|
Nadal nieprzekroczona granica pół roku, a my… Nic nie
robimy. Nie wiem, czy to dobrze, czy wszyscy tak mają? Po prostu nadszedł
moment, kiedy nie było nic do załatwienia. Październik był dla nas dziwnym miesiącem,
ja byłam trochę na rozdrożu zawodowym, a przez ten deszcz i brzydką pogodę chęć
do działania jakoś oklapła i po prostu czekamy.
Czekam, bo zamówiona na wymiary sukienka się szyje. Czekamy,
bo nauki przedmałżeńskie dopiero za dwa tygodnie. Czekamy, bo w grudniu mamy
dać drugą część zadatku za salę i za hotel, a przy okazji spotkamy się pewnie z
DJ-em, żeby wstępnie pogadać o wizji wesela (rezerwowaliśmy termin na
odległość, a znaliśmy go z wesela znajomych). Czekam, bo w grudniu umówiłam się
na próbne czesanie do fryzjera (oby była trafiona, bo w zasadzie to jedyny
salon, który polecają mi znajomi w rodzinnej mieścinie).
Oprócz czekania – zbieram słoiczki na wszelkiego rodzaju
wazony i świeczniki (gdzie ja to wszystko pomieszczę, zrobiłam już magazyn na
balkonie). Moja mama też się wkręciła w rękodzieło i chce zrobić świeczniki na
tealighty z małych słoiczków :) Realizuję wytrwale swoje hobby, czyli haftuję
małe upominki dla gości. To dla mnie najlepszy sposób na relaks i
poleniuchowanie przy serialu bez wyrzutów sumienia ;) Już gotowe 80 sztuk!
Czyli nawet z zapasem. Chociaż kto wie, bo słyszymy co chwilę to ze strony
jednej rodziny, to drugiej - "powinniście zaprosić tego wujka i tamtą kuzynkę,
skoro zapraszacie tego wujka, bo jego syn zaprosił was na swoje wesele"...
Wstępna lista gości liczyła 70 osób (i na tyle gości zarezerwowaliśmy salę), a
wygląda na to, że rozrosła się już do około 80 i koncert życzeń trwa. Przecież
nie zakrzywimy w karczmie czasoprzestrzeni! Próbujemy odpierać ataki, ale niektóre
argumenty są naprawdę słuszne i miękniemy… Daliśmy sobie czas do grudnia, żeby
to dopracować i wtedy pewnie zajmiemy się drukiem zaproszeń. Motyw graficzny
już czeka, zapisany na kilku dyskach i chmurze. Po komputerowych złych
doświadczeniach z lipca nauczyłam się robić backupy, szczególnie rzeczy, nad
którymi siedziałam całą noc ;)
Poza tym, mimo że do wesela tyle czasu, to już zaczynają się
organizacyjne wpadki. Zamówiłam śliczny retro-stempel z motywem przewodnim
takim jak na save the date i zaproszeniach. Pochwaliłam się nim kilku znajomym
i rodzinie, wszyscy zachwyceni! Aż do momentu, kiedy jedna z koleżanek
zapytała, czemu na pieczątce jest data z rokiem 2016… Klasyczna zeszytowa
pomyłka. Miało być 2017. Z sercem w gardle otwierałam skoroszyt z umowami na
salę, foto, video i dja… Całe szczęście błąd był tylko na stemplu. Trudno,
zdrapiemy datę i będziemy odbijać tylko grafikę i imiona :)
Z całych przygotowań to chyba najważniejsze są rozmowy.
Większość tematów "przedślubnych" mamy bardziej lub mniej przegadanych – czego
od siebie oczekujemy, jak wyobrażamy sobie przyszłość, gdzie chcielibyśmy
mieszkać, jak dużą mieć rodzinę, powoli klaruje nam się obraz jak chcemy
zarządzać małżeńskimi finansami… Tylko ze sprzątaniem jeszcze nic nie wymyśliliśmy
;) Pewnie i tak życie przyniesie sporo niespodzianek i kwestii, o których teraz
nawet byśmy nie pomyśleli, ale mam nadzieję, że zawsze będziemy w stanie
osiągnąć konsensus, jak zwykle do tej pory.
Ostatnio NPM napisała notatkę o "reżyserowaniu swojego ślubu",
która dość mocno mnie poruszyła. Bo kiedyś naprawdę myślałam, że jestem odporna
na ślubno-weselny przemysł i że jak przyjdzie do własnego wesela, to zrobię je
po kosztach i bez stresu… Ale coraz więcej siedzę w tym temacie, przeglądam
relacje z pięknych wesel, sesje zdjęciowe jak z okładki, kiecki od projektantów
i cudowne dekoracje. I zastanawiam się, jak długo jeszcze będę broniła się
przed potrzebą, żeby ten dzień był perfekcyjny i jak z obrazka.
Nie martw się, jesteśmy na tym damym etapie, też 7 miesięcy do ślubu i też staneliśmy z przygotowaniami ;) to co najważniejsze załatwione a na inne jest jeszcze za wcześnie. Więc przegladam inspiracje i dopracowuje szczegóły bo czasami też mam wizję perfekcyjnych chwil w tym jedynym dniu! Anita :)
OdpowiedzUsuńBoże, 10 miesięcy a ja na sukienkę nie mam pomysłu, o butach fryzurach makijażach garniturach diy i całej reszcie nie mam pojęcia. Czy to znaczy że za 3 miesiące będę mieć? Musimy iść też do kościoła załatwić nauki, ten temat mnie mierzi najbardziej. O matulu. Jedyne co mam to sala, Dj i nocleg dla gości. Kiedy ruszyła ślubna machina myślałam ze to będzie fajne, tak planować, załatwiać, im to wszystko jest bliżej tym częściej myślę ze trzeba było zabrać rodziców i świadków w góry i obyć się bez tłumu, sal i piętrowego tortu
OdpowiedzUsuńSpokojnie, zawsze można się wyrobić ale stres to najgorszy sposób na poradzenie sobie z tym :]
OdpowiedzUsuń