czwartek, 12 maja 2016

Jak zwracać się do teściów?

jerryghionistour
Większość relacji w naszym życiu pojawia się stopniowo, za naszą zgodą i aprobatą, z poczuciem, że o rozwoju tej relacji możemy decydować i w razie W - przerwać ją. Mamy nad nimi kontrolę, która daje nam poczucie komfort. To my decydujemy. Odrobinę inaczej jest w relacji synowa/zięć - teść/teściowa. Czasem spada ona na nas nagle i jest nie do uniknięcia, czasem ma społecznie określony termin (dzień ślubu) w którym ta relacja powinna się zmienić, czasem... jest listą wymagań dotyczącą tego jak się traktować i jak do siebie zwracać.

Zastanawiacie się jak zwracać się do teściów? Rozważacie różne nazwy i pomysły na uniknięcie tego co dla Was niewygodne? To wpis dla Was, o możliwościach, szczerości (także ze sobą) i ważności relacji :) 

"Mamo", "Tato"
Jestem świadoma tego ile dobrego i ile złego można w tych słowach zobaczyć.
Rodziców mamy tylko jednych i są osoby, którym przez gardło nie przejdzie wypowiedzenie tych określeń w stosunku do kogokolwiek innego po 20-30-40 latach używania ich w kierunku jedynie dwóch wyjątkowych osób. Nazwanie tak teściów nie obierze tym słowom wyjątkowości, nie okradnie z niczego naszych rodziców, nie będzie wymagało ona nas tego samego poziomu uczuć co do rodziców, ale jednak nadal dla wielu jest to coś społecznie narzuconego i odrobinę nienaturalnego. Każdy gatunek ma jedną matkę i jednego ojca, nie więcej. My też.
Co tak naprawdę oznacza "mama" i "tata" skierowane do teściów? Może to tylko... umowna forma, rodzaj pewnego tytułu nadanego ludziom, którzy na pewnym etapie wkroczyli w nasze życie.
Osobiście znam jeden powód, który uargumentowuje mi sens używania tych zwrotów. To co ważne, to co buduje dobre relacje i więź, kryje się także w nazewnictwie. Wybranie niewłaściwych słów z pewnością im nie sprzyja, a nawet więcej: może je mocno utrudnić.

W trzeciej osobie - "niech mama", "niech tata"
To forma, którą bardzo często słyszę, chyba najczęściej ze wszystkich tu wymienionych.  I ogromnie jej nie lubię.
Mam wrażenie, że "mamo/tato" jest tak nienaturalne w kontakcie z obcymi osobami, że to "niech mama/tata" funkcjonuje jako zamiennik dla ułatwienia/uproszczenia/znieczulenia tego słowa. Jest w tym jakaś... konieczność, przymus. Tak nie mówi się do osoby, tak mówi się do powietrza! 

Per Ty, po imieniu
Jak w amerykańskim filmie, tak modnie, prawda? I, w moim odczuciu, najbardziej naturalnie. Dlaczego? Jak zwracacie się do obcych ludzi, którzy są od Was o te 20-30 lat starsi? Per Pan(i), jeśli są obcy, per Ty, jeśli znajomość wchodzi na wyższy poziom. Dlaczego z teściami nie miałoby być tak samo?
Bo są rodziną? No to najlepiej sprawdzi się odniesienie do właściwej im nazwy - teściowo/teściu, świekro/świekrze (czy ja to dobrze odmieniam?).

Teściowo, Teściu

Chyba... podobnie jak wyżej :) Całkiem fajna, neutralna, choć rzadko używana, forma. 

Per Pani/Pan
Chyba najgorszy wybór, bo przeznaczony dla obcych sobie osób, których kontakt jest bardzo rzadki i/lub jedynie oficjalny. To zwrot, który może być odebrany jako manifestowanie niechęci, sprawia przykrość, może prowadzić do konfliktów i usztywnienia relacji.
Chcąc nie chcąc, teściowie są rodziną bliskich Wam osób. Narzeczonego, potem męża, może dzieci. Jak powinna wyglądać rozmowa członków jednej rodziny? Jaką relację ma widzieć i jakie nazwy ma w rozmowach słyszeć Wasze dziecko/rodzina/sąsiedzi? Czy widzicie coś złego w powiedzeniu do swojej potencjalnej córki "Zawołaj panią Basię" (wiem, że można sobie to uprościć, ale chwilowo nie idziemy na łatwiznę)? ;)

Babciu, Dziadku
Taaak, to jest to pójście na łatwiznę. Przecież tak łatwo powiedzieć: "Zawołaj babcię!". Tylko na samym początku możecie nie mieć dzieci, a potem nie zawsze mogą być one pod ręką. Czasem możecie mieć potrzebę zwrócenia się bezpośrednio do osoby, bez pośredników, których w pobliżu nie będzie. A teściowie... nie są Waszymi dziadkami i chyba jedynie w przypadku osób starszych od was o co najmniej 40 lat może to mieć jakiekolwiek uzasadnienie.

O dobrych relacjach i o tym jak znaleźć idealną nazwę dla Ciebie... dla Was?
1) Drogą kompromisu. Wybór jest szeroki, więc gdy każdy odrzuci po dwie, to zostanie Wam niewielki wybór ;) 
2) Dobra nazwa to taka, która odpowiada wszystkim których dotyczy, w kontaktach prywatnych i przy osobach trzecich.
3) To, że po ślubie dostajecie w pakiecie z mężem drugą rodzinę nie oznacza, że na zawołanie musicie ich kochać i tą miłość pokazywać w słowach. To tak nie działa! Jedynym co działa jest... czas. Czas na poznanie się i zbudowanie więzi. Przedwczesne skracanie dystansu i zmuszanie się do konkretnego nazewnictwa nikomu nie służy.
4) Kiedy zacząć rozmowę na ten temat? W momencie w którym będziecie na to gotowi. Nie ma obowiązku robienia tego już, zaraz, najlepiej na weselu czy do tygodnia po ;)
5) Nazewnictwo MUSI być dopasowane do relacji. Jeśli nie lubisz teściowej, ona nie lubi Ciebie i najchętniej nazywałabyś ją 'smoczycą", to odpuść sobie "mamę". Szczerość, szacunek i Twoje dobre samopoczucie z tą nazwą niech będą podstawą.
6) Sytuacja może być trudna dla obu stron, nie tylko dla Ciebie. Znam teściowe, które nie chcą, aby synowe zwracały się do nich "mamo". I mają do tego prawo.
7) Teściowa może być najlepszą koleżanką, ale ciężko jej być przyjaciółką (no kto rozmawia z teściową o... np. swoim życiu seksualnym?) i nigdy nie będzie mamą. O ile sama jej na to nie pozwolisz.

9 komentarzy:

  1. A jeśli teściowa chce, byś mówiła do niej "mamo", a Ty zupełnie nie odnajdujesz się w tej sytuacji? A jeśli ona nie zgadza się, byś mówiła do niej po imieniu, bo to zaburza hierarchię między wami?
    Naprawdę lubię swoją teściową, ale zwracam się do niej bezosobowo lub nie zwracam się wcale. Relacje z teściami po ślubie są bardzo kiepsko rozegrane w naszej kulturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są inne opcje, zostaje jeszcze "teściowa". Tu nic nie zaburza hierarchii ;) Ja mam podobną sytuację, teściowa marzy, ja sobie tego nie wyobrażam, więc jest "teściową" ;)
      I baaardzo zgadzam się z ostatnim zdaniem.

      Usuń
  2. Wg niektórych zwracanie się w trzeciej osobie jest właśnie okazem szacunku. Sama tak się zwracam do swoich rodziców - od zawsze. Od jednej z nauczycielek polskiego słyszałam, jak bardzo dla niej to jest miłe, że córka/synowa (już nie pamiętam) tak się do niej zwraca. Może nie ma co demonizować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie demonizowanie, to tylko mój punkt widzenia :)
      Powiem Ci, że mnie kiedyś mignęła informacja o tym, że mówienie w trzeciej osobie było kiedyś uznawane za obowiązujące i najwłaściwsze. Ja osobiście się z tym nie spotkałam, a jedyne takie dialogi jakie kojarzę ze starych filmów to polecenia dla służby ;) Chyba brak mi do tego pozytynych przykładów, więc tym bardziej dziękuję za Twój.

      Usuń
    2. Jasne, w ogóle bardzo fajny i w sumie ważny temat :). Aczkolwiek u nas to nie występuje w formie "niech mama..." tylko raczej coś w stylu "czy mógłby tata podać sól" "jak się mama czuje?".

      Z komentarzy na ten temat na innym forum wyczytałam z kolei, że niektórym taki sposób zwracania do rodziców kojarzy się z chłodną atmosferą w rodzinie i złymi stosunkami z rodzicami - pewnie i tak może być, ale ja mam stosunki z rodzicami bardzo dobre i przyjazne :). Wszystko pewnie zależy od zwyczajów w danym regionie czy może bardziej w samej rodzinie - ja chyba taką akurat formę przejęłam od rodziców, którzy się tak zwracali do dziadków, i bardzo mi z nią dobrze.

      Usuń
    3. Zgadzam się, że wiele zależy od zwyczajów w danym regionie i danej rodzinie. A formy są rożne. Wiele osób w moim otoczeniu, często młodych,do osób starszych osób od siebie (w tym i rodziców i teściów) w drugiej osobie liczby mnogiej: per "Wy" np. Gdzie idziecie Mamo? . To taka ciekawostka. A tak na prawdę forma zwracania się do teściów powinna być taka, jaka odpowiada obu stronom ;) W moim przypadku po 9 latach razem sama często się łapię na tym, że o rodzicach mojego narzeczonego mówię: mama, tata i coraz częściej, pomimo, że jeszcze nie muszę się tak zwracać, samej mi się tak wyrywa "mamo" "tato";) Potem się śmieję i dodaję: przepraszam, jeszcze "Pani Mamo" ;) A u mnie w domu, do mojej mamy/taty moja szwagierka często mówi właśnie "jak się mama czuje?", "co mama uważa" itp. tak samo jak po prostu "mamo".

      Usuń
  3. U nas prawdopodobnie będzie rożnie...Narzeczony do moich rodziców mamo/tato a ja go Jego proszę pani/proszę pana. Wiem ze śmiesznie 🙂 Ale takie życie (Narzeczony po rozwodzie i jego rodzina na akceptuje naszego związku)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, w końcu ktoś to napisał wprost :) "mamo i tato" - jest to coś społecznie narzuconego i zupełnie nienaturalnego! "per TY", "teściu, teściowo" - dla mnie jedyne możliwe pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie zwracanie się w trzeciej osobie przybiera nieco inną formę niż opisujesz - np. przy stole "Czy mogę prosić o podanie sałatki?" ;) Czyli totalnie bezosobowo, nawet bez "niech mama/niech tata" :P Omijanie "mamo" i "tato" wymaga trochę nagimnastykowania się, ale w moim odczuciu wciąż jest bardziej komfortowe niż zwracanie się do obcych ludzi jak do własnych rodziców. Opcja po imieniu jest moim marzeniem :) Szkoda,że wielu osobom z pokolenia naszych rodziców wciąż trudno zaakceptować odstępstwa od tradycyjnego mamo i tato...

    OdpowiedzUsuń