Shelby Deeter |
Wiesz jak wygląda życie sportowców i ich rodzin? Określając jednym słowem mogłabym powiedzieć: wymagająco. Pewnie gdzieś usłyszałaś/eś o tym, że wyczynowy sport jest ciężką pracą, że wymaga poświeceń i zaangażowania najbliższych (patrz: mama i ta reklama), że wymaga wspólnych działań całego teamu szkoleniowego. Wymaga współpracy i wsparcia w każdym zespole, który sportowiec z kimś tworzy. Także w tym z partnerką/em i żoną/mężem.
Wyobrażasz sobie życie z kimś kto spełnia swoje marzenia? Kimś, kogo marzenia nie należą do najprostszych. Z kimś za kogo marzenia także się płaci. Z kimś kto wstaje wczesnym świtem, z kimś kto wyjeżdża na długie tygodnie, z kimś kto nie ma czasu (dla Ciebie, dla rodziny czy na myśl o jej powiększeniu, bo jednak… chciałby móc w tym w pełni uczestniczyć, a teraz jeszcze nie może), z kimś kto Wasze wspólne pieniądze wydaje na stroje, sprzęt, wyjazdy, treningi, z kimś kogo poziom sportowy nie sprzyja pozyskiwaniu sponsorów, z kimś kto dopiero pracuje na swój sukces, który… przecież może nie nadjeść. Z kimś kto mówi Ci "Chyba nie dam rady" i liczy na Twoje wsparcie, Twoją siłę i energię do działania, pomimo tej góry, która rośnie przed jego nosem. Na poczucie, że świat nie kończy się na jednej porażce.
Albo jeszcze inaczej… Wyobrażasz sobie życie z kimś komu spełniają się wszystkie marzenia? Z kimś kto lata po świecie i przy okazji kolejnych zgrupowań i zawodów zwiedza niesamowite miejsca, z kim na rozmowę po kolejnym sukcesie musisz poczekać w kolejce – bo są przecież jeszcze trenerzy, kontrole, dziennikarze, kibice, dekoracje, konferencje prasowe…
Czy takie wsparcie w małżeństwie to przywilej? Nie, to obowiązek. Obu stron. Nie uznaję poświęcania siebie i swoich marzeń dla drugiej osoby. Nie po to decydujemy się na związek czy małżeństwo. To nie ma być dla nas ktoś jedynie "na dobre i złe, w bogactwie i biedzie". To ktoś przy kim mamy się rozwijać, to ktoś kto ma nas motywować, wspierać i kibicować jak nikt inny – to ma być nasz prywatny kibic numer jeden. To ktoś, kto ma przynieść herbatę, gdy siedzimy przy pracy do północy i ktoś kto motywacyjnie kopnie nas w tyłek, gdy łagodniejsze rozwiązania nie zdają egzaminu. To ktoś kto nie będzie ignorował naszych marzeń i ktoś kto jak szalony będzie cieszył się z naszych sukcesów.
Wsparcie nie jest proste, gdy jest źle, ale mam wrażenie, że jeszcze trudniejsze jest, gdy jest… fenomenalnie. Czasem łatwiej poklepać partnera po plecach i powiedzieć "Będzie lepiej, zobaczysz." niż obserwować jego sukcesy, gdzieś z tyłu głowy mając myśl, że same/mi nie do końca się realizujemy, że nam jeszcze nie wychodzi. Trudniej wtedy pękać z dumy i cieszyć się tak, jakby to marzenie było nasze.
Ale warto. Bo i Ty masz w tym sukcesie swój udział. Bo to najbliższa Ci osoba, bo to Twoja druga połówka, bo to Twoja rodzina. Bo udało się coś komuś kto jest dla Ciebie najważniejszy na świecie? Czy to nie zasługuje na fajerwerki?! No to biegiem do sklepu :)
Nic nie tracisz na tym, że cieszysz się z czyjegoś szczęścia, a nawet więcej… zyskujesz, bo bez tego nie ma miłości, jest ostra konkurencja.
Czy to oznacza, że trzeba wspierać męża/żonę we wszystkim? Oczywiście, że nie. Bądźmy odrobinę racjonalni (bo ciężko wspierać nierealne marzenia czy ryzykowanie swoim zdrowiem). Wsparcie nie może być dobre tylko dla jednej osoby, ma być dobre (dobre nie oznacza wygodne) dla Was. Ma być transakcją wymienną. Nie oznacza automatycznie wykrzyczanego "Super, zrób to!", a czasem to spontaniczne "Chyba upadłeś na głowę!". Wsparcie musi być świadome, przemyślane, to decyzja, która ciągnie za sobą konsekwencje na które się decydujecie. Oboje.
Jeśli podejmujesz decyzję o wsparciu drugiej osoby, to nie ma już odwrotu. Nie możesz w pewnym momencie powiedzieć "to głupie" albo sławnego "a nie mówiłam". Musisz stać murem za drugą osobą, przytulić i powiedzieć "Ja wiem, że dasz radę.". I w to wierzyć.
W mądrych książkach piszą, że jako najatrakcyjniejsze związki postrzegamy w ich początkowych fazach. Gdy poznajemy partnera, uczymy się go, mamy okazję do nowych odkryć i ciągłych zachwytów. Dlaczego nie pociągnąć tego dalej? Dlaczego nie być fascynującą osobą, która stale się realizuje i spełnia swoje marzenia i takiej osoby nie kochać?
To da się zrobić! Gdy kogoś wspierasz, to dodajesz mu skrzydeł dzięki którym on może lecieć. A on dodaje ich Tobie. I jak wtedy może nie być dobrze? Dobro Twojego męża, jego szczęściem, jest Twoim dobrem i szczęściem. Jego krzywda i porażka, jest Twoja. I z żoną to samo ;)
Tekst powstał w ramach akcji "Małżeństwo jest fajne!" - blogerzy o małżeństwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz