Gdzieś między wierszami wspominałam Wam o tym, że na początku lipca byłam na szkoleniu dla konsultantów ślubnych organizowanym przez Perfect Moments. Kilka osób pytało o wrażenia, wiem, że Karina i Kasia (prowadzące szkolenie) czekają na referencje, a ja do tej pory nie mogłam zabrać się za odpisywanie na wszystkie emaile. Wpis ten będzie więc próbą upieczenia kilku pieczeni na jednym ogniu ;)
Podstawowe pytania, czyli po co, dlaczego i skąd w ogóle taki pomysł?
Jak oceniacie swoją wiedzę, taką czysto praktyczną, na temat ślubów i wesel? Ja stwierdziłam, że jest na poziomie, hm, dostatecznym, ale zdecydowanie mi nie wystarczającym i niezadowalającym mnie. Mogę o ślubach czytać (i czytam sporo, także osoby, które uważam za kompetentne), mogę śledzić połowę internetów (tych polskich i tych zagranicznych), mogę oglądać programy czy filmy (staram się, choć filmy fabularne o tematyce ślubów i wesel kompletnie mnie nie kręcą), ale to ciągle za mało. Stwierdziłam, że potrzebuję bardziej fachowej wiedzy (do wymądrzania się na blogu) i zapisałam się na szkolenie. Proste :)
Dlaczego w Perfect Moments? Obserwowałam dziewczyny na fanpage'u, widziałam jak wyglądają śluby przez nie organizowane i miałam wrażenie, że reprezentują ten poziom normalności, który do mnie trafi i nie sprawi, że będę czuła się jak totalnie zagubione dziecko w świecie ze słodkiego lukru i drogich kamieni ;) Kolejny argument był praktyczny. Teoretycznie istnieją szkolenia przeprowadzane przez PM we Wrocławiu, a nawet jeśli ich jest mało, to zawsze są Kielce, które dają mi możliwość odwiedzania znajomych/rodziny i bezproblemowego/darmowego noclegu ;)
Czy idąc na szkolenie myślałam o tym, aby zostać konsultantką ślubną? Nie, ale mam tak fajny pomysł na nazwę agencji ślubnej, że aż żal go nie wykorzystać, więc może... kiedyś... ;)
Pierwsze i ostatnie wrażenia
Na wstępie tej części chciałabym zaznaczyć, że na szkoleniu byłam jako anonimowa osoba. Jakaś tam Milena, z Wrocławia, która przed szkoleniem zastanawiała się jaka jest szansa na to, że ktoś może powiązać ją z blogiem NPM. Plan był więc taki, że o sobie (zwłaszcza w połączeniu ze ślubami) mówię niewiele, mogę wspomnieć, że brałam w tym roku ślubu, że coś tam gdzieś o ślubach piszę (bo i poza blogiem piszę), a jeśli uznam, że mam ochotę na koniec się przedstawić, to się przedstawię. Zależało mi na tym, aby spojrzeć na szkolenie z perspektywy szarego uczestnika.
Co zawsze uważam za największą wartość szkolenia w którym uczestniczę? Notatki z listą pomysłów na przyszłość, tym co później mogę wykorzystać - w tym przypadku na blogu. Do czepiania się tradycji, do wykorzystania praktycznych wskazówek, do rozwinięcia tematów, które wcześniej nie wydawały się interesujące. Lista, którą przywiozłam ze sobą z Kielc była wyjątkowo długa, a więc spełniająca mój podstawowy cel.
Na co dzień, tak prywatnie, uczestniczę w dużej ilości szkoleń, sama szkolenia prowadzę, mam jakąś wiedzę o ślubach i weselach (podstawową, ale większą niż osoby organizujące tylko swoje wesela), a co za tym idzie oczekiwania: że ktoś mnie nie znudzi i zrobi to powyżej mojego średniego poziomu zainteresowania. Karinie i Kasi się udało (czyt. zrobiły to, bo są dobre). Mam wrażenie, że sprzyjało temu kilka czynników: długoletnie doświadczenie (to, że historie im się nie kończą, a nawet mają ich tyleeee, że mogą z nich wybierać prawdziwe perełki), dystans do siebie i swojej pracy (bo nie wszystko musi być różowo-pozytywno-idealne), ich osobowości, które tworzyły świetną atmosferę.
Praktycznie? Szkolenie odbywa się w centrum Kielc (kto nie trafi na Sienkiewicza?), trwało trzy dni, odbywało się w kameralnej grupie, a w gratisie najadłam się pysznych babeczek i winogron :D
Dla kogo, wg mnie, jest takie szkolenie?
1. Dla wszystkich, którzy chcą zostać konsultant(k)ami ślubnymi.
Wiedza teoretyczna zawsze ułatwia rozpoczęcie niemal każdej działalności. Warto więc posłuchać nie tylko o tym jak taka praca wygląda, ale także dowiedzieć się o tym dlaczego nie warto być konsultantem (taki temat na początek jest rewelacyjnym pomysłem), jak wygląda konkurencja, jakich formalności i nakładów finansowych wymaga założenie własnej agencji.
2. Dla Panien Młodych.
Wiem, że istnieją Panny Młode, które nie widzą potrzeby współpracy z konsultantem i jego pomoc uważają za niepotrzebną. Rozumiem to, ja jestem jednak po drugiej stronie barykady. Na szkoleniu byłam już po swoim ślubie i wyszłam z myślą, że gdybym tam trafiła przed, to nie ma szans na to, aby moje wesele odbyło się bez wsparcia konsultanta. Nie dlatego, że dziewczyny tak świetnie się zareklamowały, ale dlatego, że przerzucenie odpowiedzialności za finalny efekt, na kogoś kto jest ekspertem, wydaje się bezcenne, choćby dla komfortu psychicznego :)
Co Pannom Młodym przed ślubem dałoby samo uczestnictwo w szkoleniu? Przydatne materiały, trochę wiedzy o wartych uwagi przedstawicielach branży ślubnej i sporo wiedzy o "pierdołkach i duperelkach" na które w życiu nie zwraca się uwagi, a dostrzega je dopiero "na żywo" lub na zdjęciach.
wtorek, 8 września 2015
"Chcę zostać konsultantem ślubnym" - kilka słów o szkoleniu Perfect Moments
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A ja uważam, że właśnie świadomość, że samemu się zrobiło własne wesele jest najlepsza. Mimo totalnego braku doświadczenia w kilka miesięcy przygotowałam wesele idealne, bez żadnego konsultanta :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie będziemy miec 100% wiedzy w danym temacie..i według mnie wesele idealne to zorganizowane od poczatku do końca przeze mnie, z tymi tysiącami problemów i wpadek.. bo jest moje..
OdpowiedzUsuńA konsultant to tylko dodatkowy wydatek..
Ale każdy ma swoje zdanie i jeśli dla kogos to wygoda i chce to jego prywatna sprawa i cieszyć się, że takie wesele bedzie idealne dla tej osoby
Ja od października zaczynam szkołę, organizator imprez ślubnych, tak będę mieć tytuł po ukończeniu :p
OdpowiedzUsuńAniu a zdradzisz gdzie taka szkołę można zrobić?
UsuńPozwolę sobie się wtrącić. Takie kursy odbywają się w szkołach policealnych. np. Żak, Nova, Akademia Sukcesu.
UsuńNawet nie wiedziałam, że można być kimś takim :)
OdpowiedzUsuń