![]() |
Alicia Pyne Photography |
Myślałam, że dam radę. I organizacyjnie idzie nieźle. Źle jest po stronie emocjonalnej. Bo ten, ta, tamten i cała reszta nie chce pomóc, bo odmawia w taki sposób, że łamie mi serce, bo nie przyjdzie, bo na każdą informację o tym co będzie na weselu "obraża się". To logiczne? Obrażać się, bo wesele nie będzie takie jak ktoś sobie wyobraził? A ja się złoszczę... I tworze listy ludzi, którym nigdy więcej nie pomogę, do których nigdy więcej nie przyjadę, których nigdy w życiu nie poproszę o pomoc... Bo jest mi więcej niż przykro. To chyba nie tak powinny wyglądać przygotowania do ślubu i wesela?
Czy, mimo wszystko, warto? Hm... i tak i nie. Tak właściwie to... jeszcze nie wiem.
Z pamiętnika:
Próbowałam zapuszczać paznokcie... Pierwszy raz w życiu. Spodziewałam się, że można sobie taki paznokieć uciąć nożem przy krojeniu, ale żeby zetrzeć na tarce?
I z harmonogramu:
2 tygodnie przed ślubem warto:
- zaplanować sposób usadzenia gości przy stołach,
- potwierdzić noclegi i transport dla gości,
- przeprowadzić ostatnie poprawki strojów ślubnych,
- przygotować dokładny plan dnia ślubu,
- skontaktować się z usługodawcami i zapoznać ich z planem dnia,
- rozdzielić zadania dla osób, które mają Wam w tym dniu pomagać.
- zaplanować sposób usadzenia gości przy stołach,
- potwierdzić noclegi i transport dla gości,
- przeprowadzić ostatnie poprawki strojów ślubnych,
- przygotować dokładny plan dnia ślubu,
- skontaktować się z usługodawcami i zapoznać ich z planem dnia,
- rozdzielić zadania dla osób, które mają Wam w tym dniu pomagać.
Kiepsko to wygląda. Sposób usadzenia gości, a raczej podział stołów na rodziny moje i PM wywołuje niemal wojny wśród rodziców (bo najgorzej, gdy zaczynają się odzywać ci, którzy wcześniej mieli wszystko gdzieś). Noclegi są, ale tylko "prawie". Planu dnia brak, kontaktu z usługodawcami brak, rozdzielenia zadań brak (i tego się boję, bo tu znowu będą mi odmawiać, a ja zrobiłam się na to wyjątkowo nieodporna :/). Chyba czeka mnie bardzo pracowity weekend.
Najlepiej z PM wychodzi nam udawanie, że tego ślubu i wesela nie ma, że nie musimy się niczym martwić, niczego planować, na nic wydawać pieniędzy. Gdy tylko można, żyjemy tysiącem innych spraw. I chyba z tego myślenia bierze się to, że w przeciwieństwie do sporej liczby par na chwilę przed ślubem, nie kłócimy się ani trochę :)