wtorek, 21 czerwca 2016

Pomysł na podróż i sesje poślubną: Budapeszt!

W nowych miejscach zakochuję się zdecydowanie (zbyt) łatwo, ale kompletnie takiego uczucia nie spodziewałam się w przypadku mnie i Budapesztu. Mama kilkakrotnie powtarzała mi (mamy zawsze mają rację?), że Budapeszt jest piękniejszy od Pragi (wybacz Justyna!), a ja do tego stwierdzenia podchodziłam mocno sceptycznie. No bo... jakim cudem? Jakimś takim, które dziś nie pozwala mi porównać tych dwóch miast, ale gdy myślę o mieście idealnym na... wieczór panieński, ślub, sesję poślubną, podróż przed lub poślubną, to z europejskich stolic do których dojazd/przelot z Polski jest wyjątkowo łatwy, Budapeszt przychodzi mi do głowy jako bezkonkurencyjny numer jeden!

Dlaczego?

Bo nie jest najdroższy
Bez problemu dolecicie do Budapesztu z Warszawy za ok. 100 zł w dwie strony (WizzAir), z miast na południu Polski dojedziecie nawet za kilka złotych (Polskim Busem). Znalezienie noclegu na miejscu również nie powinno być najdroższe, wystarczy szukać z odpowiednim czasowym wyprzedzeniem. W przypadku wieczorów panieńskich im większy wybierzecie pokój, tym niższa i zaskakująco przyjemna może okazać się cena.
Jedzenie nie jest droższe (jeśli już, to nieznacznie) od tego w dużych polskich miastach, ale zawsze możecie "zaoszczędzić" korzystając z food trucków (polecam!) i samodzielnie przygotowanych śniadań na trawie (np. z widokiem z pierwszego i drugiego zdjęcia) ;)

Bo ma świetną lokalizację
100 kilometrów nad Balaton, troszkę więcej, ale ciągle wcale-nie-daleko, do chorwackiego morza - około 500 kilometrów. Jeśli lubicie podróże własnym samochodem, jeśli długie podróże z odhaczeniem różnych miejsc po drodze Was kręcą, to Budapeszt jest świetnym miejscem do rozpoczęcia takiej, bardzo korzystnej cenowo, wyprawy :)

Bo jest piękniejszy niż sugerują to pocztówki (i moje zdjęcia)
Mam wrażenie, że Budapesztowi dużą krzywdę robią pocztówki tylko i wyłącznie z parlamentem. To tylko jedno z miejsc, które w tym mieście zrobią na Was wrażenie. I nawet pomijając już flagowe zabytki (Góra Gellerta, Zamek Królewski, Baszta Rybacka, Kościół Macieja, Bazylika św. Stefana, Wielka Synagoga, Zamek Vajdahunyad - biorąc pod uwagę liczę par młodych na m2, to zdecydowanie najatrakcyjniejsze miejsce w Europie), ale i takie smaczki jak żółta linia metra, parki, niesamowite wnętrza wszystkich budowli (od kościołów po muzea, to chyba pierwsze miasto w których zachwyciło mnie każde wnętrze jakie widziałam, więc... warto kupować biletu wstępu :D), mosty, żółte taksówki, Váci utca (pachnąca wakacjami :)), piękne secesyjne i neoklasyczne budynki na każdym rogu/placyku/ulicy.
Będąc w temacie piękna tego miasta odsyłam Was do obejrzenia jednych z moich ulubionych sesji w Budapeszcie - o tu.

Bo można w nim spędzić leniwie czas :)
To coś czego sama... nie umiem, ale dostrzegam taką potrzebę u innych :) Tych, którzy potrzebują posiedzieć na kocu, zjeść śniadanie na trawie z widokiem na drugą stronę miasta lub delektując się widokiem wypić piwo. Tych, dla których odpoczynek nie istnieje bez wody i marzą o łaźniach, saunach, basenach w prawdziwie wyjątkowym otoczeniu (z pięknymi kafelkami i rzeźbami!), dla nich Budapeszt jest niemal bezkonkurencyjny (polecam Łaźnie Széchenyiego i Rudas)! I dla tych, który lubią poszwendać się po knajpkach i odkryć coś co sprawi, że opadnie im szczęka (ruin bars i np. Szimpla Kert - kliknijcie w linki i sami powiedzcie czy to miejsce nie jest fenomenalne?).





















Więcej zdjęć na instagramie :)

2 komentarze:

  1. Byłam w Budapeszcie - polecam, ale w podróż poślubną wolę jechać tam, gdzie mnie jeszcze nie było :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Budapeszt, między innymi właśnie za wspaniałe łaźnie :)

    OdpowiedzUsuń