poniedziałek, 23 października 2017

Jak nie płakać w kościele? - krótki tekst o emocjach w dniu ślubu

pixabay
Czego, poza spektakularnym upadkiem w drodze do ołtarza, najczęściej boi się Panna Młoda? Łez. Tego, że w jakimkolwiek momencie tego dnia, zacznie jej drżeć głos, a łzy będą płynąć po policzkach. "Jak nie płakać? Jak nie popsuć sobie makijażu? Jak nie zrobić z siebie wariatki?" to pytania z którymi często spotykam się czytając o obawach dziewczyn. Tylko czy brak wzruszeń i łez jest na pewno najbardziej pożądaną reakcją tego dnia?

Z pewnością większość z Was oglądała masę różnych reportaży i filmów z innych ślubów. Które podobały się Wam najbardziej? Te dopracowane od A do Z, czy te w których emocje i wzruszenia brały górę? Które uważacie za prawdziwsze, szczersze i niewyreżyserowane? No właśnie... to dlaczego chcecie reżyserować swój ślub, nawet w tych aspektach, którymi powinniście po prostu żyć?

Czy wzruszenie i łzy to coś nieatrakcyjnego? Czy to słabość, której nie chcecie pokazać przed innymi? Czy... aby na pewno lista osób, które zaprosiliście na swoje wesele jest właściwa? Czy z każdą z tych osób macie dobre relacje i czujecie się dobrze, tak dobrze, aby nie marzyć o perfekcjonizmie, a móc pozwolić sobie być sobą?

Pamiętam, że w jednym z komentarzy Karoliny o tym co w polskich weselach jest niefajne przeczytałam:
"Ja bym powiedziała, że głównie brakuje mi w Polsce luzu i umiejętności szczerego pokazywania uczuć. Bo albo sztywno albo alkoholowo "przaśnie". Jakby ludzie bali się pokazać łzę, roześmiać, popłynąć w tańcu w coś więcej niż prawy do lewego, pocałować ale tak jakby zapomnieli o całym świecie. Jakby każdy z tyłu głowy ciągle miał: ktoś mnie obserwuje."
Prawda, co nie?

Mam jednak świadomość, że ślub i wesele są wydarzeniami, które non stop serwują okazje do stresów i wzruszeń i większość osób chciałaby mieć pewność, że w najważniejszych momentach nie zaleje się łzami, nie zasmarka rękawów i da radę wydusić z siebie kilka ważnych zdań, które przyjdzie im w tym momencie wypowiedzieć.

Jak poradzić sobie ze stresem i emocjami, które mogą paraliżować?
1) Tak jak zawsze. Jak reagujecie na stres? W momencie ważnych egzaminów (matura, prawo jazdy, obrona pracy) i wydarzeń (rozmowa kwalifikacyjna, rozmowa na trudny dla Was temat, wzruszające Was sytuacje)? Jak sobie w takich sytuacjach radzicie? Czy potraficie, choćby po chwili, samodzielnie się uspokoić? Jak? Zaplanujcie to sobie. A jeśli nie sami, to ktoś Wam w tym pomaga? Zakładam, że ta osoba w dniu ślubu też będzie blisko Was :)  Powiedzcie jej o swoich obawach i oddajcie się w jej ręce.
2) Nie ufajcie tabletkom na uspokojenie, zwłaszcza jeśli mielibyście je wziąć po raz pierwszy. 
3) Nie martwcie się na zapas. Jeśli to Wasz pierwszy taki ślub, to nie jesteście w stanie przewidzieć swoich reakcji. Wcale nie musicie spazmatycznie płakać lub szaleńczo się śmiać w nieodpowiednim momencie, nawet jeśli macie to w zwyczaju.
4) Pozwólcie sobie na naturalne reakcje, nie krępujcie się i nie wstydźcie ich. Bo nie ma czego.
5) Co możecie zrobić w sytuacji nagłego stresu lub wzruszenia, które utrudnia Wam funkcjonowanie? Skupcie uwagę na czymś innym. Najprościej - na oddechu. Oddychajcie i śledźcie ten oddech. Kilka sekund powinno pomóc.

Czego możecie się spodziewać? Luzu, niedowierzania, zdenerwowania, czasem złości, podekscytowania, radości, szalonej radości, wzruszenia, zmęczenia. Wstrząśnięte i wymieszane. Będą poruszać Was sytuacje, ludzie i ich reakcje na to co się dzieje. I to jest piękne!
Miejcie plan na paraliżujący stres, a z serwowanych przez okoliczności emocji korzystajcie na 100% :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz