środa, 2 kwietnia 2014

Postępy, postępiki, czyli mam godzinę ślubu :)

angelpartyplanner
23 lutego obiecałam sobie (i Wam), że za miesiąc, na 14 miesięcy przed datą ślubu, pojawi się mój harmonogram i tradycyjnie (bo miało być to tradycją) wpis dotyczący moich przygotowań. Nie wyszło. Dwa dni "przed terminem" uświadomiłam sobie, że chyba straciłam poczucie czasu, bo termin już dawno temu minął ;) Mam nadzieję, że kolejnych dat nie będę przegapiała z taka łatwością ;)

To, że wypieram z pamięci czynności męczące nie oznacza, że nic nie robię. W ostatnim dniu marca postanowiłam bowiem odwiedzić księdza :) Do tej pory nie miałam ustalonej godziny ślubu, a nawet pewności, że ma być to miejsce i tak ma wyglądać. Teraz nadal tego nie mam, ale mam godzinę i świadomość, że nikt mi jej nie ukradnie ;) Niech więc żyje moja 16:00 :)

Przy okazji udało mi się wypytać księdza o kilka szczegółów dotyczących potrzebnych dokumentów. I tak...
1) Metryki chrztu w mojej parafii są ważne do 6 miesięcy. Tak, 6 miesięcy też jednak działa. Przynajmniej na dzień dzisiejszy i w opinii tego księdza.
Termin 3 miesięcy ważności dotyczy zaświadczenia z USC o braku okoliczności wykluczających zawarcie małżeństwa.
2) Nauki przedmałżeńskie - tu jeszcze muszę dopytać proboszcza. W chwili obecnej odpowiedź wikariusza brzmi: chyba możemy uznać kurs zrobiony w liceum (i będzie nas obowiązywała tylko poradnia rodzinna) ;) Powinnam się cieszyć? No to się nie cieszę ;) Nasłuchałam się wielu pozytywnych opinii na temat niektórych nauk (i już nawet wiem z których i gdzie byłabym najbardziej zadowolona) i bardzo chętnie bym w nich uczestniczyła. Mój PM już mniej, więc po informacji od księdza skacze niemal do sufitu ;)

P.S. Mam dla Was dobrą wiadomość: mam w planach zrobienie własnego, niepoprawnego kursu przedmałżeńskiego ;)

14 komentarzy:

  1. Godzine mamy zatem tą samą! A jak już zrobisz kurs, to zapisuję się na niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe, wszyscy moi znajomi narzekali na kurs, jestem więc mega zaskoczona, że Ty chciałabyś skorzystać :) Nam na szczęście uznano naukę w liceum. Ufff... bo przed ślubem ciężko o czas wolny. Własny kurs?? Rozszerzysz myśl?
    ps. gratuluję ustalenia dokładnego terminu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No widzisz ;) ja za to zastanawiam się kiedy będzie nam wypadalo wybrac sie do ksiedza. U nas dosc konfliktowi ksieza wiec jezeli mnie zdenerwuja wezme w parafii kochanego

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisuje sie na twoj niepoprawny kurs

    OdpowiedzUsuń
  5. tez mam te sama godzine;)
    snilo mi sie dzis ze do mojej pieknej sukni milam wielkie adidasy ;( pojechalam do domu przebrac i spoznilam sie 2 godz na slob..
    koszmR ;O!

    OdpowiedzUsuń
  6. 16 to tez moja godzina :D ale moj slub juz tuz tuz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. My mamy ślub za 7 miesięcy o godzinie 15 ;) jeden jedyny w ten dzień;p

    nauki zrobione w 90% chodziliśmy najpierw na plebanie do księdza i te nauki uważam za fajne i pożyteczne ;) a wizyty w poradni (3) za tragiczne i drogie!! na 3 soptkaniach wałkowaliśmy metodę kalendarzyka!! no masakra jakaś ! i teraz jeszcze w niedziele jedziemy na dzień skupienia i to by było na tyle naszych nauk;p

    OdpowiedzUsuń
  8. My też mamy o 16 :) ...a kurs przedmałżeński skończyliśmy w zeszłym tygodniu. Powiem szczerze, że po usłyszanych opiniach byliśmy nastawieni "anty" przez co z miesiąca na miesiąc odkładaliśmy pójście na pierwsze spotkanie. Jednak przyciśnięci zbliżającym się terminem poszliśmy...i byliśmy pozytywnie zaskoczeni... :) Było bardzo fajnie...i naprawdę dużo z tych nauk wynieśliśmy :) także warto przekonać się na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. My też mamy o 16 :) ...a kurs przedmałżeński skończyliśmy w zeszłym tygodniu. Powiem szczerze, że po usłyszanych opiniach byliśmy nastawieni "anty" przez co z miesiąca na miesiąc odkładaliśmy pójście na pierwsze spotkanie. Jednak przyciśnięci zbliżającym się terminem poszliśmy...i byliśmy pozytywnie zaskoczeni... :) Było bardzo fajnie...i naprawdę dużo z tych nauk wynieśliśmy :) także warto przekonać się na własnej skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z dobrego kursu przedmałżeńskiego naprawdę warto skorzystać, nawet jak nie musicie. Ja spędziłam nadzwyczajny czas z moim mężem (wtedy chłopakiem, bo nawet nie byliśmy jeszcze zaręczeni). Teraz, po ślubie chodzimy na spotkania dla młodych małżeństw organizowane przez tych samych ludzi, którzy prowadzili kurs i wg mnie jest to jedna z lepszych decyzji jaką podjęliśmy. Bardzo polecam wszystkim: www.malzenstwo.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja koleżanka była na kursach przedmałżeńskich z których jest strasznie zadowolona! Mówiła że mimo iż byli super parą poruszane tematy, warsztaty prowadze na tych kursach bardzo ich zbliżyły, pozwoliły bardziej poznać się na wzajem i bardzo sobie je cenią. Także zależy kto co chce : czy sam papier czy coś wynieść. Mi się wydaje że po 10 latach związku z narzeczonym kurs nic u nas nie zmieni i niczego nowego się nie dowiemy. Ale zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja mam o 14.30 bo do 15 pracują urzędnicy :D

    OdpowiedzUsuń