Mój PM nigdy do tego się nie przyzna. Czasem wspomina o
weselu na plaży - tylko we dwoje, innym razem o tym, że on będzie zadowolony,
gdy ja będę, a czasem wprost mówi, że dla niego najlepiej, gdyby już było po
wszystkim. Czego z człowieka jednak nie wyciągnie się po dobroci, to czasem
wyjdzie z niego w nocy, w postaci snu. Oto co wyśnił sobie mój PM (wersja
skrócona), a ja nie mam wiele przeciwko temu:
"Pamiętam tylko, że wesele odbywało się w stodole,
chyba koło mojego domu. Na samym początku, gdy już wszyscy przyjechali, zmyliśmy
się na górę mojego mieszkania na chwile (ja dodam, że było tam dodane "tak
jak u Ciebie w rodzinie", bo w mojej rodzinie ja i moje młodsze cioteczne
rodzeństwo robimy wszystko, aby się przy stole nie nudzić, od gry balonem, w
kalambury po długaśne spacery). Przebraliśmy się w normalne ubrania, tak samo
mój brat się z wesela zmył. Oglądaliśmy jakieś bzdury, seriale itp., a jak
wróciliśmy na dół, to była już noc i nikogo nie było... bo się wszyscy zmyli."
Uwielbiam taką wizję wesela!
Co ja miałabym do powiedzenia o weselu idealnym?
Podoba
mi się wizja mojego PM o ślubie gdzieś daleko od
Polski. Więc... gdybym wygrała w lotto, to zabrałabym siebie i swoją
trzydziestkę
gości na wycieczkę :) Do Włoch lub Hiszpanii, do Barcelony, Rzymu, na
Sycylię
lub gdzieś do Toskanii (Włochy jednak wygrywają ;)). Nie miałabym nic
przeciwko
miejscu idealnemu zawsze i na każdą okazję, choć straszącemu niepewną,
polską pogodą
- mojemu Zakopanemu. Obojętne, byle tam, gdzie najpiękniej i z
najważniejszymi ludźmi. Ślub w plenerze i
krótkie przyjęcie pod gołym niebem. Kolorowo, żywo, energicznie - tak po
meksykańsku (tego mi się z łowy nie wybije) :) Bez tańców (no dobra,
kilka by było), z masą gier, zabaw i zawodów - kompletnie nieweselnych.
Na drugi dzień z rana sesja
plenerowa - i nasza wspólna i z całą ekipą gości, a popołudniu krótka
wycieczka
po okolicy. Do tego zmieniłabym datę - na pewną zachwycającą (moi
rodzice będą
mieli wtedy 30 rocznicę ślubu), miesiąc wcześniej. I nie musiałabym sama nic organizować, nic a nic, poza krytyką czyichś pomysłów ;) Czy to nie brzmi
cudownie, mieć takie 100%, a nie marne 50%?
No... to idę grać w lotto, ewentualnie mogę zatrudnić się na
5 etatów ;) Bo czasem mam przeogromną ochotę zrezygnować ze wszystkiego i za
zaoszczędzoną kasę zabrać 10 osób na niesamowitą wycieczkę połączoną ze ślubem
cywilnym (rozdzielenie ślubów rozważam na serio) i czymś jeszcze ;)
P.S. O tym jak nielubiąca wesel ja planuję uczynić swoje wesele znośnym napiszę za jakiś czas :)
Ojj, ty to masz fantazję, co w waszych głowach się kłębi, chyba musisz zmienić nazwę fanpejdża;P
OdpowiedzUsuńZnam wielu ludzi, którzy mają bardzo podobne wizje. Niestety, mało kto ją realizuje - zazwyczaj wszyscy ulegają tak zwanej tradycji. Szkoda, bo nie ma chyba nic gorszego niż organizowanie imprezy, która nie będzie cieszyć gospodarzy.
OdpowiedzUsuńJa bym chciała krótko i w jak najmniejszym gronie. Planowane 20 osób to już tłum... Żałuję, że nie możemy po prostu zaprosić najbliższej rodziny.
Nam też marzył się ślub tylko we dwoje w Weronie :)) moj K- jedynak...ja też ;/ prosbom rodziny nie było końca. Wesele było- na naszych warunkach i wiecie co? Było wymarzone. Mimo deszczu i złamanego Koła z halki po pierwszym tańcu... ;)))
OdpowiedzUsuńTwoja wizja jest mi bardzo bliska... :)
OdpowiedzUsuńAhhh, żeby wyprawić ślub i przyjęcie weselne za granicą wcale nie trzeba wygrać w totka... Kosztowo wygląda to mniej-więcej podobnie jak tradycyjne wesele w Polsce na ponad 100 osób... :) .
OdpowiedzUsuńPewnie, da się. We dwoje będzie zdecydowanie taniej, z 10 osób - to już cena w granicach tej z weselem na 100 osób (choć dużo zależny od konkretnych oczekiwań).
Usuń