Jeden
tydzień, siedem dni, nawet można by już w zasadzie godziny liczyć! ;) Bierzemy
głęboki oddech i czekamy - chyba już nic innego nie pozostaje.
Zeszły
weekend był dla mnie pełen wrażeń od początku do końca. Sobotę zaczęłam
przymiarką sukni ślubnej. Była to pierwsza przymiarka, na którą zabrałam ze
sobą moją mamę. Wcześniej widziała ona suknię tylko na zdjęciach i to tych
zupełnie pierwszych zrobionych przy jej wyborze. Była to moja świadoma decyzja,
bo chciałam podczas wyboru pokierować się przede wszystkim swoimi odczuciami, a
nie sugestiami mojej mamy, która może widziałaby mnie w czymś zupełnie innym. Ta
sobotnia przymiarka miała już być ostatnią i jednocześnie miałam już tego dnia
suknię zabrać ze sobą do domu. Wyszło inaczej. ;) Okazało się, że trzeba
wykonać jeszcze kilka poprawek. Mogłyśmy czekać na miejscu aż krawcowa je zrobi
lub zdecydować się na odbiór sukni w inny dzień. Tym o to sposobem rozwiązał
się problem przechowywania sukni przez tak długi czas. :P Przede mną więc
jeszcze jedna przymiarka, która pewnie odbędzie się na 2-3 dni przed ślubem.
Makijaż
próbny okazał się strzałem w dziesiątkę. Do tego stopnia, że w pierwszym
momencie sama siebie w lustrze nie poznałam. ;) Na codzień maluje się bardzo
delikatnie i to był mój pierwszy taki profesjonalny makijaż. Zależało mi na tym
żeby nie był za ciemny i zbyt mocny, bo w tym już na pewno całkowicie bym się
nie czuła. Makijażystka wyczarowała dokładnie taki makijaż jaki chciałam. Na
dodatek przetrwał on w nienaruszonym stanie długie godziny zabawy na wieczorze panieńskim więc jestem przekonana,
że i na ślubie będę z niego zadowolona.
Mój
wieczór panieński był najlepszu jaki tylko mógł być. Moją świadkową jest moja
już od kilkunastu lat najlepsza przyjaciółka. Zna mnie doskonale, wie co lubię,
czego nie i wiedziała też jaki wieczór panieński by mi się marzył. Nie jestem
typem imprezowo-klubowym i szalona impreza do rana nie byłaby w moim stylu. Spędziłyśmy
więc świetne dwa dni na działce, a wszystko było dla mnie niespodzianką. Były
konkursy, dobre jedzenie, prezenty, drinki, piękna pogoda i najlepsze
towarzystwo. Było tak fajnie, że przez całą noc nie zmrużyłam oka i miałam
okazję pierwszy raz od dłuższego czasu zobaczyć wschód słońca. ;) Weekend minął
szybko, ale została nam masa zdjęć i cudownych wspomnień. PM miał w tym samym
czasie swój wieczór kawalerski, który również się jak najbardziej udał. U nich
były gokarty, walki w strojach sumo, restaruacja oraz na koniec wyjście do
klubu.
Dziś na
tydzień przed ślubem (serio? tydzień?! :D) jedziemy do naszego księdza ustalić
przebieg mszy, podać dane świadków, wziąć kartki do spowiedzi itd. Wieczór za
to spędzamy u przyjaciół, a niedzielę też już mamy całkiem nieślubnie
zaplanowaną. Ostatni narzeczeński weekend zapowiada się więc bardzo udany, a ja
już powoli nastrajam się na urlopowe tory. ;) We wtorek jestem ostatni dzień
przed ślubem w pracy, a po ślubie również mam kilka dni wolnego.
Chyba się
dzisiaj słyszymy po raz ostatni przed tym długo przeze mnie wyczekiwanym dniem.
;) Życzcie mi powodzenia, uśmiechu, miłości, pięknej pogody i bliskich ludzi
wokół. Wszystko się uda i obojętnie jak będzie to i tak będzie najlepiej. Chcę
czerpać z tego czasu i z tych chwil jak najwięcej. I zbudować sobie
najpiękniejsze wspomnienia. Przygotowywaliśmy ten dzień prawie dwa lata, długo
wybieraliśmy usługodawców, zastanawiliśmy się gdzie wyprawić wesele,
skrupulatnie kupowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, tworzyliśmy milion list i
spędzaliśmy długie godziny nad wszelkimi wyborami. Teraz już reszta nie zależy
od nas i nie zamierzam się przejąć ani jedną przeszkodą, która może nas jeszcze
napotkać. To będzie bardzo ważny dla nas dzień, ale na pewno nie najważniejszy i
nie najpiękniejszy w całym naszym życiu. Jestem głęboko przekonana, że tych
najpiękniejszych dni przed nami jeszcze cała masa. I wszystkich ich nie mogę
się już doczekać.
Jak najmniej stresów w tych ostatnich dniach i godzinach :) Nie przejmuj się niczym na co nie masz wpływu, a zwłaszcza pogodą ;) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńpowodzenia, to naprawdę piekny dzień!
OdpowiedzUsuń