poniedziałek, 26 października 2015

O Wedding Show - niby relacja, a jednak coś więcej ;)

Podobno Wedding Show PowiedzmyTak to najlepsze targi ślubne w Polsce. Tak mówią Panny Młode, tak mówi branża ślubna... Pojechałam do Warszawy przetestować tę informację, sprawdzić czy nawet ja mogę zobaczyć czy usłyszeć coś o czym jeszcze do tej pory nie pomyślałam. I udało się, bo mam kilka nowych pomysłów na wpisy, troszkę relacji dla Was (no bo wypada) i nawet w tym wpisie - odrobinę wiedzy, którą warto mieć :)


Co dostaniemy po rozebraniu targów na czynniki pierwsze?

Panele eksperckie + Show

Uczestniczyłam w dwóch wydarzeniach na sali balowej: w panelu dotyczącym ślubów plenerowych (z podstawową wiedzą) i show "Ślub plenerowy".
Już po wejściu na salę musiałam stwierdzić, że dekoracje robią wielkie wrażenie. Nie są w moim stylu, ale i tak wywołują efekt wow, nie można im odmówić piękna i stworzenia świetnego klimatu. Przy realizacji show w wykonaniu Perfect Day i Rock&Flowers miałam jednak wrażenie, że wszystkiego tu jest tak dużo (trawa, kolumny, kwiaty, drzewa, bombki, "żyrandole z kryształami", świece,  itd.), że aż za dużo. Troszkę szkoda, że na całych targach nie dało się odczuć tego, że coraz więcej ludzi idzie w stronę ślubów rustykalnych. Gdybym swoją wiedzę opierała jedynie na targach, to kompletnie nie przyszłoby mi do głowy, że komuś może marzyć się wesele w stodole (i tu takie moje marzenie... może ktoś zorganizuje rustykalne targi ślubne, hm?) :)
Wracając do show i moich wrażeń po jego obejrzeniu. Przedstawienie zostało świetnie poprowadzone, prowadząca krok po kroku opisywała konkretne elementy przygotowań w trakcie których wszystko, na żywo, działo się na scenie. Wnoszono dekoracje, pojawił się kwartet smyczkowy, mistrz ceremonii, w finale: Para Młoda. Można było obejrzeć przebieg takiego, w tym przypadku humanistycznego, ślubu, a po nim złożyć Parze Młodej życzenia i poczęstować się tortem :) Po tej części padło kilka informacji praktycznych: o ustawieniu (ja nadal jestem fanka tego, aby kobieta stała po tej stronie co zawsze, a nie tak jak wypada), o rozpoczynaniu marszu (partner obchodzi partnerkę po ceremonii, zaczynają z z prawej nogi), o trzymaniu bukietu (łokieć/rękę z bukietem warto oprzeć na biodrze, to cenna rada, bo inaczej bukiet zawsze wędruje do góry), ułożeniu ręki Pana Młodego (wybaczcie, nie usłyszałam :/). Wszystko prezentowało się tak pięknie, że nawet i mnie, fance lekkich ślubów, baaardzo się podobało. Ale i tak mam kilka uwag i luźnych myśli: 1) ślub humanistyczny wymaga sporej odwagi, choćby do wypowiedzenia samodzielnie napisanej, bardzo osobistej przysięgi; jest też... bardziej ckliwy/poruszający (niepotrzebne sobie skreślcie) niż standardowe ceremonie, 2) celebrant/urzędnik/ksiądz musi bardzo uważać na to co mówi, słowa typu "życie potem nie jest tak proste, piękne" są najgorszym co można powiedzieć, jeśli nie doda się ani przed tym, ani po tym niczego pozytywnego, 3) Para Młoda może sama sobie składać życzenia, jako pierwsi i... to jest bardzo fajne!, 4) dekoracje - tak sobie myślę, że ja nadal od błysku/blasku/przepychu wolę dwa patyki (czyt. wpis o dekoracjach na śluby plenerowe i zdjęcie nr 5).

Warsztaty

Pielęgnuj ogień - jak zadbać o namiętność w małżeństwie - Karo Akabal. Podobno to warsztaty, które cieszyły się najmniejszą popularnością. Nie zaskoczyło mnie to, ale jednocześnie byłam wyjątkowo dumna z moich czytelników - bo mój tekst o seksie przeczytało jakieś trzy razy więcej osób niż standardowe teksty. To ważny temat, szczerze mówiąc ważniejszy niż całe ślubne przygotowania, które mają znaczenie tylko przez jeden dzień, a nie przez całe życie. To wiedza o którą powinno się dbać i z której powinno się korzystać, gdy tylko trafia się okazja. Wg mnie warsztaty Karo Akabal były najlepszymi warsztatami na Wedding Show i ci, którzy je ominęli niech żałują.
Myślę, że nie jest to wiedza na osobny tekst, więc tu w skrócie zdradzę Wam o czym była mowa na warsztatach. Tematem były cztery rodzaje dotyku, które muszą być obecne w miłosnej relacji: 1) zdrowotny/leczniczy (masaż, dmuchanie na ranę - tak, jak dziecku :), otulenie kocem), 2) czuły (muśniecie policzka, głowa parta o ramię, objęcie przy spacerze), 3) zmysłowy (erotyczny, ale z intencją którą jest przyjemność, nie seks/podniecenie, np. smyranie, smarowanie kremem, taka "gra wstępna", ale bez podniecenia i seksu), 4) z intencją seksualną. Fajne nie? Zwłaszcza wiadomość, że zawsze warto sprawdzić czy oboje jesteśmy na etapie nr 4, bo dotyki 1-3 wcale do seksu nie muszą prowadzić.
Karo Akabal wspomniała również o nocy poślubnej. I tu nic Wam nie powiem teraz, bo to temat na osobny, rewelacyjny (już zacieram ręce na myśl o nim), tekst :)
Motyw przewodni ślubu - Rock&Flowers. Przez chwilę obserwowałam te warsztaty. Miałam wrażenie, że narzeczeni, którzy tu przyszli oczekiwali fachowej wiedzy. Porad, wskazówek, sugestii, a nie sterty materiałów na środku stołu. Znad stołów unosiło się "ale ja nie wiem czego chcę", "nic mi się nie podoba", a niestety nie każdy miał odwagę poprosić o pomoc prowadzące. Szkoda, bo warsztaty miały fajny potencjał, który nie został wykorzystany.
Stylizacja ślubna - Karolina Trembacz. Przyznam, że od tych warsztatów oczekiwałam czegoś więcej. To temat z którym ja mam zawsze ogromny problem, bo widzę tu pełno zasad i jeszcze więcej wyjątków ;) Byłam więc bardzo ciekawa fachowej wiedzy. Co ciekawego usłyszałam? Mężczyzna, jeśli już zdejmuje marynarkę (fajnie, że nie jest to kategorycznie zabraniane), niech podwinie sobie rękawy koszuli i doda "luzu" stylizacji. Świadkowa nie powinnam mieć sukienki jaśniejszej lub w tym samym kolorze co Panna Młoda, nie powinna ubierać się na czarno (ja się z tym nie zgadzam, ale tu już sprawa do dyskusji między Panna Młoda, a świadkową), o długości przed kolano (nie krótszej) i najlepiej, aby obie (ona i Panna Młoda) czesały i malowały się u tych samych osób (wtedy już one zadbają o to, aby świadkowa nie błyszczała bardziej ;)). Mój bunt wzbudziło tylko jedno stwierdzenie: suknia musi być wygodna do tańca, bo jeśli Para Młoda nie tańczy, to goście też się nie bawią. Fakt, wygodna suknia to skarb, ale z tym tańczeniem gości - bzdura totalna!
Stwórz swój candy bar - Galeria Słodkości. Najbardziej na targach cenie sobie możliwość zjedzenia czegoś słodkiego, serio ;) Na żadnych innych tak się nie najadłam, a to ogromny komplement i spora zasługa Galerii Słodkości :D A odnośnie warsztatów - świetnie przeprowadzone w przesympatycznej atmosferze. Tak to powinno wyglądać :)

Stoiska

Suknie ślubne. Szłam na targi z chęcią zobaczenia na żywo sukni od Laurelle i Atelier Juliette. Przy obu markach muszę stwierdzić, że na żywo wypadają jeszcze lepiej niż na zdjęciach, czego nie można powiedzieć o większości (tych jednak tańszych) sukni ślubnych. Bardzo żałuję, że nie zostały one przeniesione na piętro wyżej i nie miały zorganizowanego, podobnie jak Viola Piekut, swojego małego atelier. Chętnie za rok zobaczyłabym te suknie na większej przestrzeni i z lepszą możliwością ich podziwiania :)
Biura podróży. Nie mogło mnie tam zabraknąć, z pytaniami o Meksyk ;) Itaka ma fajne oferty (które znam na pamięć, bo PM lekko boi się samodzielnej wyprawy i przeglądamy oferty z biur podróży), a pani z Planet Escape zrobiła na mnie tym co i jak opowiadała rewelacyjne wrażenie (aż planuje dzisiejszy wieczór spędzić na czytaniu ich strony).
Inni. Już chyba tradycyjnie odwiedziłam magnetCards (uwielbiam i polecam) - po paru godzinach, gdy dziewczyny opuścił tłum zainteresowanych ofertą, można było do ich stoiska się dopchać, porozmawiać z Sabiną i obejrzeć (choć to udało mi się wcześniej) ich nowość - podkładki pod kubki (jak już wymyśle jaki chcę wzór, to kupie je do nowego mieszkania) ;) I do Janki Pianki, z którą nie miałam okazji porozmawiać na spotkaniu blogerów, więc tym razem skorzystałam z wolnej chwili, aby utwierdzić się w tym, że robi świetne rzeczy i jest rewelacyjną osobą :) Byłam u innych, ale to już totalnie anonimowo, bez dyndającej plakietki z napisem media (schowałam ją po 5 minutach, bo... niefajnie gdy ktoś wgapia ci się w brzuch i stara pilnować w tym co mówi) i muszę przyznać, że taka forma rozmów jest moją ulubioną: chwalić coś (najbardziej chyba wychwaliłam suknie) i kompletnie się nie przyznawać kim się jest ;)
Zwróciłam uwagę jeszcze na dwie rzeczy: świetne kolorowanki od Kartalia i książkę "Ślub doskonały" Katarzyny Gajek z Aspire, która po przejrzeniu zawartości i spisu treści wydała mi się ciekawą lekturą dla Panien Młodych.


Czy warto iść na Wedding Show, a tym bardziej przyjechać z daleka?

Wg mnie warto. Dlaczego?
Ja się nudzę, wszędzie. Na weselach i na targach ślubnych. Tym razem starałam się (i mogłam, bo umożliwiła mi to ilość atrakcji) zorganizować swój czas tak, aby nie mieć czasu na nudę. I przyznam że wręcz brakło mi godzin na realizacje wszystkiego co mogłabym sobie wymarzyć ;)
Stwierdzenie "bo na targach  zobaczysz na żywo to, co widzisz tylko w internecie" ma tu racje bytu. Bo zobaczysz to co najpopularniejsze, to co widzisz na facebooku i ślubnych portalach, od zaproszeń, przez suknie ślubne (o nich wyżej), po biżuterię (Novia Blanca, White Jasmine). To duża oszczędność czasu :)
Cena. Wejściówki kosztują 25-30 zł. Dużo, jeśli chce się iść jedynie pozwiedzać stoiska, których nie ma wiele. Idealnie, jeśli planuje się z wiedzy ekspertów (w panelach, warsztatach, specjalnie przygotowanych strefach) skorzystać.






Po zakończeniu szkoleń bardzo często prowadzący pytają z czym się to szkolenie kończy i z czym wychodzi? Z czym wyszłam ja po Wedding Show? Z ochotą, aby tu wrócić za rok (zdecydowanie to jedne z najlepszych targów w Polsce), kilkoma pomysłami na teksty i dwoma myślami: tym, że Panny Młode stylizuje się na "jakby naturalnie", a "wesela przypominają korporacyjne eventy". Fajne? Straszne? Odpowiedź zostawiam Wam :)

6 komentarzy:

  1. Relacja idealnie opisuje atmosferę i przebieg :). Dla nas też wszystkiego było "za dużo". Zdecydowanie wolimy minimalizm i bardziej kameralne wesela, które jak wspomniałaś, nie przypominają firmowych bankietów. Ale tak to się już robi w "wielkim warszawskim świecie". Co do Rustykalnych Targów Ślubnych - myślimy o tym i staramy się wcielić pomysł w życie.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie targi to ja rozumiem! :) Przez trzy lata z rzędu byliśmy z Piotrkiem na targach u nas w Łodzi i nie wyniosłam z nich nic ciekawego oprócz mnóstwa ulotek, które później musiałam przejrzeć i część i tak wywalić. Targi z malutkimi stoiskami w dzisiejszych czasach, kiedy oferty tych firm można znaleźć w internecie to nic ciekawego. Brakowało mi właśnie jakiś warsztatów, większej ilości pokazów sukien ślubnych, garniturów, dodatków itp.
    Super, że na Wedding Show znalazło się miejsce na tematy nie tylko ślubne, ale i poślubne. Tak jak piszesz, "ślubne przygotowania, [...] mają znaczenie tylko przez jeden dzień, a nie przez całe życie", tak jak np. rodzaje dotyku, seksualność i mnóstwo innych tematów.
    Inscenizacja humanistycznego ślubu - ciekawy pomysł na pokazanie różnych firm "w akcji".
    Przyznaję, że nie pomyślałam o tym, że Para Młoda może najpierw sama sobie złożyć życzenia... Taka prosta rzecz, taka fajna, a nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Chyba zacznę propagować składanie życzeń sobie nawzajem, bardzo mi się ten pomysł spodobał!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym bardziej żałujemy, że nas nie było skoro tak chwalisz Malwina:) Barmanów Ci nie brakowało? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niepoprawna jest Mileną nie Malwiną :) Kocham ten blog, pozdrawiam, Alisa

      Usuń