Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wesele. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wesele. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 maja 2018

Magdo, Anno, Renato, URSZULO! To dzisiaj! [26.05.2018]

Dzisiaj jest nasz dzień! Dotrwałyśmy - mimo stresów, zamętu i natłoku różnych wizji. Dotrwałyśmy dzięki miłości, wsparciu najbliższych i własnej sile. Już za chwilę powiemy TAK - temu jednemu, wybranemu mężczyźnie.

Życzę Wam kochane majowe Panny Młode, aby Wasza miłość była tak barwna i pełna życia jak miesiąc, który sobie wybrałyśmy. Niech Wasz dom będzie zawsze bezpiecznym portem i miejscem, do którego będziecie wracać z niecierpliwością.

Życzę Wam, abyście zawsze widziały w swoich wybrankach tych właściwych, wymarzonych, najwspanialszych facetów, tak jak zobaczycie ich dzisiaj przy składaniu przysięgi.

Niech to najpiękniejsze i niewypowiedziane, co doprowadziło Was do ślubu, prowadzi Was też dalej - przez wspólne lata, przez górki i dołki, przez sukcesy i wyzwania. I pamiętajcie - trudno nie znaczy "źle". Trudno znaczy tylko - trudno. :) Za "trudno" zawsze w końcu pojawia się słoneczna dolina - każdy bieszczadzki traper Wam to powie. ;)

Dzisiaj pierwszy dzień wyższej szkoły kochania, która trwać będzie - wierzę w to mocno - do ostatniego tchu.

Ściskam i do zobaczenia po drugiej stronie!
Ula

"Miłość nie jest największą emocją. Miłość jest największym zobowiązaniem." Od kilku lat to moja ulubiona definicja miłości. Prawdopodobnie dlatego, że losy uczucia, które dwójka ludzi żywi do siebie, oddaje w ich ręce. Miłość, ta dojrzała, to decyzja i zobowiązanie. Przekonanie, że tego człowieka bierze się za męża dziś i wybierze zawsze, aż do śmierci. Pomimo trudności, pomimo gorszych dni, pomimo tego, że coś innego może wydawać się prostsze i przyjemniejsze.
Takiej pewności decyzji, dziś i zawsze, Wam wszystkim (z Ulą na czele!) życzę. Dbajcie o tę miłość, o bliskość i zaufanie, bądźcie razem we wszystkich sprawach wielkich i małych, każdego dnia.

Bądźcie zdrowi, szczęśliwi, bogaci, a każdy dzień kończcie z myślą, że wszystko co najważniejsze w Waszym życiu zasypia obok.
Milena 
PS. Po drugiej stronie jest jeszcze fajniej :)

wtorek, 14 listopada 2017

Dziesięć złotych myśli po targach Concept Weddings :)

Odwiedzając targi, te alternatywne i te tradycyjne, staram się odchodzić od szukania jedynie fajnych firm. Ja te firmy już znam i niewiele nowego udaje mi się odkryć. Dlatego patrze inaczej i szukam czegoś innego. W ramach podsumowania Concept Weddings mam więc dla Was 10 złotych myśli, będących "tradycyjnymi inspiracjami" i cząstką mojego patrzenia na śluby :)
Czytajcie do końca, bo im dalej, tym fajniej :)

1. Znudźmy się naked cake!
W świecie w którym z tortu możemy wyczarować wszystko, pozwólmy sobie na to! Ja od dłuższego czasu, obecnie coraz mocniej, jestem oczarowana dziełami sztuki z pracowni tortów artystycznych Petite Pivoine. Jeśli nie musi być rustykalnie (bo rozumiem, że czasem musi), to niech będzie zachwycająco, np. w takim wydaniu :)

Petite Pivoine

2. Mocne, szlachetne kolory
Niech będzie elegancko i z klasą, niech będzie royal clash :) Od dziecka lubiłam ciemne kolory, a w wydaniu ślubnym i we wnętrzach zaczynają mi się wyjątkowo podobać.
I zdecydowanie to ciekawszy wybór niż pastele!

Martyna Michael Florystyka

3. Jesień
Zgodzicie się ze mną, że to najbardziej sprzyjająca dekoracjom i kreatywności pora roku? Zerknijcie na zdjęcie poniżej lub na mój jesienny wpis z inspiracjami. A potem, wszystkie te dekoracje, możecie przenieść do własnych czterech kątów. U mnie już zaczynają królować wymalowane owoce i dynie :)

more decor

4. Bride to be i wszystko co przed
Proszę, niech to wesele nie będzie jedynym wydarzeniem wokół którego kręci się obecnie Wasze życie. Myślcie o tym wszystkim co przed: o cieszeniu się statusem narzeczonej, wieczorach panieńskich i spotkaniach z bliskimi ludźmi, o podróżach przedślubnych, ostatnich takich razach. Celebrujcie każde z tych wydarzeń.

Ślub w dechę

5. Złoto!
Ja ze złotem mam specyficzną relację. Lubię je w wersji "postarzonej i zniszczonej", jak najmniej błyszczącej i ładnej. Ale fakt, lubię coraz bardziej i już wcale nie dziwią mnie sympatie innych. Do złotych ram, obrusów, figur, okruchów na ciastach, druku... 
Złoto ma też jedną wielką zaletę: pasuje do drewna i zieleni.

Cuda&Miłostki Pracownia Kreatywna

6. Kwiaty
Jeśli na czymś co nietrwałe i widoczne tylko na zdjęciach nie warto oszczędzać, to na kwiatach. Amen.

Decoki

7. Światło! Lampki! Świece!
Ale... Ze wszystkich dekoracji, zaraz za kwiatami, to światło jest bezkonkurencyjne. Jeśli wg mnie jest jedna rzecz w którą warto inwestować, odkładać przez rok świeczka po świeczce i lampka po lampce, to właśnie to.

Papierove

8. Ślub humanistyczny, bo ślub we wnętrzach.
Opatrzyły mi się już wszystkie polany, lasy i góry (plaże opatrzyły mi się jeszcze wcześniej, bo przy okazji kolonijnych wyjazdów). Mam świadomość, że plenery miejskie na ślub, to jeszcze ciut za wcześnie i chyba dlatego tak bardzo doceniam śluby, cywilne i humanistyczne, we wnętrzach. Marzy mi się ich coraz więcej!

Ślub humanistyczny & Złoty Jar

9. Nie samymi ślubami człowiek żyje.
A Wy, czym żyjecie? Czy ślub to Wasz temat numer 1 do rozmów? Czy żyjecie tylko przygotowaniami, kolorem sukni i stresem przed połową wielkich wydarzeń tego dnia? Czy organizujecie wesela w długie weekendy, czy jeździecki naŚwiatło, Kwaity, Złoto, Jesień,  urlop w środku sezonu, czy... macie czas na coś innego co Was w jakimś ułamku definiuje? Miejcie, bo ja uwielbiam słuchać, że macie :)

Papier i Tusz

10. Inspiruj się, ale nie podążaj za ślubnymi trendami
Ile razy to słyszeliście? Ile razy polubiliście takie zdanie, bo... jest takie prawdziwe? Bo jest, ale przy zdrowym podejściu. Nie popadajmy w skrajności. Nie demonizujmy trendów, nie odbierajmy ich jako pójścia drogą na skróty. Inspiruj się, ale nie podążaj za ślubnymi trendami... Chyba, że trendy są tym co do Was w 100% trafia. Jeśli nie macie nic innego co jest Wam bliższe, to idźcie w to, nawet jeśli zrobi tak 99% Panien Młodych w danym roku. Bo nawet jeśli to oklepane trendy, to te trendy to Wy :) Nie trzeba być innym od wszystkich, trzeba być podobnym do siebie.
A tak nawiasem mówiąc - fajna myśl na zakończenie targów. Złapana na stoisku, które najbardziej mnie zaintrygowało, bo już na drodze wstępnego przeglądania listy wystawców - było najmniej ślubne, najmniej takie jak wszyscy.

Kitsch&Vintage

środa, 18 października 2017

Opowiem Wam o czymś, o czym marzycie :)

Wszystko co robimy przygotowując się do ślub robimy dla podkreślenia wagi tego dnia i dla każdego następnego. Nie dla efektów, nie dla gości, nawet nie dla siebie. Dla uczucia, którym chcemy się cieszyć i chwalić światu (a co, niech świat zazdrości). Dla uczucia, które ma być najpiękniejszą historią miłosną – trwającą pomimo czasu.


Zgodzicie się ze mną, że najbardziej wzruszają historie o miłości na całe życie? Takie jak ta, gdy po 60 latach ona i on, ciągle patrząc na siebie z uczuciem, odnawiają przysięgę.

Dona Rosa i Seu Russo to brazylijska para (tak, tak się wkręciłam w temat, że tłumaczyłam teksty z portugalskiego ;)), która 60 lat temu wzięła ślub. Ze skromnym weselem na podwórku krewnego, w przygotowanym przez dziadka ogrodzie, z tortem pieczonym przez ciocię, suknią szyta przez matkę chrzestną. Rodzina zebrała się, aby uczcić ich miłość. Niestety wspomnienie tego dnia pozostawało jedyne w ich pamięci, gdyż nie mieli pamiątkowych fotografii.

Na szczęście osoby znające ich historię postanowiły to zmienić.

Drugi ślub był równie wyjątkowy. Odbył się w Chacara Terra Prometida w São Paulo, a celebrantka opowiadała gościom o ich niesamowitej historii miłosnej. Późniejsze świętowanie przeniosło się do udekorowanego lampkami, kwiatami, zabytkowymi meblami i przedmiotami ogrodu. Uczestniczyli w nim sami najbliżsi - dzieci, wnuki i prawnuki. Trochę tak... jak 60 lat temu :)

Zdjęcia i film: São Paulo Fotografia, @saopaulofotografia 
Celebrant: @pais_em_paz, Lokalizacja: @chacaraterraprometida, Dekoracje: @vai.peralta, Uroda: @corealmaoficial, Suknia: @rcamposatelier, Strój Pana Młodego: @villaroma.limeira, Bukiet: @grabarriviera 
































środa, 4 października 2017

Kredyt na wesele – warto, nie warto, to zależy…

pixabay
Kredyt na wesele... I strzelają pioruny, bo każdy ma swoje zdanie, swoją rację i święte przekonanie, że reszta tkwi w błędzie lub jest dziecinnie nieodpowiedziana ;) I ja postanowiłam się w ten temat wpakować, próbując zastanowić się nad plusami, minusami i swoim stanowiskiem. Bo jeśli pary nie stać na wesele, bo jeśli nie może lub nie chce liczyć na finansową pomoc rodziny, bo jeśli ma takie marzenie, to... warto czy nie warto?

Nie warto, ponieważ...
- wesele trwa kilkanaście godzin i potem nic, poza wspomnieniami, obrączkami, zdjeciami i filmem, nie zostaje,
- zaczynacie nowe, wspólne życie z minusem na koncie, 
- kredyt w banku pogarsza zdolność kredytową,
- można zrobić to inaczej - odłożyć przyjęcie w czasie i oszczędzać, znaleźć dodatkową lub lepiej płatna pracę, zorganizować małe "składowe wesele",
- jeśli płacicie za wesele pieniędzmi z kredytu i jeśli była to dla was trudna decyzja, to przygotowania będziecie przeżywać dużo bardziej (możecie być koszmarnymi klientami dla branży ślubnej ;)) i bardziej będzie bolała Was każda wpadka.
No i... słyszeliście te historie o tym, że para X jeszcze nie spłaciła kredytu za wesele, a już się rozwiodła? No, tym Was będą straszyć babcie, a o rozwodach, przed ślubem, raczej nie słucha się miło ;)

Warto, ponieważ...
- to jedyny taki dzień w życiu, jedyne tak duże przyjęcie jakie będziecie mogli zorganizować i chcecie, aby wyglądało doskonale (a doskonale kosztuje),
- część kosztów pokryje Wasz "wkład własny" i "koperty"*, a więc kredyt nie musi być olbrzymi,
- kredyt kiedyś spłacicie (nie musi być na wiele lat, oprocentowanie nie musi być wysokie),
- inwestujecie we wspomnienia, w to, że za 50 lat będziecie o tym dniu opowiadać wnukom z łezką w oku ;)

NPM ;)
Prawdopodobnie wszędzie, gdzie natraficie w Internecie na pytania o wesele na kredyt, zobaczycie szydercze wyśmiewanie ze strony… wszystkich ludzi. Ci, którzy mogliby mieć odmienne zdanie, będą milczeć. Bo… to Polska ;) Bo nie wypada brać kredytu na wesele. Bo nie wypada brać kredytu na przyjemności. Na wakacje, markową torebkę, organizacje przyjęcia…. Bo tu kredyt bierze się praktycznie. Na dom/mieszkanie dla rodziny. Na samochód, aby wozić dzieci do szkoły. Zgodnie z zasadą "żyjesz na tyle, na ile cię stać". Nie dla siebie, a dla innych. Nie zgodnie ze swoimi marzeniami, a zgodnie ze społecznie akceptowanym torem działania.
To bardzo rozsądne i trochę smutne. Jeśli jesteście przekonani (oboje), że ślub i wesele to Wasze największe marzenia (i żadne z Was nie ma większego), takie na które chcecie z przyjemnością wydać pieniądze, jeśli nie zaniedbacie w ten sposób swoich innych celów, to… śmiało, moje błogosławieństwo macie.
Nie warto brać kredytu na wesele, ale warto na największe marzenie. Upewniwszy się uprzednio, że nie będziecie w stanie presją kredytu i perfekcyjnego dnia zniszczyć sobie ślubu i wesela.

* mam świadomość tego, że za słowa "część kosztów pokryją "koperty"" dostaje się w internecie lanie, ale... tak się dzieje, to fakt, więc obiektywnie nie można tego pominąć.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Ej ludzie, cieszcie się, że innym coś pięknie wychodzi!

Kristina Makeeva / aplus
W ostatnim wpisie z Najpiękniejszymi polskimi ślubami napisałam: "Mam jednak nadzieję, że te wpisy nie wpędzają nikogo w kompleksy, a jedynie rozwijają wyobraźnie i uczą cieszyć się szczęściem innych.". Tak po prostu, mając z tyłu głowy, że ludziom czasem jest niewygodnie z myślą, że u nich perfekcyjnie nie było lub nie będzie. Tak będąc miłą i starając się być empatyczną. A dziś myślę, że znam wielu zazdrosnych i ludzi, ale kobiety przygotowujące się do ślubu biją na głowę wszystkich innych razem wziętych ;)

Zazdrość jest naturalna...


Zawsze znajdzie się ktoś, kto ma lepiej od Ciebie. Taka ONA... Ma lepszą figurę, nawet opychając się czekoladkami przed ślubem nie będzie musiała trzymać diety, aby wejść w wymarzony rozmiar sukni. Ma narzeczonego, który oświadczył się jej w weneckiej gondoli, a dziś razem z nią dopracowuje każdy element ICH ślubu i wesela. Ma rodzinę i przyjaciół chętnych do pomocy i podekscytowanych faktem zbliżającego się wydarzenia. Ma zawsze dobry humor, najszerszy uśmiech (tak, białe zęby też!) i swój gruby portfel, który pozwala zapłacić za większość jej ślubnych kaprysów. I miała odwagę zrobić to o czym Ty po cichu marzysz. Dokładnie, to dziewczyna, której zdjęcia będą udostępniać sobie ludzie na fb i publikować najlepsze ślubne portale. To dziewczyna, która ma ślub i  wesele z Twoich marzeń.

 
To co, zazdrościsz? Irytuje Cię, że komuś jak z płatka wychodzi to na co Ty ciężko pracujesz? Większość będzie zazdrościć (i to normalne!), znaczna część się do tego, choćby przed sobą przyzna (i potraktuje to jak motywację), publicznie udając, że jest ok, ale zostanie też kilka osób, które zareagują inaczej...

Przeanalizują dokładnie każde z jej zdjęć i zauważą, że... "makijaż nie taki,", "brwi za grube", "suknia za skromna, kompletnie nie do kościoła", "o, a tu trochę niedopasowana", "ale jak to w kościele? przecież ona ma dziecko!", "narzeczony jakoś tak... za mało uśmiechnięty... pewnie nieszczęśliwy", "i po co tyle atrakcji? pewnie goście nie mogli sobie nawet spokojnie potańczyć", "i tyle kasy wyrzuconej w błoto"...


I bardzo toksyczna ;)


Mnie czasem opadają ręce, gdy czytam takie komentarze. Bo po co to robić? Po co usilnie doszukiwać się wad u innych? Po co zakładać, że jak wesele komuś wyszło, to pewnie ma parszywy związek? Po co bronić się tym, że tamci urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą, a Ty zawsze masz pod górę? Po co ranić i wywoływać negatywne emocje?

I swoje krytyczne uwagi tłumaczyć "ja nie zazdroszczę, ja jestem obiektywna, ja nam taki gust...". Gust, światopogląd i zdolności wróżbiarskie ;)

Dlaczego nie warto zazdrościć i nie warto niekulturalnie krytykować?


Bo to źle działa na... Ciebie. Fakt, prawdopodobnie uda Ci się zranić lub choćby wbić lekką szpilę w poczucie zadowolenia i satysfakcji osoby, którą skrytykujesz. Ale ona o tym prędzej czy później zapomni, nie wywrócisz jej swoim stwierdzeniem życia do góry nogami. To Ty będziesz odkładać w sobie negatywne emocje i budować przekonanie, że inni mają lepiej, a Tobie nic nigdy się nie udaje. W żaden sposób nie uda Ci się takim zachowaniem poprawić swojej sytuacji. Nie zmienisz nastawienia, nie poprawisz swojej samooceny, nie rozwiniesz się i będziesz tkwiła w miejscu.
Zajmij się realizacja swoich celów: ślubnych, rodzinnych, zawodowych. Szkoda Twojego czasu na życie życiem innych.
Bo dla fajnych ludzi inni są fajni :) Jeśli Ty komuś pomożesz, on pomoże Tobie. Jeśli jesteś pozytywnie nastawiona, to ludzie będą mieli ochotę z Tobą przebywać. I musicie mi na słowo uwierzyć, że niejednokrotnie słyszałam o przypadkach w których Panny Młode od swoich usługodawców dostawały coś więcej, bo... były fajne :)

No dobra, a czy ja-mądrala nie zazdroszczę?


Oczywiście, że zazdroszczę. W temacie ślubów i wesel mniej, bo ślub i wesele nigdy nie były moim celem numer jeden. Ani gdy byłam Panną Młoda, ani teraz - gdy piszę. Pewnie, że chciałbym mieć wyższe od innych statystyki, zarabiać tyle co najwięksi, dostawać reportaże do publikacji jako pierwsza z kolejki. Ale... ja to jeszcze będę miała, wszystko to co można osiągnąć mając słowo "niepoprawna" w nazwie ;)
Moja recepta na zazdrość? Poznaj człowieka, któremu zazdrościsz. Ja nigdy nie zazdroszczę ludziom, których lubię. Im umiem życzyć tylko dobrze i jeszcze lepiej. I już nie powinno Was dziwić, że poznałam większość prowadzących polskie blogi/portale i Panien Młodych, które wg mnie zorganizowały najpiękniejsze śluby w Polsce ;)

Dlaczego nie wyciągać z tego niewygodnego uczucia czegoś dla siebie? Dlaczego nie pozwolić zazdrości na motywowanie siebie, na stały rozwój zamiast stałe podkopywanie? Dlatego nie wyjść z założenia, że czyjś sukces, nie jest Twoją porażką, że nic Ci nie da to, że komuś będzie gorzej? Dlaczego nie uwierzyć, że nic nie traci się na życzeniu innym dobrze? Dlaczego nie cieszyć się tym, że innym się udaje? Że w Polsce mamy piękne śluby, że coraz łatwiej jest dostać dekoracje i usługi na najwyższym poziomie (takie kiedyś widziane tylko na pinterescie), że jeśli innym się udaje, to i Tobie może!

piątek, 25 sierpnia 2017

Jak odmówić zaręczyn?

O czym na blogu napisać w (prawie) rocznicę swoich zaręczyn? No pewnie, że jeśli wyczerpało się najsłodsze oblicze tematu, to... o  tym jak odmówić ;) Ale już tu i teraz, żarty na bok.

Wyobraź sobie sytuację w której dostajesz pierścionek i... jesteś w totalnym szoku. Bo ten facet na kolanach, ten jego drżący głos, ten pierścionek w pudełeczku... to mała rewolucja. Może krzyczysz radosne "tak", może nie wiesz co odpowiedzieć, może chcesz odmówić, a może mówisz zszokowane "tak", bo takie są zasady, a  Ty nie masz ani minuty do namysłu... Po chwili na ochłonięcie dochodzisz do wniosku, że nie chcesz tego pierścionka. I co teraz?

Czy teraz jest już za późno, bo mleko się rozlało? Nigdy nie jest za późno. Narzeczeństwo jest okresem przygotowania się do ślubu i do małżeństwa. W każdym jego momencie, coraz bliżej się poznając, omawiając swoje wizje przyszłości i wspólnego życia, możecie dojść do wniosku, że coś tu nie gra. I albo zaczniecie nad tym pracować, albo z tego zrezygnujecie.

Zgodziłaś się, a teraz chcesz odmówić? A może przeczuwasz, że dostaniesz pierścionek w najbliższym czasie?

Przygotuj się do rozmowy
Przed podjęciem rozmowy z nim zastanów się nad trzema kwestiami:
1) Dlaczego on się oświadczył?
Rzadko zdarza się, że mężczyzna wyskakuje z pierścionkiem jak Filip z konopi. Najczęściej takie pytanie jest poprzedzone licznymi rozmowami, planowaniem przyszłości, zastanawianiem się co będzie za 10 lat i jak to będzie, gdy... Postaraj się przypomn8ieć czy takie rozmowy miały miejsce? Jeśli tak, to czego dotyczyły? Co mówił on? Jak reagowałaś na jego plany? Co mówiłaś Ty? Co czułaś podczas tych rozmów? Czy wtedy tego chciałaś?
2) Czego tak właściwie nie chcesz... ślubu czy jego?
Czy chcesz wziąć ślub? Czy chcesz być z nim? Na co nie jesteś gotowa? Na ceremonie, na bycie żoną czy na bycie z nim?
Znam wiele par, które nie decydują się na małżeństwo, bo nie czują, że jest im ono potrzebne. I to jest dobre, bo oboje chcą tego samego. Znam pary w których ktoś zawsze nie był gotowy na małżeństwo, ale był pewny zwiazku. Znam tez i takie, w których gotowość do ślubu wzrastała wraz ze zmianą partnera. Jak jest u Ciebie? Czy z kimś innym byłoby Ci łatwiej?
3) Dlaczego?
Nie ma decyzji, bez uzasadnienia (choćby uzasadnieniem miało być przeczucie i brak gotowości).
Nie mydl  tu o nim i o jego zachowaniu, myśl o sobie. O tym jak się przy nim czujesz, jak jego zachowania wpływają na Ciebie, czego Ci brakuje i czego potrzebujesz
Czy go kochasz? Czy jesteś z nim szczęśliwa? Czy wyobrażasz sobie życie z nim? Jak Twoje życie powinno wyglądać za 10 lat? Czy jest tam dla niego miejsce? Co stracisz, a co zyskasz mówiąc mu "tak"?
4) Zerknij tu.

Porozmawiaj 
Na spokojnie, starając się kontrolować emocje, mając dokładnie przemyślane to co chcesz powiedzieć i co chcesz w efekcie tej rozmowy uzyskać.
Wytłumacz mu swoje stanowisko. Nie mów o nim, o jego złych zachowaniach i wadach. Mów o sobie, o swoich uczuciach. Nie przerzucaj na niego odpowiedzialności za swoje uczucia i wszystko co złe, nie przerywaj mu, nie uciekaj w trakcie rozmowy, jeśli nie będzie szła po Twojej myśli. Jeśli rozmowa stanie się zbyt emocjonalna, jeśli zaczniecie krzyczeć, zróbcie sobie przerwę i później do niej wróćcie.

czwartek, 17 sierpnia 2017

Poweselne przemyślenia "niepoprawnego" gościa

Rzadko, bo średnio raz w roku, zdarza nam się chodzić na wesele. Nasi bliscy zdecydowanie są nieweselni ;) Rzadko mam więc okazję do przyjrzenia się weselom w perspektywy gościa. W tym miesiącu wyczerpaliśmy nasz roczny limit i dzięki temu - mam o czym Wam dziś napisać.
O ślubie, weselu, sukience, tańcach i... dwóch polecanych miejscach we Wrocławiu :)

Ślubne oblicze Wrocławia, czyli makijaż, fryzura i sukienka :)
Pomimo tego, że na wesele wybieraliśmy się w okolice Warszawy, to jednak we Wrocławiu szukałam kogoś kto mnie umaluje i uczesze. Na miesiąc przed (dobrze, że na piątek), więc nie było łatwo i trafiłam do wybranych osób po raz pierwszy, za podstawowe kryterium wyboru stawiając odległość od domu. Nie należę do osób, które z takich miejsc wychodzą usatysfakcjonowane, zawsze mam z tyłu głowy wizję tego co w domu rozwalę lub zmienię, ale... tym razem wyszło całkiem trafnie, nie zmieniałam nic :) I myślę, że śmiało mogę Wam polecić makijaż u Katarzyny Antoniszyn (ślubny także) i fryzurę w KASUN. Sprawdźcie :)
Trzy słowa o mojej sukience, bo... muszę ;) Nie mam zwyczaju ubierania na wesele sukienek o długości przed kolano, które kojarzą mi się z wakacjami. Kombinuję więc z łączeniem spódnic (mam w domu solidną kolekcję tiulówek) z bluzkami, kombinezonami, długimi sukienkami. Lubię to, że nie wyglądam jak 3/4 pozostałych kobiet. A później mam wątpliwości czy aby na pewno trafię w styl wesela i nie będę zbyt rzucała się w oczy (to efekt naczytania się na grupach ślubnych o tym co wypada a co nie, co urazi Pannę Młodą a co nie) ;) 
Tym razem, już późną nocą, skończyło się tak:

Baczność, będzie zdjęcie!
Telefon chwilowo zmienił się w toster.

Ślub cywilny
Mam nadzieję, że z czasem rzeczywistość wszystkim odczaruje śluby cywilne, że ludzie zaczną je doceniać, nie traktując jak ślubów drugiej kategorii. Bo są specyficzne (krótsze i bardziej urzędowe), ale tak samo ważne i piękne.
To był pierwszy od baaaaaardzo dawna ślub cywilny na którym byłam. I super!

Wesele
Małe wesela są fajne, na małych weselach znasz połowę gości  i z każdym masz temat do rozmowy. Na małych weselach nikogo nie boli brak oczepin, goście rozchodzący się we wszystkie strony świata, gdy nie mają ochoty tańczyć, a na koniec 1/4 gości śpi w jednym domu na wszystkich podłogach (i nie, nie oddałabym tego za żaden hotel!).

Taniec
To moja najcenniejsza obserwacja i punkt dla którego powstał ten wpis. Nie lubię tańczyć, PM podobnie. Tańczymy tylko wtedy, gdy Paweł zaczyna się nudzić, a wyspacerowaliśmy już całą okolicę i wyjedliśmy wszystko co lubimy ;) Na tym weselu nawet usłyszeliśmy, że tańczymy więcej niż na swoim ;) A wracając do tematu. Kiedyś potrafiłam odmówić tańca każdemu, proponując w zamian inną formę spędzenia wspólnego czasu. Z jednym wyjątkiem, który sobie właśnie obecnie uświadomiłam. Nie odmawiam nastolatkom. Być może dlatego, że X lat temu naodmawiałam się na potęgę i mam poczucie, że mogłam tym komuś zrobić krzywdę w najgorszym momencie. No, to teraz się poprawiam. A tak poza tym - mam fajnych nastolatków w rodzinie :)

sobota, 10 czerwca 2017

Kamilo, Ewelino, Aleksandro, Anito, Agnieszko, Karolino, JAGODO, to się dzieje! [10.06.2017]

India Earl Photography
Tyle przygotowań, tyle przeżyć, tyle pracy, nerwów - i już! Odliczanie zakończone! To dzisiaj! 

Życzę Nam wszystkim, biorącym dzisiaj ślub, żebyśmy mimo nerwów i emocji choć trochę pamiętali z dzisiejszego dnia :) Żebyśmy znaleźli chwilę na zwolnienie, spojrzenie w oczy swojemu wybrankowi i żebyśmy chociaż minutkę tego zwariowanego, weselnego czasu, poświęcili tylko sobie nawzajem.
Żebyśmy nie oblały sukni ślubnych barszczem, a Panowie Młodzi nie wypili o jeden toast za daleko :D A potem miejmy spokój. Dużo spokoju i czasu, kiedy wszyscy nas zostawią tylko we dwoje :) Po wszystkich przebojach z organizowaniem wesela, na pewno się to przyda :)

Niech ta nowa droga życia będzie szeroka i prosta. Bądźcie zdrowi, niech nic nie przeszkadza Waszemu szczęściu! Bądźcie dla siebie wyrozumiali, ufajcie i nie zawódźcie zaufania. Bawcie się ze sobą, niech Wasz dom będzie pełen śmiechu i radości, nawet w gorszych chwilach. Pamiętajcie zawsze o swojej miłości i nie pozwólcie jej uschnąć z biegiem lat. Obyście tak samo cieszyli się z 50. rocznicy ślubu, jak z dzisiejszej uroczystości :) To jest moje marzenie i wiecie co? To jest w zasięgu naszych rąk! Wierzę w to!


Tego wszystkiego życzę sobie, swojemu świeżo poślubionemu mężowi oraz wszystkim tym, którzy właśnie dziś zawarli związek małżeński.

A teraz - chwilo trwaj, łapcie każdą sekundę tego dnia, wieczoru - bo on się już nie powtórzy!

Wszystkiego najlepszego - Jagoda.


"Nie bierz ślubu, bo chcesz rodziny i stabilności. Bierz ślub, kiedy patrząc na konkretnego faceta poczujesz, że chcesz, żeby był Twoją rodziną na zawsze.". To słowa Jagody, które gdzieś podczas grupowych rozmów wpadły mi w łapki i trafiły do serca do tego stopnia, że już w tamtym momencie wiedziałam, że znajdą się one w dzisiejszym wpisie. Jeśli jest najprościej, to jest najpiękniej. Tego chciałabym dziś, dołączając się do życzeń Jagody, Wam (z Jagodą na czele!) życzyć. Tej pewności, takiej graniczącej z niemożliwym i nie do zachwiania, nie do zdarcia, nie do zapomnienia. Pewności, która będzie wsparciem, motywacją i nigdy Was nie zawiedzie.
Bądźcie najszczęśliwsze, najbardziej kochane, najbardziej doceniane i spełnione w każdej ze swoich wymarzonych ról.
Wszystkiego najlepszego - Milena.