niedziela, 23 lutego 2014

Harmonogram przygotowań ślubnych

Flickr
Przedwczoraj w nocy usiadłam do najbardziej meczącego ślubnego zadania, do czegoś co niby lubię, ale jednak nie zawsze i nie do końca. Zabrałam się za stworzenie własnego harmonogramu przygotowań do ślubu. Jak przystało na leniwą w niektórych tematach osobę (zdecydowanie jestem leniwą Panną Młodą, więcej mówię, niż mi się chce) pomogłam sobie już gotowymi pomocami - terminarzem z haukotella i harmonogramem od Wedding Sisters.

Pierwszy z nich w całości znajdziecie w podanym linku, drugi trzeba sobie zamówić na stronie Wedding Sisters. Jest bezpłatny, dostosowany do Waszego terminu ślubu i zwraca uwagę na drobne detale o których nie zawsze się pomyśli (a nawet jeśli, to i tak lepiej mieć to na papierze).

Zabierając się za przygotowania ślubne wiedziałam, że powinnam pospieszyć się z salą, zespołem i fotografem. Wszystkie trzy pozycje zostały odhaczone, a ja ponownie pogrążyłam się w nicnierobieniu i mi z tym bardzo dobrze. Dobra jestem tylko jeszcze w posiadaniu listy gości, świadków (druhny jeszcze nic oficjalnego nie wiedzą) i masy inspiracji, które plątają mi się natrętnie po głowie. Całkiem nieźle, prawda?

Wg moich kochanych harmonogramów powinnam już powoli (wolniej lub szybciej, czasem zależy od nadgorliwości konkurencji, czyli innych Panien Młodych) zajmować się kilkoma sprawami. 

Miejsce ceremonii. Kościół. Temat wokół którego będę krążyć, kombinować, zmieniać. Długo. Choć może rozsądnie byłoby zaklepać godzinę na wszelki wypadek? Koniecznie muszę zacząć częściej wyciągać mojego PM do kościoła, aby się oswoił z siadamy-wstajemy-klęczymy, zwłaszcza gdy robi się to stojąc w pierwszym rzędzie.

Nauki przedmałżeńskie. Im szybciej, tym lepiej. Nie ma sensu robić ich na ostatnią chwilę. 

Sukni ślubnej będę szukać za rok (na serio to za minimum pół). Do tej pory będę sie rozkoszować niezdecydowaniem i świadomością, że mogę mieć każdą ;) A, nowość: ubzdurałam sobie, że chcę dwie. Jedną - moją-krótką-idealną, drugą - prawdziwą, taką, aby PM płakał na mój widok ;) I tą drugą planuję wygrać w jakimś konkursie, więc będę wdzięczna za podrzucane linki (wygrywanie nie jest proste i potrzebuję na to duuużo czasu) :D 

Motyw przewodni. Mój ślubny koszmar. Naczytałam się o wybieraniu motywu jak o niczym inny i niestety nic mi nie pomaga w podjęciu decyzji. Prawdopodobnie do pełnej satysfakcji potrzebowałabym trzy wesela. Cóż... na to daję sobie czas tylko do końca czerwca i ani chwili dłużej. Obecnie moja wizja to coś rustykalno-góralsko-meksykańskiego (i tak, będę wmawiać gościom, że meksykański folk to polskie ludowe motywy!). 

Kurs tańca. Potrzebny na rok przed ślubem. Taki dla opornych i niezdolnych ;) 

Bieganie, czyli "Zróbmy coś fajnego. Coś czego nigdy nam się nie chciało. Biegajmy.". Ykhm, wyjdzie nam ;) 

Obrączki. Wpisuję na listę pilniejszą, ponieważ chciałabym je kupić w te wakacje. Nie przywiązuję do nich wielkiej wagi, prawdopodobnie ani ja, ani mój PM nie będziemy ich regularnie nosić. Nie potrzebujemy w nich dodatkowych wzorków, kamyczków, grawerów. Mają być proste, uniwersalne, z białego złota. Wpadłam jednak na pomysł, który sprawi, że będą niezwykłe: trzeba je kupić w jakimś niezwykłym miejscu :)

Save the Date, do wysłania w czerwcu lub lipcu, w zależności od terminu w którym zrobimy do nich zdjęcia. Ale pomysł na to jak ma wyglądać zdjęcie i StD już mam!

Dalsza lista jest dłuuuuga, ale żyję nadzieją, że na florystkę, fryzjerkę, makijażystkę, tort, słodki kącik, drink bar itp. jest jeszcze troszkę czasu ;)

O czym powinnam myśleć już, a pomyśle gdzieś za rok? 
Podroż poślubna. I szczepienia. Chcemy jechać do Meksyku, najchętniej pod koniec października, aby mieć okazję zobaczyć obchody Wszystkich Świętych (wiem, przekraczam granice romantyzmu). To jakieś 5 miesięcy po ślubie i z pewnością wcześniej pojedziemy na tradycyjne wakacje ;) Do tego potrzebuję mieć świadomość tego co z moim nazwiskiem i bilety prawdopodobnie rezerwować już z nowymi dokumentami.

Przeglądam ten wpis od góry do dołu i utwierdzam się w przekonaniu, że jestem mistrzem ogólników. Ale harmonogram się tworzy. Na papierze i w Excelu. Co miesiąc postaram się sama przed sobą (i może Wami) spowiadać z postępów. W marcu obiecuję sobie gotowy harmonogram, obowiązkowo.
15 miesięcy do ślubu! Ajaj!

10 komentarzy:

  1. hmmm... jestem w tym samym punkcie (no może jeszcze z kościołem polecieliśmy już :D), a ślub we wrześniu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy dokładnie wypada ta data ślubu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam slub na koniec maja a jestem prawie w tym samym miejscu co Ty :d a harmonogramu zadnego nie mialam i miec nie bede ;) decyzja o slubie zapadla na poczatku grudnia, takze jak widac nie ma sie co spinac :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam hopla na punkcie planowania, więc... po prostu (wewnętrznie) muszę :)

      Usuń
  4. Kocham CIę za te wpisy :D zawsze wyszukasz coś fajnego:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za wyróżnienie mojego terminarza. Mam nadzieję, że się przydaje :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super wpis i podsumowanie, wydaje mi się, że jesteś bardziej zorganizowana niż Ci się wydaje! Ciesze się, że w całym zamieszaniu formalności szukanie sukni jeszcze przed Tobą (to największa frajda!). Pomysł z dwiema sukienkami bardzo mi się podoba. Moja szwagierka miała uszytą drugą suknie na wesele, ze względu na pierwszy taniec (tango). Super sprawa. Ja sama wybrałam suknię z doczepianym trenem. Podczas ceremoni suknia prezentowała się na oficjalną i większą. Ale podczas wesela mogłam się swobodnie bawić (widać to na zdjęciach ślubnych, które pojawiły się juz na blogu: http://kreatywnyslub.com/moj-slub/. Powodzenia w przygotowaniach ślubnych! Będę śledzić na bieżąco. Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękujemy za skorzystanie z naszego harmonogramu:) Trzymamy kciuki za przygotowania! KIS & LOLA

    OdpowiedzUsuń
  8. Co za bzdura z tym hormonogramen ?! Dla mnie te przedział czasowe nijak mają się do rezerwacji jakie trzeba wykonać aby ten dzień był wyjątkow .

    OdpowiedzUsuń