Macie pomysł na swoją idealną sesję ślubną? Ja mam
ich całe mnóstwo, ale żaden nie wydaje się tym najwłaściwszym. Z jednym wyjątkiem,
najdoskonalszym z doskonałych :) Nie jest on ani wybitnie romantyczny ani
typowo ślubny, dlatego wyląduje na sesji narzeczeńskiej, a być może na StD i
zaproszeniach (w zależności od efektu).
Jak będzie? Górsko i kolorowo. Będę wyglądała tak
jak na ślubie, którego nie będzie ;) - w tiulówce z fanfaronady, zwiewnej
koszulce odsłaniającej jedno ramię, w wielbionych przez mnie peruwiańskich
Inkkasach. PM wystoimy w krótkie spodenki, pastelową koszulę (może z jakaś
odjechaną muchą) i trampki. I pojedziemy do Zakopanego. Będę najszczęśliwsza
wparadowując w tej kiecce (i
biało-czerwonym szaliku) na skocznie narciarską. Na wyciąg krzesełkowy, na
wieżę i w okolice belki startowej (taaaak, i nie umrę z powodu lęku wysokości
:P), na dojazd, na podium i w każdą inną dziurę, o której teraz zapomniałam. Mój
uroczy narzeczony będzie się tylko łapał za głowę (jak zawsze!) ;) i dzielnie
mi towarzyszył. Potem będzie już spokojniej i ciszej. Poszwędamy się uliczkami,
nawet tymi oblepionymi ludźmi Krupówkami (nocą je uwielbiam) i w otoczeniu
najpiękniejszych góralskich domków w Polsce na ulicy Kościeliskiej. Koniecznie
pojedziemy na Gubałówkę. To jest to miejsce, które mam przed oczami widząc
swoje ślubne zaproszenia, gdy oboje z Panem Młodym stoimy przodem do gór, a
tyłem do obiektywu, trzymając między sobą łańcuch proporczyków z naszą datą
ślubu (lub słowem „Zapraszamy”). To będzie również doskonałe miejsce do tego by
usiąść na kocu, wyciągnąć nogi, przytulić się i odpocząć. I nie, nie zapomnimy
o bardziej „górskich górach” ;) Tak właściwie to już na początku, z samego rana
udamy się w stronę Morskiego Oka, aby usiąść nad jeziorem i powtórzyć zdjęcie z
naszych pierwszych wspólnych wakacji (i nawet miałabym ochotę mieć je wtedy
przy sobie, zdjęcie na zdjęciu).
A to dopiero początek… ;)
Mhmm wygląda romantycznie ;* chce je zobacz yc i chciałabym być tym kocem
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, zwłaszcza, że góry tak blisko macie! Cudowna sesja może z tego opowiadania wyjść! Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńCiekawa wizja ;) My swoją sesję narzeczeńską planowaliśmy, planowaliśmy... i w końcu zgubiliśmy się w tym internetowym gąszczu pomysłów i po prostu poszliśmy na żywioł - i tak wyszło super ;)
OdpowiedzUsuńNiepoprawna, a Ty na kiedy planujesz sesję narzeczeńską, jakieś konkretne plany ;) ?
OdpowiedzUsuńOpisaną - na wiosnę, gdzieś miedzy końcem kwietnia, a majem.
UsuńCudowny pomysł... Ah, oby więcej takich par było jak Wy, coraz więcej.. z pomysłem, zaangażowaniem, małym szaleństwem i chęciami zrobienia czegoś pięknego. Naprawdę cudny pomysł :)
OdpowiedzUsuń