piątek, 11 sierpnia 2017

Trochę jak ze starej książki, trochę jak z albumów moich dziadków [reportaż ze ślubu Diany i Simona]

Jeśli na luzie, to w stodole, jeśli elegancko, to w pałacu? Jeśli idąc w jakimś kierunku, to bez oglądania się na boki i jakiegokolwiek miksowania oczekiwań/styli/zachowań. To całkiem prosty, często wyciągany wniosek. I jak dobrze, że wcale nie musi być prawdziwy :)

Chyba przede wszystkim tym ujął mnie ten reportaż. Tym, że eleganckie przyjęcie (tu w Pałacu Walewice) można połączyć z luzem, który wynika z osobowości Pary Młodej i gości. Z bosymi stopami w kościele, z biało-czerwonymi flagami na policzkach i oglądaniem meczu (bo przecież meczu się nie odpuszcza), filmem wyświetlanym "na bogato" - bo na ogromnej fasadzie budynku, z uśmiechami, dziką radością i maczaniem nóg w rzece. 

To wspomniane przed chwila maczanie nóg w rzecze jest powodem dla którego zwróciłam uwagę na ten reportaż. Zaczęło się od zdjęcia, które Wam pokazałam na fb, publikując ten reportaż. Zobaczyłam je kilka miesimy temu i wpatrywałam się z nie jak zahipnotyzowana. Bo wyglądało doskonale, trochę jak ze starej książki, albo raczej trochę jak ze starych albumów moich dziadków. Jak zdjęcie z historią, jak zdjęcie mające większą wartość.
I tak nawiasem mówiąc - nie macie wrażenia, że coraz więcej zdjęć (i ślubów i wesel!) wygląda jak na fotografiach sprzed 50-60 lat? Ja tak ;)

Dla mnie to trochę reportaż, trochę dokument. Ze zdjeciami, które ogląda się z przyjemnością i gdzie każde z nich jest małym dziełem sztuki. W końcu to zdjęcia fotografa, którego pracami chyba nikt nie miał okazji się nie zachwycić :)

Zdjęcia: Adam Trzcionka
Więcej zdjęć z tego ślubu możecie zobaczyć tu.



































































































2 komentarze: