piątek, 13 listopada 2015

Po pierwsze: nie porównuj - przydługi prolog do tekstu o zazdrości


trouw-fotograaf
[Ona] Chciało mi się płakać wczoraj pół nocy. Z zazdrości, bo widziałam cudny ślub i piękne wesele, których nie będę mieć.
[On] No, też mnie tymi zdjęciami denerwują.

Oglądacie cudowne śluby na filmach? Słyszycie o nich od znajomych, widzicie je na zagranicznych reportażach ślubnych, a nawet coraz częściej na tych pochodzących z Polski? Oczy wychodzą Wam z orbit i nie możecie pozbyć się głosu zazdrości gdzieś z tyłu głowy, bo u Was tak nie będzie. Przykre, ale...

To normalne. Dla mnie najnormalniejsze na świecie jest to, że można ludziom czegoś zazdrościć i przyznam się Wam, że ja zazdroszczę 99% rzeczy o których marzę, wszystkim :) Wyjątkiem jest tu tylko zmieniająca się grupa ludzi, których szczęście mnie szalenie cieszy. Tak bardzo, że nie mam czasu na zazdrość, bo puchnę z dumy, że ich znam! Ze ślubami i weselami... hm... miewam podobnie. Miewam, bo nigdy ślubu i wesela nie uważałam za życiowy priorytet. Ale nawet pomimo tego mam dni w których zazdroszczę wszystkim i wszystkiego, ale... tylko do momentu w którym ktoś mi napisze "ej, czytałam Twojego bloga przed swoim ślubem", bo tym jednym zdaniem jestem kupiona i dumna ;)

Nie porównuj, bo...

Ty to nie ona, a Twój PM to nie on.

Zwróciłaś kiedyś uwagę na to ile zdjęć z pełnych reportaży ląduje na stronach fotografów? Teraz usiądź na chwilę z kartką i ołówkiem w ręce i przelicz sobie ile jest weekendów od maja do października i ile reportaży z tego okresu ląduje na stronach fotografów w ciągu roku. Trochę mało, co nie? To oczywiste, że na ich stronach lądują najlepsi i ci których śluby/wesela/sesje różnią się od pozostałych (zwróć uwagę na to, że fotografowie bardzo rzadko publikują na blogu dwie sesje w tym samym miejscu, nawet jeśli jest to obłędnie piękna Wenecja).

Jak wyglądają Panny Młode na zdjęciach, które serwuje Ci internet? Myślisz, że są piękniejsze od Ciebie? Mają gęste włosy, cudne makijaże, 50 kg i niebotycznie długie nogi, suknie od Anny Kary lub inne, byle "nie bezy" (znam jeden wyjątek: Bajkowe Śluby mają farta i trafiają na same ładne pary :P albo och... robią fenomenalne zdjęcia :)). Do tego obowiązkowo mają u swojego boku przystojnego mężczyznę. Trochę jak banda klonów, co? ;)

Ty tak nie wyglądasz? Nie masz twarzy anioła, Twój PM ma piwny brzuszek i krzywicie się do zdjęć zamiast uśmiechać (to ostatnie to my). Nie nadajecie się na okładkę "ślubnego Vogue'a", ale... czy Wy na pewno chcecie tam trafić? Ja np. wolałabym "Przegląd Sportowy" ;)

To nie Twój kawałek podłogi.

Idziemy dalej... Oglądasz zdjęcia z przygotowań. Jedni szykują się w pięknych wnętrzach hotelu, drudzy w swoich wielkich domach. Ty za plecami masz żółte, nie skandynawsko białe, ściany, stare meble i dwie niepasujące do siebie szafy w mieszkaniu rodziców (to ostatnie to ja! ukłony dla Fabryki Kreatywnej za zamaskowanie tego). Nie wygląda to najpiękniej, ale... zamieniłabyś żółty pokój pełen wspomnień na hotelowe wnętrza? Jeśli tak, to stań na głowie, aby przygotować się w hotelu. Jeśli nie, to... dostrzeż wartość w tym co masz. To ma być Twoja historia. To ma mieć większe znaczenie, nie tylko dziś, ale i za 15 lat.

Wszystko to co Ty możesz mieć.

Lubisz filmy romantyczne? Pamiętasz swój ulubiony? Nie ważne czy był w nim motyw ślubu, czy dotyczył jedynie rodzącego się uczucia. Co z niego pamiętasz najbardziej? To jaki on był przystojny i jaka ona była piękna? To w jak eleganckiej restauracji jadali? To... Nie, pamiętasz uczucia. To jak on na nią patrzył, jak ona się uśmiechała, pamiętasz gesty i słowa. Uwierz mi, że za 40 lat będziesz swój dzień ślubu pamiętała tak jak te filmy, ewentualnie z elementami komedii ;)

Zazdrościsz, bo nie będziesz miała pokazu sztucznych ogni, sukni Rue De Seine, papeterie zrobisz sama, bo przerażają Cię koszty jej zakupu. Zazdrościsz innym pomocy i wsparcia ze strony najbliższych, albo odwrotnie: zazdrościsz im świętego spokoju, bo Ty masz dość tego, że wszyscy chcą decydować za Ciebie i nic nie będzie wyglądało tak jak sobie wymarzyłaś?

Jak się nie ma co się lubi... ;) Nie wszystko musi dać się racjonalnie i/lub nieracjonalnie wytłumaczyć. A zazdrość niszczy, zazdrość odbiera radość i przyjemność z tego co powinno być piękne.


Jesteś wzorową zazdrośnicą i chcesz sobie pomóc? Zwróć uwagę na kilka rzeczy:

1) Emocje są naturalne. Zazdrość jest naturalna. Masz do niej prawo. Potraktuj ją jak sygnał i przyjrzyj się temu co Ci mówi (bo może to nie chodzi o dekoracje, a o relacje, partnera czy coś innego). Naucz się na tyle dobrze z nią żyć, aby Cię motywowała, a nie kopała pod Tobą dołki.

2) Zaakceptuj to, że zawsze znajdzie się ktoś lepszy, mądrzejszy, bogatszy itd. od Ciebie. 
I pamiętaj: zazdrość to brak szacunku do samej siebie. To jak policzek w twarz, prawda?

3) Inni wcale nie mają lepiej. Inni wcale nie muszą być szczęśliwsi. To Ty tak to widzisz, oni nie muszą.
Czy wszystko o czym marzysz do Ciebie pasuje? Mnie bardzo często podobają się śluby, które do mnie nie pasują, takie na których nie czułabym się dobrze, bo... są za pozytywne, za energiczne, za perfekcyjne. Bo ja, z moją osobowością, czułabym się na nich zagubiona i przytłoczona. Zastanów się czy nie masz podobnie. Może ślub, który widzisz w internecie, pomimo tego, że Cię zachwyca, nie jest dla Ciebie, bo... Ty jednak wolisz te 200, a nie 15 osób i zabawę do 10 rano,  a nie obiad jedynie dla najbliższej rodziny? Tak zupełnie na przekór temu o czym tu piszę i Ci wmawiam ;)

4) Przeczytaj mój wpis: Królowa własnego wesela, czyli o tym dlaczego powinnaś spełniać swoje "kaprysy". Zrób wszystko, aby mieć wesela takie, jakie Ty chcesz i takie, aby to Tobie najbardziej się podobało (nie rodzicom, nie gościom, nie obcym ludziom).
Z obserwacji wiem, że najczęściej to nie budżet jest powodem zazdrości, a możliwość (umiejętność/odwaga) podejmowania samodzielnych decyzji.

5) Wartość ma to czemu Ty sama ją nadasz! Ten pokój w którym dorastałaś, ta suknia z historią, ten mężczyzna - bo jest tym jedynym, lepszym nawet od Martina Schmitta (wstawcie sobie w to miejsce kogo chcecie) ;)

6) Ślub nie musi być priorytetem, ślub nie musi być najwalniejszych wydarzeniem w życiu - bo to ono: wspólne, długie i szczęśliwe ma być od niego doskonalsze. I chyba łatwiej o to, gdy ślub nie prześcignął wszystkich Waszych wyśnionych ideałów ;) Bo rzeczywistość jest piękna, bo rzeczywistość jest Wasza. Nie wirtualna, nie cudza!

7) Nic nie działa? Wyłącz komputer. Serio.
I wyobraź sobie jak fajne wesela robiliby ludzie, gdyby nie wiedzieli nic i nie musieli nikomu niczego zazdrościć ;)

Kiedyś ktoś napisał mi bardzo mądre zdanie: Nikt nie jest świetniejszy od Ciebie! Ja dodam: Tylko Ty musisz w to uwierzyć. I ze ślubami/weselami jest tak samo.

3 komentarze:

  1. Mój ulubiony wpis! Od dawna czytam ten blog i mimo, że w niektórych kwestiach się nie zgadzamy (uwielbiam wesela i tańce przy dobrej muzyce ;) ), to to jest tak prawdziwe, że aż się pokusiłam o pozostawienie swego słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dodam tylko to co pisałam już w swojej razie weselnej. To wasze nastawienie kochane Panny Młode zadecyduje o ty, czy ten dzień będzie najpiękniejszy i wymarzony :) Nie liczba gości, weselne gadżety, ani nawet ogromny czekoladowy tort. Jeśli będziecie szczęśliwe i pewne siebie nie będziecie musiały niczego nikomu zazdrościć :) Więcej wiary i optymizmu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłam sobie do tego wpisu po poście z podsumowaniem i chyba muszę częściej do niego wracać, to najlepszy wpis na blogu jak dla mnie :)

    Marzy mi się jeszcze podjęcie kiedyś przez Ciebie tematu 2 podejść do własnego ślubu i wesela: 1. "To raz w życiu, więc zrób wszystko tak, jak chcesz" i 2. "to tylko jeden dzień, bez sensu wydawać tyle pieniędzy, które można przeznaczyć na podróż, mieszkanie, samochód itp".

    Sama stoję w tej chwili przed dylematem pt. "Czy wydać tyle i tyle na suknię?" Bo właśnie z jednej strony myślę sobie, że to raz w życiu, a z drugiej - wydać tyle na coś, co założę 2x? Dylematy :)

    OdpowiedzUsuń