czwartek, 15 stycznia 2015

Zanim pozwolisz rodzicom pomóc

taylordeventssv
Jednym z częstych problemów narzeczonych jest sytuacja finansowa, która uniemożliwia organizację wymarzonego wesela. Bywa, że w takim przypadku pierwszymi osobami, które chcą pomóc są rodzice... Czy warto z tej pomocy korzystac? I jak się zabezpieczyć? ;)

Nie wszyscy rodzice chcą i mają możliwość pomocy. W Polsce istnieje jednak spora grupa, która chce, może, a nawet nie wyobraża sobie nie pomóc. W tym wpisie zainteresujemy się właśnie rodzicami z "grupy pomocowej" ;)

Nie stać Was na wesele, więc pomogą Wam rodzice? Odciążą, wesprą, doradzą? To leprze niż kredyt lub odkładanie wesela (i czasem marzenia o nim) w nieskończoność. Czy to nie brzmi rewelacyjnie? Prawie każda Para Młoda, już po miesiącu pomocy rodziców, stwierdzi, że nie do końca ;)

Czy warto z pomocy rodziców korzystać?
To kwestia bardzo indywidualna, uzależniona od wielu czynników. W mojej ocenie tak i czasem umiejętność przyjęcia pomocy jest tak samo cenna jak jej dawanie. ALE... Koniecznie upewnijcie się, że sposób w jaki chcą pomóc rodzice Wam odpowiada. Bo nie zawsze warto ze wsparcia skorzystać.

Jak się upewnić, że chcemy przyjąć pomoc i zabezpieczyć?
To część, która będzie dotyczyła każdego, kto przyjmuje jakąkolwiek pomoc od rodziców. Niezależnie od tego czy rodzice pomagają organizacyjnie czy finansowo (sponsorują całe wesele lub jakieś jego elementy). Każda pomoc to pomoc.
1. Pomoc finansowa czy doradztwo i wybór?
Rodzice chcą Wam zaoferować wsparcie finansowe, doradztwo i pomoc logistyczną (w sytuacji, gdy mieszkacie daleko lub nie macie własnego auta) lub jedno i drugie? Czy na jedno i drugie jesteście w stanie się zgodzić? W jakich sprawach pozwolicie im pomóc i o czym decydować? Co, "za nich na świecie", nie powinno być zależne od nich? 
2. Prezent czy warunek?
To chyba najważniejsze pytanie. Upewnijcie się czy podarowane pieniądze będą dla Was prezentem i będziecie mogli samodzielnie zdecydować o tym ile i na co je wydać. Czasem rodzice sponsorując wesele chcą być głównymi organizatorami, podejmować decyzje, decydując o niemal każdym elemencie przyjęcia i zrobić "swoje drugie wesele".
3. Zaznaczcie na czym konkretnie pomoc ma polegać i do czego się ograniczać.
Konkretnie i szczegółowo. Tak, aby w przypadku, gdy rodzice dopłacają za część swoich gości, nie chwili potem decydować o innych aspektach wesela ("Nic ci goście nie będą mieli z tego wesela. Chciałbym, aby mogli posłuchać normalnej, weselnej muzyki, a nie..").
4. Przewidujcie!
Macie tatę, który ma dryg do organizacji i lubi się we wszystko wtrącać? Mamcie teściową, która ma średniowieczną wizję wesela? Zastanówcie się, czy nawet jeśli zdadzą pomyślnie Wasz test z pytań, to i tak możecie im uwierzyć i nie skończyć z "To ja Wam wybiorę cukiernię, a Wy sobie wybierzecie tort, aby wyglądał tak jak sobie wymarzyliście." ;)

Jeśli pozwalamy komuś pomóc, nie oczekujmy, że zrobi wszystko zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Jeśli pomaga finansowo, nie oczekujmy, że będzie z uśmiechem na twarzy płacić za czyjeś, a nie swoje kaprysy. Jeśli chcemy przyjąć pomoc, to z 50 razy zastanówmy się czy pomocy udzieli nam właściwa osoba i czy nasze ego sobie z tym poradzi.

10 komentarzy:

  1. Zgadzam się z wpisem w 100%. Jednak to zależy od charakteru rodziców i młodych.
    U nas za wesele było płacone pół na pół. Ale nie takie standardowe pół na pół. Połowę kosztów wesela pokryłam ja i narzeczony samochodzielnie drugą połowę pokryli rodzice znowu pół na pół;) Czyli tak na prawdę 1/2 kosztów wesela pokryliśmy sami a rodzice po 1/4.
    Moja mama po prostu dała kwotę jaka była ustalona i czasami podpytywała co tam jak tam ale nigdy nic nie narzucała. Tak na prawdę dopóki nikt jej nie zapytał (a pytałam dość często co myśli) nic nie mówila. Dała nam dużą swobodę.
    Natomiast teściowie wtrącali się niemal we wszystko "a to sala brzydka" " ślub na 17?? za późno..." " a po co to, a po co tamto" Najchętniej jeździli by wszędzie z nami i oglądali. Np. zdziwieni byli jak przyjechaliśmy z zakupioną wódką na wesele.. a to już kupiliście? Nic nie mówiliście?
    Wesele było bardzo udane, wszystkie nasze pomysły super się przyjęły i goście oraz my byli bardzo zadowoleni (przynajmniej tak twierdzili ;) ). Wiec po weselu teściowie słali ochy i achy jak wszystko było fajnie przygotowane..

    Wiec nie poddawajcie się! Róbcie wg swojej wizji nie dajcie nic narzuć, stłamsić się. To że za coś płaca nie daje im to prawa za was decydować. My żebyśmy się dali od początku to wszystko było by inaczej niż chcieliśmy i pewnie teraz byśmy tego żałowali!

    Wiecie jaki jest skutek takiego zachowania rodziców?
    To, że ja ze zdania "ale mam spoko przyszłych teściów" zmieniłam na "ale mnie denerwują". To, że kiedyś z narzeczonym bardzo chętnie tam jeździliśmy a teraz z mężem raczej unikamy tego.
    Kochani rodzice czy warto?? Tracić kontakt ze swoimi dziećmi przez wpieprzanie się w ich życie?? Pamiętajcie, ze najbardziej krzywdzicie swoje dziecko... bo nie dość ze denerwuje się na was to jeszcze słyszy pretensje w domu od narzeczonej...
    Macie ich wspierać, doradzać a nie NARZUCAĆ! Wasze marzenia to nie koniecznie ich marzenia!!
    Warto tracić dziecko przez wesele? Chyba nie!!

    Ups. Wkurzyłam się troszkę na samo wspomnienie;D

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo zależy wszystko od charakteru i podejścia do wesela. My np. w większości sami płacimy za wesele (ze swiadomością że jak zabraknie nam kasy rodzice nam dołożą), ale ja np bardzo się ciesze jak ktoś chce się "wtrącić", bo to znaczy że się interesuje i nami i tym szczególnym dla nas dniem i też go w jakiś tam sposób przeżywa. Dodatkowo należy też uzmysłowić sobie, że w czasach gdy nasi rodzice brali ślub nic nie było, nie było zupełnie wyboru, każde wesele wyglądało tak samo (nie wspominając nawet o sukniach czy butach). I moim zdaniem użycie słowa "wtrącanie" jest nie na miejscu, bo interesowanie się życiem własnego dziecka (czasem zbyt duże), chęć pomocy, troska itp. to jest wtrącanie? Nie bez powodu na większości zaproszeń pisze się "wraz z rodzicami" to oni Was przygotowywali do tego przez całe życie i wesele jest takim symbolicznym momentem w którym przechodzicie już do innej rodziny (swojej własnej) i naturalnym jest że dla nich to też jest niezwykle ważny moment i też ich dzień.
    Dużo też zależy od relacji w rodzinie i tego czy są zdrowe i czy my same jako Panny Młode mamy do ślubu/wesela zdrowe podejście. Ja np. jak słyszę od mojej mamy "Kolorowe buty? Nie no to takie nieeleganckie i trochę próba bycia oryginalnym na siłę." To nie myślę sobie "no nie matka mi narzuca, że mam mieć białe buty. Co za tupet!" tylko raczej "Ok. Wyraziła swoje zdanie. Muszę przemyśleć czy może rzeczywiście to nie jest tylko jakaś głupia moda." a ostatecznie i tak sama podejmuje decyzje. Morał był akurat z tej historii był taki, że wybrałam taką sukienkę (bardzo delikatną) do której inne buty nie pasują, bo wybitnie nie podobają mi się beżowe buty do sukni ślubnej, chociaż moja do końca ślubna nie jest.
    Także dziewczyny wyluzujcie i nie ma co się kłócić np. przez krem na torcie. Jeśli np. ktoś z mojej rodziny lub mojego narzeczonego baaardzo chciałby żeby coś było na weselu to zrobiłabym co się da żeby sprawić mu przyjemność i jednocześnie pogodzić to z moją wizją. No ale może ja jestem inna... bo dla mnie liczy się najbardziej to że wyjdę za mojego narzeczonego i że będą z nami to świętować bliscy, a reszta... w sumie trochę mi wisi (mimo że bardzo się staram żeby było jak najpiękniej/najcudowniej itp. ale jak coś nie wyjdzie to trudno)
    Pozdrawiam i życzę dużo miłości i wyrozumiałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co byś zrobiła w sytuacji, gdy jedziesz np. ustalasz dekorację na sali a rodzice jada dzień po tobie i wszystko zmieniają?? To jest właśnie wtrącanie się. Nikt nie mówi o doradzaniu, że to jest źle. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie jak najbardziej. Ale nie na zasadzie, że zmieniają twoje decyzje albo podejmują je za Ciebie...

      Usuń
    2. No takiej sytuacji to sobie nawet nie wyobrażam... to tak jakbyś spytała a co jeśli będzie w dniu Twojego wesela Tsunami? ;) No i myślę że takie zachowanie wynika też z relacji jakie zostały między Wami wypracowane już dużo dużo wcześniej (i pewnie obie strony do tego się przyczyniły) i wiesz w sumie czego można się spodziewać ( ja jakbym wiedziała że moi rodzice mogą się tak zachować (odpukać) pewnie rozmawiałabym z nimi o tym przed i pojechała razem z nimi ustalać skoro podejrzewałabym że i tak nie odpuszczą i będą chcieli jechać, choć i tak wydaje mi się to dalej abstrakcyjne, bo np. jak moja siostra wychodziła za mąż to zdecydowała się na kolor różowy dekoracji sali, później jednak chciała niebieski, były dwa odcienie do wyboru i moja mama pojechała wybierać który, to właścicielka sali jeszcze dzwoniła do Ali potwierdzać że napewno ten co mama wybrała (mimo że wiedziała że ona przyjedzie wybrać), więc to trochę dziwna sprawa.
      Ja też mam np. ciężką przeprawę z moja przyszłą teściową, bardzo ją lubie (może nawet już kocham...?) ale jest sama (mąż zmarł już kilka lat temu) i ma dużo czasu na obmyślanie :) no i też chce się czuć potrzebna itp. i często proponuje mi jakieś swoje pomysły i jak coś mi się nie podoba to po prostu tłumacze jej że wolelibyśmy inaczej i na pewno nie reaguje agresją.
      Znasz swoich rodziców (jeśli nie to masz problem na który sama zapracowałaś przez lata wg mnie) i wiesz czego się po nich spodziewać i jak im przemówić do rozsądku :)

      Usuń
  3. nie chciałam komentować pod najnowszą notką, żeby nie odwracać uwagi od głównej bohaterki :) może taka sukienka? Jak masz dalej wizję jedna góra + dwa goły, to coś w tym stylu by się sprawdziło. znalezione w internetach ;) http://twojasuknia.pl/suknia-slubna,Duber,1504,2015,item,41632.html

    OdpowiedzUsuń
  4. My z racji urządzania imprezy z dala od obu miast rodzinnych mieliśmy problem w drugą stronę. Organizowaliśmy i płaciliśmy sami, ale rodzice podejrzewali, że nasze wybory (rezygnacja z wielu rzeczy, kameralna impreza, prosta sukienka z sieciówki) są podyktowane kwestiami finansowymi. I było regularne podpytywanie: a może jednak chcecie tańce? Może wolałabyś suknię z Paryża?

    Właściwie można powiedzieć, że tak źle i tak niedobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. My nie chcieliśmy pomocy, ale tata mojego narzeczonego postanowił, że kupi nam alkohol, a moja mama bardzo chciała kupić mi suknię. O ile suknia była absolutnie moim wyborem i mama w ogóle się nie wtrąca (nawet nie dopytuje) o tyle przyszły teść założył sobie już JAKI TO MA BYĆ ALKOHOL. Przyjęliśmy prezent, ale z tą modyfikacją, że alkohol jest taki, jaki chcemy my. Tyle, że nagle rodzice mojego narzeczonego zaczęli decydować o tym kogo zaprosić. Nie tak się umawialiśmy. Lista gości wzrosła o 20 osób (o ile dysproporcja przy 200 osobach na 220 to nie dużo o tyle u nas z 50 na 70 ma jednak ogromne znaczenie). Zaczęliśmy się więc zastanawiać czy może nie zrezygnować w to miejsce z poprawin, ale tutaj szanowna przyszła teściowa mówi, że ona się nie zgadza, bo będzie musiała tę część gości (sześć osób), która będzie u nich nocować nakarmić, latać koło nich itp., a tak to tylko się prześpią, pojadą na poprawiny i z głowy. Z GŁOWY DLA NIEJ, a my tak naprawdę nic nie zaoszczędzimy na tym, że nam zakupili ten alkohol. Budżet wciąż jest taki sam... Ostatnio wyszliśmy stamtąd z takimi nerwami, że masakra, a to dlatego, że ona jest bardzo schorowana, po kilku operacjach i trudno się jej postawić, jak zaczyna mówić o tym, że już długo nie pożyje itp... No cóż. Tak czy owak - lepiej skromniej, ale samodzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Inna sprawa trzeba spojrzeć na to z ich strony. Zazwyczaj tak się utarło że rodzice organizują wesele. Więc nie ma się co dziwić gdy omawiamy im tej możliwości. Niestety u mnie poczuli się urażeni;, że chcemy wszystko wszystko sami. Ale tak jak widać wyżej w wątku można znaleźć inne formy dofinansowania. Np. Rodzice zorganizują poprawiny lub opłacą jakąś usługę oczywiście wcześniej przez nas wybraną. Raczej nie rozsądne byłoby inaczej bo byłby zgrzyt. I jeśli wypowiadać swoje zdanie to nie opiniować. Wiele takich dyskusji jest stricte krytykanckich . To jest naj drażliwy temat. Ja Wam powiem szczerze...myślcie przede wszystkim o sobie. Ludzie i tak będą gadać narzekać, nie dogodzimy wszystkim. Ważne żebyśmy my byli szczęśliwi i nie dali się sprowokować byle pierdołom w tym wyjątkowym dniu

    OdpowiedzUsuń
  7. Poza tym tłumaczenie, że rodzic jest sam, schorowany i takie tam to czysta manipulacja. Wiem że to mocne słowo ale niestety świadomie lub nie do takich rzeczy sięgają żeby mieć wpływ na nasze zdanie. I tu muszę przyznać że mam najlepszą mamę na świecie bo mam totalnie wolną rękę ;) i 100% wsparcia w każdej decyzji

    OdpowiedzUsuń