piątek, 29 maja 2015

O ślubie i weselu NPM - odpowiedzi na pytania

Na zdjęciu pięknie widać jak chętnie nosiłam bukiet ;)
Błyskawiczna lista odpowiedzi na Wasze pytania :) Ewentualne dodatkowe możecie zadać pod tym wpisem.
Na relację do GNPM będziecie musieli chwilę poczekać.

Czy miałaś dwie sukienki? 
Tak i nie. Dwie były w szafie, na sobie ze względu na potłuczone kolano miałam tylko długą. Rozpaczałam dwa dni, a pocieszyłam się zgodnie z zasadą "it's never too late" i planuję debiut krótkiej sukienki 23 sierpnia na Panny Młode Akcja Charytatywna we Wrocławiu (więc zapraszam do udziału!) ;)

Ile par butów przewidziałaś na ten Wielki Dzień, a ile tak naprawdę wykorzystałaś?
Przewidziane były trzy pary butów. Jedna, płaska, odpadła przy rezygnacji z krótkiej sukienki. Zostały szpilki (wymienione dwa dni przed na inne, bo złamałam obcas ćwicząc taniec) do kościoła i koturny na całe wesele.
Tak nawiasem mówiąc... Kupiłam jeszcze dwie inne pary pod pretekstem "wesele", ale miałam świadomość, że ich nie założę ;)

Czy były łzy podczas przysięgi  lub w innym momencie?
Nie. Przeczuwałam, że mogę płakać tylko w chwili, gdy spojrzę na moją zapłakaną mamę. Starałyśmy się wszystko (czyt. błogosławieństwo, patrzenie na siebie w kościele, podziękowanie) tak zorganizować, aby nie stworzyć sobie okazji do płaczu. I żadna nie płakała.
Ze stresu zawsze (sprawdza się w przypadku egzaminów) się śmieję. Tym razem nawet się nie śmiałam ;)
Edit. Przypomniałam sobie, który moment wzruszył mnie najbardziej. Podczas życzeń podszedł do mnie chłopak, który czytał czytanie w kościele (a wiecie ile kosztowało mnie znalezienie chętnego), ja chciałam mu podziękować i... w tym momencie głos mi pięknie drżał (ale się nie dałam :)).

Jak poradziłaś sobie ze stresem, o ile w ogóle był?
Stres, taki ponad normę, poczułam raz. Nie jak przewidywałam przed przysięgą, pierwszym tańcem czy w chwili, gdy zobaczyliśmy się z PM (zawaliliśmy to koncertowo :P). To był zwykły moment, gdy siedziałam w domu, Patrycja mnie malowała (dziwiąc się jaki tu w mieszkaniu panuje spokój), przyszli fotografowie i zaczęli robić zdjęcia. To już nie było nic co mogłabym nazwać normalnym wydarzeniem, takim, które kiedyś przeżyłam i chyba wtedy dotarło do mnie, że to ślub, a ja tu siedzę i nie mogę się nawet na sekundę ruszyć ;)
Przeszło mi po wykonaniu makijażu, gdy mogłam się rozruszać, wyprostować nogi, wyciągnąć ręce. Ruch, choćby minimalny, zawsze mi pomaga.

Coś o prezentach ślubnych?
Były. Nieliczne typu dwa komplety sztućców, talerze, kieliszki, komplet ręczników. Były też te z kategorii zamiast kwiatów: pieniądze do puszki "Kochani, będziemy mieli dziecko", podróżniki, herbaty, a także coś o co nie prosiliśmy: filiżanki do herbat, wina, czekoladki i nawet jeden kupon lotto ;) Dostaliśmy tylko jeden bukiet (tak mi się wydaje), od rodziców PM, bo moim zabroniłam kupować :)

Czy coś Cię rozczarowało? 
Rozczarowało to duże i mocne słowo. Więc tak, jedna rzecz - sala weselna.
Tematu nie chcę rozwijać na blogu, ale gdyby ktoś był zainteresowany opinią o Świętokrzyskim Dworze, to chętnie w prywatnych wiadomościach się nią podzielę.

Czy sukienka sprostała oczekiwaniom?
Arya White - tak. Wygodna, lekka, choć udało mi się ją porwać (dół obcasem, który miałam na nogach jakieś 2h) i porządnie ubrudzić ;)

Jak w końcu wyglądało błogosławieństwo? 
Hahaha, niestety nie wtajemniczyliśmy wszystkich obecnych w jego wygląd i ktoś palnął coś o klękaniu i nie było wyjścia (pozdrawiam!) ;) Z PM uzgodniliśmy jednak, że chyba nam to klękanie-stanie jest obojętne i z zaistniałej sytuacji się śmiejemy.
Było bez zbędnych gapiów w domu, ograniczone do słów "Błogosławimy Wam na nowej drodze życia", jednego pocałowania pasyjki i krzyżyków na czole od reszty rodziców.

Czy żadne z Was się nie pomyliło z przysięgą?
Nie, mówiliśmy z pamięci, ale ksiądz miał przyszykowaną dla nas książkę ze ściągawką na wszelki wypadek, więc czuliśmy się pewnie. Ja tylko mówiłam za cicho ;)

Jak wygląda robienie zdjęcia w deszczu?
Fotografowie mokną, ustawiają sprzęt i potrzebne dekoracje. Potem my mokniemy, staramy się ładnie wyglądać i udajemy, że nie jest nam zimno ;) Jeśli dekoracje i sprzęt się nie buntują, to chwilowo "cierpią" jedynie ludzie ;)

Jak poszedł pierwszy taniec Twojemu (już) mężowi i jak poradził sobie ze stresem?
Taniec musiał pójść naszej dwójce, bo oboje jesteśmy wyjątkowo mało uzdolnieni pod tym względem. I wyszedł. Tańczyliśmy zgodnie z planem tylko 2 minuty, z czego 15 sekund było na wejście. Dwa razy się pomyliliśmy (takie miałam wrażenie), ale pamiętam tylko jeden z nich (tylko z krokami, więc zgodnie z umową, to ja dorównywałam do PM i udało mi się to wyjątkowo szybko).
Mój PM dużo mniej stresował się przed tym tańcem niż przed samymi lekcjami. Uspokoiło go to, że zaczęliśmy sprawnie na ćwiczeniach poprawiać swoje błędy, więc nie było tragedii + dwa kieliszki wódki. I nie był to stres, który by mnie u niego przeraził :)
Ja stwierdziłam, że nic wielkiego się nie stanie, jeśli nam nie wyjdzie (nie miałam potrzeby zrobić tego perfekcyjnie).

Jak w końcu wyszło z tą pomocą od osób, które pomóc nie chciały?
Na czytanie zdecydował się mój 13-letni brat cioteczny. Wszystkich tym zaskoczył, bo nie należy do wybitnie śmiałych i odważnych, a sam to, po początkowej odmowie, zaproponował. I awansował na mojego ulubionego członka rodziny ;)
Siostra cioteczna trzymała trzeci bukiet.
Poza tym... Kiepsko ;)

Jak wyglądało podziękowanie rodzicom?
Dokładnie tak jak chcieli rodzice. Publicznie, na weselu. Z tym czego otwarcie oczekiwali: piosenką dla nich (choć bez pierwotnie planowanych zimnych ogni), kwiatami (które pakujący prezenty do auta pod kościołem zagnietli :P) i tym czego się nie spodziewali: listami i prezentami w formie weekendu w spa.
Długo zastanawialiśmy się nad nakręceniem filmiku. Zrezygnowaliśmy z niego z dwóch powodów: ta sama treść byłaby w listach i... nie cierpimy siebie przed kamerą, więc to byłoby kompletnie nie nasze (i teraz zupełnie nie rozumiem jak mogłam to planować, chyba miałam nadzieję, że nagle z PM okażemy się tak fajni i zabawni jak ludzie na tych filmikach :D).

Jak zareagował PM jak Cię zobaczył?
Haha, czyli znowu nam nie wyszło. PM przyjechał z rodzicami do mnie błyskawicznie, więc gdy ja się szykowałam, to on się kręcił po mieszkaniu. On wychodził z toalety, ja wyszłam na przedpokój założyć kolczyki... I voilà, zobaczyliśmy się ;)

Czy już możesz zdradzić swoje "ślubne" marzenie o którym pisałaś miesiąc przed ślubem, udało się?
Co tam, mogę. Marzenie czeka na realizację, bo dotyczy upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu: zrobienia dodatkowej sesji ślubnej podczas podroży poślubnej :)

Jak określiłabyś emocje, które towarzyszyły Ci od rana po samą noc, od wstania rano, przez przygotowania, ceremonię ślubną aż po wesele?
Czy udało Ci się spokojnie przespać noc poprzedzającą ślub?
Wyjątkowo niespodziewanie się wyspałam. Dwie noce z rzędu nie mogłam zasnąć i przed ślubem byłam wyjątkowo zmęczona, więc spałam jak zabita :)
Emocje? Do mnie nie docierało, że biorę tego dnia ślub! Wizyta u fryzjerki? Norma, jak na każde inne wesele. Makijaż? Cóż, też nic nadzwyczajnego, kiedyś już mnie malowano. Stres poczułam dopiero, gdy zaczęto robić mi zdjęcia ;)
PM zobaczyłam przypadkiem i myślę, że to też rozładowało atmosferę. Nikt nas nie zestresował żadną bramą po drodze, ksiądz był spokojny, błogosławieństwo nie było ckliwe.
Największą ulgę poczułam po przysiędze. I chyba wtedy po raz pierwszy się uśmiechnęłam (może stres objawiał się tym, że siedzieliśmy jak kołki, bez mimiki, z powagą i przerażaniem w oczach). Bo mamy co chcieliśmy, bo się nie pomyliliśmy, bo całą resztę możemy zawalić, a to i tak nie będzie miało znaczenia :)
Najlepszy moment dnia? Jazda na salę, takie 25 minut, aby ochłonąć w doborowym towarzystwie :) Szkoda tylko, że nie chcieli ze mną uciec z imprezy (poważnie!)!

Jakie rozrywki były przewidziane dla gości? Jak na nie zareagowali?

Z jedzenia: słodki stół, wiejski stół, drink bar. Wszędzie było tłoczno.
Z "zajmowaczy czasu": piñata,  gry plenerowe (niestety na sali, bo pogoda była wstrętna), tańce grupowe. Zainteresowane nimi były dzieci i młodsi ludzie (tak max do 40).

Czy jest coś, z czym wiązałaś duże nadzieje, a nie wyszło lub okazało się, że to jednak nie był trafiony pomysł?
Pogoda trochę popsuła mi idealną wizję grania w gry w plenerze (marzył mi się taki efekt). Musiały stać na sali, więc wzięcie miały tylko te nie wymagające dużej ilości ruchu i nie grożące wybiciem szyb w sali (np. duże karty, duże bierki).

Miałaś tort babeczkowy czy jakiś inny?
Inny. Z babeczek szybko zrezygnowałam i zdecydowałam się na naked cake. Był obłędnie pyszny, obłędnie piękny i z niczego innego nie byłam tak zadowolona. Aż było nam przykro, że z PM musimy jeść jeden kawałek na pół :P

Czy zdarzyło się coś niespodziewanego? 
Totalnie niespodziewanego - nie. Kilka rzeczy wyszło spontanicznie, kilka niezgodnie z planem idealnym (np. doczepiono mi do auta wstrętne baloniki zamiast tych właściwych) ;)

Czy coś Cię zaskoczyło? Pozytywnie czy negatywnie? 

Troszkę ja zaskoczyłam samą siebie. Nie nudziłam się, nie usypiałam, nie byłam zmuszana do tańca/picia/typowo weselnych zabaw ;) I nawet dobrze się bawiłam.
Zaskoczył mnie PM, który stwierdził, że 1) dla niego wesele mogłoby trwać 10h dłużej - bo ani się nie napił wystarczającej ilości drinków, ani nie najadł kiełbasą z wiejskiego stołu ;), 2) ludzie z branży ślubnej są zaskakująco sympatyczni (a PM jest typem, który niezwykle ceni sobie swoja pracę z maszynami, z dala od ludzi).
 
Czy dziś już ostatecznie możesz powiedzieć, że było warto?

Nie wiem... Wiem, że po raz drugi nie wpakowałabym się w taką imprezę (w znacznie inną pewnie tak). Wiem też, że mam listę trzech powodów dla których to zdobiłam. Dziś mogę ocenić 1 z 3 i... tu było zdecydowanie warto (bo dłoń PM tak męsko wygląda w obrączce, bo nawet, gdy jest totalnie normalnie i ja zapominam o tym, że kilka dni temu brałam ślub, to jest... inaczej :D) :)

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w całym tym dniu/nocy?
Starałam się nie robić tego co uważałam za trudne (i kompletnie niezgodne ze mną) i nie mieć tego w swoim planie dnia. Z rzeczy, których nie mogłam uniknąć? Obecność panikujących ludzi. Tych zestresowanych i przekonanych, że ja też powinnam panikować, bo przecież "to takie niezwykłe, emocjonujące wydarzenie". Najprościej byłoby mi tylko z PM ;)


Do czego posłużyły stemple oraz buteleczki, których poszukiwałaś przed ślubem?
Stemple nie były dla mnie. Mam swój, z ogólnym "dziękujemy", ale jakoś nigdzie mi nie pasował.
Buteleczki były potrzebne do kwiatów na parapety.

Jakie prezenty sprawiłaś rodzicom oraz gościom?
O rodzicach było wyżej. Kwiaty, listy, vouchery do spa.
Goście dostali ciastka z wróżbą, a na wyjście, ci którzy się ze mną pożegnali, po małym "rodzinnym" sukulencie/kaktusie :) Torby powitalne były tylko w pokojach gości nocujących.

Czy coś (jeśli tak, to co?) zrobiłabyś/zaplanowałabyś inaczej? 
Wszystko? Jestem najbardziej zmienną osobą jaką znam i po trzech miesiącach nudzę się każdym swoim pomysłem. Są rzeczy, z których jestem bardzo zadowolona, ale... gdybym organizowała wesele po raz drugi, to wolałabym zrobić wszystko inaczej. To już miałam, nie chciałabym się powtarzać. Choć pewnie w niektórych sprawach zaufałabym tym samym ekipom, bo sprawdzili się świetnie :)
W świecie idealnym wymarzyłabym sobie... piękną pogodę i brak siniaków :)

Jakie są Twoje dobre rady na dzień ślubu dla przyszłych panien młodych?
Jedynie na dzień ślubu?
Hm... Zmęczcie się solidnie dzień przed, a to ułatwi Wam spokojny sen. 
Starajcie się nie być koordynatorkami tego dnia. Znajdźcie jak najwięcej osób, które Wam w tym dniu pomogą.
Unikajcie ślubno-weselnych panikarzy. To złe towarzystwo.
Znajdźcie sobie sojusznika i wsparcie w stresie. I nikt nie sprawdzi się tu tak rewelacyjnie jak Wasz narzeczony :)
Pamiętajcie, że jeśli coś nie wyjdzie, to... trudno ;) Z perspektywy, już godziny po, to wpadki wspomina się najdłużej i najlepiej (odrobina dystansu do siebie jest potrzebna).
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Także pogodę i inne rzeczy na które nie macie wpływu. Podstawa to wmówienie sobie, że jest rewelacyjnie i uwierzenie w to. U mnie to działa na każdej imprezie, która nie jest w moim typie ;)
Róbcie to co lubicie, do niczego się nie zmuszajcie - ja np. bardzo mało tańczyłam i było mi z tym rewelacyjnie :D

52 komentarze:

  1. Dziękuję za ten post jest dla mnie pomocny bo już niedługo będę PM,

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten post! Ja teraz panikuję i się spinam że różne rzeczy nie wychodzą tak jakbym chciała (ślub 22.08), a Ty przypomniałaś mi tym wpisem, co jest najważniejsze! Aż się wzruszyłam ;)
    p.s.gratulacje bycia żoną! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacjee!! Czytam i nie mogę się doczekac własnego : ) Podpowiesz jakieś pracownie zajmujące się naked cake? ? : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra, jakie miasto/województwo?

      Usuń
    2. Trójmiasto :) szukam, szukam i nic! :(

      Usuń
    3. O, to nie jest źle :) Zapraszam na grupę http://niepoprawnapannamloda.blogspot.com/p/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html Jest tam Marta K, która jest z tych rejonów i ma mieć naked cake :)

      Usuń
    4. Dzięęęęęękujęęę! :*

      Usuń
    5. Ja miałam naked cake z cukierni "Justynka" z Gdyni. Wyszedł super! Zarówno wizualnie jak i smakowo :-)

      Usuń
  4. Fajna lekturka!;))
    A czy miałaś welon? Jak wyglądały oczepiny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zamiast welonu miałam opaskę, która na mojej małej głowie wyglądała jak wianek ;)
      Oczepiny ograniczyły się do castingu na nową parę młoda. Bez rzucania i przypadku, z założeniem, że "wkopiemy" w wygraną parę, która bierze ślub w sierpniu :) Potem była belgijka i koniec ;)
      Zdecydowaliśmy się na ten casting noc przed ślubem (PM zależało, aby cokolwiek o północy poza tańcem mieć) i jeszcze przed północą mama mojej świadkowej prasowała jakiś odkopany w szafie welon.

      Usuń
  5. Pisałaś kiedyś, że nie pijesz alkoholu. Nic nie piłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypiłam szampana (o dziwo mi smakował) i odrobinę drinka z alkoholem. Potem piłam same bezalkoholowe, truskawkowe drinki :)

      Usuń
  6. Jaka ja byłam podekscytowana gdy to czytałam :D Ach!
    Muszę pamiętać, aby nie brać na siebie zbyt wiele. Ślub już 11.07 a w zasadzie tylko ja wiem jak chciałabym aby ten dzień wyglądał... Muszę znaleźć koordynatorkę tak jak piszesz! Bo za bardzo będę się stresować...
    Gratuluję Wam raz jeszcze !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że takie branie wszystkiego do siebie przechodzi z czasem. Mnie przeszło tak na dwa tygodnie przed ślubem. Stworzyłam sobie listę rzeczy na których mi zależy i na które bezpośrednio ja (lub ja z PM) mam wpływ. I tego się trzymałam :)

      Usuń
  7. Myślę, że najważniejsze to nie stracić w tych wszystkich welonach, fotobudkach, prezencikach, babeczkach... siebie wzajemnie. I tego co w tym wydarzeniu jest najważniejsze - że nawet jak się tfu tfu pomylimy z krokami w pierwszym tańcu to będziemy już mężem i żoną.

    Gratuluję Tobie! :) Fajnie się czyta i myśli jak to będzie...

    OdpowiedzUsuń
  8. 1. Gratulacje, że udało Ci się przez TO WSZYSTKO przebrnąć :D
    2. Piękna - przepiękna sukienka - byłaś w niej Ubrana a nie przebrana w jakiś tiulowo-taftowy spadochron - w której zakochałam się dzięki tej sesji: http://pieczkopietras.com/blog/tola-pawel-reportaz-slubny-2/ i sama uszyję coś podobnego na Swój ślub :)
    3. Dwór Świętokrzyski - przepiękny obiekt w przepięknym położeniu - ale kuchnia przez małe"k" - tak mizerna na tygodniu, że powycieczkowy obiad odchorowałam jak i reszta ekipy, bardzo ciężka i tłusta kuchnia, żadne z zamówionych dań nie smakowało tak jak powinno. Ohyda. Mam tylko nadzieje, że ich bankietowa kuchnia wypada duuuuuuuuuuuuuuuużo lepiej niż ta na codzień ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Sama sobie też gratuluję ;) Żyję!
      2. Są śluby i wesela na które pasuje idealnie. Lekka, zwiewna i nie do końca sztywno-elegancka ;)
      3. Akurat kuchnia nie wypadła źle, wg niektórych bardzo dobrze. Ja zjadłam tylko trzy ciepłe dania, więc nie do końca jestem ekspertem ;) Nie miałam wrażenia, że jest przesadnie tłusto, pomimo tego, że przez ostatnie 1, 5 miesiąca jadłam zdrowo, prawie całkowicie ograniczyłam tłuszcze i spodziewałam się szoku dla organizmu. Może to kwestia potraw?

      Usuń
  9. Uważam, że jesteś nudna. A na blogu było tyle hałasu a jak widać wyszło pospolicie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimie, myślałeś, że wszystko o czym piszę na blogu to moje życie i plan na mój ślub i wesele? Myślałeś, że niepoprawna = perfekcyjna i zwalająca z nóg? Serio? ;)

      Usuń
    2. Anonimowi chodziło chyba bardziej o to, że było mało oryginalnie... bo w sumie ja też mam takie wrażenie. A już najbardziej zawiodła mnie sukienka... oczywiście jest ładna, ale to najbardziej popularny obecnie model... jest wszędzie (lub bardzo podobne do niej) i to będzie taka sztampowa sukienka najbliższych lat moim zdaniem (tak jak kiedyś tiulówka z gorsetem). W tym roku mamy 4 śluby znajomych, dwie PM będą właśnie w Arayi (nie znają się na szczęście ;), jedna w czymś prawie identycznym ale z mniej znanej firmy, a ostatnia nie wiem bo znam bardziej Pana Młodego.

      Usuń
    3. Sukienka to osobna historia. Miała być numerem dwa, tylko do kościoła i była kupiona w najtańszy z możliwych sposobów, który ograniczał wybór do najpopularniejszych modeli (a najpopularniejszy był jeden) ;) Nie wybierałam najładniejszej, najpraktyczniejszej, najmniej popularnej, najbardziej zgodnej ze mną (takiej nawet nie znalazłam) - wybierałam ładną i taką, którą pozwoli mi zaoszczędzić pieniądze na coś bardziej dla mnie wyjatkowego :) To było ważniejsze od oryginalności na jeden dzień.

      Usuń
    4. Chyba trudno o to, by wszystko bylo oryginalne na tip-top. Inspiracje to inna bajka, prawdziwe zycie - inna. Ale jak widze to zdjecie z LOVE to mam dowod, ze wcale nie wyszlo tak znowu nudno ;)

      Usuń
  10. Cześć, dzięki za wpis..pozwala nabrać dystansu przed tym całym szaleństwem, które przed nami. Nasz wielki dzień przypada na 4-go lipca. Ślub i wesele odbędą sie w Willi Tadeusz w Lanckoronie. Dużo zależy od pogody bo cały urok tego miejsca tkwi w plenerze. Dookoła roztacza sie cudna zieleń a pośrodku znajduje sie stary kamienny basen...jestem zakochana w tym miejscu. Mam pare pytań.
    1. Czy znasz cukiernię z okolic śląska lub Krakowa, gdzie można zamówić tort ala naked cake? Nie mamy jeszcze tortu.
    2. Jakie gry plenerowa zaplanowałaś? Czy akcesoria do gier można wypożyczyć? Jeżeli tak to proszę o namiary?
    3. Ciastka z wróżbą - super pomysł, wyślij proszę namiar gdzie można takie zamówić. W jaki sposób wręczyliście je swoim gościom?
    4. Co znajdowało się w torbach dla gości nocujących.
    Pozdrawiam i szczęścia życzę na nowej drodze życia!! :D Marta z Katowic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojarzę miejsce, jest rewelacyjne przez wielkie R :) I życzę pięknej pogody!
      1. Niestety nie. Polecam jednak zapytać na grupie https://www.facebook.com/groups/676561409053681/ Dziewczyny są z różnych stron Polski i sporo wiedzą.
      Ja swojego szukałam na zasadzie wybierania najlepszych cukierni (które znałam lub o których słyszałam wiele dobrego) i pytania czy są w stanie taki tort zbroić. Wbrew pozorom, jeśli cukiernia jest dobra i choć trochę ambitna (i im się chce), to taki tort Ci zrobią.
      2. Cornhole, ladder golf, woodbe block (czyt. jenga) od http://www.woodbe.co oraz mölkky, bierki, karty. Wszystko w wersji XXL. Część posiadałam, część kupiłam.
      Wiem, że Woodbe nie tylko sprzedaje, ale też wypożycza gry (są z Częstochowy). Ewentualnie... i ja rozważam wypożyczanie swoich gier (choć ja jestem z Wrocławia).
      3. Skład torby: przewodnik weselny (podstawowe informacje m.in. o dojazdach, godzinach, atrakcjach), mapka okolicy i atrakcji turystycznych (podkradziona z informacji turystycznej), podstawowe akcesoria łazienkowe w wersji mini, herbaty, butelka z wodą (0,5l), dodatkowe ciastka z wróżbą (bo mieliśmy nadmiar).

      Usuń
    2. Cześć Marta! Właśnie zobaczyłam Twój post odnośnie ślubu, który jak zakładam masz już za sobą :) my także planujemy ślub w Willi Tadeusz w Lanckoronie w sierpniu tego roku. Mogłabyś mnie pokierować w sprawach cukierni..tortu jaki wybraliście? Jeżeli oczywiście są godni polecenia?
      Byłabym wdzięczna za jakiekolwiek wskazówki odnośnie samej willi także :)
      Gosia
      jeśli możesz napisz maila gosias782@googlemail.com

      Usuń
  11. Chciałabym zobaczyć fryzurę :-)

    W ogóle zaskoczyło mnie, że jesteś blondynką (jakoś wyobrażałam sobie, żeś ciemnowłosa) i zupełnie oraz totalnie nie spodziewałam się sali w stylu góralskim ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie to możliwe, gdy tylko zdobędę jakieś zdjęcie :)

      Jestem blondynką? Obecnie mam niemal swój naturalny kolor, jasny brąz, ewentualnie bardzo ciemny blond ;)
      Ja dziś po sobie też nie spodziewałabym się takiej sali (pomimo, że góry i wszystko co z nimi związane kocham obłędnie), ale pewne wybory dokonywał się dawno temu. Chciałam drewniane lub białe ściany, że w świętokrzyskim białe były tylko w wersji à la muzeum, to padło na góralski klimat ;)

      Usuń
  12. Jak Ci się udało nie tańczyć z gośćmi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dniu wesela jesteś tak bardzo zajęta (w kółko coś się dzieje: tort, podziękowania, zdjęcia w grupie, mini sesja we dwoje, oczepiny, gry czy coś innego grupowego, pierwszy taniec, ciepłe posiłki), że do godziny 1 nie masz czasu na nic. Jeśli dodatkowo zaplanujesz dla gości atrakcje, które ich zajmują, to ten Twój i ich czas na taniec kurczą się jeszcze bardziej.
      Dalej... Czas zajmują rozmowy z gośćmi i (powolne ;)) jedzenie. To zajęcia od których nikt Cię nie odrywa, a do tańca proszą Cie tylko wtedy, gdy widzą, że jesteś wolna i nic nie robisz :)
      Poza tym... jeśli nie lubisz tańczyć, to z pewnością część rodziny o tym wie i albo oni Tobie, albo Ty im możesz zaproponować inne formy spędzenia wspólnego czasu :)

      Usuń
    2. kurde ja mam nadzieję przebawić się całą noc :)
      mamy fantastyczny zespół i własnie tego nie mogę się najbardziej doczekać :]

      Usuń
    3. Najlepiej właśnie tak robić wesele - zapewniając sobie rozrywki, które się lubi :)
      Ja zawsze nudziłam się mając do wyboru jedzenie lub taniec (i pół nocy żarłam, dosłownie :), winogrona). Dodatkowo wiedziałam, że u mnie będą osoby, które nie będą tańczyć i chciałam, aby nie nudzili się przez te kilka godzin.

      Usuń
  13. Hej :) wysłałam Ci mejla :) sprawdź w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy mialas swoja wymarzona suknie z czerwonymi lub goralskimi akcentami i orszak druhen w tiulowkach?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góralskie akcenty uwielbiam na prawdziwie góralskich ślubach, mój taki nie był i nie miał być. Czerwone groszki zostały w szafie (wyjaśnienie jest w punkcie pierwszym).
      A druhny... Nie miały ochoty być druhnami, a świadkowa też nie cieszyła się na myśl o wianuszku dziewczyn za nią. Jacy (specyficzni, bo moi :)) znajomi i rodzina, takie druhny ;)

      Usuń
  15. nie wyobrażam sobie nie chcieć tańczyć z moimi gośćmi na moim weselu, trochę to samolubne..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były trzy opcje:
      - zorganizować "wesele" bez tańców, bo przecież nie lubimy,
      - zorganizować wesele z tańcami, nie tańczyć (czyt. tańczyć minimalnie), ale dać gościom taką możliwość,
      - zorganizować wesele z tańcami i zmuszać się do tańca, bo tak wypada.
      Ja nie miałam wątpliwości. Dla mnie to nie było samolubne, było najlepszą dla wszystkich opcją :)

      Usuń
  16. Hej! Fryzurę ślubną wymyślałaś sama, czy była czymś inspirowana??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam specyficzne włosy: cienkie i rzadkie, więc zazwyczaj idę do fryzjera z tekstem "proszę zrobić co się da z tymi włosami". Wiedziałam tylko, że chcę spięte, dla wygody. Zaniosłam fryzjerce na próbne uczesanie kilka przykładowych, znacznie różniących się od siebie, zdjęć i z tego ona wybrała, wg swojej wiedzy, to co najlepsze ;)

      Usuń
    2. Mam taką prośbę, obyś się zgodziła :P Czy możesz podać linki lub jakiekolwiek namiary na te zdjęcia, które jej pokazywałaś? Mam podobną suknię i włosy, a ślub w lipcu. na gwałt potrzebuję inspiracji.

      Usuń
    3. emylka1@yahoo.pl :) :) Z góry dziękuję! :D

      Usuń
  17. Jaką miałaś piosenke na pierwszy taniec? :) Jak masz więcej typów to możesz dać, bo mam jeszcze kilkanaście godzin, żeby sie zdecydować ostatecznie a nic nam nie pasuje na 100%...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aretha Franklin - I say a little prayer. Wybraliśmy z PM ok. 5 różnych piosenek, które lubimy i to instruktor tańca wybrał taką do której miało być nam najłatwiej zatańczyć :D

      Usuń
  18. Przepraszam, ale odnoszę wrażenie, że z tej początkowej "Niepoprawnej Panny Młodej" została w rezultacie tylko nazwa :) bowiem ślub i wesele zorganizowałaś jak wszystkie te "poprawne panny młode" :P łącznie z trendami obowiązującymi co do sukni, butów czy innych elementów stylizacji. To oczywiście nic złego, ale fajnie byłoby gdybyś wskazała motywy takiej przemiany. Czy jednak "niepoprawny ślub i wesele" to większe wyzwanie finansowe? może presja rodziców? a może jednak stwierdziłaś, że chcesz mieć zwyczajny ślub, a przede wszystkim zwyczajną stylizację, bo to jednak jest marzenie większości? :) Wydaje mi się, że takie wyjaśnienie jest potrzebne tym dziewczynom, które liczyły na realizację Twoich blogowych "marzeń". Osobiście uważam, że dobrze zrobiłaś wybierając klasykę, bo to jak najbardziej mój styl! :D wyglądałaś zapewne pięknie, bo miałam identyczną stylizację :D - oj.. tylko wianek inny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że to temat, którego nie da się wyczerpać. Więc... długaśna odpowiedź, choć zapewne i tak niewyczerpująca.
      Nawet sama nazwa nie jest początkowa i bywa (jest) myląca. Każdy ma swoją własną definicję tego co „niepoprawne”. Dla mnie nie oznacza to oryginalności, kreatywności, wyjątkowości. Niepoprawna jest synonimem (wiem, że nieudolnym, ale najlepszym z możliwych do działań publicznych) pierwszego słowa, które oficjalnie opisywało fanpage – „chujowa”. Czyli beznadziejna i kompletnie nie nadająca się do roli panny młodej. Z zauważeniem: panna młoda (jej myślenie, odczucia, podejście) – nie ślub i wesele. Do tego… ja nigdy nie uważałam się za niepoprawną. Wszystko o czym pisałam i co przychodził mi do głowy, było dla mnie naturalne i normalne (bo to było moje). Niepoprawne było dla mojego bliskiego otoczenia… Do samego końca i nawet po. Nigdy nie miałam wrażenia czy chęci być niepoprawną dla całej Polski, wystarczyli mi najbliżsi ;) Niepoprawność to dla każdego co ś innego i każdy ma swoją prywatną, uzależnioną od wielu czynników, definicję.
      Motywy przemiany? W moim odczuciu wiele z tego co chciałam zostało. Organizując jedno wesele nie możesz wepchnąć w nie pomysłów z 1,5 roku prowadzenia bloga, wszystko ma swoje, choćby kierowane czasem i gustem, ograniczenia – także ilość atrakcji, które trzeba ograniczyć.
      A co przeszkadza w organizacji mniej typowych atrakcji? „Presja”, ale ze strony wtedy narzeczonego, który czasem jest wyjątkowo poprawny, a jednak... to ktoś z kogo zdaniem trzeba się liczyć :) Goście – moi byli wyjątkowo tradycyjni i leniwi (problemy były nawet z takimi drobiazgami jak rozrzucenie/wystrzelenie konfetti). Miałam z nimi na bieżąco kontakt przed ślubem i wiedziałam, że z części rzeczy (np. zumba) na starcie zrezygnuję, bo zbiorowo „zapewnili” mnie, że oni nie będą się w to bawić. Co do ceny – każda „alternatywa” czy dodatek są dodatkowymi kosztami, ale z tym przy odpowiednich chęciach można sobie poradzić.
      Nigdy nie oceniałam swojego ślubu w kategorii zwyczajny-niezwyczajny. Miał być wygodny, ja miałam na nim w miarę dobrze się czuć i być sobą, olewając opinie bliskich. Miałam nie mieć rzeczy, które mi się nie podobają i które uważam za zbędne (dłuższa lista wyszłaby z podsumowanie rzeczy, których nie było niż tych, które były), miałam nie musieć tańczyć (i nie fundować tego gościom, którzy tego nie lubią), miałam nie czuć się zmuszaną do picia alkoholu… Ja, a także moi goście: mieli mieć przyjemny i niekrepujący wybór (chcą tańczyć czy chcą grać, chcą pić czy nie chcą, itp.).
      Strój – sukienka to przypadek, bo do samego końca to nie miała być ta. Ta miała być jedynie do kościoła, aby PM i mama się ucieszyli, choć przez chwilę ;) I tak w moim odczuciu kupienie nawet białej sukienki z myślą „byle była ładna, tania, łatwo kupiona (bez niczyjej rady i pomocy), miała znaczenie i pozwoliła zaoszczędzić na wycieczkę” jest mniej poprawna niż wydanie choćby dwóch tysięcy na oryginalne szycie u krawcowej.
      Na koniec mam pytanie: jak Ty wyobrażałaś sobie niepoprawne wesele NPM (poproszę o szczególiki)? Bo to mnie mega ciekawi :)

      Usuń
    2. Super! Już teraz wszystko złożyło mi się w jedną całość :) a Twoja wypowiedź jak najbardziej do mnie przemawia! Może moje wyobrażenie wynikało z nieregularności odwiedzania bloga i czytania wybranych tekstów :D i powiem szczerze, że wyobrażałam sobie Ciebie w krótkiej sukience w stylu La Manii z mega kolorowymi dodatkami (duży naszyjnik, bransoletka, szpilki) i oczywiście wiankiem na głowie :D byłam również przekonana, że po 00:00 wskoczysz w Converse czy coś w tym stylu :) Oczywiście wszystko to, w moim wyobrażeniu, było w najlepszym guście i zwariowane! Może przez chwilę zazdrościłam, że brakowało mi odwagi na takie posunięcie? Jednak uważam, że organizacja ślubu i wesela, które tak jak wspominasz, jest nie tylko naszym wydarzeniem, ale także PM, teściowej, mamy, wymaga wzajemnego szacunku i kompromisu :) sama coś o tym dobrze wiem :D ach.. teraz lubię Ciebie jeszcze bardziej :D pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  19. Z ciekawości... co nie tak z tym Świętokrzyskim Dworem? W mojej rodzinie rozpoczął się sezon ślubno-weselny, a ŚD wydaje się (wizualnie) idealnym miejscem na planowane wesela.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozważam zorganizowanie wesela w Świętokrzyskim Dworze, natomiast mój pierwszy kontakt z menedżer tego obiektu zupełnie mnie do tego zniechęcił. Możesz się podzielić swoją opinią? Chętnie podam maila :) ciekawi mnie jak wyglądało podejście do klienta, sama organizacja, elastyczność itp.

    OdpowiedzUsuń