wtorek, 4 sierpnia 2015

O podróży poślubnej słów kilka, czyli "po co" i "kiedy"?

dstours
Na mojej prywatnej liście rzeczy, które przy organizacji ślubu i wesela były dla mnie priorytetowe podróż poślubna zajmowała miejsce numer 1 (no dobra, 2, zaraz za zostaniem jego żoną). Marzyłam o niej, zamiast o ślubie i weselu, zanim znalazłam odpowiedniego kandydata na męża ;) Dziś, bardzo subiektywnie, uważam ją za niezbędny element każdego ślubu i wesela. Dlaczego i kiedy warto w nią pojechać, polecieć, popłynąć czy nawet pomaszerować?

Po co?
Jeśli jesteście teraz w tym miejscu i czytacie ten wpis, to prawdopodobnie jesteście przed lub chwilę po ślubie, a liczba Waszych wydatków w ostatnim czasie jest przerażająca. Musicie zorganizować wesele i nawet jeśli możecie liczyć na pomoc rodziny, to i tak na sporą część elementów wesela musicie odłożyć sami (choćby na kaprysy, których rodzice nie zechcą finansować). Powinniście mieć gdzie mieszkać, najlepiej we własny mieszkaniu lub wybudowanym domu. Jeśli już je macie, to koniecznie trzeba je urządzić. Co z tego, że mieszkacie razem od 10 lat - pewnie lodówki, pralki i innych większych sprzętów AGD nie posiadacie i będziecie musieli je zakupić. Może planujecie już dziecko? Przydałby się i samochód (o ile go nie posiadacie ;)).
Na zaspokojenie wszystkich, jakby się wydawało - podstawowych, potrzeb najlepiej mieć małą fortunę. Gdzie więc tu miejsce i sens wydawania pieniędzy na podróż?
Jeśli nie jesteście fanami wyjazdów, to niczego Wam nie udowodnię. Macie swoje racje i priorytety. Jeśli jednak uwielbiacie co chwilę trafiać w nowe miejsca, ale macie wątpliwości co do sensu wydawania pieniędzy na wakacje w tym momencie, to... uwierzcie mi, że warto.
Ślub i wesele męczą. Poważnie. Tydzień czy dwa tygodnie po ślubie nie będziecie tego odczuwać. Emocje i jeszcze fruwające w brzuchu motyle będą na tyle silne, że i tak, pomimo zmęczenia, będziecie unosić się 10 centymetrów nad ziemią. Ale to minie i przyjdzie ten moment w którym poczujecie się zmęczeni przygotowaniami, które trwały często kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt miesięcy. Będziecie potrzebowali odpocząć. Z dala od pracy, obowiązków i codzienności.
Po co ludzie wyruszali w podróże poślubne? Hm... kiedyś głównie w celach przeżycia pierwszego razu i spłodzenia potomka w przyjemnych, bezstresowych warunkach ;) Dziś po to, aby WRESZCIE mieć czas tylko dla siebie i móc się sobą, w nowych rolach, nacieszyć. Bez natłoku sprawa do załatwiania i całej rzeszy ludzi (usługowców, rodziców, świadków, gości), którzy czegoś chcą.
I ostatnie: To jedyny taki raz i powód w życiu. Gdy odłożycie ją na bliżej nieokreśloną przyszłość, to... może do niej nie dojść nigdy (z dziećmi to nie podróż poślubna, a za 30 lat... to już nie będzie to samo).

Kiedy?
Zaraz po ślubie! Koniecznie. I mówię to ja, która podróż poślubną ma zaplanowaną na zimę.
Jeśli tylko nie macie konkretnych planów, które wymagają wylotu w określonych miesiącach i jeśli pozwala Wam na to praca, to postarajcie się udać w podróż poślubną jak najszybciej.
Uczcie się na moich błędach. Oszczędzając z PM na Meksyk po raz pierwszy od baaaaardzo daaaaaawna nie zaplanowaliśmy sobie wakacji w lecie. Nasze organizmy nie są do tego przyzwyczajone, a teraz wręcz dopominają się o dłuższy urlop i odpoczynek (mnie jest przykro przy każdej wizycie w Saturnie, gdzie lecą firmy turystyczno-przyrodnicze). Gdybym mogła cofnąć czas, to pojechalibyśmy pod koniec maja w "pierwszą podróż poślubną", gdzieś do Europy, a ta "właściwa" poczekałaby na koniec zimy. Dlaczego tak? Aby się TERAZ zrelaksować się, odpocząć, mieć okazję by jedno z pierwszych: "mężu" i "żono" usłyszeć w pięknym miejscu z widokiem na lazurowe morze ;)

Za ile?
Jak najtaniej i jak najlepiej. O tym będzie osobny wpis, który wymaga dużo czasu na solidne napisanie (ale już się pisze, od jakichś dwóch miesięcy) :)

7 komentarzy:

  1. my właśnie tak robimy w maju po ślubie na tydzień w góry a potem w grudniu Tajlandia.....już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a my do końca przyszłego tygodnia musimy podjąć decyzję :( Może zdążysz :D ?

    I tak wyszłam z założenia, że last minute, to najtańsza opcja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. My jedziemy jakoś na tydzień tuż po ślubie nad polskie jeziora. I nie dość że to będzie nasz tydzień poślubny to jeszcze do tego pierwszy wyjazd poza nasze rodzinne miasto razem. Mimo że jesteśmy 7,5 lat ze sobą to jeszcze nigdy razem nigdzie nie wyjechaliśmy więc czekam na ten wyjazd z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w 100%! Nawet jak się ma mało urlopu, ograniczone fundusze itp. warto się wybrać gdzieś (nawet niedaleko) zaraz po ślubie, bo taka podróż może być tylko raz w życiu! My pojechaliśmy 2 tyg po - akurat zdążyliśmy zrobić plenery i pozałatwiać trochę formalności ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka opcja jest idealna, my właśnie tak zrobiliśmy jak piszesz :) od razu 3 dni po ślubie polecieliśmy na tydzień do Czarnogóry właśnie żeby odpocząć bezpośrednio po ślubie i mieć czas tylko dla siebie, a jednocześnie tam było ładnie, ciepło i zdecydowanie najtaniej, a pół roku po ślubie, też zimą, byliśmy w dłuższej podróży w Meksyku, Gwatemali i Belize.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie ubzdurałam, że muszę oszczędzać (bo remont, bo Meksyk, bo...) i chyba dlatego nie analizowałam zbyt solidnie opcji pt. jedziemy gdzieś zaraz po ślubie. I mocno żałuje!

      Usuń
  6. My nie mogliśmy wydać bardzo dużo na naszą podróż. Na początku marzyło nam się południe Europy lub północna Afryka, ale wycieczki w biurach bardzo podrożały w tym roku, w dodatku sytuacja polityczna jest nieciekawa. Nie mieliśmy też szczęścia do promocji lotniczych. Wyjechaliśmy więc autem do magicznej austriackiej Doliny Otztal w poniedziałek zaraz po sobotnim ślubie. Za tydzień cudownej przygody i wspaniałych chwil zapłaciliśmy niedużo w porównaniu do cen biurowych. Polecam wyruszać na własną rękę. Wczasy nad polskim morzem lub w polskich górach wyniosłyby nas podobnie albo więcej. :)

    OdpowiedzUsuń