środa, 7 października 2015

Prztyczek w nosa branży ślubnej

etsy
Kiedyś uważałam, że śluby i wesela są dla... specyficznych ludzi. Nie tylko dla specyficznych Par Młodych, ale i dla specyficznej branży - fanatyków zafiksowanych na punkcie efektów swojej pracy i niedostrzegających nic poza czubkiem własnego... talentu. Miałam wtedy 15 lat, dziś mam prawie dwa razy więcej. Przez prawie dwa lata bardzo przyjemnie się rozczarowywałam... I nawet nie wiecie jak fatalnie się czuję, gdy ktoś mi udowadnia, że to myślenie 15-latki jednak miało sens.

Wiem, że przez pryzmat kilku osób nie powinno oceniać się wszystkich. Nie oceniam, ja... przestrzegam na zapas ;) Mogę siedzieć tu i pisać o dekoracjach, formalnościach, sukienkach, ale ZAWSZE podstawą i tym co mnie w ślubach i weselach fascynuje będą emocje i relacje. I tak, przez ten pryzmat, ze swojego kącika obserwuję sobie branżę ślubną. Patrzę na to co tworzą, jak odnoszą się do innych ludzi, ale także na takie "pierdoły" jak sposób pisania o tym co robią czy odpisywania na emaile. Dziś będzie o drugiej cześć tego długiego zdania - o taktowaniu innych.

Oczywistym jest (wystarczy posłuchać branży ślubnej), że bardzo często usługodawcy obgadują ludzi na weselach. Parę Młodą, gości, tort i co tylko nawinie im się na język. Nieładnie (ale to takie ludzkie, co nie?), ale tam są anonimowi, jeśli robią to dyskretnie, to nikt tego nie usłyszy, nie powtórzy i nikomu nie będzie przykro.

Dostrzegam, że "branża ślubna" (wybaczcie wszystkich w jednym worku) to w sporej części ludzie, którzy uwielbiają krytykę, czasem tak mocną, że zahaczającą o obrażanie i przypominającą nie internetowy hejt, a nękanie! No bo jak to tak... zobaczyć kiepskie zdjęcia i ich nie skrytykować? Ale nie fotografa, bo nie ma się go pod ręką, tylko Pannę Młodą, bo po co się cieszy, skoro ktoś (kolega! nie profesjonalny fotograf!) zrobił jej "tragedię ze zdjęć"? Trzeba to napisać i to nie raz, a 20 razy, byle bardziej dowalić, "bo to nie hejt, to edukacja czym są dobre zdjęcia". Nie zwrócić uwagi na to co jest nie tak, a atakować, po raz 50, aby dotarło i zabolało. Że złe, że kicz, że nawet za darmo by się ich nie wzięło... Co tam uczucia drugiej osoby, jeszcze by komuś korona z głowy spadła, gdyby je poszanował! Bo przecież nie wolno mieć kiepskich zdjęć, używanej sukienki i wybrać książek zamiast kwiatów. Bo inne niż Twoje priorytety, to złe priorytety, co nie? Zwłaszcza, gdy nie pozwalają Ci zarobić!

A może, pomijając nieprzyjemną formę wypowiedzi, w tej krytyce niektórzy mają rację? Pewnie, że mają. Tylko zapomnieli o jednym. To co piszą w internecie, pod swoim nazwiskiem i z nazwą firmy w której pracują obok niego, to dla nich solidna antyreklama. Bo nie liczy się tylko jakość ich pracy, ale i sposób w jaki podchodzą do ludzi, zwłaszcza do tych, których gustu czy podejścia do jakiejś sprawy nie rozumieją. I tak sobie z ukrycia patrzę jak niektórzy zawodowo strzelają sobie w kolano (a przy okazji, niestety, obywa się podobnym profesjom)...

Życzę... 50 głębokich oddechów, 50 przemyśleń i odpowiedzi na pytanie "czy na pewno chcę to napisać". Bo nigdy nie da się myśleć za dużo i za bardzo, gdy stara się o pozytywny wydźwięk swojej wypowiedzi.

* * *


Tekst pisałam wczoraj. Zła i rozczarowana. Dopiero gdzieś po drugie w nocy dotarło do mnie, że chcę tu jeszcze coś napisać, coś co w świecie idealnym widziałabym też tu.

Wiecie co to jest feedback/informacja zwrotna? Wiecie co w tym kontekście oznacza ”kanapka”? Zapewne tak mniej więcej ;) Więc tłumaczę.
Feedback oparty na kanapce to sposób dawania informacji zwrotnej, która zamiast negatywnych odczuć daje motywację. Nie skupiasz się jedynie na błędach, a dajesz komuś również swoją opinie o możliwych rozwiązaniach sytuacji i narzędziach, które mogą w tym pomóc. Może tego jeszcze nie wiesz, ale jeśli chcesz kogoś czegoś nauczyć (‘"edukować"), to najefektywniej wyjdzie Ci to, gdy wprowadzisz swojego ucznia w pozytywny stan emocjonalny.
Kanapka, o której wspomniałam na początku, wygląda tak:

1) Dostrzegasz to z czym krytykowana osoba sobie poradziła lub to co w jej pomyśle Ci się spodobało. Mało kto zawala coś koncertowo i nie da się w jego działaniu zobaczyć nic pozytywnego. Zawsze też docenić można chęci, wysiłek. Postaraj znaleźć się minimum jedną, a najlepiej 2-3 rzeczy za które możesz kogoś pochwalić. Pozytywny komunikat powinien być szczery, nie może być odebrany jako żart czy ironia.
2) Teraz mówisz o tym co ktoś powinien poprawić, ale… z pozytywnym wydźwiękiem . Nie mówisz o  tym co było źle, ale o tym jak można to zrobić lepiej. Jeśli potrafisz, możesz podać rozwiązanie problemu. O ile na takie rozwiązanie nie jest za późno (bo ślubu nikt nie powtórzy, raczej).
3) Swoją wypowiedź podsumuj pozytywną informacją. Może być ona nawiązaniem do tego co mówiłeś/aś się na początku. Ma motywować i zachęcać do rozwoju/poprawy.

Powodzenia w stosowaniu!

P.S. Wiem, to trochę takie porywanie się z motyką na słońce, ale... kto mi zabroni?
;) Chciałam, to napisałam, o!

7 komentarzy:

  1. O tak, przekonałam się o tym, że są w tej branży ludzie, którzy czerpią przyjemność z hejtowania.
    Spotkaliśmy się z parą fotografów, którzy potencjalnie mieliby się zająć zdjęciami i filmem na naszym ślubie. Po spotkaniu, z którego byliśmy całkiem zadowoleni, poprosiliśmy ich mailowo o wysłanie czegoś, co także chcieli nam pokazać. Nie odezwali się. Ani od razu, ani za tydzień. Jakiś czas później na swoim fanpejdżu wyśmiali znalezione w internecie słabe zdjęcia ślubne - uświadomiliśmy im wówczas w komentarzu, że ich hejt jest co najmniej mało profesjonalny. Dotarło też wówczas do nas, że nie odezwali się, bo najwyraźniej nie byliśmy dla nich dość "fajną" parą, może obawiali się o to, czy nie będziemy żądać zdjęć typu "ona, Calineczka, stoi na jego dłoni"

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze napisane <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej krytyczni moim zdaniem są Ci najbardziej "artystyczni" czy "profesjonalni". I to z nimi najgorzej się dogadac gdy ma się swoją wizję, np. pleneru. A to w końcu jest nasz dzień i czesto planowany od długiego czasu, wymarzony. Najbardziej mnie rozśmiesza gdy np. fotografowie czy kamerzyści rozwijają się i zaczynają pracować powiedzmy w reklamie czy bardziej artystycznie i wyśmiewają kolegów którzy robią zdjęcia i filmy ślubne, a sami tak zaczynali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie swojej wizji pleneru... Wielu fotografach ma w umowach punkt mówiący o tym, że (mniej więcej cytuję ;)): "Zamawiający oświadcza, iż zapoznał się z portfolio Wykonawcy i akceptuje jego percepcje kadru, obrazu, efekt końcowy postprodukcji i ogólną estetykę wykonywanej fotografii i/lub filmu.”. To wygodne dla fotografa, fakt, ale to też... taka specyfika pracy i zabezpieczenie przed Parą, której nagle zmieni się o 180 stopni gust. Nikt nie zrobi Parze Młodej czegoś co nie jest zgodne z jego "wizją artystyczną" i to Para, na etapie wyboru, powinna wziąć pod uwagę to czy 100% pracy fotografa im się podoba (zapytać o to czego u niego nie widzą, a chcieliby mieć), czy jednak nie i szukają dalej.

      Usuń
    2. Mnie zdarzyło się usłyszeć od kamerzysty, że "film będzie nieatrakcyjny", kiedy zrezygnuję z nagrywania scen, w ktorych przedstawiane jest blogoslawienstwo (to osobista sprawa, nie chcialam nagrywania) i to jak jestem malowana, ubierana (na filmie slubnym chce efekt po, a nie efekt mojej metamorfozy, zreszta to teraz bardzo oklepany patent). Miałam wrażenie, ze gosc ma utarty schemat, opracowany plan i nagrywa z automatu, a potem montuje wszystko kazdemu tak samo. Dlatego zrezygnowałan z jego uslug...

      Usuń
  4. mnie też zirytował ten wczorajszy atak na grupie... czasem mam wrażenie, ze ludzie po prostu nie myślą co robią, jakby tam po drugiej stronie siedział robot a nie normalna czująca osoba ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejtu niestety wszędzie pełno :/ I wydaje mi się niestety, że ci najbardziej krytykujący są niereformowalni...

    OdpowiedzUsuń