Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adorator. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Adorator. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 listopada 2015

Adorator narzeczonej

etsy
Śluby, w moim świecie, zawsze biorą osoby zakochane. Takie, które nie wyobrażają sobie świata bez tej jednej jedynej osoby. Pewne swoich uczuć i wyborów. Ale... nawet w świecie takich osób może pojawić się ktoś trzeci. Ktoś poza planem, może nie niepożądany, ale niepotrzebny. Adorator jednej ze strony, więc na blogu dla kobiet przyjmijmy, że to adorator narzeczonej. I co dalej?

Dawno temu zauważyłam, że ludzie, niezależnie od wieku, nie potrafią radzić sobie z uczuciami innych osób. Tymi zbyt pozytywnymi: zauroczeniem, zafascynowaniem, zakochaniem. Tymi, którym gdzieś w tle, towarzyszy chęć nawiązania intymnej relacji.
Co w takich sytuacjach robią ludzie? Wyśmiewają, uciekają, chowają głowę w piasek, odwracają kota ogonem. I nie ma tu znaczenia czy adorowana osoba ma 13 czy 40 lat, większość czuje się niewygodnie z uczuciami, których wcale nie chciała wywołać.

Jak wygląda sytuacja w przypadku narzeczonych czy żon? Z moich obserwacji wynika, że jeszcze gorzej. Przeraził mnie fakt, że istnieje społeczny nakaz piętnowania każdej osoby, która śmie zbliżyć się do kobiety będącej w "poważnym związku". Co ciekawe, nakaz ten sugerują stosować same zainteresowane i należące do tej samej grupy. Jak należny zareagować na faceta, który zaleca się do Ciebie, a Ty jesteś narzeczoną/żoną? Zmieszaj go z botem, wykrzycz, że masz swojego mężczyznę i nie masz pojęcia jak ten ktoś śmie na Ciebie zwracać uwagę! Krótko, prosto i na temat. Z "odrobiną" chamstwa. Dla mnie przykre i straszne.

Teraz część "po mojemu": Czy to, że ktoś zaprasza nas na (niekoleżeńską) kawę to problem? Co w takiej sytuacji zrobić? Jak reagować, co powiedzieć?

Problem? No problem! To miłe, to wyróżnienie. Ktoś zwraca na Ciebie uwagę, ktoś uznaje, że jesteś warta jego zainteresowania. To nie musi być nic złego, nie na tym etapie. Fakt posiadania u boku mężczyzny swojego życia nie oznacza, że dostaje się z nieba zakaz słuchania komplementów od innych mężczyzn, że nie wolno być docenianą i podziwianą przez innych. Że to nie wypada, że trzeba na takiego amanta rzucać się z wiadrem zimnej wody, aby ostudzić jego niewłaściwy entuzjazm. Nie, nie za pierwszym razem ;)

"Spierdalaj, mam narzeczonego." to popularne rozwiązanie. Jestem w stanie zrozumieć potraktowanie tak natręta w tramwaju, ale już nie osoby, którą się zna. Każdemu należy się poszanowanie jego uczuć, niezależnie od tego jak wielkie i przytłaczające dla nas one są. Bez oceniania i krytyki, bez wyśmiewania. Zawsze dużo lepiej i łagodniej zabrzmi: "Jest mi miło, że zwróciłeś na mnie uwagę, ale mam narzeczonego, którego mocno kocham.".

Czy wyjście na kawę w takiej sytuacji jest w porządku? To wymaga dłuższej analizy i przyjrzenia się swojej sytuacji. 
1) W dzisiejszych czasach zwykła grzeczność (troska, podanie płaszcza itp.) mylona jest z flirtem. Aby kogoś "oskarżyć" o uczucia, trzeba mieć pewność, że nie odbieramy jego zachowania niewłaściwie.
2) Rozmowa i szczerość to podstawa. Jeśli mamy uzasadnione wątpliwości, to o nich powiedzmy drugiej osobie. Niech sytuacja będzie czysta.
3) Nie widzicie przeciwwskazań w pójściu na kawę? Nie jest to niezgodne z Waszą i Waszego partnera normą? Nie macie podstaw, aby uważać, że to coś więcej niż koleżeńskie spotkanie i wiecie, że nie zranicie tym uczuć osoby trzeciej np. dając jej nadzieję na coś więcej? Idźcie!

Podobny temat poruszałam kiedyś we wpisie O byłych i niedoszłych, czyli o porywaniu Panny Młodej i zaproszeniu na ślub byłego.

Dziewczyny, a jak Wy reagujecie na adoratorów? Potraficie radzić sobie z ich zainteresowaniem bez ranienia ich uczuć?