poniedziałek, 16 marca 2015

Lepsza Panna Młoda

Courtesy of Jamie Beck/Katie Ermilio
Po ponad roku blogowania, wyjątkowo mocno dostrzegałam to, co widziałam w Pannach Młodych kilkanaście lat temu, to, co mnie od tej "grupy społecznej" zawsze odstraszało. Nigdy nie chciałam być Panną Młodą, a już z pewnością nie taką Tradycyjną Panna Młodą. One były takie perfekcyjne, takie doskonałe, takie idealne... Takie...lepsze! Tak, nie dobre, nie lepsze od samych siebie, a lepsze od innych.

Ślub i wesele kojarzyły mi się z konkurencją, z biegiem przez płotki w którym trzeba było nie tylko być na mecie pierwszym, ale i mieć czyste "płotkowe" konto. Każda dziewczyna biegła do swojej mety, swoim torem, w swoim czasie (czasem różniącym się latami!),a jednak... zawsze obserwowała jak radzą sobie przeciwniczki. I zawsze chciała być lepsza.

Presja na "bycie lepszą" jest nierozerwalnie związana z presją "idealnego ślubu". W głowach Panien Młodych układa się najdoskonalsza z możliwych wizja tego dnia, z dopracowanym każdym szczegółem. To perfekcyjny obraz i perfekcyjna wizja samej siebie w nim. I tym sposobem, w związku z takim przekonaniem, na forach, blogach i grupach roi się od tekstów, które mnie osłabiają...

"Zapomniałyście co w tym dniu jest najważniejsze... Straszne."
To tekst, którego chyba najbardziej nie lubię. Kompletnie nie rozumiem dlaczego w miejscach publicznych "wymaga się" zwierzeń ze swoich prywatnych uczuć i emocji. To tematy na które rozmawia się z najbliższymi osobami, nie resztą świata. Dla mnie normalne jest, że w miejscach publicznych mówi i pisze się o serwetkach, zaproszeniach, winietkach i tym podobnych drobiazgach z którymi każde wesele się wiąże.  Nie widzę nic złego w, nawet przesadzonej, radości i entuzjazmie. Przecież to pozytywne emocje!
Fakt, że o swojej wielkiej miłości nie rozpowiada się na prawo i lewo, nie oznacza, że jest się gorszą Panną Młodą, a tym bardziej, że osoba, która takie poglądy wygłasza jest lepsza ;)

"Jak można tyle zapłacić za... Ja nigdy w życiu bym tyle nie wydała."
W miejscu trzech kropeczek wstawcie jakikolwiek ślubno-weselny wydatek. Każdy za swoje potrzeby płaci tyle ile uzna za stosowne i na ile go stać, niezależnie od tego czy ma na koncie 1 000 czy 100 000 i czy wyda je na "coś porządnego" czy na "jakąś głupotę". Osobiście wyczuwam w takich stwierdzeniach odrobinę zazdrości, która nie pozwala zaakceptować, że komuś może być w życiu łatwiej i lepiej ;) Przykre...

"Przecież na takim weselu nikt nie będzie się dobrze bawił! U mnie..."
"Co to za pomysł?! Powinno być elegancko i z klasą."
Dla niej jej ideał jest/musi być powszechnym ideałem. I nie ma zmiłuj... Ona ma zawsze rację i u niej zawsze będzie lepiej.

A to tylko początek...

Bardzo, baaardzo nie lubię Panien Młodych przekonanych, że "moje jest lepsze" i starających się to przekonanie innym narzucić, skrytykować każdy inny pomysł, nie starać się zrozumieć czyjegoś punktu widzenia i sytuacji, nie chcieć zobaczyć innych alternatyw... Głośno dziwiących się wszystkiemu obiegającemu od ich wizji i święcie przekonanych o tym, że ich miłość do partnera jest również lepsza, bo żadna inna Panna Młoda, nie myśli o tym uczuciu tyle co one ;)

Wiecie co jest najgorsze w byciu taką Lepszą Panną Młoda? To, że rzadziej lub częściej przytrafia się to każdej z nas. Nie w każdym aspekcie przygotowań i nie zawsze jawnie.
Ja sama powoli, z coraz większymi postępami, uczę się spoglądać na świat oczami drugiej Panny Młodej. Dostrzegać to co ona, próbować zrozumieć i docenić jej wizję. Bo nie ma jednej idealnej miłości, jednego idealnego ślubu i jednego idealnego wesela... Twoje nigdy nie będzie wystarczająco dobre dla innych. Może być wszystkim dla Ciebie.

9 komentarzy:

  1. Masz rację... Sama łapię się na tym, że krytykuję panny młode, które mówią, że biorą kredyt. Bo to ma być ich wymarzony dzień. Nie mnie to jednak oceniać. Być może ta osoba potrzebuje tego kredytu, ale wie i ma doskonale zaplanowane jak go szybko spłacić? :) Za bardzo bierzemy do siebie to co ktoś planuje i bawimy się w ocenianie i analizowanie dlaczego my robimy inaczej. A to bardzo indywidualna sprawa. Świetny temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle trafne uwagi :)
    Tekst nr 2 to z kolei mój ulubieniec! I zawsze słysząc go, myślę sobie (a jak jestem w wyjątkowo złym nastroju to nawet powiem to na głos): ok Ty byś tyle nie dała, ale ja tyle zapłaciłam i to wyłącznie mój problem, moje pieniądze, nie wiem po co Ty tak się tym bulwersujesz?
    Tekst nr 3 nie jest lepszy - każdy ma swoje standardy i swoją wizję idealnego ślubu. Trzeba umieć czasem ugryźć się w język - śluby innych mogą nam się przecież nie podobać, ale to przecież nie nasz ślub.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem osoba, która o swoich ślubnych przygotowaniach/poglądach mówi głośno / pisze na blogu to z automatu wyraża zgodę na poznanie opinii drugiej osoby.
    Pewnie i na tej płaszczyźnie powinny obowiązywać zasady i kultura. Ale szczerze mówiąc nie widzę nic niestosownego w stwierdzeniu 'nie zapłaciłabym tyle za... ' '. To tylko wyrażenie własnego zdania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na blogu zawsze jest opcja niepublikowania komentarzy ;) Nie ma jej za to w innych miejscach.
      Cytaty nie do końca są adekwatne. W tym co krytykuję nie chodzi o wyrażenie swojego zdania, ale o krytykę bez uzasadnienia, o zdania oceniające, zaczynające się od ""Jak można tyle zapłacić za... Ja nigdy w życiu bym tyle nie wydała.", a kończące się na "Jak można tak nie szanować pieniędzy?", itp.

      Usuń
    2. No masz racię 'jak można tyle zapłacić za.. '' brzmi bardziej nieprzyjemnie i buntowniczo. zwróciła uwagę na jedną rzecz - ważny jest ton i słowa, w które ubieramy zdanie :) bo to samo można powiedzieć na kilka sposobów. :-)

      Usuń
  4. Święte słowa! :) Ja na forach ślubnych zawsze staram się rozładowywać atmosferę, często żartuje sobie z różnych rzeczy i zwykle ludzie rozumieją moje intencje, ale czasem trafiają się Panny "święte najmądrzejsze", które nawet mnie potrafią doprowadzić do szału... jeżeli komuś podobają się gołąbki z papieru to niech ma te swoje gołąbki z papieru nic nikomu do tego, a jak widzę taką jedną z drugą jak wsiadają na dziewczynę, ze to "wieś tańczy i śpiewa" i inne tego typu rzeczy to mi się nóż w kieszeni otwiera po prostu... Wystarczy zaakceptować fakt, że każda z nas jest inna i w związku z tym (siłą rzeczy), każde wesele czy ślub będzie inne szkoda tylko, że niektórych ta prosta sprawa przerasta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, niektóre dziewczyny maja poczucie wyścigu szczurów... Ale...
    Będąc fotografem ślubnym, nauczyłam się empatii, o której wspomniałaś - umiejętność postawienia się na miejscu "tej drugiej"... W końcu to ja muszę zadbać o to, aby przekazać w zdjęciach urok danego wesela, aspekty danego uczucia, tę daną Parę, w końcu do każdej imprezy podchodzę indywidualnie. Lubię z klientami dużo rozmawiać o tym, co planują, jak ma się to odbywać, pytam o historię uczucia, które ich łączy. Buduję więź, która pomaga mi lepiej ich poznać i zrozumieć, czego ode mnie oczekują. Potem widzę to na przygotowaniach czy zabawie - traktują mnie jak dobra kumpelę, proszą o rady, ba, nawet zdarza się pomóc starościnom i ich trzęsącym dłoniom w zawiązaniu gorsetu czy poprawieniu fryzury. Często Młodzi są tak zestresowani w danej chwili, że zapominają, co ma być teraz, co sami zaplanowali - wtedy widzę wzrok skierowany na mnie i westchnienie ulgi, gdy wskażę, w którą stronę mają pójść czy co zrobić.
    Te doświadczenia wiele wniosły w moje planowanie wesela, wiem, czego się wystrzegać, co może być dobrym pomysłem, wiem, że dla innych to tak samo ważny dzień, jak dla mnie i każda rada, wskazówka zawsze pomoże. Obecnie rozmawiam z dwiema dziewczynami, które mają ślub w tym samym dniu, co ja, w tym samym kościele, w prawie sąsiednich salach (jedna ma ten sam catering, co ja ;) ). Nie ma przepychanek, jest wzajemna pomoc i wsparcie :)

    Oj, znów elaborat napisałam, przepraszam, już tak mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. pisałam Tobie kiedyś ze uwielbiam Ciebie za te uwagi ? tekst 2 to mój ulubieniec :) nie powiem bo ja na swoim weselu nie chcę oszczędzać i liczę się z mega kosztami, ale to moja sprawa i moich najbliższych. To jedyny dzien w zyciu drugiego nie planuje ;)
    I jak słyszę "o jezu ale drogo" to równiesz nasyła mi się myśl "zazdrościsz?". Nie chcę mieć idealnego ślubu i wesela chcę mieć co wspominać do końca zycia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bingo ! Wszystko trafione w sedno ! Często spotyka się na różnych stronach, grupach Nie miłe wręcz wscipskie komentarze. Wychodze z założenia że gdy nawet coś mi się nie podoba po prostu się nie odzywam :) każdy chce by ten dzień był jak najlepszy, najpiękniejszy , w ogóle naj naj stara sie do tego dązyc ... ale błagam gdy widzę przechwalanie się że ' ja mam to i to lepsze od twojego ', lub ' Boże jak mogłaś takie coś wybrać i kupić ' , ' w tym wyglądasz niekorzystnie popatrz na moją ' :O ręce mi opadaja i automatycznie dalej nie czytam. Zygac się chce . Przecież nie każdemu musi podobać się to co podoba się nam . Proste.

    OdpowiedzUsuń