Adene Photography |
To nie jest tak, że mam złe i traumatyczne wspomnienia :P Są bardzo dobre, a nawet z każdym dniem są coraz lepsze, pewnie dlatego, że sama decyduję o tym co i jak chcę zapamiętać i mam w głowie bardzo fajna wersję tego dnia. Nie jest też tak, że nie lubię ślubów... Bardzo chętnie wzięłabym takich jeszcze z 50, ale każdy w innym miejscu na świecie, chyba jako dodatek do podróży i po to, aby mieć ładne zdjęcia ;)
Czy po ślubie coś się zmienia? Można na nowo się zakochać, można na nowo mieć te motyle w brzuchu. I wcale niekoniecznie przed ołtarzem, a dzień, tydzień czy kilka miesięcy po ślubie. Na spokojnie i tylko we dwoje - niektórym (czyt. nam) tak łatwiej. Czy zmienia się relacja i czy po tych motylach będzie już tylko gorzej? To wszystko zależy od Was, to wy możecie wszystko psuć lub ciągle rozwijać, nie ślub. Czy on się zmieni? I tak i nie. Bo z pewnością nie stanie się nagle lepszym człowiekiem (tytuł męża nie wpływa na charakter), ale macie jak w banku, że za 10 lat nie będzie taki sam jak dziś ;) U nas... jest podobnie jak 3, 5 i 7 lat temu. Choć czasem mam wrażenie, że da się go kochać coraz bardziej :)
Nie staniecie się jednym, a przynajmniej nie polecam - wydaje mi się to niezdrowe. Bycie dwoma różnymi osobami i poznawanie świata przez pryzmat drugiej-innej osoby jest zbyt fascynujące!
Tak naprawdę może zmienić się wszystko i nic. Nic, jeśli mieszkaliście ze sobą od lat, nie zmieniacie miejsca zamieszkania, nie decydujecie się jeszcze na dzieci i inne wielkie zmiany. Wszystko, jeśli te zmiany sobie fundujecie :) My wszystko przechodzimy w żółwim tempie, tak żółwim, że mamy nawet zaległości i w ślubnym temacie ;)
Aaaa... no przecież, może zmienić się nazwisko, adres i w pakiecie z tym wszystkim dostaje się rodzinę męża ;) Jeśli akceptuje się nowe nazwisko (mnie fb pomógł je zapamiętać), nowe miejsce zamieszkania (najlepiej własne :))) ) i nową "rodzinę", to żadna z tych zmian nie rusza ;) Czasem coś wymaga kompromisu (czyt. zaplanowania wizyt w domach rodziców i teściów), czasem dyskusji, czasem umiejętności odmawiania. Ale wszystkiego da się, nawet bezboleśnie, nauczyć. Nam poszło gładko.
I ostatnie... ludzie dookoła myślą, że jest się bardziej dorosłym niż się jest ;) A to wcale tak nie działa i wcale nie trzeba :D
23.05.2016 - "świetny pretekst, aby zaplanować jakiś wspólny wyjazd, ewentualnie iść na pizze" ;) No to jedziemy za kilka dni, na długi weekend do miasta na literkę B :)
"Nie staniecie się jednym, a przynajmniej nie polecam - wydaje mi się to niezdrowe." - jak zwykle w sedno! :D
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie to miasto na literę B... Bo my na dniach wybieramy się na swoją rocznicę do Budapesztu :P
Budapeszt, do zobaczenia gdzieś na ulicach ;)
UsuńUwielbiam takie pozytywne wpisy.
OdpowiedzUsuńPrzygotowywałam się do ślubu poniekąd z Twoim blogiem. Byłam sierpniową panną młodą. I zgadzam się z Tobą całkowicie. Ślub nie musi oznaczać wielkich zmian. Prawda, że jeden wystarczy. ;) I, po raz trzeci: to prawda, że można się na nowo zakochać. Wiesz co uwielbiam w małżeństwie? Nigdy nie jestem sama. Choćby nie wiem co się działo - najważniejsza osoba jest zawsze obok (choćby myślami) i nic nie jest dla niej ważniejsze. Oczywiście z wzajemnością. To dla mnie istotne, bo w moim życiu inni ludzie są najważniejsi.
Jak to czytam to juz chce nasz ślub !
OdpowiedzUsuńJa jeszcze 4 dni i też będę majową Panną Młodą:) tylko ten upał mnie przerażą:( Pozdrawiam i gratuluję Milenka:) Aga:)
OdpowiedzUsuń