poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Ekonomiczne podejście do zakupu sukni ślubnej

Asos
Należysz do osób podchodzących do ślubnych przygotowań ekonomicznie i ze zdrowym rozsądkiem? Nie chcesz wydać na suknię ślubną dużych pieniędzy, bo przecież wszystkie suknie ślubne są do siebie podobne (ja tak myślałam!) i masz masę nieślubnych celów na które chętniej wydasz pieniądze? Szukasz więc sensownego rozwiązania... A ja mam dla Ciebie kilka pomysłów i subiektywnych opinii o nich.

Wypożycz
Jedna z najpopularniejszych, choć coraz z częściej zastępowana numerem 5, opcji.
Plusami tego rozwiązania jest niższa cena i otrzymanie gotowej - upranej i uprasowanej sukni. Po internecie krążą legendy (możecie potwierdzić?) o tym, że wypożyczyć da się już nawet suknie Anny Kary.
Minusy - cała masa. Cena wypożyczenia sukni często bywa minimalnie niższa od cen wyprzedażowych (koniecznie to sprawdźcie u siebie), konieczność opłaty za ewentualne szkody i oddania sukni zaraz po ślubie (czasem bez czasu na sesję plenerową).

Uszyj
Nie jestem do końca przekonana, że to będzie najtańsza opcja. Najlepsze krawcowe zajmujące się profesjonalnym szyciem sukien ślubnych często mają wysokie cenniki, a zaoszczędzić można jedynie dzięki wyborowi tańszych materiałów i koronek. Ale... zawsze można szukać profesjonalistki nie od sukni, a np. od tiulowych spódnic czy kostiumów teatralnych (w tej opcji niektóre dziewczyny miały uszyte prawdziwe cuda!).

Kup taniej w komisie, outlecie
Zdecydowanie opcja dla mało wybrednych.

Kup w "sieciówce"
Latem w centrach handlowych jest zatrzęsienie białych sukienek (o różnych długościach i fasonach) i minimum 1/4 z nich sprawdziłaby się w roli sukien ślubnych. 
Tylko czy to będzie tak wyjątkowa i dopracowana suknia? Pewnie nie. Pewnie zobaczysz w podobnej dziewczynę na plaży, a gdzieś ze szwów będą wystawać nitki. Ale na zdjęciach ślubnych w rodzinie prędzej zobaczyć druga Pannę Młodą w sukni ze ślubnej sieciówki ;) Nitki? Z małymi niedociągnięciami (warto dokładnie sprawdzić stan uszycia sukni przed zakupem) poradzi sobie każda krawcowa, a drobnych niedociągnięć wcale nie będzie widać (bystre i wścibskie oko na żywo wiele wyłapie, ale na filmie i zdjęciach raczej nie będzie tego widać).

Kup używaną
To moja ulubiona opcja, bo prawdopodobnie jesteś w stanie kupić każdą suknię, która była dostępna w sprzedaży w Polsce, a nawet więcej - czasem na świecie! 
Że używana, że nieświeża (nawet po praniu), że ze zszytym tiulem w piątej warstwie spódnicy, że nie tylko Twoja? Być może to opcja nie dla Ciebie. Pamiętaj jednak, jak w opcji powyżej: ukrytych detali, podobnie jak i poprzedniej właścicielki, nie widać. Wiesz o nich tylko Ty.

A co zrobić, gdy ogromnie spodobała Ci się suknia drastycznie przekraczająca Twój budżet, ale nie umiesz sobie wyobrazić siebie w jakiejkolwiek innej? 

Oszczędzaj!
Bo chyba nie masz wyjścia. Jeśli to Twoje marzenie i Twój priorytet. Znajdź dodatkowe źródło dochodów, ogranicz codzienne wydatki i przytnij niektóre, te mniej ważne, ślubno-weselne.

5 komentarzy:

  1. Mam jeszcze rok do ślubu, suknię dawno już upatrzoną, a jednak cały czas zastanawiam się nad innymi opcjami. Jest jeden bardzo ważny argument, który przemawia za kupnem nowej sukni (lub uszyciem, ale to często podobny koszt) - wymiary. Nie jestem wysoką modelką z długimi nogami i kształtami 90-60-90. Podejrzewam, że przy kupnie albo używanej (uszytej lub przerobionej na miarę na inną osobę), musiałabym i tak wydać dodatkowe pieniądze i czas na krawcową. Dlatego może jednak zdecyduję się na salon, w którym mogłabym od razu wybrać i dopasować suknię do mojej figury, bez zbędnego stresu i gonitwy za krawcowymi z polecenia.

    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam jeszcze rok do ślubu, suknię dawno już upatrzoną, a jednak cały czas zastanawiam się nad innymi opcjami. Jest jeden bardzo ważny argument, który przemawia za kupnem nowej sukni (lub uszyciem, ale to często podobny koszt) - wymiary. Nie jestem wysoką modelką z długimi nogami i kształtami 90-60-90. Podejrzewam, że przy kupnie albo używanej (uszytej lub przerobionej na miarę na inną osobę), musiałabym i tak wydać dodatkowe pieniądze i czas na krawcową. Dlatego może jednak zdecyduję się na salon, w którym mogłabym od razu wybrać i dopasować suknię do mojej figury, bez zbędnego stresu i gonitwy za krawcowymi z polecenia.

    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już jestem akurat po, więc mogę się spokojnie wypowiedziec co do uszycIa sukni. Ja za uszycie sukni dałam naprawdę nie duzo, bo 1400zl z materialem. Tyle że ja nie miałam żadnej koronki tylko lekko rozkloszwana od wysokości talli z kieszeniami na które chorowałam odkąd zobaczyłam je w innej sukni. Pamiętam jak jezdziłam po całym Krakowie i okolicach oraz skończyło się na całej Polsce, żeby kupić suknie za którą nie zaplace milionów bo wiedziałam że ją sprzedam(akurat model sukni który mi się pododał był po za moim zasiegiem finansowym). Okazało się że krawcowa kuzynki mojego męża szuje nadal suknie slubie pod Krakowem i to był strzał w dziesiątkę! Skończyło się na tym że po obejrzeniu wszystkichyba sukienie jakie przymierzałam i z 4 sukienie slubnychyba po wielu szkicach dałam je krawcowej :) owszem obawy były jaki będzie efekt koncowy ale przy drugiej przymierce nie miałam już żadnych wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukałam czegoś skromnego, zwiewnego i dziewczęcego. Suknie ślubną kupiłam za zalando za 700 zł. Była dopracowana i naprawdę nie widziałam jeszcze innej Panny Młodej, która by się na nią zdecydowała ;) Nigdy nie pożałowałam tej decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To może i ja napiszę coś od siebie. Na początku przygotowań byłam zdecydowana na kupienie sukienki używanej. Przemawiała za tym przede wszystkim cena, a ja mam raczej praktyczne podejście do życia. Jednak w toku przygotowań zakochałam się w jednym modelu sukienki salonowej i nijak nie chciała mi ona wypaść z głowy. Z salonu jednak nie chciałam kupować, bo cena była dla mnie za wysoka, jak na sukienkę na jedną noc. Postanowiłam uszyć u sprawdzonej krawcowej. Wynik: sukienka uszyta za 2/3 ceny salonowej za samą sukienkę, do tego 2 welony i bolerko gratis, więc summa summarum wychodzi o połowę taniej. Także na moim przykładzie, warto szyć, ale tylko u sprawdzonej krawcowej :)

    OdpowiedzUsuń