niedziela, 21 lutego 2016

3 miesiące do ślubu czyli robi się poważnie, ale wciąż nierealnie [Dagmara]


Trzy miesiące do ślubu, równe 90 dni. Nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak, ale liczba pozostałych dni do ślubu zrobiła się dwucyfrowa. A przecież ona zawsze była trzycyfrowa! Wiecie ile dni było do ślubu w dzień naszych zaręczyn? 973! Przecież to jest jakiś kosmos. ;) Nie żebym już wtedy odliczała, ale teraz z ciekawości sprawdziłam. ;)

Trzy miesiące do ślubu i tylko miesiąc do kalendarzowej wiosny, której wyczekuje jak nigdy. W tym wszystkim najśmieszniejsze jest to, że czasu coraz mniej, naprawdę robi się poważnie, a do mnie wciąż nie dociera, że ten ślub jest mój. Wszystko organizujemy, załatwiamy, skreślamy poszczególne punkty z listy spraw do załatwienia, ale nadal nie potrafię sobie wyobrazić siebie w białej sukni, nas przed ołtarzem i tego, że to właśnie nam wszyscy będą tego dnia składać życzenia. 

Co załatwiliśmy przez ten miesiąc?

- podziękowania dla gości – mamy pomysł, mamy już nawet część potrzebą do zrealizowania tego pomysłu zakupioną, a końcowym przygotowaniem podarunków zajmiemy się już bliżej ślubu.

- buty – tak, kupiłam buty! Wielki kamień z serca, bo zakupy nie są moją ulubioną czynnością, a kupienie butów na obcasie to już naprawdę dla mnie nie lada wyzwanie. Do tej pory od jakiś sześciu lat wszelkie okazje obchodzę w moich studniówkowych szpilkach. Naprawdę! :P I przyszła ta chwila gdy po tylu latach chcąc nie chcąc musiałam kupić nowe. ;) Co więcej cały proces zakupu przebiegł ekspresowo i bezboleśnie. Nie wiem czy tak zachowuje się typowa panna młoda, ale ja swoje buty do ślubu zakupiłam w pierwszym odwiedzonym sklepie na szybkiej przerwie w pracy. Nie dość, że był to pierwszy sklep to były to jeszcze pierwsze przymierzone buty. ;) Zdecydowałam się na obcas 6cm ponieważ nie jestem przyzwyczajona do chodzenia w wysokich butach, a chciałabym wytrzymać w nich do rana. 

- tort, ciasta oraz słodki stół – ustaliliśmy smak i wygląd tortu oraz zdecydowaliśmy się na skromną wersję słodkiego stołu. Ograniczamy przez to ilość tradycyjnych ciast na stołach, ponieważ nasz budżet nie jest już w stanie się magicznie rozciągnąć. ;) 

- rozdawanie zaproszeń – można by rzec, że właściwie skończyliśmy. Zostały nam dwa zaproszenia dla przyjaciół, którzy już i tak wiedzą, że są zaproszeni, a w najbliższym czasie się z nimi spotkamy. Dostaliśmy też już trochę potwierdzeń przybycia na wesele i to nawet od tych, od których spodziewaliśmy się, że nie dadzą rady być z nami. Jestem bardzo mile zaskoczona, bo zapowiada się, że będziemy mieli bardzo mało odmów. 

- formalności – tu też o dziwo, mimo braku czasu, idzie nam całkiem sprawnie. Byłam już u księdza w moim rodzinnym kościele po zgodę na ślub w innej parafii, odebraliśmy też nasze świadectwa chrztu, dokumenty z USC również załatwione. Odbyliśmy także niedawno poradnie rodzinną. Pozostało umówić się do księdza na spisanie protokołu. 

- obrączki –  zamówiliśmy obrączki i to jest chyba rzecz, która najbardziej mnie cieszy w tym miesiącu. Po tym jak odwiedziliśmy z PM naprawdę chyba wszystkich jubilerów i zmierzyliśmy milion obrączek, traciłam wiarę w to, że w końcu coś zamówimy i już sobie żartowałam, że będziemy pożyczać obrączki na ślub. ;) Niby od początku podobał nam się ten sam typ i nie chcieliśmy niczego wymyślnego, a jednak mieliśmy nie mały problem z ostateczną decyzją. W rezultacie obrączki zamówiliśmy u złotnika dając w rozliczeniu złoto, które otrzymaliśmy w prezencie. Część kwoty oczywiście będziemy musieli dopłacić, ale wyjdzie nam to dużo korzystniej niżeli kupowanie obrączek u jakiegoś sieciowego jubilera. 

Jak widać idziemy małymi krokami do przodu. ;) Choć mam jakieś dziwne wrażenie, że choć spraw załatwionych przybywa to lista rzeczy, które przed nami wciąż jakoś nie chcę się skrócić. Co nas jeszcze czeka? Krótki kurs tańca, podziękowania dla rodziców (Strasznie męczy mnie ten temat i nie potrafię wymyślić niczego co byśmy naprawdę chcieli zrobić. Pojawił się u nas ostatnio jeden pomysł, ale też nie wiem jak to wyjdzie i czy uda nam się go zrealizować.), zamówienie papeterii ślubnej, próbny makijaż i fryzura, ustalenie menu, spisanie protokołu, zapowiedzi, sesja narzeczeńska i co najważniejsze – cały strój PM. Poza tym pewnie jeszcze cała masa innych mniej ważnych rzeczy do dogrania. ;)

Stresu nie ma, nie denerwuje się, ale przyznaje, że robię się coraz bardziej podekscytowana. Niesamowicie się cieszę na ten dzień, na ten ślub i na to, że to właśnie ten mężczyzna zostanie moim mężem. Dużo uśmiechu na mojej twarzy wywołuje ten zbliżający się maj. Cieszę się niesamowicie też na coś co ma nastąpić już na początku marca i nie ma nic wspólnego z naszym ślubem. ;)

4 komentarze:

  1. Gdzie kupiłaś buty? :) pochwalisz się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buty kupiłam w Ryłko - https://www.rylko.com/pl/produkt/6G200_NZ3,112709,16.html

      Usuń
  2. No to jeszcze zdradz co będzie tym prezentem albo jak goście to czytają podpowiedz jakie inne opcje wchodziły w grę 😊 masz sporo z głowy. My termin mamy 26.05 i oprócz lokalu zero załatwione. Ahoj przygodo😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy już sporo załatwione to prawda, ale jak się jest zaręczonym od stu lat to nic dziwnego :P Upominki dla gości może zdradzę po ślubie, bo nie do końca wiem kto tu zagląda ;)

      Powodzenia w organizacji!

      Usuń