Rembo Styling |
Ty i narzeczony
To coś nierozerwalnego. Brzmi ładnie i... tak o sobie myślcie już w momencie rozpoczęcia przygotowań. Nie ma ślubu i wesela bez Ciebie i bez niego i nie ma idealnej jego realizacji, jeśli ten dzień nie będzie, być może nieidealnym, miksem Waszej dwójki. Ta druga osoba to jedyna osoba z której zdaniem i szczęściem nie tylko musisz się liczyć, ale i której wypada... kibicować :) Bo gracie w jednej drużynie.
Ty kontra rodzina
A dokładniej, Ty i on kontra rodzina, bo przecież gracie do jednej bramki. To nie tylko sprawi, że będziecie bardziej zgrani, bardziej "profesjonalni", ale i przez rodzinę postrzegani jako zgodni i posiadający wspólne zdanie. Takie nie do obalenia, bo stabilne, pewne, podwójne.
Połowa, a może i większość, Panien Młodych w trakcie przygotowań spotyka się z opiniami innych na temat swojego ślubu i wesela. I tak jak z koleżankami z pracy czy dalszą rodziną można się krótko i stanowczo nie zgodzić, tak rozmowy z najbliższymi wymagają znaczenie więcej taktu i delikatności. Tak, to Twój i jego ślub, Twoje i jego wesele, to dzień w którym Wy będziecie najważniejsi, który Wy najlepiej zapamiętacie i powinniście spędzić go zgodnie ze swoim planem i marzeniem. Ja za to mocno trzymam kciuki. Musicie wziąć pod uwagę tylko jedno: za 50 lat nie będziecie pamiętać detali, a zapamiętacie to jak wyglądały Wasze relacje z najbliższymi, ile radości dawało Wam wspólne cieszenie się tym dniem. I to o to, upierając się przy swoim, nie zapominajcie dbać.
To, że realizujesz ślub zgodnie ze swoim marzeniem, wbrew oczekiwaniom rodziny, nie odbiera tym wydarzeniem rodzinności, nie odbiera nikomu szacunku. To świadczy jedynie o Waszym odmiennym spojrzeniu na te wydarzenia, ale... jesteście dorośli, macie taką możliwość pt. "życie zgodnie ze sobą" i z niej korzystacie.
Ślub kontra wesele
Czym jest ślub, a czym jest wesele, hm? Ślub to uroczystość zawarcia małżeństwa, wesele to impreza mająca uczcić ten fakt (i nie ma tu znaczenia wielkość, miejsce czy czas trwania).
Nie dajcie sobie wmówić, że ślub to uroczystość rodzinna i w związku z tym wymaga obecności rodzinny i pewnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie w danej rodzinie, zwyczajów. Być może usłyszycie: "masz wziąć ślub kościelny, masz ochrzcić dziecko, bo inaczej się na ciebie obrażę", ale to nie zwyczaj, to nie marzenie głoszącej to osoby, to zwykły szantaż. Ślub będzie taka uroczystością jaką Wy z niej uczynicie, na tyle religijną i na tyle rodzinną, na ile chcecie tego Wy.
Troszkę inaczej sprawa wygląda z weselem, bo pomimo tego, że potrafię sobie wyobrazić wesele tylko we dwoje (i to nadal jest świętowanie ślubu), to w większości przypadków na wesele zaprasza się gości. I choć nadal twierdzę, że wesele powinno być najlepsza imprezą dla Pary Młodej, to jednak... zadowolenie gości wpływa na zadowolenie Pary. I to chyba dobry argument (pomijając to, że przecież tych ludzi lubicie), który powinien Was przekonać do tego, że i o satysfakcje gości warto zadbać ;)
R jak racjonalnie
Znam dziewczynę, która wymarzyła sobie ślub na szczycie góry, poprzedzony pieszą wycieczką w strojach ślubnych, na sam szczyt. Trasa do przejścia nie była trudna, nie była długa (do godziny drogi w specyficznym stroju) i zdecydowanie był to możliwy do zrealizowania cel. Dziewczyna, chcąc w tym dniu mieć przy sobie najbliższych, zorganizowała transport samochodowy na górę dla starszych gości i wszystkich tych, których nie kręci wędrówka szlakiem. Brzmi w porządku, prawda?
Czy w tym pomyśle jest coś nieracjonalnego, coś co popsuje gościom ten dzień i wywoła u nich niepotrzebny dyskomfort? Nie, to tylko próba realizacji wymarzonego ślubu, bycia fair wobec siebie i innych, a jedyne co muszą zrobić goście, to... wsiąść w te busy :) Takie proste, a takie trudne dla niektórych.
Ostatnie: Czy powinnaś mieć wyrzuty sumienia z powodu realizacji swojego celu?
Nie. Możesz je mieć jedynie w przypadku, gdy zrobisz to niewłaściwie i zostawisz po drodze trupy. To nie to co robisz, ale to jak robisz, ma znaczenie.
Bardzo nie lubię narzucania kwestii ślubu kościelnego. Skoro Para Młoda nie czuje tego wszystkiego, i nie chce brać ślubu kościelnego... niech nie bierze. Liczy się zadowolenie dwojga kochających się ludzi a nie całej rodziny. Zgadzam się z wpisem, Para Młoda jest w takim dniu najważniejsza i niech wszystko będzie po ich myśli.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Dodałabym jeszcze jeden argument - cokolwiek byśmy nie zrobili nigdy nie zadowolimy wszystkich, zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie do końca przypadnie do gustu - dlatego warto mieć na celu głównie własne zadowolenie ;)
OdpowiedzUsuńMy na szczęście spotkaliśmy się tylko z jedną krytyką i była tak żałosna, że w zasadzie można by jej ne liczyć :D (nie zaprosiliśmy jednej dalszego wujka, bo średnio go lubimy, w przeciwieństwie do jego rodzeństwa - jednak jego żona (którą lubimy jeszcze mniej) jest organistką w kościele, w którym braliśmy ślub i trochę robiła nam na złość - raz, bo nie zostali zaproszeni, a dwa, bo mieliśmy własną oprawę ślubu, ona grała tylko części stałe. I po mszy właśnie jej teściowa powiedziała, że "byłoby ładniej, jakby Mariolka wszytko grała, bo przez tę harfę i wiolonczelę czuła się, jakby była na pogrzebie" - na co moja babcia się oburzyła i wyprosiła ją z autobusu, od razu zmieniła zdanie :D )