czwartek, 10 lipca 2014

Wspólna przyszłość, czyli o czym rozmawiać przed ślubem

pidivn
Zanim zabrałam się za pisanie dzisiejszego wpisu przeleciałam szybko wzrokiem listę tematów z cyklu "O czym rozmawiać przed ślubem". Ponownie najdłużej zatrzymałam się przy punkcie nr 15, dotyczącym przyszłości. Czemu? Każdy z nas na tej liście znajdzie punkty, które dla niego będą najważniejsze. Punkty, na które odpowiedzi będą dla nas istotniejsze niż inne, przy których będziemy potrzebowali być zgodni bardziej niż przy wszystkich innych. I ja tak chyba mam z 15 :)

Skąd moje poczucie, że ten temat jest bardzo ważny? Z przekonania, że bardzo trudno być szczęśliwym ludziom, którzy mają zupełnie inne oczekiwania co do ich związku i przyszłości. Jeśli jedno z narzeczonych chce mieć dzieci, dużą rodzinę, dom i stabilne życie, a drugiemu marzą się liczne podróże i zagraniczna kariera, to o kompromis może być ciężko. Dlatego szalenie ważnym jest, aby jak najlepiej się poznać, zrozumieć i nie liczyć, że ktoś nagle się zmieni. Starać się nie rezygnować z siebie, swoich celów i nie zmuszać do tego partnera.

"Mieć" czy "być"?
Każdemu człowiekowi bliższe jest jedno z tych dwóch podejść do życia. Jedni wolą gromadzić dobytek, kupić mieszkanie, urządzić go, oszczędzać na ważne rzeczy. Drugim do oszczędzania baaaaardzo daaaaaleko. Wolą wyjechać na wakacje, pójść do teatru, kupić dziesiątą sukienkę. Czy któreś z tych podejść jest złe? Nie, one są zwyczajnie inne pasuje do innej osobowości. I każde jest bardzo trudne do zmiany...
Myślę, że o tym nawet nie potrzebujecie rozmawiać, bo widzicie to na co dzień. Jaki jest Wasz partner? Odpowiedzialny czy żyjący chwilą? Lubicie to czy wręcz przeciwnie: niemiłosiernie Was to drażni? Potraficie z taką osobą spędzić życie? Po wstępnej obserwacji i przeanalizowaniu swojego stosunku do takich zachowań warto o tym porozmawiać.

Cele życiowe
Podstawowe pytanie, które powinno zadać sobie każde z Was (i Ty i narzeczony/a) to: "Gdzie widzę siebie za 10-20 lat?". Co chcę osiągnąć? Gdzie chcę pracować, mieszkać, jak będzie wyglądała moja rodzina? Co uznam za swój sukces?
Najlepiej odpowiedzieć sobie na te pytania pisemnie, a potem zrobić z partnerem rodzinną konfrontacje. Będziecie mieli niesamowitą okazję do zobaczenia czy Wasza wizja przyszłości jest spójna, czy znacząco od siebie nie odbiega i najważniejsze: czy oboje uwzględniliście siebie w tych planach.
To dopiero początek i ogólny zarys Waszych celów życiowych. Pytań o to jak będzie wyglądać Wasze życie jest całe mnóstwo i sporo z nich będzie poruszanych w kolejnych wpisach z tego cyklu. Gdzie będziecie mieszkać? Na wsi, w mieście, blisko rodzinnych stron, a możne na drugim końcu Europy? Jak ważna będize dla Was praca zawodowa? Czy odpowiada Wam poziom zawodowych ambicji partnera? Czyja kariera liczy się bardziej? Czy druga połówka będzie Was wspierała, także w realizacji pozazawodowych zainteresowań? Jak będą wyglądały Wasze śniadania, obiady i kolacje, codzienne dni, święta i wakacje?

A co, gdyby...
To chyba najmniej wygodne pytania, bo zazwyczaj mają w sobie pierwiastek negatywny. Warto jednak mieć obraz tego czego możemy się spodziewać w mniej pożądanych sytuacjach. Co jeśli nie będziemy mogli mieć dzieci? Co, gdyby jedno z Was musiało wyjechać do pracy za granicę lub do innego miasta? Co w przypadku, gdy jedno z Was zdecyduje, że nie chce już dłużej pracować lub pracę straci? Co, gdyby jedni z rodziców potrzebowali opieki i musieli z Wami zamieszkać?

A co, gdy nie jesteśmy zgodni?
To nie jest ogromny problem. Ludzie są różni, nie muszą we wszystkim być jednomyślni i zgodni. Ważne, aby wspólnymi siłami i staraniami dojść do kompromisowych rozstrzygnięć, wyszukiwać alternatywy i rozwiązania, które zadowolą każde z Was. On chce kupić mieszkanie, a Ty wolisz oszczędności wydawać na przyjemności? Cóż, każdy może zarobić na swoje "kaprysy" i tym sposobem macie dwie rzeczy zamiast jednej ;) W większości sytuacji takie rozwiązania są możliwe, trzeba tylko chcieć je dojrzeć i czasem troszkę sobie odpuścić.

3 komentarze:

  1. Otóż to. Dlatego uważam że dobrze mieszkać ze sobą przed ślubem. Same chodzenie za rąsie nie wplywa tak na nas nie poznajemy się tak bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Nic tak nie pozwala poznać drugiej osoby jak wspólne mieszkanie. Codzienne humorki, dni lepsze, gorsze, szara codzienność pod postacią sprzątania, zakupów, gotowania itd. Randkowanie czy kilkudniowe wyjazdy to nie to samo.

      Usuń
  2. O tak rozmowy z cyklu jak wyobrażasz sobie życie za 10 lat - wspaniałe i najlepsze, sprawiają że jeszcze bardziej się starasz aby to wszystko spełnić ☺☺☺

    OdpowiedzUsuń