czwartek, 13 października 2016

Czy braku filmu z wesela będziesz żałować?

MIKI Photography
Bardzo często szukając sposobów na zaoszczędzienie, albo raczej nie wydawania fortuny na ślub i wesele, narzeczeni zastanawiają się z których wyborów zrezygnować. I jednym z pierwszych, który przychodzi im do głowy jest film. Po co im film, w końcu będą mieli zdjęcia. Czy to słuszne myślenie? Czy braku filmu z wesela się żałuje?

Prawdopodobnie TAK
Musi być szczerze, prawda? Bo wiecie, ja najchętniej bym Was wszystkich okłamała i wmówiła Wam, że po co - jak oszczędzać, to na filmie. Bo to moje, wcale nie poprawne, myślenie. Ale... jeśli zapytacie młode małżeństwa, czego w dniu ślubu żałują to odpowiedź będzie brzmiała "tego, że nie mieliśmy nagranego dnia ślubu, choćby amatorsko, choćby przysięgi".
Co może dać Wam film, a nie da tego nic innego?
1) Z dnia ślubu, ze względu na emocje i stres, niewiele zapamiętacie, a nawet jeśli wiele - to nie wszystko. Nie zwrócicie uwagi na dekoracje na aucie, na kreacje znajomych, może nawet zabraknie Wam czasu na podejście do słodkiego stołu na który tylko rzucicie okiem.
2) Bez filmu nie zobaczycie rzeczy, ale też nie dostrzeżecie emocji, których nie pokażą (albo pokażą nie w pełni) Wam zdjęcia. Nie zobaczycie łez w oczach mamy przy składaniu przez Was przysięgi, nie usłyszycie swojego drżenia głosu, nie zobaczycie jak On ukradkiem na Was zerka i co wtedy kryje się w jego oczach.
3) Film to taka... żywa pamiątka. Taka, którą z wypiekami na Twarzy będą oglądać... Wasze dzieci (taką mamy rzeczywistość, dzieci zostaną największymi fanami Waszego filmu), Wasi najbliżsi i Wy - w rocznice albo potwornie zimne jesienne wieczory. Będziecie mogli odświeżyć wspomnienia, zobaczyć jak ludzie się zmieniają i jak zmienia się ich życie, wspomnieć tych, których z Wami już nie będzie (wrzucę Wam tu najbardziej ckliwe zdanie, które spotkałam jako argument na tak, bo "coś" w nim jest: "Zobacz, to Twoja babcia, śmieje się dokładnie jak Ty").

Ale może i NIE
1) Bardzo dobry film kosztuje, potwornie dużo.
Kiepski lub przeciętny film nie jest wart uwagi i wg mnie szkoda na niego każdej złotówki.
2) Będzie prywatnie, ale może Wy też tak macie :D Ja lubię swoją pamięć, lubię to co ona wyłapie i czego nie, a nawet to w czym mnie oszuka. Jestem świecie przekonana, że ja pamiętam najlepiej. Niewyraźnie, ale z moim filtrem, który tworzy genialne wspomnienia. I skoro ja pamiętam najlepiej, to film mógłby mi to tylko popsuć ;)

3) Jeśli szczerze nie cierpicie siebie oglądać na filmach, jeśli nie czujecie się dobrze przed kamerą, to...film wcale nie jest dla Was dobrą pamiątką. Ani w dniu ślubu, ani za rok, ani 30 lat po.
4) Nie jest łatwo wybrać "zgrany" duet fotografów i operatorów kamery, którzy nie będą sobie wchodzili w drogę i psuli ujęć.

Na starcie odrzuciłam argument o tym, że filmy są długie, nudne i kiepskie jakościowo. Bo są, ale tylko te sprzed 10 lat lub w zadziwiająco niskich cenach. Dziś film to często praca nie jednej osoby, a... czasem nawet pięć osób biegających po całym kościele :), to operator, montażysta, scenarzysta, reżyser itd. w jednej lub kilku osobach, to w efekcie film trwający najczęściej 40-60 minut i krótki teledysk, dla tych kompletnie niewytrwałych ;)

Podsumowując i starając się mieć na uwadze to co ja myślę i to co myśli świat:
Jeśli w swoim życiu macie wystąpić w jednym filmie, to niech to będzie zajebisty film.

5 komentarzy:

  1. fajny temat :) u nas też miało nie być filmu, po pierwsze chcieliśmy oszczędzić bo fotograf był z tych droższych a po drugie, może w zasadzie pierwsze PM bardzo, ale to bardzo filmu nie chciał, ciągle powtarzał, że będzie się stresował dodatkowo, że to bez sensu, że Goście będą źle się czuli. doszliśmy na szczęście do małego konsensusu, ustaliliśmy kwotę do której bierzemy kamerzystę, szukaliśmy długo,wzięliśmy młodego chłopaka, który nie miał jeszcze ogromnego doświadczenia (ale to może i lepiej, nie był to też ktoś kto na co dzień jest np. WFista ;) tak, takich też spotkałam :D ) oczywiście ja sama naoglądałam się mnóstwo filmów i teledysków (tych najlepszych za miliony głównie :P )i wszystkie uwagi zapisałam sobie na kartce. Dałam mu przed ślubem wytyczne, co, kiedy ma kamerować,jakie i kiedy będą ważniejsze momenty, na co zwrócić uwagę,był z tego bardzo zadowolony. po ślubie bardzo dużo konsultowałam z nim, był bardzo cierpliwy ;) już miesiąc temu otrzymaliśmy gotowy 60 minutowy film i teledysk i jesteśmy bardzo zadowoleni, a cena zdecydowanie nie zrujnowała naszego budżetu :) serdecznie pozdrawiam, Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. Zmęczeni tasiemcami ślubnymi postanowiliśmy robić krótsze filmy w formie kilku teledysków - przyjemne do oglądania. Nawet 60 minut potrafi jednak zmęczyć. Rzeczywiście najbardziej wzruszające ujęcia to ostatnie tańce babci lub pierwsze Jasia ("patrz, jaki kiedyś był słodki"). Łzy Pana Młodego, drżenie rąk Panny Młodej wkładającej obrączkę. Za 10 lat nowożeńcy będą pod wrażeniem, jak piękni i młodzi byli, jak pięknie prezentował się tamten zachód słońca albo kościół widziany z drona. Warto...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,

    Film? Oczywiście! Dlaczego dzieci nie mogłyby zobaczyć jak rodzice mówią sobie tak:) Ostatnio w modzie oprócz długich weselnych filmów są krótkie filmy. Coś na zasadzie dłuższych trailerów 5-10 min w których prezentowane są najciekawsze momenty wesela. Kościół, obrączki, przejazd i zabawa. Warto pomyśleć o innowacyjnym operatorze kamery czy lustrzanki.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteśmy półtora roku po ślubie, nie mieliśmy kamerzysty, ani ja ani mąż nie żałujęmy. Za taką decyzją nie przemawiał względy finansowe,my porostu nie lubimy oglądać tego rodzaju "sztuki",za to zdjęcia ślubne uwielbiam. Muszę jednak przyznać że ważne momenty filmowanie rodzina i przyjaciele, później udostępnili nam swoje nagrania. Dla nas było to idealne rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. FIlm, jak najbardziej. O ile jest to 45-60 min plus trailer, zrobione przez ekipę która ma pojęcie. 2-3 godzinnym tasiemcom mówię stanowcze NIE. Ale to trzeba mieć trochę oleju w głowie i decydować za siebie a nie słuchać rodziców którzy nie są na bieżąco.

    OdpowiedzUsuń