plus.google |
Czy zimą może być fajnie i czy nie lepiej przełożyć podróż poślubną na lato? Latem, w Europie, prawdopodobnie będzie taniej, bliżej, cieplej. Tylko po co czekać, skoro można w drogę wyruszyć już?
Gdzie najlepiej spędzić zimową podróż poślubną?
W górach!
W Tatrach, w Alpach, w jakiekolwiek tylko chcecie. Zastanawiacie się po co tam jechać? Aby spacerować łatwiejszymi szlakami, pić grzane wino i zajadać się oscypkami z żurawiną, jeździć na nartach/desce/łyżwach/sankach/czymkolwiek zechcecie, oglądać sportowe zmagania (np. takie fajne skoki narciarskie :D), iść do sauny/jacuzzi, wynająć chatę na odludziu i pić gorącą czekoladę pod kocem przy kominku lub przy oknie za którym pada śnieg (to moja wersja idealnego sylwestra, którego prawdopodobnie nigdy nie doczekam ;)).
W mieście!
W mieście!
Tak, to prawda, że zimą większość miast wygląda brzydko i przygnębiająco. Ale jeśli tylko macie okazję pojechać w podróż poślubną w grudniu (lub przed zdjęciem wszystkich świąteczno-zimowych ozdób), to jedźcie! Gdzie? Do jakiekolwiek europejskiego miasta sąsiadującego z Polską (na jarmark! osobiście polecam Budapeszt i Wiedeń), do Londynu, do Paryża, albo jak w moim idealnym zimowym marzeniu - do Nowego Jorku, aby zobaczyć to lodowisko i tę choinkę na Rockefeller Center.
Hen daleko!
Hen daleko!
Koniecznie musicie mieć ciepło? No trudno ;) Teraz pytanie jaka temperatura Was usatysfakcjonuje: wiosenna czy to muszą być typowo letnie upały? To jedyne co musicie wziąć pod uwagę i będziecie mogli wybierać prawdopodobnie na wszystkich kontynentach, zaczynając od najtańszej opcji czyli Makaronezji, a kończąc na Tajlandii, Indiach, Meksyku, RPA i tam gdzie tylko biura podróży i mapy pokażą Wam dobrą pogodę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz