poniedziałek, 17 listopada 2014

A kiedy spadam... udaję, że lecę! Pierwszy rok NPM!

tuoabito
Planowałam ten wpis podzielić na dwie części: o blogu miało być wesoło i profesjonalnie, o mnie miało być marudnie i płaczliwie. Miało być o tym co boli mnie najbardziej i co podcina mi skrzydła (troszkę jak tu). Potem wpadłam na pomysł podziękowania kilku osobom, ale po namyśle stwierdziłam, że jeśli nie dostaje Oscara, to nie dziękuję ;) I na końcu przypomniały mi się słowa: "A kiedy spadam... udaję, że lecę!". Więc lecę...

Dawno, dawno temu, bo w lipcu, dostałam od pewnej M emaila zatytułowanego "też jestem... niepoprawna!". Jak się domyślacie, email musiał mieć niezwykłą treść, skoro o nim dziś, w rocznicę utworzenie NPM, wspominam. M pisała mi o swoim podejściu do ślubu, o ślubie jednej z bliskich jej osób i w finale o swoich przygotowaniach... Niby tak jak wszyscy, a jednak inaczej. Bo M nie chodziło o to jak bardzo jej pomysł odbiega od tradycji, jak niezwykle nietypowy i oryginalny jest, ale o to jak bardzo ten pomysł jest nieakceptowany przez innych ludzi. Ile przykrych komentarzy, nieprzyjemnego zdziwienia, niezrozumienia i wręcz nietolerancji wywołuje. No bo jak można tak... inaczej?


"Takie niestandardowe podejście nie jest szanowane ani przez najbliższych, ani przez znajomych... i to mnie boli najbardziej. Jest to ważny dzień w moim życiu, a inni nie potrafią nawet przemilczeć faktu, że chcemy, aby byli jego częścią..."

Kto wie jak trudno być Niepoprawnym? Kto choć raz musiał powtarzać wszystkim dookoła "Nie, nie będę robić tak jak wszyscy, zrobię to po swojemu."? Ja się chyba nauczyłam odmawiając picia alkoholu i teraz wręcz mnie skręca na myśl, że miałabym robić coś niezgodnie ze sobą.
W przeciągu ostatniego tygodnia kilka razy usłyszałam: "Ale jak to? To bez sensu...", "I tak nie będzie Ci się to wesele podobało. I tak inni zrobią coś po swojemu.", z ironią "Myślisz, że wprowadzisz coś nietypowego?", "Po co to oglądasz, skoro i tak nie będziesz tego miała?"... To tylko kilka, ocenzurowanych, cytatów. Jak widać to był wyjątkowo ciężki tydzień, zwłaszcza, że słyszałam to od bardzo bliskich osób...

I muszę dziś wyjątkowo mocno zgodzić się z M. Bo nie jest dobrze, gdy goście zamiast cieszyć się z zaproszenia mówią, że im taki pomysł na wesele się nie podoba. Jakim prawem? Inny gust, inne oczekiwania? To za mało, aby zabierać się za krytykowanie czyichś pomysłów i czyjegoś, długimi miesiącami planowanego, dnia. Bo nie jest dobrze, gdy słyszy się "Odpuść, daj się szantażować." (to nie jest to co ktoś mówi, to jest to co ja słyszę :P). Szantaż to szantaż - jeśli ktoś mówi "Nie przyjdę na wesele.", "Wpędzisz mnie tym do grobu", to jest to szantaż. Bo jest tragikomicznie, gdy osoba lecząca ból głowy spacerem, przed spotkaniami z innymi myśli o tym, że może powinna udać się do apteki po tabletki na uspokojenie... ;)

Bardzo... Troszkę... Albo po prostu trudno być "Niepoprawnym" w rozumieniu innych ludzi. Bo sami w głowie nigdy nie damy sobie takie etykietki, dla nas wszystko to jest normalne. Dziwne i niepoprawne jest dla innych, czasem bliskich, tych, którzy nie patrzą na świat naszymi oczami.

Dziś, z okazji roczku NPM :) i jednocześnie święta każdej Niepoprawnej Panny Młodej chciałam napisać Wam o tym, że nie jest łatwo myśleć inaczej niż reszta. Są osoby, którym ze względu na specyficzne otoczenie jest dziesięć razy trudniej. Doskonale rozumiem jak może takiej NPM łamać się serce, gdy jej mama płacze na widok jej sukienki i nie są to łzy filmowego wzruszenia. Gdy ojciec odmawia jej poprowadzenia "w tym paskudztwie" do ołtarza... I doskonale wiem jak niedobrze (dosłownie) robi się na myśl "A może odpuszczę i zrobię to tak, aby inni się cieszyli.". Więc... Odwagi dziewczyny! Wytrwałości! Siły! Poczucia, że wiecie co robicie, że warto przez największe W. I przynajmniej jednej osoby, która Was doskonale zrozumie i poprze. A na samym końcu, w tym dniu, całej zachwyconej Waszym dniem sali, albo przynajmniej... zachwytu w oczach Waszej dwójki. Wiem, że nie będzie łatwo, ale ciągle myślę, że warto i szalenie mocno trzymam kciuki! 

Jak się czuję po roku? Tak jakbym zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia. Nadal nieoswojona, nadal dzika i nadal niepoprawna ;)

Zaciskam zęby, spadam i udaję, że lecę... A nawet więcej: ja w to wierze!

10 komentarzy:

  1. Gratulacje :) Sama dobrze wiem z jakim niezrozumieniem możemy się spotkać ze strony bliskich, ale i tak najważniejsze to żyć w zgodzie z samą sobą :) Tego Tobie i wszystkim niepoprawnym życzę! PS. Mój blog skończył dwa lata więc zapraszam na urodzinowe rozdanie do mnie :) Pozdrawiam Cię Niepoprawna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śledzę Cię od samego początku:) czytam każdy wpis z zapartym tchem, bo jesteś "taka inna"- w bardzo pozytywnym znaczeniu! Uwielbiam ludzi nieszablonowych, którzy mają własne zdanie i nie boją się go wyrazić. Sama do ślubu szykuję się bardzo powoli, bo w planach jest, ale daty konkretnej jeszcze nie ma. Aktualnie jestem w dziwnych relacjach z moją ukochaną Babcią... Poszło o "a co ludzie powiedzą?"... Nie trawię tego zdania. Nienawidzę go... Ja żyję dla siebie, robię dla siebie, planuję dla siebie. Mi ma się podobać, ja mam czuć się dobrze. Jeśli komuś coś nie pasuje, to niech nie przychodzi. Bo jeśli ma być na tym weselu "żeby mu/jej się podobało", to ja dziękuję bardzo za takich gości, którzy mi du*ę obrobią za moimi plecami i zepsują MÓJ dzień. Nie zamierzam robić pod publikę. Oboje z moim F. jesteśmy "nietypowi" i wesele na pewno będzie "dziwne" dla niektórych. Dlatego chcę się ograniczyć tylko do najbliższych, którzy zaakceptują to, czego ja chcę.
    Ale się rozpisałam...:) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale czego konkretnie niebanalnego Twoi bliscy/znajomi nie akceptują? Nie napisałaś NPMkonkretnie... Sukni? Zabaw na świeżym powietrzu? Jeżeli tylko tego to nie martw się. To nie koniec świata. Podeślij im linki do zagranicznych ślubów...tam to norma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie wszystkiego o czym już słyszeli ;)
      I wpadają na takie rzeczy o których ja bym nie pomyślała (czasem to plus): "A po co koszyczek ratunkowy w łazience? Dzieci połkną tabletki i się potrują.". ;)

      Usuń
  4. Kochana ;) uwielbiam ciebie czytac chociaż nie zawsze komentuje. Dziękuję tobie za to ze stworzylas tego bloga dzięki tobie wiem ze ślub ma byc dla nas a nie dla innych ;) wiec staram się robić wszystko po swojemu ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, właśnie ta niepoprawność jest tym co Cię wyróżnia na tle innych blogów. Bo nie chodzi o to, że Ty myślisz inaczej. Każda z nas jest niepoprawna, każda robi coś na przekór, każda z nas w innej mierze - u jednych abstrakcją jest pójście w sukni "niebiałej", u innych pójście w trampkach do ołtarza, jeszcze u innych po prostu strojenie sali (bo po co, przecież i tak płacicie za sale takie pieniądze, i tak tam jest ładnie, i tak nikt nie zwróci na to uwagi) albo nawet sam fakt wesela (jesteście młodzi, za 40tys. możecie mieć dobry samochód lub ratę kredytu mieszkaniowego...). Na wszystkich blogach ślubnych czytam co jest modne, co trzeba, co powinnam... U Ciebie najbardziej lubię przeczytać "chrzanię to, że PM powinna mieć welon, ja nie będę miała", to najbardziej motywuje mnie do tego, żeby się nie przejmować opinią rodziny, bo to nasz dzień i ma być tak jak my chcemy.
    W ciągu tego roku stworzyłaś też coś bardzo pięknego - rzeszę młodych kobiet, jedne przed ślubami, drugie po, ale każda z innym spojrzeniem. Cieszy mnie, że mogę napisać na ŚWGW, że idę na ślub w wianku na głowie i mogę porozmawiać z dziewczynami, które też w wianku szły, a nie tylko "widziałam w gazecie, podoba mi się, ale bez welonu to tak głupio" ;) Jest taka prawdziwość w tej grupie, w tym blogu, w Niepoprawnej Pannie Młodej i tego właśnie Ci gratuluję! :)
    I życzę kolejnych lat pasji przelewanej w to miejsce, siły i cierpliwości do przeciwników niepoprawności i oczywiście perfekcyjnego przygotowania Waszego Wielkiego Dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego najlepiej im o tych pomysłach nie mówić! Ile, ja się nasłuchałam,jak zaczęłam konsultować zaproszenia z rodzicami. Od tego momentu nie mówiłam im o niczym dotyczącym ślubu - nie znali wcześniej żadnej nietypowej atrakcji i wyszli na tym bardzo dobrze. W czasie wesela wszystko im się bardzo podobało, także z tego względu, że inni goście chwalili moją pomysłowość. Jestem pewna, że gdyby usłyszeli o tym wszystkim przed ślubem, byłaby MASAKRA:P i zgrzytanie zębami, bo twierdzili, że na weselu się pije, je i tańczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się z nikim (poza PM i świadkową) o tym nie rozmawiać, ale niektórzy sami pytają ;)

      Usuń
    2. Tym, którzy pytali, mówiłam, że o wszystkim dowiedzą się w dniu wesela lub że nic ciekawego nie planujemy:)

      Usuń
  7. Doskonale rozumumiem o czym jest ten post, bo sama to przeżyłam.... Na szczęście takich zlośliwych osób w okół siebie nie miałam dużo, ale takie komentarze bolą chybe niezaleznie od tego ile osób je czyni... Skonczylo się na tym, że na parę miesięcy przed ślubem przestaliśmy na głos mówić o pewnych rzeczach, bo po prostu mieliśmy dość słuchania komentarzy w stylu "ale jak to tego nie będzie-to przecież tradycja", "co ludzie powiedzą", "jak wy tego nie zamówicie to ja sama to załatwię"...
    Jak wiesz u nas wszystko skończyło się happy endem :) załujemy tylko 1 rzeczy, na która się zgodziliśmy tytułem ustępstwa (zaproszenie 1 osoby), ale pocieszenie jest takie, że sama teściowa (której to był kaprys) pali się teraz ze wstydu...
    Życzę Ci powodzenia i dużo pozytywnej energii na najbliższe miesiące :) Trzymaj się ciepło!

    OdpowiedzUsuń