piątek, 18 września 2015

Oswoić suknię ślubną?

redlipsjournal
Co w przygotowaniach do ślubu jest lub było dla Was najtrudniejsze? Dla mnie suknia ślubna, która bez względu na to co by się z nią nie zrobiło (obcięło, pokolorowało, "powycinało"), to nadal pozostaje suknią ślubną. Na swój sposób elegancką i cóż... wyjątkową, bo przeznaczoną na TEN dzień. Ta jej ważność i funkcja przerażały mnie do tego stopnia, że usilnie starałam się jej idealizm odczarować. I sama sobie pokazać, że suknia ślubna nie odbiera możliwości bycia sobą :)

Bo nie odbiera. To tylko kawałek zszytego materiału!
To tylko ten kolor, ten krój i to przekonanie całego świata, że to najważniejsza kreacja w Twoim życiu. Przekonanie, które wcale nie musi być Twoim, jeśli tego nie chcesz :)

Jak oswoić suknię ślubną?

Zawsze mnie dziwiło, że w salonach ślubnych Panny Młode przeglądają suknie i z ogromną łatwością rzucają komentarzami: "brzydka", "co za paskudztwo", "o, już lepiej", "nawet ładna" przy sukienkach, które dla mnie były identyczne i nie widziałam między nimi żadnych znaczących różnic. One jednak coś w nich widziały i to było to coś co sprawiało, że spośród dziesięciu podobnych ta jedna się wyróżniała i pasowała do nich. Jednym z najprostszych patentów na oswojenie się z suknią ślubną jest... znalezienie tej właściwej :)

Należę do grypy kobiet, która nie wierzy w to, że przeznaczoną tylko dla nas suknię zawsze można znaleźć. Sukni dla mnie jeszcze nie stworzono, a już na to za późno ;) Na to nie mamy wpływu, ale tym nad czym możemy pracować jest nasze myślenie o niej.
Możemy w swojej głowie odczarować suknię ślubną, pozbawić jej wszystkiego co w myśleniu o niej nam ciąży. Ma być najważniejszą kreacją w życiu? Ma być najdroższa i najpiękniejsza? Ma być biała, długa i tiulowa? Nie musi. To od nas zależny to jak ją widzimy. Jako symbol, główną bohaterkę dnia czy może jedynie jako dopełnienie i wygodne ubranie (bo w końcu w coś, adekwatnego do okazji, trzeba się ubrać)? Dla mnie najważniejsze było, aby suknia była komfortowa... psychicznie, abym o sobie w niej myślała "JA", a nie "Panna Młoda" :)

Teraz czas na zastanowienie się nad wyglądem wesela i tym czego w tym dniu od naszej sukni oczekujemy. Ma wyglądać jak z bajki Disneya i nieziemsko kręcić się w tańcu? Ma być wygodna, pozwalać na akrobacje na parkiecie i wyścigi w workach? A może ma kontrastować z trampkami czy gadżetami z fotobudki?

Idziemy o krok dalej i możemy popracować nad wyglądem sukni. Możemy zadbać o jej  modyfikację, albo dopasowanie, do "zwyczajnej" sukni, całej stylizacji, która uczni ją bardziej naszą.
Jak? Kupić krótką, prostą, kolorową (czarną! jak ja czekam na osobę, która tylko w takiej balowej czerni będzie czuła się dobrze), o niecodziennym kroju, a może kombinezon? Jakąkolwiek, która będzie przypominała Wam coś z Waszej szafy co robicie nosić i co ma dla Was znaczenie (tu Wam zdradzę, że spódnica przy modelu Arya White, który miałam w dniu ślubu bardzo przypomina jedną z moich ulubionych spódnic, którą nota bene miałam na sobie przy okazji oświadczyn PM). A potem, jeśli zakupowi będzie brakowało do "ideału", lekko przerobić ;)

Jeśli macie już gotową suknię, która nadal potrzebuje oswojenia, to teraz czas na zabawę dodatkami? To może trampki? :D Albo koturny, bo chcecie bardziej eleganckie lub wyższe buty, ale jednak szpilki, czy nawet buty na słupku, nie zapewnią Wam odpowiedniego komfortu chodzenia? Gruby, wełniany sweter (ogromnie mi się ten podoba) do spędzenia części jesiennego wesela na tarasie? Mocna, czarna biżuteria? Odsłonięty tatuaż na plecach? Rozpuszczone włosy, bo nawet pomimo upałów, tylko tak będziesz czuła się dobrze? Dodatki mają ogromną moc i potrafią każdą suknię oswoić i stworzyć stylizację, która będzie w 100% nasza. To też troszkę taki... manifest, że nawet w tak wyjątkowym dniu potrafi się być sobą i z chęcią pokazywać to innym :)

W odpowiednich, naszych!, warunkach każda suknia ma szansę być najlepszym z możliwych wyborem. Nawet taka suknia w takich warunkach ;)

1 komentarz:

  1. Ja podczas wybierania sukni, a przymierzylam ok 10, wybralam 2 najlepsze. Jedna "inna", bo taka "moja", a druga "inna", bo taka "nie-moja". Kupilam te "moja", bo druga mimo iz piekna, nie oddawala mnie do konca. Nie powiem czy to byl dobry wybor, bo nie wiem, ale decyzja zapadla, a na zmiane za pozno :) Tak jak piszesz, trzeba ja oswoic i sie z nia oswoic :)

    OdpowiedzUsuń