Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wpraszanie się na wesele. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wpraszanie się na wesele. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 lipca 2014

Niezaproszeni goście

martinesemarie
Staram się nie rozmawiać z ludźmi o moim ślubie, ale czasem ktoś o coś zapyta, więc wypada, abym odpowiedziała ;) Tym sposobem kilka miesięcy temu powiedziałam mojej siostrze ciotecznej, że najchętniej zrobiłbym przyjęcie na  ok. 36 osób. Nie pamiętam jak zareagowała w tamtym momencie. Po jakimś czasie jednak przyznała mi, że słysząc tę liczbę zaczęła się zastanawiać czy ją planuję zaprosić.

W chwili obecnej miałabym ochotę obsypać ją za to kwiatami. Moja siostra cioteczna, kandydatka na druhnę, jeden  z najważniejszych na tej imprezie gości, nie uznała, że mam obowiązek ją zaprosić. Co tam rodzina, co tam więzy krwi, co tam tradycja i to co wypada. Mogłam, ale nie musiałam jej zapraszać. Dała mi wolność wyboru, możliwość samodzielnego podjęcia decyzji, uszanowała to, że moja wizja wesela może znacząco odbiegać od jej wyobrażenia, nie zapytała: „A co ze mną, a ja będę?” lub „To kogo zaprosisz?”.

Zupełnie inaczej, bardzo często, wygląda sytuacja z dalszą rodziną. Sama na własnej skórze przekonałam się jak niekomfortowym uczuciem jest usłyszeć, że ktoś planuje być zaproszony na moje wesele, a ja wcale nie mam go na liście gości! Pół biedy, gdy ktoś powie to mnie i mam okazję do naprostowania sytuacji. Gorzej, gdy po informacji o moim ślubie, to moi rodzice i dziadkowie słyszą: "No to będziemy tańczyć na weselu NPM", "To adres do X, przyda się.".

Kompletnie nie pojmuję jak osobom z którymi nie mam kontaktu od 10 lat, których nie poznałabym na ulicy (bo nie mam ich nawet wśród znajomych na fb), którym nie wysyłam pocztówek z wakacji czy życzeń na urodziny, imieniny i święta może przyjść do głowy, że będą zaproszeni? Po kilku głębszych oddechach można stwierdzić, że da się to wybaczyć ludziom starszym, osobom, które pamiętają wesela na 300 osób i są przekonani, że to  nadal tak wygląda i na imprezę zaprasza się całą rodzinę, nieważne ile lat niewidzianą. Ale skąd takie przekonanie u ludzi młodych?

Jak potraktować gościa, który zaprasza się sam? Na początek proponuję 10  lub 50 głębokich oddechów, a potem uświadomienie sobie, że ludzie czasem przypadkiem coś palną, zanim pomyślą. Całkiem niezłe usprawiedliwienie ;) Teraz przychodzi czas na decyzję: Czy mamy dla nich miejsce na weselu? Może i mamy? Czy ich chcemy? No nie chcieliśmy, dopóki na nas nie wymusili przemyślenia tego. Prawda jest jednak taka, że nie uznaliśmy ich za obowiązkowych do zaproszenia gości. Zrobić wyjątek? Gdybyśmy chcieli robić dla wszystkich wyjątki, to...? Nie, to za dużo, więc... Warto przed ślubem poćwiczyć asertywność :)

Drodzy Goście weselni, mam też kilka zdań dla Was :)
Zostaliście zaroszeni na wesele? To super. To znaczy, że Para Młoda uznała Waszą obecność za niezwykle istotną i chcą świętować swój najważniejszy dzień życia razem z Wami. To swojego rodzaju zaszczyt i wyróżnienie z którego powinniście się cieszyć. Nie zaproszono Waszej córki, syna, siostry, brata, mamy, taty, babci, dziadka czy kogokolwiek bliskiego? To wesele Pary Młodej i mieli prawo do wyboru gości wg swoich własnych standardów. Nietaktem (o ile nie czymś gorszym) jest narzucanie im zaproszenia jakiejś osoby i nigdy tego nie róbcie. Nie obrażajcie się, nie irytujcie, nie odmawiajcie przyjścia (choć jeśli mielibyście iść z negatywnym nastawieniem, to sobie odpuśćcie).
Dopiero spodziewacie się zaproszenia na wesele? Nie spodziewajcie się, nie tak wprost :) Coraz częściej Pary Młode rezygnują z wesel. Wolą ślub za granicą, skromny obiad z rodzicami lub uroczystość w małym gronie najbliższych. To, że jesteś rodziną, nie oznacza, że na weselu znajdzie się dla Ciebie miejsce. Nieważne czy Ty byś tę osobę zaprosił, czy ona była na Twoim weselu (i wg Ciebie ma obowiązek się odwzajemnić), czy to dość bliska rodzina, czy rozmawiacie ze sobą od święta, nikt nie ma obowiązku zapraszać Cię na swoje wesele. To jego wybór, a Ty powinieneś to uszanować.

P.S. Jak podsumował to mój PM? "A może my jesteśmy aspołeczni, a normalni ludzie tak robią?" Nie, nie robią :D