poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Targi Ślubne Wrocław

Po raz drugi wybrałam się na Targi Ślubne, po raz drugi szłam z nastawieniem, że zjem coś słodkiego, pooglądam albumy fotografów (choć mam już swojego), poszukam pomysłów na zdjęcia, atrakcje dla gości, dekoracje, porozmawiam z wystawcami i popatrzę sobie na branżę ślubną ;)

Dodatkowo, idąc sama (mój PM intensywnie uczył się do obrony pracy magisterskiej - i od dziś jest podwójnym mgr inż., przyjmuję gratulacje :P) miałam okazję pooglądać przytulających się na potęgę ludzi (to plaga) i poczuć się dziwnie podchodząc np. do stoiska z garniturami. Miałam możliwość porozmawiania o tym jak brzydki jest dworzec PKP w Kielcach (za to Galeria Korona wskoczyła do moich TOP3 w Polsce), nakłamania się fotografom... Tak, chodziłam i zmyślałam jak nakręcona ;) Mówienie "Mam już fotografa" nie sprzyja rozmowom, więc udawałam, że nadal kogoś szukam. Prawdopodobnie na następne Targi będę musiała się bardziej wysilić, bo mówienie o ślubie za 6 miesięcy chyba nie przejdzie ;)

Większą niż ostatnio uwagę zwróciłam na wystawców. Doskonale widać kto z nich żyje jeszcze w latach 90, nie ma czasu na rozwijanie się, dokształcanie, urozmaicanie oferty. Pozostali w dużej części jedynie są i ograniczają się do wręczana ulotek (z fotografami da się pogadać, może dlatego tak przy nich wystawałam :D). Jestem bardzo ciekawa jak wyglądałyby targi na których wszystkie ulotki zostałyby zebrane do jednej reklamówki, którą odwiedzający targi dostawaliby na starcie i nie musieli martwić się o nieustanne zbieranie kolejnych. Co wtedy robiliby wystawcy? Ups, musieliby rozmawiać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to dla niektórych nie jest to ani fajne, ani nie czują się w takiej roli dobrze. Sama na studiach pracując jako hostessa starałam się uczestniczyć tylko w promocjach w których miałam coś ludziom do rozdania (coś nie będącego ulotką). A teraz mały plusik... Miałam wrażenie, że "nadęta branża ślubna" będzie trudna w komunikacji, a mimo wszystko nie jest tak tragicznie. Jak miło jest się mylić i ogłosić światu, że targi modowe (na które chodzę nałogowo) pod tym względem wypadają o wiele słabiej.

Co ciekawego znalazłam tym razem?

Fotografia
Epena - moje ulubione stoisko na wrocławskich targach. Najlepsze zdjęcia we Wrocławiu. Na duży plus zaliczam im to, że pani ze stoiska kojarzyła mnie z poprzednich targów (zwracanie uwagi na rozmówców cenię sobie bardzo, bardzo, baaardzo).
Marcin Łysak Wedding Photographer - kojarzyłam zdjęcia pana Marcina, ale nie miałam okazji się im bliżej przyjrzeć. Ładne zdjęcia, miła obsługa. Pomimo tego, że śluby na plaży uważam za najnudniejsze na świecie, to zdjęcia z tego (klikajcie) uważam za rewelacyjne. Te kolory i ujęcia bardzo mi się spodobały (zerknijcie tu i tu). Dodatkowo teraz już wiem, że nie zadowoli mnie po ślubie żadne malutki, pamiątkowy albumik ze ślubu. Chce mieć prawdziwego "potwora", takiego jak mają fotografowie na targach - wielkiego, ciężkiego, z pięknymi, ogromnymi zdjęciami.

Fundacja "Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci" - hospicjum pasuje do targów ślubnych jak... A może jednak? Ja chyba lubię takie kontrasty... Słyszeliście/widzieliście, że ostatnio na ślubach modne są bańki? Cóż, tylko oni na to wpadli ;) Widząc chodzącą i puszczającą bańki parę wolontariuszy (chłopak miał cudne włosy!) nie mogłam się nie uśmiechać.
Lubię akcje zamiast kwiatów, uważam je za ważne i potrzebne. Dziś już nawet nie wyobrażam sobie dostać kwiatów, wina czy książek.  Pisałam Wam ostatnio o AP, o hospicjum mogę ciut mniej... Mój podziw do tych wolontariuszy przekracza wszelkie granice. Sama, prawie, byłam tam wolontariuszką, od lat śledzę ich poczynania, jestem przekonana, że to fundacja, która zasługuje na wsparcie. Ogromnie spodobało mi się to, że takich ludzi i takie akcje można spotkać na targach. Cóż, oficjalnie to mój targowy hit. Lepszych nie było!
"Kwiaty więdną, nadzieja jest wieczna." Więcej informacji znajdziecie tu.

Dalej... Zwracałam uwagę na drobiazgi. Na to, że hostessa na stoisku Ślubna Fantazja była dobrana, naturalna, niska i nie przypominała dwumetrowych manekinów w salonach sukni ślubnych. Dziękuję rodzicom są chyba najpozytywniejszym targowym miejscem (długo mogę oglądać ich filmy). Jublier Jaracz ma ciekawe obrączki z napisami na zewnętrznej stronie. KK flowers&more zawsze prezentują się dobrze, Artident i Soap Bubble mieli świetne ulotki (Soap Bubble na stronie również prezentuje się dobrze, muszę się im bliżej przyjrzeć). Facebudka ma miłą, rozgadaną panią, która sama wychodziła do ludzi, robiła to bardzo sympatycznie i ani odrobinę natrętnie. I Megaevents - DJ wyglądał świetnie (było dwóch?), lepiej niż barmani (ich zawsze wyobrażam sobie jako najprzystojniejszych i najbardziej eleganckich na weselu), zatrudniłabym go za sam wygląd ;)

1 komentarz:

  1. Fotograficzny potwór musi być! A najlepiej jak są w nim wklejane zdjęcia, wydrukowane na pięknym papierze. Fotoksiążki, moim zdaniem, nie mają TEGO klimatu.

    OdpowiedzUsuń