poniedziałek, 23 czerwca 2014

Z okazji Dnia Ojca o... publicznych podziękowaniach na weselu

indulgy
Temat publicznych podziękowań rodzicom wzbudza wiele kontrowersji. Każda Para Młoda ma w głowie wizję tego co chce zrobić i nie jest w stanie wyobrazić sobie innego scenariusza tej części wesela. Coraz więcej osób z publicznych podziękowań na weselu rezygnuje, a ja Wam napiszę dlaczego u mnie one (prawdopodobnie) będą i uważam je za ważną część wesela.

Dlaczego ludzie nie dziękują i ja również, bez żalu, mogłabym z publicznego dziękowania zrezygnować? 
Dziękowanie na weselu jest specyficzne. Para Młoda i rodzice otoczeni są przez tłum gapiów (przykro mi, ale w takiej roli wtedy funkcjonują goście). Każde wpatrzone w nich oczy ogromnie stresują i krępują. Sprawiają, że cała sytuacja wydaje się sztuczna i "na pokaz" (choć wg mnie jednak całe wesele jest na pokaz, niestety). To przedstawienie, które trzeba odegrać. To takie szybkie, konieczne, przymusowe "dziękuję". Brak mu tego co najważniejsze: czterech kątów, spojrzenia w oczy i poczucia bezpieczeństwa przy wyrażaniu jednych z najważniejszych uczuć, brak tak potrzebnej w tym momencie intymności.
Nie brzmi to fajnie, prawda? Ani troszkę. 

Dlaczego, pomimo tego, podziękuję? 
Powód jest prosty i podobny do mojej wizji kupowania prezentów. Prezent ma się podobać mnie i osobie, która go dostanie, ale, mimo wszystko, tej drugiej troszkę bardziej ;) Tak jest z podziękowaniami. Wiem, że moi rodzice i rodzice PM będą chcieli publicznych podziękowań. I takie dostaną, ponieważ to im maja się one podobać. To rodzice, którzy czasem chcą takiego przedstawienia (i nieważne z jakiego powodu), mają być z tych publicznych podziękowań zadowoleni. To rodzice mają dostać to czego chcą i nie wyobrażam sobie dziękować im tak, jak mi się podoba, nie licząc się z ich oczekiwaniami i marzeniami o tym momencie.
Dlaczego podziękuję? Bo pomimo łez i stresu, pomimo gapiów i poczucia, że najchętniej bym się zapadła pod ziemię, chcę to zrobić dla nich. Bo oni chcą, a to, na całym weselu, jest ich moment. I ma być dla nich doskonały. 

Jak podziękować rodzicom, aby nie spadła nam z głowy korona, intymność nie została wywleczona na parkiet, a i tak całościowe podziękowania były tym, co chcemy rodzicom przekazać? 
Pisałam o tym tu.
Nie chcesz sztucznych podziękowań, identycznych jak na każdym weselu? Rozwiązanie jest proste: to takich nie rób, zrób takie, które i Ciebie zachwycą. Tylko się troszkę wysil ;) 

Nic wbrew sobie... 
Wiem, że są sytuacje w których ciężko podziękować. Czasem ludzie nie czują, że mają za co, że nic rodzicom nie zawdzięczają, a wręcz przeciwnie. Czasem, ze względu na nagłą śmierć jednego z rodziców, nie wyobrażają sobie takiej części wesela.
Nie róbcie nic przeciwko sobie (i przeciwko partnerowi!), nic co Was zrani, nic co nie będzie szczere i nie będzie  w zgodzie z Wami i Waszymi uczuciami. Zastanówcie się tylko czy tych uczuć jesteście pewni.

3 komentarze:

  1. a my podziękowaliśmy prosto z serca- czyli mówiłam co mi serce przyniosło na język. do tego rodzice dostali albumy z naszymi zdjęciami od dzieciństwa do zdjęcia z dnia ślubu (ach Ci wspaniali świadkowie ;) ) - łzy i szczęście gwarantowane- całej naszej szóstki :))

    OdpowiedzUsuń
  2. My mieliśmy prezentację zdjęciową - taka krótka opowieść naszej historii a na końcu było podsumowanie, że gdyby nie oni, i to nie tylko rodzice ale też i dziadkowie, nie byli przy nas, wspierali nas w trudnych chwilach to może by to wszystko się nie wydarzyło. Później Mieliśmy wręczyć im po prostu kwiaty i powiedzieć pare słów od siebie, ale DJ wcisnął mi mikrofon do ręki i zaczęłam mówić co tylko miałam w głowie. Oczywiście jak to ja popłakałam się i co któreś słowo łkałam. Po przemówieniu przez mikrofon i tak do każdego mówiliśmy coś osobistego już tylko przeznaczonego dla nas.

    OdpowiedzUsuń
  3. My podziękiwaliśmy w kościele zaraz po komunii odwracając się do nich z kwiatami. Podziekowaliśmy za trud włożony w nasze wychowanie... obyło się bez kółeczka z gości i ,,cudownych rodziców mam"...
    Ostatnio byłam na weselu koleżanki gdzie wszystko było zorganizowane przez firmę dopięte na ostatni guzik a mamusia pana młodego u orkiesty zażyczyła sobie właśnie cudownych rodziców mam wiedząc że synowa jest z domu dziecka - żenada i płacz...

    OdpowiedzUsuń