piątek, 2 października 2015

Z kim udać się na wycieczkę po salonach sukni ślubnych?

brittneyhogan
Podobno wybór sukni ślubnej jest jednym z najprzyjemniejszych wyborów przyszłej Panny Młodej ;) Sprawia frajdę nie tylko jej, ale także ekipie, która przy wyborze jej towarzyszy. O tym, że zabierane ze sobą wsparcie nie zawsze spełnia swoje zadanie, a czasem wręcz przeciwnie, mogliście przeczytać tu. Z kim warto na takie zakupy się udać?

Zabierając się za długo odkładane poszukiwanie sukni ślubnej stwierdziłam, że podejdę do tego jak do zakupy każdej innej sukienki. Wiem w czym dobrze wyglądam i dobrze się czuję, wiem co mi nie służy i co mnie drażni. Znam siebie wystarczająco... i wiem z kim najlepiej robi mi się normalne zakupy. Wypróbowałam wiec trzy osoby towarzyszące: koleżankę, która bardzo chciała mi towarzyszyć, PM i siebie :)

Samodzielnie?
Podobno trzeba zabrać ze sobą kogoś kto spojrzy na nas obiektywnym okiem, a przynajmniej: obiektywniejszym niż nasze. Im tych obiektywnych spojrzeń mamy więcej, tym większa szansa na lepszy wybór. Bzdura? Bzdura! Jakiś czas temu nauczyłam się chodzić na zakupy sama. Nikt mi nie narzucał swojego gustu, nikt nie krytykował, nikt nie musiał mnie rozumieć, a ja zawsze byłam swoich wyborów pewna (nawet gdy kupowałam coś co teoretycznie do mojej figury nie pasowało). Z suknią ślubną było identycznie... Najlepiej było mi samej i przyznam, że nawet panie ekspedientki nie były mi potrzebne do niczego więcej niż podanie i zakładanie sukienek ;) Suknie, która finalnie na mnie wylądowała, też wybierałam i kupiłam bez niczyjego wsparcia i... z efektu jestem zadowolona, więc polecam tę opcję dla wszystkich, którzy na co dzień preferują samodzielne zakupy :)

Z narzeczonym?
PM jest drugą, zaraz po mnie, osobą z którą lubię chodzić na zakupy. Powód takiego wyboru jest prosty: jemu się prawie we wszystkim podobam, więc zazwyczaj każdy mój wybór był przez niego akceptowany. Miałam (dobre) przeczucie, że przy sukni ślubnej nie będzie tak samo, bo ja chcę coś dość prostego, a PM lubi gdy się świeci, błyszczy i jest wszystkiego dużo. PM był więc kiepskim sojusznikiem dla mnie, ale za to świetnym dla pani ekspedientki w salonie ;)
Jeśli nie marzy się o ukrywaniu sukni przed narzeczonym, on również nie ma marzenia o wielkiej niespodziance przed ołtarzem, to nie ma lepszej niż on osoby do wybierania z Panną Młodą sukni ślubnej. To jej i jemu ma się podobać, a momenty wspólnych poszukiwań są jednymi z moich ulubionych z okresu przygotowań.

Ze świadkową, druhnami, koleżankami?
Damskie towarzystwo, zwłaszcza kobiet, które są doświadczone w kwestii noszenia sukni ślubnej, wydaje się najwłaściwszym. Panie jednak mają to do siebie, że bardzo często każda ma inny gust i myślą przez jego, i swojej figury, pryzmat. Dla mnie to taki numer 3 na liście tego, kogo warto zabrać ze sobą na przymiarki, z jedną uwagą: nie wolno przesadzić z liczbą zabieranych ze sobą koleżanek, tu mniej zawsze znaczy więcej.

Z rodzicami, teściową?
Rodzice często towarzyszą Pannie Młodej przy wyborze sukni. Ja na 100% wiedziałam, że nie chce zabierać i nie zabiorę ze sobą na przymiarki mamy, bo jej wizja Panny Młodej drastycznie może różnić się od mojej.
Rodzice są grupą, która najczęściej w wybór sukni ingeruje. Ślub dziecka jest dla nich drugim co do ważności ślubem w ich życiu. Czują się ważni, czasem za suknię płacą, czasem bywają oburzeni nadmiernymi wycięciami, tym co sobie rodzina pomyśli na widok półnagiej Panny Młodej, albo wręcz przeciwnie: jej zbyt skromnym wizerunkiem. Dogodzenie i im i Pannie Młodej bywa ciężkie.
Nigdy nie widziałam tego w salonie sukien ślubnych, ale... w telewizji pokazują, że łzy w oczach mamy/taty na widok córki w sukni to coś bezcennego. I to może ten moment dla którego warto mieć przy sobie rodziców?
Zabrać ze sobą teściową? W Polsce, jeśli nasze relacje z teściową są poprawne, tylko nieliczne dziewczyny decydują się na taki wybór. Ale... w pewnych rejonach Ameryki Południowej żyją przesądy mówiące o tym, że suknie ślubną powinno się kupić z teściową!

Nietypowo?
Na poszukiwania sukni ślubnej można zabrać każdego. Rodziców chrzestnych, dziadków, kogokolwiek z rodziny czy grupy przyjaciół z kim ma się dobre relacje i liczy z jego zdaniem/gustem. Można podejść do sprawy profesjonalnie i umówić się na wyjście ze stylistką. Nietypowym, a bardzo fajnym, bo świeżym spojrzeniem, mogą wykazać się... osoby młodsze od nas. A uwierzcie, że nikt nie będzie tak bezpośredni, szczery i oczarowany we właściwym momencie jak młodsza siostra lub brat :)

Z kim wy kupowałyście lub planujecie kupować swoje sukienki? I czy Wasze wsparcie zdało egzamin celująco?

4 komentarze:

  1. Ja swoją sama projektowałam i szyłam u krawcowej, ale na ostatniej przymiarce była ze mną mama. Chociaż miała inne wyobrażenie na temat mojego wyglądu, rozumiała dobrze moje potrzeby i obejrzawszy mnie z każdej strony zwróciła uwagę na szczegóły do poprawy, których ja sama na sobie nie widziałam. Pomagała mi też przy projekcie i wyborze dobrej krawcowej :)
    Do jednego z salonów poszłam natomiast standardowo z przyjaciółką i gdy po pytaniu w kierunku ekspedientki o możliwość zakrycia pleców w sukni, moja towarzyszka zaczęła zachwycać się nad wycięciem opowiadając jak seksownie wyglądam (chociaż wcale nie chciałam tak wyglądać!) stwierdziłam, że to jednak kiepska decyzja :)
    Uważam tak samo jak Ty - wybór sukni powinnyśmy potraktować jak wybór każdej innej sukienki. Jeśli standardowo robimy zakupy z (no nie wiem) TATĄ! to na przymiarkę nie zabierajmy na siłę świadkowej, bo nie będziemy czuć się swobodnie i komfortowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najprzyjemniejszych? Zupełnie nie utożsamiam się z tym zdaniem :-D Nie cierpię robić zakupów, a cały aspekt "once in a lifetime" kupowania sukni ślubnej bardziej mnie przytłaczał niż ekscytował. Byłam z mamą i siostrą, bo mają podobny gust do mojego i kiedy chodzimy razem na zakupy, zawsze jesteśmy zadowolone.

    Z doświadczenia - na pewno nie należy zabierać ze sobą:
    - zwolenników minimalizmu zakupowego, slow fashion itp.
    - racjonalnych konsumentów
    - osób mających pojęcie o krawiectwie.
    I nie należy taką osobą być, jeśli się chce wyjść za mąż ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również nienawidzę zakupów, męczy mnie to całe oglądanie, mierzenie. W założeniu poszukiwania miały być w miarę szybkie, nie zamierzałam, niczym niektóre szalone dziewczyny, przemierzyć wszystkich salonów w mieście by upewnić się czy aby na pewno w żadnym salonie nie ma lepszej kiecki ;) Na poszukiwania zabrałam tylko mamę i to był dobry wybór. Gdybym drugi raz miała wybierać, może dołączyłabym do tego grona świadkową, ale absolutnie nikogo więcej - nie lubię tłoku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny gorąco polecam poszukiwania sukni w pojedynkę- w końcu Wy same najlepiej wiecie, w czym się najlepiej czujecie :)

    OdpowiedzUsuń