czwartek, 31 sierpnia 2017

Ej ludzie, cieszcie się, że innym coś pięknie wychodzi!

Kristina Makeeva / aplus
W ostatnim wpisie z Najpiękniejszymi polskimi ślubami napisałam: "Mam jednak nadzieję, że te wpisy nie wpędzają nikogo w kompleksy, a jedynie rozwijają wyobraźnie i uczą cieszyć się szczęściem innych.". Tak po prostu, mając z tyłu głowy, że ludziom czasem jest niewygodnie z myślą, że u nich perfekcyjnie nie było lub nie będzie. Tak będąc miłą i starając się być empatyczną. A dziś myślę, że znam wielu zazdrosnych i ludzi, ale kobiety przygotowujące się do ślubu biją na głowę wszystkich innych razem wziętych ;)

Zazdrość jest naturalna...


Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma lepiej od Ciebie. Taka ONA... Ma lepszą figurę, nawet opychając się czekoladkami przed ślubem nie będzie musiała trzymać diety, aby wejść w wymarzony rozmiar sukni. Ma narzeczonego, który oświadczył się jej w weneckiej gondoli, a dziś razem z nią dopracowuje każdy element ICH ślubu i wesela. Ma rodzinę i przyjaciół chętnych do pomocy i podekscytowanych faktem zbliżającego się wydarzenia. Ma zawsze dobry humor, najszerszy uśmiech (tak, białe zęby też!) i swój gruby portfel, który pozwala zapłacić za większość jej ślubnych kaprysów. I miała odwagę zrobić to o czym Ty po cichu marzysz. Dokładnie, to dziewczyna, której zdjęcia będą udostępniać sobie ludzie na fb i publikować najlepsze ślubne portale. To dziewczyna, która ma ślub i  wesele z Twoich marzeń.

 
To co, zazdrościsz? Irytuje Cię, że komuś jak z płatka wychodzi to na co Ty ciężko pracujesz? Większość będzie zazdrościć (i to normalne!), znaczna część się do tego, choćby przed sobą przyzna (i potraktuje to jak motywację), publicznie udając, że jest ok, ale zostanie też kilka osób, które zareagują inaczej...

Przeanalizują dokładnie każde z jej zdjęć i zauważą, że... "makijaż nie taki,", "brwi za grube", "suknia za skromna, kompletnie nie do kościoła", "o, a tu trochę niedopasowana", "ale jak to w kościele? przecież ona ma dziecko!", "narzeczony jakoś tak... za mało uśmiechnięty... pewnie nieszczęśliwy", "i po co tyle atrakcji? pewnie goście nie mogli sobie nawet spokojnie potańczyć", "i tyle kasy wyrzuconej w błoto"...


I bardzo toksyczna ;)


Mnie czasem opadają ręce, gdy czytam takie komentarze. Bo po co to robić? Po co usilnie doszukiwać się wad u innych? Po co zakładać, że jak wesele komuś wyszło, to pewnie ma parszywy związek? Po co bronić się tym, że tamci urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą, a Ty zawsze masz pod górę? Po co ranić i wywoływać negatywne emocje?

I swoje krytyczne uwagi tłumaczyć "ja nie zazdroszczę, ja jestem obiektywna, ja nam taki gust...". Gust, światopogląd i zdolności wróżbiarskie ;)

Dlaczego nie warto zazdrościć i nie warto niekulturalnie krytykować?


Bo to źle działa na... Ciebie. Fakt, prawdopodobnie uda Ci się zranić lub choćby wbić lekką szpilę w poczucie zadowolenia i satysfakcji osoby, którą skrytykujesz. Ale ona o tym prędzej czy później zapomni, nie wywrócisz jej swoim stwierdzeniem życia do góry nogami. To Ty będziesz odkładać w sobie negatywne emocje i budować przekonanie, że inni mają lepiej, a Tobie nic nigdy się nie udaje. W żaden sposób nie uda Ci się takim zachowaniem poprawić swojej sytuacji. Nie zmienisz nastawienia, nie poprawisz swojej samooceny, nie rozwiniesz się i będziesz tkwiła w miejscu.
Zajmij się realizacja swoich celów: ślubnych, rodzinnych, zawodowych. Szkoda Twojego czasu na życie życiem innych.
Bo dla fajnych ludzi inni są fajni :) Jeśli Ty komuś pomożesz, on pomoże Tobie. Jeśli jesteś pozytywnie nastawiona, to ludzie będą mieli ochotę z Tobą przebywać. I musicie mi na słowo uwierzyć, że niejednokrotnie słyszałam o przypadkach w których Panny Młode od swoich usługodawców dostawały coś więcej, bo... były fajne :)

No dobra, a czy ja-mądrala nie zazdroszczę?


Oczywiście, że zazdroszczę. W temacie ślubów i wesel mniej, bo ślub i wesele nigdy nie były moim celem numer jeden. Ani gdy byłam Panną Młoda, ani teraz - gdy piszę. Pewnie, że chciałbym mieć wyższe od innych statystyki, zarabiać tyle co najwięksi, dostawać reportaże do publikacji jako pierwsza z kolejki. Ale... ja to jeszcze będę miała, wszystko to co można osiągnąć mając słowo "niepoprawna" w nazwie ;)
Moja recepta na zazdrość? Poznaj człowieka, któremu zazdrościsz. Ja nigdy nie zazdroszczę ludziom, których lubię. Im umiem życzyć tylko dobrze i jeszcze lepiej. I już nie powinno Was dziwić, że poznałam większość prowadzących polskie blogi/portale i Panien Młodych, które wg mnie zorganizowały najpiękniejsze śluby w Polsce ;)

Dlaczego nie wyciągać z tego niewygodnego uczucia czegoś dla siebie? Dlaczego nie pozwolić zazdrości na motywowanie siebie, na stały rozwój zamiast stałe podkopywanie? Dlatego nie wyjść z założenia, że czyjś sukces, nie jest Twoją porażką, że nic Ci nie da to, że komuś będzie gorzej? Dlaczego nie uwierzyć, że nic nie traci się na życzeniu innym dobrze? Dlaczego nie cieszyć się tym, że innym się udaje? Że w Polsce mamy piękne śluby, że coraz łatwiej jest dostać dekoracje i usługi na najwyższym poziomie (takie kiedyś widziane tylko na pinterescie), że jeśli innym się udaje, to i Tobie może!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz