Cześć!
Chciałabym podzielić się opowieścią o naszym ślubie i
weselu, ze wszystkimi Pannami Młodymi, które myślą, że coś jest awykonalne,
czegoś nie wypada zrobić albo absolutnie nie można zrobić, bo co ludzie
powiedzą. Ślub i wesele jest tylko i wyłącznie Waszym dniem, możecie je
zorganizować w sposób jaki tylko sobie wymarzyliście. Możecie iść w czerwonej
sukni i bez garnituru, nie robić przyjęcia, zrobić to w Las Vegas albo w
Bieszczadach, zaprosić swoich gości, zrobić nietypowy poczęstunek. Co tylko
chcecie. My tak zrobiliśmy i gorąco polecamy :)
Zacznijmy od początku. Razem z Panem Młodym nie jesteśmy
zwolennikami brania kredytu, aby zrobić wesele - jest to dla nas nie do
przyjęcia. Owszem, jest to jedyny taki dzień w życiu, ale mierzmy siły na
zamiary. Bez sensu jest spłacać kredyt kilka lat po ślubie, gdzie już z
powodzeniem moglibyście za te pieniążki kupić sobie mieszkanie, samochód, czy
co tam Wam do szczęścia jest potrzebne. Druga sprawa to, z racji, że jesteśmy
dorosłymi osobami i potrafimy na siebie zarobić, uważamy, że rodzice nie
powinni płacić za nasze wesele.
Nie mieszkamy w Polsce na chwilę obecną, więc wielu osobom
może się również wydawać, że zorganizowanie wesela jest niemożliwe. Absurd :) Jeśli tylko macie, tak jak my, rodzinę i przyjaciół na miejscu, wszystko da się
załatwić! Bez nich nie dalibyśmy rady!!! Było mnóstwo wysłanych zdjęć, filmiki
kręcone w sali bankietowej, tylko po to, żeby ocenić wizualnie wielkość i
możliwości miejsca, a nawet degustacja tortu – wszystko odbywało się drogą
elektroniczną. Internet też oczywiście okazał się niezbędnym środkiem
komunikacji z usługodawcami :)
Od początku wiedzieliśmy, że nasze wesele nie będzie
klasycznym weselem, które odbywają się w województwie podlaskim, skąd
pochodzimy. Po prostu nie przepadamy za takimi klimatami: disco polo, zabawy
oczepinowe z podtekstem erotycznym, świniak nadziewany jabłkiem wjeżdżający
przy akompaniamencie soundtracku z "Piratów z Karaibów", wszystko według
określonego od 30 lat schematu. Nie, nie, nie. Zdecydowaliśmy się na dziwny
twór ślubno-weselny, na wieść o którym ludzie pytali: "a nie mogliście zrobić
normalnie?". Nie, nie mogliśmy – chcieliśmy po swojemu ;)
Wesele zaplanowaliśmy w stylu wiejskim, a kolorem przewodnim
było bordo.
Pierwsza niepoprawność:
Forma i organizacja wesela. Wesele dwudniowe. Na pierwszy dzień
zaplanowaliśmy ślub i małe przyjęcie dla rodziców, rodzeństwa, dziadków i
rodzeństwa rodziców. Przyjęcie trwało do godziny pierwszej w nocy, goście
bardzo dobrze się bawili, dzięki DJowi-wodzirejowi, który perfekcyjnie wpasował
się w klimat imprezy. Podzieliliśmy cały wieczór na "bloki tematyczne", gdzie
dominowała muzyka różnych dekad. W ramach podziękowania rodzicom
przygotowaliśmy prezentację z naszych zdjęć z dzieciństwa, przeplataną słowami,
za co im dziękujemy. I nie było "Cudownych rodziców mam", tylko piękna poezja
śpiewana zespołów Dom o Zielonych Progach i Cisza Jak Ta, które uwielbiam. Tort
wjechał o godzinie 22, a
z oczepin zrezygnowaliśmy.
Drugi dzień był dla przyjaciół i młodszej części rodziny, pod
namiotem i z grillem. Tu również super wsparciem był nasz DJ, który potrafił
rozkręcić zabawę na styl zabawy w klubie, o co nam chodziło. Młodzi goście
czuli się bardzo komfortowo, nie będąc po obserwacją starszej części rodziny ;> Tort i oczepiny były o godzinie 22, a nie jak zwyczajowo o północy.
Pierwszego tańca nauczyliśmy się sami do piosenki z bajki
"Piękna i Bestia".
Druga niepoprawność:
Specjały na stole. Prócz tego, że
wśród ciast na weselach królują marcinki i sękacze, my postawiliśmy również na
litewski specjał – pierekaczewnik. Ciasta na drugi dzień wesela piekłam ja,
siostry, mama, teściowa i babcia – i nie było to robione "po nocach", na
wszystko znalazł się czas. A domowej roboty ciasta są 1000 razy smaczniejsze
niż zamawiane w nawet najlepszej cukierni! Sami przygotowaliśmy również pyszną
cytrynówkę i inne trunki. Idąc za inspiracją znalezioną w internecie
przygotowaliśmy również "męski kącik" z selekcją whisky i burbonów oraz cygar,
który zrobił furorę wśród panów. Obydwa dni obfitowały w wiejskie, podlaskie
przysmaki, m.in.: pierogi z gęsiną, tatar, smalec z ogórkami kiszonymi,
grillowana karkówka, kiełbaski, boczek.
Trzecia niepoprawność: Własnoręcznie przygotowane dekoracje. W przygotowaniach dekoracji
ślubnych pomagały mi siostry i mama. Niektóre półprodukty zamawiałam na ebayu z
Chin, niektóre, ku mojej rozpaczy, zagubiły się w dostawie… Zaczynając
3 miesiące wcześniej stworzyłyśmy winietki, wazony na kwiaty, lampki ledowe z
kulkami ratanowymi, zawieszki na alkohol (każda zawieszka zawierała inny toast
– niektóre żartobliwe, niektóre na poważnie – gościom bardzo spodobał się ten
pomysł), bieżniki i inne duperele. Kilka dni przed weselem piekłyśmy też
podziękowania dla gości w formie pierniczków i własnoręcznie je zapakowałyśmy.
Jedyną rzeczą, którą zamówiłam w
finalnym stanie, było pudełko na obrączki i napis na stół.
Czwarta niepoprawność:
Strój Panny Młodej. Nie kupiłam
sukni w salonie sukien ślubnych. Zamówiłam ją przez Internet i zapłaciłam 10%
ceny którą przeważnie płacą Panny Młode. Była prosta, delikatnie zdobiona,
zwiewna i pasowała do mnie. Los chciał, że kilka dni później znalazłam
perfekcyjną biżuterię w podobnie niskiej cenie. Chce tylko powiedzieć Pannom
Młodym, że jeśli przeraża was 10 tys. zł wydanych na wielką, bezową suknię dla
księżniczki, w której będziecie czuć się sztucznie – da się inaczej!
W bukiecie ślubnym oraz wianku dominowały nie kwiaty, a
owoce – dziurawca. I nie robiłam też upięcia, jak większość kobiet. Po prostu
tego nie lubię.
Rady dla przyszłych
Par Młodych: Polecamy wszystkim organizowanie tzw. "małych wesel". My, jako
Para Młoda, czuliśmy się bardzo dobrze z tym, że podczas obu dni, mieliśmy
możliwość porozmawiać z każdym, nie patrząc czy minęły już zarezerwowane dla
niego 3 minuty. Uważam, że każdy gość zasługuje na dłuższą uwagę, a dzięki
małej ilości gości, można się poczuć naprawdę rodzinnie.
Róbcie też wszystko, co Wy uważacie za słuszne, a nie jak
wypada. Formę wesela, jaką wybraliśmy, teraz chcą powielać nasi znajomi. Więc
czasem warto zostać takim prekursorem weselnych tradycji :)
Zdjęcia: Sławomir Gawryluk
Kilka słów od NPM:
Samą mnie zaskakuje fakt, że czytając relacje dziewczyn coraz bardziej podoba mi się pomysł na dwudniowe wesela. Bez typowych poprawin, a z podziałem na najbliższą rodzinę i młodszych znajomych. To trochę jak... organizacja dwóch zupełnie różnych wesel :)
Świetnym pomysłem jest stworzenie męskiego kącika (co wg Was mogłoby się znaleźć w damskim?), podejście z dystansem (choćby do zakupu sukni ślubnej!), samodzielność i współpraca z najbliższymi w celu osiągnięcia wymarzonego efektu. To nie tylko buduje wspomnienia, ale i więzi.
Ta ważna chwila jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńSuper!! Nareszcie coś z Białegostoku ;)
OdpowiedzUsuńCzy byłaby możliwość dostania namiaru na sklep z suknią? Piekna jest, w stylu jakiego szukam. Tak samo nie chce wydać tysięcy na suknię bezę, to nie mój styl.Z góry dziękuję! Ewa
OdpowiedzUsuńCześć;) Suknia jest z www.asos.com, mają darmową wysyłkę i odsyłkę, także zamawiaj bez zastanowienia :)
UsuńDziękuję bardzo, poszukam :-)
UsuńEwa
Skąd pudełko na obrączki? :)
OdpowiedzUsuńwww.facebook.com/kejtimarry
Usuń