piątek, 11 marca 2016

Galeria Niepoprawnych Panien Młodych: Marta

Historia Marty:

Miało być nietypowo, jesiennie i wesoło!

Tomasz, mój obecny mąż, oświadczył mi się w środku lasu podczas jesiennego spaceru, co w dużym skrócie dobrze nas definiuje. Jesienna nostalgia, pełna zadumy, spacerów po lasach, ciepłych koców, herbat z miodem i książek to nasz ulubiony kawałek rzeczywistości, nie było więc wątpliwości, że właśnie w takim klimacie odbędzie się nasz ślub – datę ustaliliśmy na 10.10.2015 r., tuż przed naszymi urodzinami :) (ach ten październik!). Tomek nie zgodził się tylko, żeby w ceremonii wzięły udział nasze dwa psy. W końcu musiałam przyznać mu rację…

Chcieliśmy, żeby oprawa ślubu jak najbardziej oddawała "nas", choć nie wszystkie pomysły w pełni zgadzały się z ogólnie przyjętymi zasadami. Na szczęście lekko buntownicze nastawienie, tak typowe zarówno dla mnie, jak i dla Tomasza, pozwoliło postawić na swoim. Poza tym, że wesele było spore i długo trwało, bo gościliśmy ponad 100 osób (liczba już po dokonaniu przesiewu i zrezygnowaniu z wszystkich "bo wypada"!) i bawiliśmy się od 15:00 do 5:00, całość była dość nietypowa (patrz: punkty poniżej).

Podczas samej organizacji szukaliśmy osób, które podzielają nasze nieco niestandardowe podejście. Przykładowo, kiedy odwiedziłam pierwszy z dwóch salonów ślubnych, w których byłam, i przedstawiłam swoją wizję sukienki, usłyszałam zabarwione nutką pogardy stwierdzenie: "ale proszę pani, to jest ślub!". W drugim salonie było już lepiej, jednak cena i waga (!) sukienek mnie przerażały tak bardzo, że postanowiłam porzucić tę drogę i poszukać innego rozwiązania. Dla równowagi: pani Kwiaciarka już po kilku minutach rozmowy powiedziała coś, czym zaczarowała mnie bezpowrotnie, tj. "zrobię dla Pani bukiety w wydrążonych dyniach, a Pan Młody dostanie bardzo nietypową poszetkę". Jak powiedziała, tak zrobiła, a stworzone przez nią kompozycje na długo zapadły mi w pamięć.

Ale do rzeczy! Co było nietypowe:
⚫ Wieczorowa kiecka w kolorze… no właśnie, jakim? Pytałam o to co najmniej kilkanaście osób i usłyszałam kilkanaście nazw kolorów :) W każdym razie sukienka była kupiona na Allegro, a przerobiona u otwartej na dziwaczne pomysły Pani Krawcowej. Ostatecznie poprosiłam o doszycie do niej koronkowego bolerka, które moja mama zrobiła ręcznie 14 lat wcześniej jako ozdobę do prostej sukienki, którą wtedy założyłam na ślub brata (miałam 14 lat). Koszt całości: 750 zł. Na wierzch narzuciłam gruby, brązowy sweter kupiony w małym sklepie w miejscowości, w której mieszkam.
⚫ Bukiet – otoczony bordowymi (zupełnym przypadkiem spodnie Pana Młodego miały identyczny kolor), jesiennymi liśćmi klonu, złożony z dość egzotycznych kwiatów.
⚫ Strój Pana Młodego – skomponowany w jeden wieczór w centrum handlowym, w kilku różnych sklepach, w nietypowych kolorach, z szelkami i muchą. Zakupione w zwykłym markecie pomarańczowe skarpetki, które sprezentowałam T. jako pierwsze, dopełniły całości. Niestety nie udało się znaleźć drewnianych spinek do mankietów.
⚫ Obrączki – wykonane na indywidualny wzór przez p. Andrzeja Bielę ("Inne Obrączki"), a do tego różne. Jedyne wspólne elementy to materiał, z którego są zrobione, tj. tytan, no i wzajemne odciski palców. Obrączka T. ma jeszcze wtłoczony palisander, a moja 3 rubiny.
⚫ Tort – miał przypominać korę drzewa obsypaną jesiennymi liśćmi i "wyrytym" sercem z naszymi inicjałami. Udało się :) 
⚫ Prezenty – zamiast kwiatów, wina czy książek, poprosiliśmy o tuje, by obsadzić nimi mur. Moja mama ułożyła wierszyk, który dołączyliśmy do zaproszeń i zawiadomień ("Wszystkie kwiaty są piękne, ale przyszła moda nowa – nowożeńców zadowoli zwykła tuja szmaragdowa"). Zresztą ułożyła też kilka innych wierszyków o tematyce ślubnej, które zapisaliśmy na tekturowych, pomalowanych w jesienne barwy listkach i rozłożyliśmy na stołach.
⚫ Pierwszy taniec – nie przygotowywaliśmy się do niego, to było takie raczej bujanie się wśród Gości. Tłem był elektryzujący utwór Run (Smolik/Kev fox) wybrany przez T.
⚫ Pierwsze danie – jedliśmy krem z dyni, reszta Gości raczyła się tradycyjnym rosołkiem (na wniosek najbliższych).
⚫ Księga Gości – drewniane krążki wrzucane w ramkę.
⚫ Sporo rzeczy zrobiliśmy ręcznie (projekt i wykonanie zaproszeń oraz winietek, ozdobienie sali, moje kolczyki, tekturowe, pomalowane na różne kolory liście, drobne upominki dla Gości i podpisy do nich – miód do jesiennej herbaty lub kawy, etykietki na nalewki i alkohole, gdzie każda była inna) lub zamawialiśmy indywidualne projekty (ręcznie wykonana bransoletka, „niepoprawny” tort, obrączki, nalewki zrobione przez moją ukochaną Ciocię Olę).
⚫ Braliśmy ślub cywilny – nietypowe, bo większość naszych najbliższych do dziś nie zgadza się z tą decyzją. Pani w Urzędzie cudownie potrafiła rozluźnić atmosferę, za co jestem jej bardzo wdzięczna. I jaka to oszczędność czasu – całość trwała dokładnie 7 minut!
⚫ DJ – na szczęście nie uznawał tradycyjnego podawania kolanami wałka i innych dzikich zabaw weselnych. Zapewnił nam dość nietypową rozrywkę, a do tego do końca nie chciał zdradzić, na czym będą polegać wymyślone przez niego zabawy :) Po 2 w nocy, kiedy już przebrałam się w coś luźniejszego, puścił dla nas rockowo-metalową muzykę, dzięki której ani my, ani nasi najbliżsi przyjaciele nie schodziliśmy z parkietu aż do 5 rano. A DJ grał, dopóki nie przegoniły go zmęczone kelnerki.
⚫ Goście – połowa Gości to byli nasi przyjaciele, a więc rówieśnicy, no i gromadka ich dzieci. Najmłodszy Gość miał 1,5 miesiąca :)
⚫ Życzenia złożone przez najbliższą rodzinę i przyjaciół w formie filmiku, który puścili w trakcie wesela – całość zorganizowana w tajemnicy i profesjonalnie zmontowana przez mojego kuzyna, z wisienką na torcie w postaci osobistych życzeń od samego Andrzeja Sapkowskiego! Do dziś nie wiem, jak udało mu się to zorganizować :)
⚫ Plener – poza pięknymi zdjęciami z pleneru, które wykonał ślubny fotograf, otrzymaliśmy prezent od mojego kuzyna (tegoż od filmiku), także fotografa – sesję ślubna zorganizowaną w Bibliotece Uniwersyteckiej UAM w Poznaniu, czyli mojej uczelni. Miejsce jest piękne, a do tego pełne książek, które przecież w kółko czytamy!

Po całym tym ślubnym szaleństwie uciekliśmy oczywiście… w drzewa :) W Nałęczowie bardzo sympatyczna para wybudowała w wąwozie kilka domków na drzewach („W drzewach” właśnie), gdzie udało nam się schować na 4 dni. Bardzo polecam taką poweselną ucieczkę od ludzi i rzeczywistości, w otoczenie pełne drzew i domowego ciasta, serwowanego codziennie, równo o 17… ;)

Słowo na koniec… Planując ślub dobiegaliśmy 30ki, mieszkaliśmy ze sobą od dwóch lat, więc już czuliśmy się jak „stare małżeństwo”. Z tego powodu myślałam, że po Całym Tym Dniu niewiele się zmieni. Co więcej, planowanie tego wszystkiego, podejmowanie decyzji itp. były dla mnie dość męczące, nie czułam „euforii przygotowań”, raczej „udrękę szukania inspiracji”. Wówczas nie miałam jednak pojęcia, jak bardzo się mylę co do znaczenia samego ślubu – to przedefiniowanie całego pomysłu na związek i relację z drugą osobą, świadomość złożenia przysięgi przy wszystkich obecnych świadkach i wynikających z tego konsekwencji, prawne sformalizowanie, nawet zmiana nazwiska (teraz mam podwójne)… przyznam, że to nieźle miesza ;) Dobra wiadomość jest taka, że temu wszystkiemu towarzyszy też uczucie autentycznego zakochania (kto by się spodziewał po takim czasie… :P)! Czy właśnie stąd określenie „miesiąc miodowy”?

Rady:
⚫ Rozmawiaj z Gośćmi – nie daj się „zjeść” stresowi i korzystaj z tego, że w jednym miejscu zebrało się tyle bliskich Ci osób… no i rodzina drugiej połowy, którą czasami widzi się po raz pierwszy!
⚫ Znajdźcie chwilę dla siebie, zdystansujcie się od całej tej weselnej wrzawy i powymieniajcie myślami, które krążą po głowach.
⚫ Decyzje podejmujcie zgodnie z własnym przekonaniem, bo nie ma sensu poddawać się myślom typu „bo wypada” w organizacji dnia, który ma być świadectwem Waszych uczuć, decyzji, nierzadko w towarzystwie sporego stresu i wydatków – po prostu bawcie się pomysłem na własny ślub i wesele, niech będzie wyjątkowe i możliwie niepoprawne, jeśli właśnie tego sobie życzycie!
⚫ I pamiętaj – cokolwiek się dzieje w dniu ślubu, jest OK! :)

W każdym razie, drogie Niepoprawne, odwagi! Ślub bierzecie raz (takie jest przynajmniej założenie ;)), nie ma więc czasu i miejsca na niechciane konwenanse. Wszystkiego dobrego!

Zdjęcia: 
przygotowania, ślub, wesele, plener: FotomatART
sesja w bibliotece: Andrzejewski Pawel Photography 

Kwiaty: DeCoralli
Bransoletka: S A A D I A
Obrączki: Inne Obrączki
Tort: Torty Artystyczne























































Kilka słów od NPM:
Jestem wielką fanką męskich ubiorów. Do tego stopnia, że momentami wręcz mi głupio, że patrzę na piękną suknię ślubną w kolorze (z takim bolerkiem!), a mimo wszystko szerzej uśmiecham się do męskiej stylizacji! Wiem, straszne ;)
Ogromnie podoba mi się to, że na październikowym ślubie to jesieni Marta i Tomasz pozwolili dominować. Cudownym kolorom, liściom, kwiatom, tortowi, kremowi z dyni (dobry sposób na kompromis). Nawet obłędne obrączki (ja jestem ślepo zakochana w Innych Obrączkach) kolorystycznie wpasowują się w jesień.
Zdecydowanie można pozazdrościć im znajomych i niespodzianek od nich. Dla mnie to kolejny dowód na to, że takie prezenty są nieocenione i wyjątkowo ciepło wspominane (a niektórzy mogą ich mocno zazdrościć ;)).
Podsumowanie Marty czytałam… kilka razy. Bo dużo w tym moich uczuć i jeszcze więcej prawdy, zwłaszcza tej najmilszej, jak choćby o "uczuciu autentycznego zakochania" :)))

13 komentarzy:

  1. Uwielbiam taki klimat. Luz, blues i wiatr we włosach. Wyglądacie kochani na naprawdę szczęśliwych :)
    Nikt o tym nie wspominał, a Pan Młody ma fenomenalną fryzurę do ślubu! Bądź co bądź, ukradł żonie tego dnia palmę pierwszeństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomasz puchnie z dumy i czuje się doceniony, bo sam kompletował ten zestaw :D dzięki :)

      Usuń
  2. Czytam i uśmiecham się od ucha do ucha... chyba powinnam też pokazać to mojej przyjaciółce, która ma mnie za totalną świruskę i boi się przyjść na moje wesele :D
    Jestem zakochana w październiku i uwielbiam jesienne śluby <3

    Co mnie tutaj zachwyciło najbardziej? SUKNIA! Obłędna!Nie mogę się napatrzeć!

    Oj chyba przeczytam jeszcze ze sto razy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem ciekawa co to byl za DJ?
    P.S. Faktycznie zdjęcia pokazuja wyjatkowosc i niepoprawnosc tego dnia, cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DJ to p. Robert Wójcik :) https://www.facebook.com/musicbrospl/?fref=ts - panów jest dwóch, u nas akurat był właśnie Robert.

      Dzięki za miłe słowa! :)
      Marta

      Usuń
  4. A ja mam pytanie odnośnie dwóch zdjęć. Bardzo mnie zaciekawiły zdjęcia na których jest zabawa ze splątanym sznurem. O co tam chodzi i jak to ogarnąć? Chciałabym na weselu też mieć taką grę :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam wyżej - DJ to Robert Wójcik ( https://www.facebook.com/musicbrospl/?fref=ts ) i to on jest autorem zabaw, które widać na zdjęciach. Obiecałam niestety, że zostawię dla siebie ich opis :( Robertowi też jest trochę niepoprawny i nie chce powtarzać się z zabawami ;)

      Marta

      Usuń
  5. A ja jestem ciekawa co to za sala?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.facebook.com/Gosciniec.Marzymieta/?fref=ts :)

      Usuń
  6. przecudny ślub! jestem zakochana! we w s z y s t k i m !
    ta jesień, te kolory, własnoręczna robota, cudowna suknia, piękna stylizacja Pana Młodego a poza tym... wasze EMOCJE! tak cudownie się to czyta i patrzy na wasze zdjęcia... jest mi błogo na sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne kwiaty, te kolory, no i sukienka, moim zdaniem jest brzoskwiniowa, oryginalna, ale jak najbardziej ślubna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne wesele! Zdjęcia oddają wiele radości, na pewno będą idealną pamiątką po latach :)

    OdpowiedzUsuń