Historia Agaty:
Nie zakładaliśmy deszczu, w sumie jako jedynej
rzeczy nie przewidzieliśmy tego, że będzie lało jak z cebra i to przez
cały dzień i wieczór.
Ślub i wesele było dokładnie takie jak
chcieliśmy i jak sobie zaplanowaliśmy - bez białej sukni, bez "zasiadanych" stołów, bez orkiestry, bez samochodu, którym jechalibyśmy
do ślubu.
Chcieliśmy, żeby było najpiękniej dla nas, zgodnie z naszym gustem, wrażliwością i estetyką.
Zaprosiliśmy
gości na wesele do Muzeum Inżynierii Miejskiej, gdzie całą
infrastrukturę musieliśmy zbudować od podstaw, wynająć stoły, krzesła,
parkiet, oświetlenie i nagłośnienie, zaangażować zewnętrzny catering,
bary i obsługę (najlepsze na świecie!). Goście mogli wybierać z menu
podanego na suto zastawionych szwedzkich stołach, a napoje i alkohole
serwowane były przez barmanów, z zastrzeżeniem, by alkohol nie był
wydawanych w butelkach do stołów. Wszyscy goście przyklasnęli pomysłowi.
Na
wesele pojechaliśmy zabytkowym tramwajem czekając na niego przez 15 min
w ulewnym deszczu - bo nasz tramwaj się popsuł, a podstawiony skład
zabrał nas w przeciwnym kierunku, bo tramwaje jak wiadomo mogą zawracać
tylko na pętlach - zatem mieliśmy bonusowy czas i przygodę :)
Ślub
był dla nas bardzo ważnym i bardzo naszym przeżyciem. Dla mnie ogromne
znaczenie miał fakt, że obrączki podawała nam moja córka. Życzenia w
deszczu sprawiły nam ogromną radość, bo dopiero wtedy zobaczyliśmy
wszystkich ludzi, którzy byli z nami w kościele, tych dawno niewidzianych przyjaciół i tych, którzy na co dzień towarzyszyli nam w
przygotowaniach.
W zaproszeniu zaznaczyliśmy,
że nie chcemy kwiatów, a gotówkę, którą goście planowaliby na nie
przeznaczyć, przekażemy na Dom Małego Dziecka. Goście w 100% zastosowali
się do prośby, dzięki czemu nie targaliśmy ze sobą wiaderek z kwiatami, a
udało nam się wspomóc dzieci całkiem rozsądną kwotą, która mamy
nadzieję, choć trochę, pomoże im w zmaganiach z codziennością.
Na
weselu bawiliśmy się najlepiej na świecie i do prawie piątej,
pożegnaliśmy ostatnich gości i podziękowaliśmy firmie cateringowej,
która spisała się na 6 pomagając nam w organizacji.
Moglibyśmy
przeżyć to jeszcze raz, tylko już bez tak ogromnych emocji, choć pewnie
nie byłoby to wtedy tak bardzo urocze i podniosłe.
Nie
rozpisuję się bardziej, nie ma sensu pisać o tym jak wiele znaczy dla
nas fakt, że mogliśmy dzielić się naszą radością z ważnymi dla nas
ludźmi. Jak bardzo cieszyło nas to, że absolutnie wszystkim spodobała
się niecodzienna formuła, miejsce i nasze rozwiązania. To był
najpiękniejszy dzień dla nas, jesteśmy absolutnie szczęśliwi.
Jak piszą znajomi i jak mówi włoskie przysłowie: sposa bagnata sposa fortunata! Sto lat dla nas!
Rady dla przyszłych panien młodych:
To jest Wasz dzień, zadbajcie o to, by za 25 lat powiedzieć sobie - och, co to był za ślub!
Zdjęcia: Fotomagoria
Wesele: Muzeum Inżynierii Miejskiej, Kraków
Catering: ModernCatering
Suknia: Salon Madonna - Kraków
Buty: Fejkiel (zamówienie indywidualne)
Hair&Make-up: Alina Krawiec
Kwiaty, wianki: Bukietlove
Tort: Posiłki
Fotobudka: PhotoBoutique
Więcej zdjęć znajdziecie pod tym linkiem.
Kilka słów od NPM:
Wiem, że to straszne, ale... ostatnio mam sentyment do deszczu i jego widok wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Tym bardziej, że w połączeniu z płaszczami, transparentnym parasolem i balonami tworzy wyjątkowy klimat.
Ogromnie podobają mi się stroje Pary Młodej. Jej suknia, która jest perfekcyjna (piękne zdobione ramiona i plecy), jego żakiet - idealny na dzień i bardziej elegancki niż garnitur. I to, że pomimo elegancji w strojach cała reszta była lekka (tort, wianki), dopasowana do nich (podróż tramwajem!, nietypowe miejsce na wesele) i podkreślająca ważność osób, które ich w tym dniu otaczały.
Agato, Teodorze, 100 lat dla Was :)
Ale piękny deszczowy ślub! A jaka suknia - piękna, kobieca :) Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńCzy to czasem nie ks.Boniecki? :D
OdpowiedzUsuń