nie będę mogła przestać myśleć na długie godziny. I trafiło... Bo jeśli ktoś tak doskonale łączy to co mnie w świecie zachwyca najbardziej (krajobrazy i emocje), to dla mnie jest to mistrzostwo świata :)

A poza zdjęciami... Jestem wielką fanką słowa pisanego. Z reguły u fotografów zachwycam się zdjęciami, a słowo pisane pozostawia "troszkę" do życzenia. Szkoda, bo na przykładzie reportażu Ani i wstępu Borysa z Pink Clouds widać, że idealnie dopełnia obraz. Jest doskonałym wstępem do historii... Czytaliście? Jeśli nie, to Wam zacytuję, bo dla mnie te słowa i te zdjęcia to już jedno :)

"Kiedy przeczytaliśmy pierwszy mail od Pawła i Agi byliśmy przerażeni. Ślub w Toskanii. Bez gości. Z przypadkowymi świadkami. Wesele we dwoje. „Będzie im smutno” załamała ręce Ania. A potem spakowała sandały, letnią sukienkę, swój wielki fotograficzny plecak i pojechała na lotnisko. Bo (jak w międzyczasie ustaliliśmy) Ania nie jest od tego żeby się wymądrzać tylko być wszędzie tam gdzie dwoje ludzi się kocha i potrzebuje zdjęć;)
Wracając przywiozła mnóstwo piegów, wina i żądań, że mam na nią natychmiast zacząć patrzeć tak jak Paweł patrzył na Agę. Opowiadała, że widziała na własne oczy jak można stać się dla siebie całym wszechświatem, salą balową, setką gości i pokazem fajerwerków. Że można tak ze sobą być, że fotograf się rumieni od samego stania obok. I, że figi zrywane z krzaka podczas spaceru wiejską dróżką będą się jej śnić przez całą zimę. Teraz mówi, że owszem- śnią się."

Zdjęcia: Pink Clouds





























wtorek, 17 marca 2015

SHARE WEEK 2015: Najlepsze blogi ślubne wg NPM

jestkultura.pl
Od dłuższego czasu zbieram się do stworzenia własnej, subiektywnej listy blogów ślubnych wartych uwagi. Nieustannie wydaje mi się to ogromnie pracochłonne, strasznie wybiórcze i z każdym kolejnym zestawieniem niesprawiedliwe (zazwyczaj przy rankingach mam mniejsze "wyrzuty sumienia"). Dziś, na próbę (ściągam ze Zrób swój ślub), pobawię się w SHARE WEEK. I sama siebie oszukam publikując ranking złożony z trzech kategorii i trochę większej, także przemyconej, liczby blogów ;)

Co to SHARE WEEK? "Coroczne pasmo polecania najwartościowszych autorów" stworzone przez Andrzeja z jestkultura.pl. To także zbiór list z których dowiecie się, które blogi blogerzy cenią najbardziej.

Każda lista jest subiektywna. Każda powinna zawierać 3 blogi. Ja bardzo starałam się ograniczyć i wręcz jestem dumna z efektu. Chciałam wybrać blogi, których pracę znam od przynajmniej roku (numer 1 jest chyba wyjątkiem, ale jest bezkonkurencyjny) i jestem pewna słuszności umieszczenia tu ich autorów.

1. Wartość
Blog Madame Allur
Prawdopodobnie to mój ulubiony blog ślubny w Polsce. Powód jest prosty: Maja rewelacyjnie pisze (nikt w branży ślubnej nie pisze lepiej), nawet długie teksty czyta się błyskawicznie i z nieskrywaną przyjemnością. Wszystko jest estetyczne, dopracowane i ma tytułową "wartość" - nie są to teksty o wszystkim i niczym.

2. Panny Młode
Justyna i Magda, czyli Pomysł na ślubMy Perfect Day.
Obie dziewczyny to Panny Młode 2014 i mam nadzieję (przeczytajcie to!), że nie znikną z sieci ;) Ich blogi są warte polecenia zwłaszcza osobom, które szukają w internecie czegoś normalnego... Zdrowego podejścia do ślubu, umiejętności dostrzegania plusów i minusów sytuacji, poczucia, że druga Panna Młoda może być kumpelką, a nie konkurencją :)

3. Profesjonalne
Bridelle i Love my dress
Profesjonalne, bo mam wrażenie, że bliżej im do portali niż blogów. Profesjonalne, bo miałabym problem z wymienieniem imion osób, które je prowadzą. Profesjonalne, bo nigdzie nie znajdziecie tylu inspirujących zdjęć, publikowanych w pierwszej kolejności u nich (prestiż = pierwszeństwo) co na Bridelle i tak fachowej, OGROMNEJ wiedzy na temat sukni i stylizacji ślubnej co na Love my dress. Love my dress to prawdziwa, polska encyklopedia sukni ślubnej. Jeśli nie znajdziecie czegoś na LMD, to nie znajdziecie tego nigdzie w polskim internecie ;)

Mam dla Was mały gratis: listę najlepszych tekstów jakie miałam okazję przeczytać w tym roku na blogach ślubnych. Osoby, które czytają uważnie bloga i mają szczęście bycia informowanymi przez facebook o wpisach, które dodaję powinny te teksty znać.
1. Co robić, gdy rodzina wtrąca się do organizacji ślubu i wesela? Rozmowa z psychologiem.
2. Bo o marzenia warto walczyć - czyli refleksje świeżo upieczonej mężatki.
3. Mam prośbę. Jeśli umrę przed tobą, to znajdź sobie kogoś
A jeśli zerkniecie tu, to między rożnymi linkami znajdziecie również kilka wartych przeczytania tekstów :)

P.S. Wpadnijcie jeszcze do Sonii. Nie ma jej bloga na liście, a jego brak jest moim największym wyrzutem sumienia ;)

poniedziałek, 16 marca 2015

Lepsza Panna Młoda

Courtesy of Jamie Beck/Katie Ermilio
Po ponad roku blogowania, wyjątkowo mocno dostrzegałam to, co widziałam w Pannach Młodych kilkanaście lat temu, to, co mnie od tej "grupy społecznej" zawsze odstraszało. Nigdy nie chciałam być Panną Młodą, a już z pewnością nie taką Tradycyjną Panna Młodą. One były takie perfekcyjne, takie doskonałe, takie idealne... Takie...lepsze! Tak, nie dobre, nie lepsze od samych siebie, a lepsze od innych.

Ślub i wesele kojarzyły mi się z konkurencją, z biegiem przez płotki w którym trzeba było nie tylko być na mecie pierwszym, ale i mieć czyste "płotkowe" konto. Każda dziewczyna biegła do swojej mety, swoim torem, w swoim czasie (czasem różniącym się latami!),a jednak... zawsze obserwowała jak radzą sobie przeciwniczki. I zawsze chciała być lepsza.

Presja na "bycie lepszą" jest nierozerwalnie związana z presją "idealnego ślubu". W głowach Panien Młodych układa się najdoskonalsza z możliwych wizja tego dnia, z dopracowanym każdym szczegółem. To perfekcyjny obraz i perfekcyjna wizja samej siebie w nim. I tym sposobem, w związku z takim przekonaniem, na forach, blogach i grupach roi się od tekstów, które mnie osłabiają...

"Zapomniałyście co w tym dniu jest najważniejsze... Straszne."
To tekst, którego chyba najbardziej nie lubię. Kompletnie nie rozumiem dlaczego w miejscach publicznych "wymaga się" zwierzeń ze swoich prywatnych uczuć i emocji. To tematy na które rozmawia się z najbliższymi osobami, nie resztą świata. Dla mnie normalne jest, że w miejscach publicznych mówi i pisze się o serwetkach, zaproszeniach, winietkach i tym podobnych drobiazgach z którymi każde wesele się wiąże.  Nie widzę nic złego w, nawet przesadzonej, radości i entuzjazmie. Przecież to pozytywne emocje!
Fakt, że o swojej wielkiej miłości nie rozpowiada się na prawo i lewo, nie oznacza, że jest się gorszą Panną Młodą, a tym bardziej, że osoba, która takie poglądy wygłasza jest lepsza ;)

"Jak można tyle zapłacić za... Ja nigdy w życiu bym tyle nie wydała."
W miejscu trzech kropeczek wstawcie jakikolwiek ślubno-weselny wydatek. Każdy za swoje potrzeby płaci tyle ile uzna za stosowne i na ile go stać, niezależnie od tego czy ma na koncie 1 000 czy 100 000 i czy wyda je na "coś porządnego" czy na "jakąś głupotę". Osobiście wyczuwam w takich stwierdzeniach odrobinę zazdrości, która nie pozwala zaakceptować, że komuś może być w życiu łatwiej i lepiej ;) Przykre...

"Przecież na takim weselu nikt nie będzie się dobrze bawił! U mnie..."
"Co to za pomysł?! Powinno być elegancko i z klasą."
Dla niej jej ideał jest/musi być powszechnym ideałem. I nie ma zmiłuj... Ona ma zawsze rację i u niej zawsze będzie lepiej.

A to tylko początek...

Bardzo, baaardzo nie lubię Panien Młodych przekonanych, że "moje jest lepsze" i starających się to przekonanie innym narzucić, skrytykować każdy inny pomysł, nie starać się zrozumieć czyjegoś punktu widzenia i sytuacji, nie chcieć zobaczyć innych alternatyw... Głośno dziwiących się wszystkiemu obiegającemu od ich wizji i święcie przekonanych o tym, że ich miłość do partnera jest również lepsza, bo żadna inna Panna Młoda, nie myśli o tym uczuciu tyle co one ;)

Wiecie co jest najgorsze w byciu taką Lepszą Panną Młoda? To, że rzadziej lub częściej przytrafia się to każdej z nas. Nie w każdym aspekcie przygotowań i nie zawsze jawnie.
Ja sama powoli, z coraz większymi postępami, uczę się spoglądać na świat oczami drugiej Panny Młodej. Dostrzegać to co ona, próbować zrozumieć i docenić jej wizję. Bo nie ma jednej idealnej miłości, jednego idealnego ślubu i jednego idealnego wesela... Twoje nigdy nie będzie wystarczająco dobre dla innych. Może być wszystkim dla Ciebie.