środa, 29 stycznia 2014

O podróżach poślubnych i sesjach narzeczeńskich/ślubnych...



Czasem przeglądając tego fanpage'a i bloga mam wrażenie, że wyglądam na osobę, która momentami ma ślubną obsesję. Uwierzcie, nie mam :D Mam za to tak, że łatwo łapię różnego rodzaju zainteresowania/zajęcia, a potem dopasowuję je do mojego świata. Jest jednak coś na punkcie czego mam czystą obsesję i chcę tego część tu wprowadzić. Tym czymś są podróże. Zanim jeszcze pomyślałam o ślubie wiedziałam jak powinna wyglądać moja wymarzona podróż poślubna. Wiedziałam też, że to właśnie ta podróż i zdjęcia plenerowe (a nawet wszystkie ślubne zdjęcia) będą tym co da mi najwięcej frajdy w całym projekcie "Ślub i wesele".
Dlatego  wprowadzę tu kategorię dotyczącą najlepszych, wg mnie, miejsc na podróż poślubną i sesję narzeczeńską/ślubną. Zaczynam... od Zakopanego ;)
Zdaję sobie sprawę, że jestem obłędnie nudna z moim zafascynowaniem tym miastem i górami. Kiedyś (a chyba nawet nadal) marzył mi się ślub gdzieś w Tatrach, a teraz liczę na odwzorowanie tego pomysłu w niższych górach. Na chwilę obecną jestem jednak pewna, że moja sesja narzeczeńska, która prawdopodobnie ozdobi moje ślubne zaproszenia, będzie właśnie tam. 
Podróż poślubna. Dla mnie góry są opcja doskonałą, ponieważ ja nie umiem biernie odpoczywać. Muszę chodzić, oglądać, zachwycać się. Góry mi to umożliwiają i nigdy się nie nudzą. Nie ma, wg mnie, doskonalszej opcji na podróż poślubną dla miłośników gór, którzy nie chcą na swój wyjazd wydać dużej ilości pieniędzy.
Prezent dla rodziców. To mój ulubiony pomysł. Chciałabym, aby mieli po ślubie okazję do odpoczynku i zrelaksowania się, a góry wydają się do tego idealne. Tak, u mnie odpoczywa się chodząc ;)
Sesja zdjęciowa. Bliżej lata opiszę Wam moją wizję tej sesji. Gdzie wg mnie warto (bo oczywistym jest, że warto) robić zdjęcia? Tam, gdzie nie jest zbyt wysoko i widać coś więcej niż tylko szczyty gór. Nad Morskim Okiem (i po drodze, która z rana, tak do 9-10, wygląda magicznie) i w Dolinie Pięciu Stawów. Przy najpiękniejszych chatkach w Dolinie Chochołowskiej i Hali Gąsienicowej. Przy góralskich domach w centrum (np. ulicy Kościeliskiej). Uwierzcie, za ładny uśmiech każdy góral wpuści Was na swoje podwórko ;) Na Gubałówce, z której widok na góry (i skocznie :D) jest moim ulubionym. A dalej... na Krupówkach i pod skocznią - wiem, brzmi dziwnie, ale to moje prywatne marzenie i takie zdjęcia zamierzam mieć :) W tych miejscach o każdej porze roku jest pięknie!
Uwaga: Przy sesjach ślubnych w górach bardzo łatwo o klapę ocierającą się o kicz. Nie można w góry iść w szpilkach, w stroju identycznym jak na wesele. Ja ogromnie takich zdjęć nie lubię (i podobają mi się one jedynie przy prawdziwych góralskich weselach, z góralskimi akcentami w strojach). Warto zabrać koc, kolorowy plecak, nałożyć choćby trampki. Pokazać, że góry się czuje i nawet w ślubnej sukni pozwala się im błyszczeć ;)

Zdjęcia: Niepoprawna Panna Młoda i jej PM

3 komentarze:

  1. Mam wrażenie, jak czytam Twoje teksty, że jesteśmy takie same :P takie samo podejscie, te same zainteresowania...też kocham podróżę i nie moge się doczekać tej swojej wymarzonej poślubnej!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku miałam przyjemność spędzić 2 tygodnie w górach, niestety trafiłam na niefajny ośrodek:) ale za to urok miejscowości i widoczki odkupowały wszystko to co nieudolne. Ja na sesję narzeczeńską zdecydowałam się na sesje w moim mieście Gorzów :) myślę że jakieś zdjęcia na luzie, natomiast ślubne to świadkowa już mi kilka pomysłów podsunęła i znalazła niesamowite miejsce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie to, że nam tak daleko, bardzo chętnie zrobilibyśmy sobie sesję w górach. Na szczęście możemy skorzystać z innych uroków polskiej przyrody :D

    OdpowiedzUsuń