piątek, 7 sierpnia 2015

Ups, ta wpadka popsuje mi ślub!

zamanuhin
Kobiety tylko kilka razy w życiu dostają społeczne przyzwolenie na bycie księżniczkami. Gdy są małymi dziewczynkami w tiulowych spódnicach i w ramionach ojca, gdy idą do komunii w miniaturowej wersji sukni ślubnej, czasem, gdy organizują swoje osiemnastki i po raz ostatni: biorąc ślub. Prawdopodobnie ta mała ilość dni uznawanych społecznie za wyjątkowe i proszące się o strój rodem z bajek Disneya sprawia, że jeśli już kobieta ma okazję, aby z tego korzystać, to robi to na 200%. A każda potencjalna wpadka boli bardziej...

Dążenie do perfekcji (i jej społeczne oczekiwanie) jest tak silne, że wiele Panien Młodych ma ślubne koszmary, przewiduje tysiące nieszczęść (nawet wojnę!), obawia się pomyłki przy przysiędze, łez w oczach i drżącego głosu. Obawia się tego co potencjalnie niemożliwe (ta wojna... jeszcze nie) i tego czym powinny się zachwycić (bo ten drżący głos i ta łza na policzku... to przecież scenariusz z bajki).

Niejednokrotnie pisałam, że nie wierzę w perfekcyjne śluby i wesela. Nie wierzę, że wszystko może się udać, tak na 100%, zgodnie z pierwotnym scenariuszem. Wierzę za to, że wpadka może obrócić się na naszą korzyść lub będzie tak nieznacząca przy ogromie pozytywnych emocji, że nie zwrócimy na nią uwagi. Z perspektywy osoby po ślubie powiem Wam nawet więcej: najbardziej widowiskowe wpadki wspomina się najlepiej (czyt. najzabawniej) ;)


Wyjdę więc z założenia, że wpadki spotykają (niemal) każdego. Bo... to normalne. Niezależnie od tego czy organizujesz wesele samodzielnie czy o koordynacje dbają konsultanci ślubni (tu masz tę przewagę, że o tym co idzie nie tak, możesz się nawet nie dowiedzieć). Tort wygląda nie tak jak powinien? Zespół zagrał piosenkę disco polo? Podwiązka spadła Ci w drodze do ołtarza (pozdrawiam!!!)? To nic, poważnie.

Fakt, są wpadki, które mogą sprawić, ze będzie Ci głupio i będziesz miała ochotę zapaść się pod ziemię. Co wtedy? Śmiej się z tego. Poproś o wyrozumiałość. Przeproś. Znajdź receptę na najlepsze załagodzenie tej konkretnej sytuacji. I żyj dalej!

Wiem, że na ten wpis czekacie. Na weselne wpadki by NPM. Nie było go, bo w mojej głowie lista wpadek wydłużała się niemiłosiernie. Mam wrażenie, że gdybym się postarała, to stworzyłabym u jakieś 100 pozycji. Serio! Wy jednak przeczytacie tylko o tych do których PM pozwolił mi się publicznie przyznać (on jest z tych perfekcyjnych) ;)
Kilka, na szybko wyciągniętych z rękawa:
Brak ostrożności. Pół roku przed ślubem obiecywałam sobie, że na miesiąc przed będę wyjątkowo ostrożna, będę na siebie chuchać i dmuchać, ograniczę się do bezpiecznych sportów (pływanie + pilates), a na majówkę pod żadnym pozorem nie pojadę w góry (bo jeszcze sobie kostkę skręcę ;)). W praktyce, na miesiąc przed ślubem: byłam w górach, wspinałam się po ściankach, zapisałam się na pole dance i pięknie się porozbijałam ;) Fartem na dwa dni przed ślubem przestałam kuleć.
Stroje. Krótka sukienka nie pasowała do rozbitego kolana, obcas w bucie się złamał (dokładnie taka zdolnaj estem, na szczęście stało się to przy próbach tańca, nie w dniu ślubu i wesela), krawat się spalił (czyt. ciocia PM spaliła).
Papel picado - wycinankowa girlanda, kojarzycie? Zmówione siedem miesięcy przed ślubem, oryginalne, z... Meksyku. Mój kaprys. Wysyłane przez moją znajomą, więc wysłane na 100%. Nie dotarło do mnie do tej pory, ale...to podobno standard ;)
Kwiaty. Te, które PM chciał dać mamom przy podziękowaniach. Po odbiorze kwiaciarni zostały umieszczone w bagażniku, a przed kościołem zostały przygniecione prezentami ;)
I cała reszta. Obrączki kupione z myślą "Weźmy te ciut luźniejsze, przecież kiedyś palce nam przytyją." spadają nam z palców (moja spada bardziej). Dwie osoby zostały bez noclegu. Ktoś zapomniał o wyciągnięciu z auta torby na koperty. "Sala" i niektórzy w tajemnicy zrobili kilka rzeczy po swojemu. Nie mieliśmy planu B na fatalną pogodę. I trochę tego o czym przeczytacie we wpisie Co bym zmieniła w dniu swojego ślubu i wesela?
Wow, i żyjemy!!!

4 komentarze:

  1. na weselu kuzyna, 8 lat temu tort wjechał na salę, przepiękny tort ... jak smakował niestety nikt z nas nie wie, w trakcie, gdy petardy do tortu się paliły (?), odkręciło się /odpadło kółko od stolika na którym tort wjeżdżał, tort zjechał na podłogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzyło mi sie z końcówką tego teledysku: https://www.youtube.com/watch?v=eB9Ikxfp9yA :)

      Usuń
  2. Moi rodzice nie mają zdjęć ślubnych, bo wujek, który miał je robić, z emocji dwukrotnie naświetlił kliszę ;-)
    I też żyją. I są szczęśliwi od ponad 3 dekad :-)
    Niezależnie od wpadek, rezultat ślubu zawsze jest ten sam: dwoje ludzi staje się małżeństwem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, że wszystko zależy od podejścia! Jak się śmiejesz, wpadka staje się śmiesznym wspomnieniem:). Śluby perfekcyjne się zdarzają i to wcale nie tak rzadko! Przecież dlatego Pary Młode zatrudniają konsultantów ślubnych, żebyśmy pilnowały przebiegu uroczystości. Ale czasem, to prawda, nie da się wszystkiego przewidziec.

    OdpowiedzUsuń