poniedziałek, 30 listopada 2015

Targi Ślubne Wedding, czyli o kilku powodach dla których warto zawitać w Warszawie

Potrzebuje wyjątkowo solidnej motywacji, aby z własnej woli wsiąść w autobus do Warszawy i spędzić w nim kilka godzin. Ostatnio zmotywowana jestem coraz częściej, tym bardziej, gdy do stoicy wzywają mnie dwa powody. Pierwszym, o którym dziś napiszę, były Targi Ślubne Wedding i moja mała lista punktów do odhaczenia ;)

Wychodzę z założenia, że najlepiej wykorzystane Targi to te na których swój pobyt dokładnie się zaplanuje. Przemyśli który pokaz się obejrzy, której prelekcji wysłucha, do których wystawców podejdzie (ja ćwiczyłam tekst: "Cześć. Jestem Milena, z bloga NPM, "byliście" u mnie na weselu.") i które suknie ślubne wygłaska ;)

Moja prywatna lista powodów dla których dotarłam na Targi Wedding:

1) Stadion Narodowy. A nawet jeszcze lepiej: Zimowy Narodowy!

To był mój pierwszy raz na stadionie i tak jak się spodziewałam (po doświadczeniach z różnego rodzaju targami na stadionie we Wrocławiu), to co ma związek ze sportem robi na mnie największe wrażenie. W połączeniu ze świątecznym klimatem - no cudo!
Od soboty to moja ulubiona lokalizacja targowa. Taki widok w gratisie jest bezcenny!
I teraz... wyobraźcie sobie pokazy sukien ślubnych na lodzie, przemarzniętych odwiedzających targi kręcących się gdzieś między stoiskami ogrzewanymi kominkami z palącym się drewnem... Bardziej zachwycona nie mogłabym być, więc... może ktoś, kiedyś na taką realizacje się odważy :)


2) Poznanie osób, które "wirtualnie" znam i z których usług korzystałam na swoim weselu.

Robimy Śluby, odpowiedzialni za moje zaproszenia.
Kojarzycie pierwsze (najpierwszejsze :)) zaproszenie ślubne w formie biletu lotniczego? Albo moje ulubione retro-western? To dzieła perfekcjonisty Krzyśka :)
Asia i Krzysiek na targach mówili o drukach ślubnych i wszystkim co tworzą poza zaproszeniami. Ja niestety na ich wystąpienie się spóźniłam, ale biegłam na tyle szybko, że zdarzyłam na chwile przed jego zakończeniem i nie miałam problemu z ich rozpoznaniem ;) Opłacało się, bo byli świetnym towarzystwem do spędzenia części targów :)

Woodbe, gry plenerowe!
Jedyni w Polsce, tak totalnie subiektywnie: odpowiedzialni za najlepszą atrakcje weselną jaką można sobie wyobrazić. Gdzieś w styczniu tego roku wysyłałam na targi za nimi niezawodną Natalię, w ten weekend miałam przyjemność poznać Ewelinę i Bernarda osobiście :)

Weselny Drink Bar i Radek :)
Radek, czyli osoba z branży z którą najwięcej rozmawiałam przed jego, a potem przed moim ślubem (no i w wywiadzie). Zawsze wirtualnie, więc z przyjemnością skorzystałam z okazji do spotkania na żywo (i wypicia truskawkowego drinka, bo nikt nie robi lepszych i  piękniejszych drinków niż jego ekipa ;)).

3) Obejrzenia sukni ślubnych: na stoiskach i na pokazach.

Jak przystało na osobę, która mieszka w mieście z gwiazdami (:P), do stolicy mam daleko i rzadko miewam okazję do obejrzenia na żywo sukni ślubnych, które wirtualnie mnie zachwycają. A gdy pojawia się taka okazja, to nie wolno jej zmarnować:)

Śmiałam się, że do Warszawy pojadę dla tych sukni, tylko po to, aby móc zobaczyć je na żywo. I prawdopodobnie tak było :) To zdecydowanie najpiękniejsze suknie, które można było zobaczyć na targach. Jako jedyne (wyłączając Moons) wyróżniały się na tle pozostałych, które czasem ciężko bez dodatkowej wiedzy przyporządkować do konkretnego projektanta (bo wszystko jest do siebie przerażająco podobne) :)

To duet, który zrobił niesamowitą konkurencję stadionowi ;) Jeśli na początku wmówiłam Wam, że najbardziej zachwycił mnie stadion, to teraz muszę się przyznać, że w tym przypadku szczęka opadła mi z zachwytu jeszcze niżej.
Przenieść na Targi Ślubne kawałek swojego świata to prawdziwa sztuka. Nie wyrzucać na kilka metrów kwadratowych wszystkiego co ma się do zaoferowania, a pokazać coś więcej, coś co poza sukienką "kupuje" klient: detale, pomysł, atmosferę, klimat jaki marka tworzy. Zaprosić do swojego świata i pokazać, że jest w nim tak pięknie, że zechce się tam zostać - najchętniej nie tylko na całe Targi, nie tylko na swój ślub, ale na zawsze :)
Wręcz marzy mi się, aby wszystkie stoiska na targach wyglądały tak perfekcyjnie! A to dopiero początek komplementów, bo... pokaz Moons podobał mi się najbardziej ze wszystkich (cudowna muzyka, bose modelki, tylko pięć sukni - tyle, aby się zachwycić, nasycić, a mimo to nadal chcieć więcej) i już zabieram się za pisanie listu do Mikołaja z prośbą o cudną biżuterię, która powstała przy współpracy Moons z FROU- FROU by Jola Gazda (na fanpage'u zobaczycie więcej zdjęć ze świata Moons na Targach).


Inne salony sukien ślubnych
Na swojej liście do sprawdzenia miałam kilka salonów z sukniami m.in. Rina Cossack, Sylwia Kopczynska, atelier na Dolnej vie de chateau (mój numer dwa jeśli chodzi o aranżacje stoiska).
Wniosek: Wrocław ma czego w tej dziedzinie Warszawie zazdrościć, bo każdemu salonowi, na etapie poszukiwania swojej sukni, warto się przyjrzeć :)

4) Pozostałe :)

Paprocki i Brzozowski - nigdy nie byłam fanką ich sukien ślubnych i nie rozumiałam co ludzie w nich widzą. Obecnie za największy ich atut można uznać to, że w przeciwieństwie do innych nie toną jedynie w koronkach.
Śluby na Sycylii - przyznam, że tu najbardziej interesował mnie cennik. W niektórych przypadkach jest zaskakująco dobry, w innych... mogący lekko zaboleć ;) Ale kusi ogromnie (mam piękny plan polecanie do Włoch na którąś rocznicę ślubu w celu ponownego złożenia przysięgi)!
AromaCorp - przy organizacji wesela dba się o zmysły swoje i gosci: wzroku (jest tak ładnie ;)), słuchu (muzyka), dotyku (taniec, życzenia), smaku (jedzenie), węchu (kwiaty?)... I o ten ostatni można zadbać piękniej i bardziej wyraziście. To świetna opcja dla wszystkich, którzy zmysł węchu mają wyostrzony i kochają się w zapachach :)
Sucre - makaroniki i lody naturalne. Te drugie pyszne, próbowałam.
Tort Artystyczny - świetne kształty, stworzone na eleganckie śluby (w większości ;)). Polecam obejrzenie ich galerii, robi wrażenie.
Mały gratis:
Paula Romanowska Photography - chyba najmilsza osoba na targach, byłam pod wrażeniem jej rozmów z potencjalnymi klientami :)

2 komentarze:

  1. Szkoda, że tak mało czasu było. Ach ta praca ;)
    Dobra relacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczarowałaś mnie wizją targów na lodzie i tymi kominkami - ktoś kiedyś musi to zrobić! :D

    OdpowiedzUsuń