środa, 4 grudnia 2013

Pierwsza wizyta w salonie sukien ślubnych

Dziewczyny, znacie to dziwne uczucie (zażenowania? niedopasowania?), gdy wchodzicie do sklepu w którym albo nie stać Was na 9/10 rzeczy albo są one kompletnie nie w Waszym stylu? Ja tak mam… z salonami sukien ślubnych!
Nie czuję się jak księżniczka i boję się tych sukni! Próbując się jednak przełamać i przekonać, że suknie ślubne nie gryzą, postanowiłam wykorzystać 40 minut, które „spadło mi z nieba” i udałam się sama (dla własnego bezpieczeństwa) do salonu sukien ślubnych w mieście, w którym te suknie nie wywołują u mnie panicznego przerażenia (czyt. byłam tam dawno temu z koleżanką i mnie nic nie pogryzło).
Wnioski:
1) Suknie znajdują się na 2-metrowych(liczę z podestem) manekinach. Ja, z moimi metr sześćdziesiąt kilka centymetrów, czułam się jak karzełek! Każda suknia dla kobiety poniżej 170 cm powinna być znacznie skracana, a co za tym idzie: traci na efekcie.
2) Z bliska suknie ślubne nie wyglądają estetycznie! W ostatnim czasie naoglądałam się ubrań polskich projektantów (tak!) u których widać dbałość o każdy szczególik, o każdą nitkę i cekinka. Zdecydowanie jestem rozczarowana tym co zobaczyłam w salonie sukien ślubnych.
3) Panie ekspedientki są tak słodko miłe, że aż mnie przerażają. Serio!

18 komentarzy:

  1. Pierwszą wizytę w salonie mam już za sobą :) nie było tak źle, chociaż ma miejscu nie było ani jednej sukni, która by mi się podobała nawet w 60% ;p
    Pani ekspedientka miła i uprzejma, a jakże ...
    Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja byłam we Wrocławiu w większości salonów to mogę wrzucić info co i jak o każdym ;) Ogólny minus wszystkich salonów to to że mają suknie w rozmiarze 38 najczęściej lub duże 36 - ja mam 34/36 więc nie do końca widać czy ten model dobrze leży na tobie. Polecam też umówić się wcześniej w każdym salonie na konkretną godzinę (ja miałam maraton - 3 dni i na każdy salon 1h) bo wtedy Panie mają czas tylko dla Ciebie.
    1. Dorota Odój (na kościuszki) - wg. najlepszy salon w mieście. Dlaczego? Pani z obsługi bardzo miła, ale nie słodko-miła, przynosiła mi każdą suknie jaką chciałam, miała dużo czasu i pozwalała chodzić w sukience ile chciałam. Na wejściu była propozycja kawy/herbaty/wody dla nas wszystkich (a byłyśmy w 5), zero problemu z robieniem zdjęć i nagrywaniem, duża przymierzalnia z kanapami dla patrzących (mamy czy druhen itd.). Co do sukienek to są to raczej nowoczesne wzory i fasony ale BARDZO starannie zrobione. Możliwe są duże zmiany (np. dół sukienki z jednej a góra z innej, inny materiał, inna koronka itd.). Ceny spoko - z tego co pamiętam max 2tyś a jeśli bierze się z wieszaka - tzn ten rozmiar 38 i bez poprawek to nawet poniżej 1tyś - często też są przeceny i wtedy nawet 500zł za sukienkę. Jeśli się decydujecie to spotykacie się z samą projektantką- Dorotą Odój i dopracowujecie ostateczny kształt sukienki.
    2. Agora (na L.solskiego) duży salon i dość duży wybór. Sukienki ładne, raczej strojne i bogato zdobione ale ciekawe wzory (dużo zupełnie innych niż w reszcie salonów wrocławskich). Bardzo duże przymierzalnie. Panie średnio miłe. Mogłam wybrać 2 sukienki ze wszystkich które mają i one przyniosły mi je do przymiarki. Dość szybko też musiałam je zdejmować. Zero zdjęć. I należy też uważać na suknie z dużą ilością cekinów/kamyczków/perełek - są one przyklejane klejem na gorąco a nie przyszywane co oznacza że można wiele z tych ozdóbek zgubić w trakcie wesela. Ceny mniej wiecej od 1,800 do 4tyś (choć może być więcej na niektóre wzory, są też przeceny i np. z 1tyś sukienka z poprzedniej kolekcji ale niestety są dość mocno okurzone) Małe zmiany w cenie sukni, duże dodatkowo płatne. Szyją na miejscu i na miarę.
    3. Manu Gracia (w Sky Towrze). Malutki salon, średnia przymierzalnia za to z ogromnym lustrem. Obsługa miła. Suknie raczej mocno strojne. Ciekawe wzory (np. podobna do sukni księżnej Kate ;) ) ale ceny dość wysokie od 2 tyś wzwyż (suknia a'la Kate 6tyś - ale piękna naprawdę tylko nie w moim stylu :) Skunie zamawiane z zagranicy (zdje sie hiszpania) dlatego nie wiele można zmieniać, oczywiście poprawki krawieckie tak.
    4. Vogue&She (na biskupiej) duży salon i wiele modeli. malutka przymierzalnia ale za to duże podium z ogromnym lustrem do przeglądania się :). Kanapy dla patrzących. Panie słodziutko milutkie (!!). Mają wiele ciekawych wzorów - najfajniejsza jest białoruska firma papilio - mają piękne romantyczne sukienki. Średni możliwe zmiany - niektóre modele są szyte na miejscu (wtedy zmiany możliwe i to wszelkie) ale akurat najmniej te mi się podobały. Ceny bardzo różne, choć najładniejsze najdroższe :P
    5. Flossmann (na Piłsudskiego) dość duży salon. Zawsze choć jedna suknia z wystawy mi się podobała ;). Duży wybór (przede wszystkim pronovias), raczej klasyczne i dobrej jakości. Ceny dość wysokie (2 tyś - 4 tyś). Małe kanapy dla patrzących. Panie średnio miłe, wszystko bardzo szybko. Przebiera Cię Pani i tylko na moment pokazujesz się oglądającym. ZERO zdjeć. Ale można wybrać wiele modeli i Pani jeszcze donosi jak się powie ze np. jednak inny gorset.
    6. Loretta (okolice pl. Bema). Salon dość duży choć wybór taki średnio duży. Panie bardzo spoko. Duże kanapy i dość duże przebieralnie. Czasu ile chcesz. Można zrobić 1-2 zdjecia sukni. Wzory skromniejsze, delikatne, kobiece (ogromnych falban, 5m trenów i miliona koralików/kryształków tu nie zaznacie). Cen dobrze nie pamiętam ale nie są bardzo wystrzelone.

    OdpowiedzUsuń
  3. 7. Bellisima ( przy pl. Jana Pawła, w tzn pasażu sukien ślubnych) - dla mnie jedyny warty spojrzenia salon w tym miejscu. Dużo sukien choć większość podobna. Panie takie ok, choć mogłyby być milsze. Malutko miejsca dla oglądających ale jest ogromny wybór herbat, co dziewczyny w zimny i deszczowy dzień bardzo doceniły. Sukienki bardzo błyszczące, strojne. Nie wiem do końca jak tam z jakością - chyba nie są to materiały prima sort ale za to ceny są trochę niższe. Nie mój klimat ale warto zajrzeć.
    8. Adelin 1 i 2 (na wita stwosza prawie na przeciwko siebie są te 2 salony - to jeden właściciel). Oba saloniki małe. Dość duży wybór - choć koniec końców okazuje się że dużo podobnych, wzory raczej średnio ciekawe (tzn są ładne ale nic nowego - dużo po prostu wszędzie takich sukienek). Jest tam jedna Pani która raz jest w jednym raz w drugim która dobrze się zna do dopasowaniu sukienki do sylwetki, mówi na co zwracać uwagę, że np. duże piersi w gorsecie i odsłonięte plecy to słaby pomysł bo suknia się nie będzie trzymać (to akurat nie do mnie uwaga, ale naprawdę ważne rzeczy mówi o których się nie ma pojęcia) i dodatkowo uroczo komplementuje - od razu czujesz się piękna i wyjątkowa ;) . w 1 mała kanapa dla patrzących w 2 nic. Malutkie przebieralnie. Reszta pań średniawa - próbują narzucić swój styl i że "tak się teraz nosi" czego nie znoszę. Ceny między 1.500 a 4 tyś.
    9. Ana Lisa (pl. Nowy Targ) współpracują z salonami Adellina. Salon dość duży, 2 przymierzalnie na 2 końcach salonu - dzięki czemu przyszłe PM sobie nie przeszkadzają. Panie miłe, nienarzucające się, dające dobre uwagi. Można przymierzać ile się chce i co się chce. Od razu zakładają welon - co jest ważne jeśli się chce welon bo warto zobaczyć jak welon do tej sukienki leży. Sukienki klasyczne raczej, choć kilka "innych" modeli się też znajdzie. Ogólnie ok.
    10. Celebrity (jedności narodowej/nowowiejska). Dość duży salon, nowoczesny, średnio duże przymierzalnie. Kanapy dla patrzących. Panie ok, ale dość mocno mówią co się im podoba. Sukienki takie średniej jakości - ogólnie dobrej ale mogłyby być trochę bardziej dopracowane. Większość cen oscyluje koło 2tyś.
    11. Clarissa (jedności narodowej) - malutka pracownia krawiecka. Kilka tylko modeli. Pani miła ale jakość sukienek i fasony pozostawiają wiele do życzenia. Za to ceny są dużo niższe - może jak z własnym projektem by się poszło to mogłoby wyjść spoko. I pachnie tam wilgocią mocno - czego nie lubię ;/
    12. Jolli White (Sky Tower) - duży salon z dużą przymierzalnią i ogromnym podestem okrągłym i wielgaśnym lustrem do oglądania się - jak z filmów amerykańskich ;). Obsługa miła. Tam są suknie od projektantów polskich - ekstra gatunek, ciekawe i niepowtarzalne wzory, jakość no ale ceny też ekstra. Ale jeśli kogoś stać na luksus to super miejsce - a przymierzyć warto nawet jak się nie kupi ;)
    uf to tyle - jak mi się przypomni gdzie jeszcze byłam albo coś ciekawego o tych salonach to dam znać :)
    powodzenia!
    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też już próbowałam w salonie, ale mówienie mi co powinnam nosić i że koniecznie muszę mieć halkę z kołem wyleczyło mnie na zawsze z szukania sukni w salonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojjj też przezyłam w salonie swój mały "koszmar" ;) http://notosiupslub.wordpress.com/2013/08/10/koszmar-w-salonie/

    OdpowiedzUsuń
  6. ja na pierwsza przymiarkę poszłam tak nie na serio...tak dla jaja trochę, nie na serio......dzięki temu mniej drastycznie to przeżyłam........gdy opisałam kobiecie jaka sukienkę chce to spojrzała na mnie jak na wariatkę bo jak to bez koronek i tony świecidełek........jakimś cudem wyszukała dla mnie kilka sukienek ale cały czas namawiała na te przeklęte koronki , koraliki i cekinki których nie cierpię....dopiero jak wielkimi drukowanymi literami powiedziałam ze sukienka ma być skromna (ale sama z siebie piękna wiecie) bo chce pobawić się biżuterią tzn kolorem biżuterii......to zaczaiła ale za moment "jak to nie chce pani kolczyków czy wisiorka z perełek czy kryształków. inne nie pasują na taka okazje" .......no ja nie mogę!!!! ludzie trzymajcie mnie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie kompletnie nie zachwycają suknie ślubne, te popularne w Polsce. Są nudne, większość z nich praktycznie w tym samym stylu (choć muszę przyznać, że coraz więcej pojawia się sukni "mniej bezowych", z dodatkiem koronki, bez sztywnego koła). Powoli coś się zmienia ale to jeszcze nie to, co mnie urzeka. Ja moją suknię na pewno będę szyć, do maja ze spokojem opracuję dokładnie swój projekt z jednym z salonów sukien ślubnych i suknia będzie taka, jaką sobie wymarzyłam, przede wszystkim z długim rękawem i bez dekoltu (nie przemawiają do mnie suknie typu gorset i tiulowa spódnica). Aktualnie zachwycona jestem suknią mojej młodszej siostry, która ślub ma za dwa dni (!) a suknie ma odważną ale bardzo inną od wszystkich, wyjątkową, przepiękną (w życiu nie myślałam, że jakaś suknia może mnie tak zachwycić). Myślę, że mogę stwierdzić, że ta suknia jest ładniejsza od tej którą ja chcę mieć, ale do niej trzeba mieć właśnie figurę mojej siostry - wysoka, szczupła z pięknymi zgrabnymi nogami - niczym modelka na wybiegu w kolekcji Elie Saab. Ja jestem niższa i nie wyglądałabym tak pięknie jak ona. (Zaznaczę, że ona też sukienkę wymyśliła sobie sama inspirując się sukniami znanego projektanta). To naprawdę suknia która mi odebrała mogę jak pojechałam z siostrą na przymiarkę. Wielkie WOW.
    Osobiście uważam, że warto szyć "swoje" projekty, większość salonów ma swoje pracownie a cena uszycia jest podobna do ceny kupna gotowej.
    Do salonu przymierzać sukien nie mam zamiaru iść, no bo takiej sukni jak chcę w Polsce nie znajdę... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na szczęście mam to za sobą, wczoraj właśnie dzwoniła pani z salonu, że moja sukienka już jest do odbioru :) Oczywiście teraz mega stres, czy będzie dobra, czy nadal mi się będzie podobać, czy kolor dobry itd. :)

    Ale faktem jest, że kupowanie sukienki nie było dla mnie przyjemnością, jak się czasem widzi na filmach. Cieszyłam się, że mam to z głowy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja pierwszą, tzw wstępną wizytę też mam za sobą. Obeszłam kilka salonów, zorientowałam się jak to wygląda cenowo (o dziwo, można kupić taką za 1,5 tys zł, i taką za 15 tys zł), popytałam ile wcześniej przyjść, czy skupują później i w ogóle jak to wygląda. Tylko w jednym salonie pani pokazała mi w czym przy mojej figurze będzie mi dobrze, powiedziała, że wszystko co sobie zażyczę, to można doszyć, odpruć, skrócić, wydłużyć itd. I właśnie w tym salonie mam zamiar kupić kieckę, bo była tam ta jedna, która mnie zachwyciła i na wzór jej będę chciała coś na siebie :) Ale dopiero za miesiąc może dwa tam pójdę dopiero mierzyć, bo póki co mnie to jeszcze przeraża i przerasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Umawianie się na wizytę w salonie mnie ominęło, przechodziłam obok i wstąpiłam na chwilę ;)
    Pani była sympatyczna i pomocna, ale nie sztuczna i nachalna. Do radziła mi co będzie lepsze przy moim mikrym wzroście i budowie ciała i rzeczywiście miała rację. Nie wydaje mi się, żeby był mały wybór, raczej wprost przeciwnie - miliard wzorów i fasonów a wszystko mogą przerobić, dopasować, przyszyć, odpruć, przesunąć...
    Ja swoją kieckę mam zamiar uszyć u sprawdzonej krawcowej, będzie połowę taniej, ale najpierw pochodzę po sklepach i przymierzę kilka modeli, może wymysłem cos lepszego niż pierwotne założenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A dla mnie to była przyjemność :D
    Odwiedziłam 6 salonów, z czego w 3 przymierzałam suknie. Uważałam za bezsens chodzenie do większej ilości salonów, żeby sobie za bardzo nie namotać. W pierwszym salonie, jeszcze grubo przed własnym ślubem, a przy okazji wybierania sukni dla koleżanki przymierzyłam przepiękną prawie idealną dla mnie suknię. Z ogromnym trenem, prostym dekoltem.. Śmiesznie tanią, bo za 800 zł, i cholernie ciężką. Mankamentami były dziury po molach (cóż, cena), i perełki, których chciałam się wystrzegać. Potem odwiedziłam najbardziej rozsławiony w mieście salon, w którym przymierzyłam wszystkie typy sukien - od bezy po rybkę. Wybrałam A i umówiłam się na projekt na kolejny tydzień. Okazało się jednak, że właścicielka (projektantka i krawcowa w jednym) nie może dojechać, ale rzecz jasna, wiedzą czego chcę (zupełnie nie wiedzieli, i narzucali swoją wizję) i bardzo chętnie podpiszą ze mną umowę na kupno sukni, która raptem, jeszcze bez projektu, wyceniona została na 3500 zł. Wreszcie udałam się do salonu, który zawsze słynął z wyrafinowania i ekstrawagancji. Okazało się, że tamtejsze suknie, nie dość, że mieszczące się w budżecie, są już bliższe moim marzeniom. I tam dopieszczana przez p. Magdę czytającą w myślach, wśród 6 innych modeli znalazłam swoje Sweetheart 6035 :) Zabójcza!

    Co do przestróg dla szukających panien młodych:
    1. Nie wierzcie w słowa ekspedientek, dla nich w każdym modelu wyglądacie cudownie. Zabierzcie obiektywnego doradcę. Albo dwóch.
    2. Do budżetu dodajcie tysiąc złotych rezerwy. Przyda się.
    3. Nie podajcie prawdziwej daty ślubu, odejmijcie 2 tygodnie - niektóre salony umawiają się na przymiarki tuż przed terminem, a może się okazać, że suknia np. nie dojedzie od producenta. Zawsze lepiej mieć w zapasie te 2 tygodnie.
    4. Cieszcie się tym, pozwólcie sobie czuć się jak księżniczki, bo to jedyna taka okazja w życiu :)
    5. Nie wypożyczajcie sukni, tylko ją kupcie - moja po Wielkim Dniu ma mnóstwo dziur (przejęty mąż upodobał sobie przydeptywanie), naddarć, jest niebywale brudna po plenerze.. Na wypożyczoną trzeba bardziej uważać, we własnej można bezkarnie chodzić po bruku XV-wiecznego zamku i zamiatać liście trenem :)

    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady, bardzo praktyczne :) I z numerem 6 zgadzam siew 100% :)

      Usuń
    2. Ja spotkałam szczerą ekspedientkę, która bez owijania w bawełnę powiedziała, że przy mojej budowie ciała na to czy owo nie mogę sobie pozwolić. Ale fakt, najlepiej zabrać ze sobą kogoś, kto powie prawdę prosto w oczy ;)

      Usuń
    3. Milena - nie ma numeru 6? Podejrzewać Cię o literówkę? ;)
      Monika - o to widocznie trafiłaś na panią "z powołaniem". Mi w drugim salonie powiedziano, że w empire będę wyglądać tak jakbym miała skrócone nogi, nieproporcjnalnie.. Moja suknia ostatecznie (po modyfikacji halki) była między A a empire, i jakoś nie było tego efektu.

      Usuń
  12. Czy ktoś miał taką sytuację w salonie Celebrity we wrocławiu, ze nagle się okazało na kilka dni przed przymiarką sukni zamówionej na wiele miesiecy przed, że przymiarki nie będzie, bo sukni nie ma???? że nie dostali dostawy i że suknia ma być na dosłownie kilka dni przed ślubem? dla mnie to jest niepojęte Salon zapewnia, ze suknia będzie ale co z tego, poprzednio zapewniali że przymiarka bedzie w ustalonym pół roku wcześniej terminie??? I jeszcze sie postanowieniami umowy zasłaniają, że ich obowiązuje data ślubu. TO jakaś kpina, a jak suknia nie bedzie pasować, przecież nie było żadnej przymiarki na tej sukni właściej która ma byc moja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie dostali dostawy. A może... Ja się z podobną sytuacja spotkałam w dwóch innych salonach i to raczej była ściema ;) Suknię dostali, ale dali innej "pilniejszej" Pannie Młodej, a dla tej właściwej suknia doszła z minimalnym opóźnieniem. Salon z poprawkami spokojnie sobie poradzi nawet w 24h (chyba, że Panna Młoda baaaardzo zmieniła rozmiar, to może być trudniej).

      Usuń