Strony

środa, 5 marca 2014

Dzień Teściowej

Mark Taylor Cunningham
Fajnie brzmi, prawda? Z tej okazji chciałabym poruszyć właśnie ten temat.
 
Zanim zaczęłam pisać i obmyślać co tak właściwie mam do powiedzenia kilkakrotnie wzdychałam na samą myśl o tym. Mam wrażenie, że to trudny temat. Trudny, ponieważ szalenie trudno być synową, zięciem, teściową, teściem w naszym społeczeństwie. Dlaczego?

Zastanawialiście się kiedyś jaką teściową jest/będzie Wasza mama? Ja namiętnie obserwuję wszelkie relacje na linii teściowa/teść-synowa/zięć. Nie uważam, że ktoś jest w tym lepszy, nie mam przekonania, że moja mama będzie lepszą teściową niż mama mojego PM. Z wiekiem coraz lepiej widzę, że nowe ciocie i nowi wujkowie wcale nie mieli tak łatwo ;)

Mam wrażenie, że te społecznie narzucone role są sztuczne i niewygodne. Nie role teściowych czy synowych, ale role nowej matki i nowej córki. Oto w dniu ślubu, poza wywróceniem dotychczasowego życia do góry nogami (choć ja mam wrażenie, że mi się niewiele wywróci), dostajemy nową rodzinę. I musimy ich kochać, bo tak wypada. Ktoś wmawia nam, że od teraz to nasza nowa mama, a ta dziewczynka to nasza córka. A ja… nie wyobrażam sobie mieć nowej mamy. Mamę mam jedną, najwspanialszą na świecie. Podobnie jest z tatą. Teściowie to nie rodzice – nie moi, choć przez częstość kontaktów zapewne będą stawali się bliscy.
Presja „nowego rodzica” jest ogromna. Dla nowych rodziców i dla ich nowych dzieci. Bo jak tu równać się z ideałem matki, której prawdziwa córka zawdzięcza całe życie? Jak teściowie mają równać się z całą masą rodziców  naszych przyjaciół, których odwiedzamy od dziecka, spędzamy czas na rozmowach  i u których od zawsze czujemy się jak w domu? To niewykonalne, nie na zawołanie.

Nie mam jeszcze doświadczenia w konfliktach z teściową i mam nadzieję, że nie będzie ich najdłużej jak się tylko da :) Zastanawiam się jednak jakby to było… Zastanawiam się stawiając sobie lub moją mamę na jej miejscu, z zupełnie inną perspektywą. Teściowa i synowa nie muszą być ani matką i córką ani przyjaciółkami. Tego nie da się narzucić. Wystarczy wzajemna dobroć, szacunek, zrozumienie. To przecież ona wychowała PM na mężczyznę, którego pokochałam.

18 komentarzy:

  1. Mam to szczęście, że moja teściowa ZAPOWIADA się naprawdę dobrze i wbrew stereotypom :) więc fakt posiadania 'drugiej mamy' daje sporo radości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż in spe dziś bez mojej wiedzy złożył swojej teściowej życzenia. Po prostu ją uwielbia. Z jego rodzicami też się lubimy, ale nie aż tak jak on pokochał moich ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, myślałam, że to trudne tylko dla mnie i że jestem jakaś dziwna! Ciężko mi wyobrazić sobie jak będę musiała mówić do bądź co bądź obcej kobiety mamo...Myslalam, że może jestem dziecinna, zbyt sentymentalna i zbyt wielką wagę przywiązuje do takich szczegółów jak nazewnictwo! Ale skoro Ty też tak masz, to kamień spadł mi z serca - nie jestem dziwolągiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda zdecydowanie nie jesteś jedyna! Powiem więcej - ja wcale nie zamierzam tak mówić (z tym,że u mnie dochodzi problem taki, że ja teściowej na prawdę nie lubię, więc nie ma siły by "mamo" przeszło mi przez gardło). Fajnie jest jest teściowie wychodzą z jakąś propozycją zwracania się do nich po ślubie, znam przykłady, gdzie zażyczyli sobie mówienie do siebie po imieniu - to już by mi prędzej przeszło przez gardło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dokładnie tak samo. Nie zamierzam mówić mamo do kogoś kto na to nie zasłużył. To zbyt ważna "funkcja" by tak lekko i łatwo obdarzać ją inną osobę. Tym bardziej, że mama mojego Narzeczonego nam w niczym nie pomaga, i nie chodzi tu o nie wiadomo co, a jedynie o zwykłą, szczerą i miłą rozmowę chociaż z własnym synem. Zawsze myślałam, że jeśli znajdę świetnego chłopaka to i przyszła teściowa musi być super, bo jak inaczej? Ale mocno się w tej kwestii przeliczyłam ;) a tak poza tym słowo "mama" jest zarezerwowane dla jednej osoby, moja mama zawsze mnie wspierała, pomaga nam i rozumie. Jest dla mnie tak ważna w życiu, tym bardziej że wychowywała mnie sama, że absolutnie nie wyobrażam sobie aby mówić innej kobiecie "mamo". Na to trzeba zasłużyć.

      Usuń
  5. Mam nadzieję, że moi teściowie in spe wyjdą z jakąś propozycją w swoim czasie, choć każda zmiana stanu rzeczy będzie dla obu stron niełatwa. Uklepało nam się przez ponad 10 lat, że mówię do nich na pan/pani - zmienienie tego z dnia na dzień nie będzie łatwe... Może uda mi się załatwić sprawę trzecioosobowo, dla mnie to "niech mama powie" czy "czy mogę tatę prosić" jest level wyżej niż bezpośrednie zwroty i bardziej formalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga, ja ze ślubów znajomych sprzed kilku lat pamiętam, że zazwyczaj to Pan Młody podczas wesela stresował się tym, że będzie musiał spytać teściów czy może mówić do nich "mamo", "tato". Ale to byli zazwyczaj bardzo grzeczni i rodzinnie Panowie Młodzi ;)
      Ja do swoich również mówię pan/pani. I też od długiego czasu.
      Dobrze kombinujesz ;) Nie jest to ładne określenie, ale dzięki temu jest mniej osobiste.

      Usuń
  6. Ja mówię do teściowej mamo tak się utarlo bo z nią mieszkamy i jestesmy w bliskich stosunkach dogadujemy sie ale czasami mnie wkurza i narzekam na nią ale tak jak z moją mamą nie zawsze jest idealnie...tyle w temacie. ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z autorką - dziwny zwyczaj :( Też będzie mi bardzo ciężko przejść z per Pan, Pani na Mamo, Tato. Uważam, że te nazwy przysługują tylko naszym rodzicom i nie powinno się ich stosować w stosunku to teściów.

    OdpowiedzUsuń
  8. do Teścia nie będę miała problemów, żeby mówić Tato, bo go uwielbiam, podobnie mój Luby uwielbia mojego Tatę :) z mamami jest problem - ja nie cierpię swojej, jestem z nią stale w stanie wojny. Teściową da się znieść, bez szału, ale na dłuższą metę jest mocno męcząca (bawi się w ezoterykę, masaże energetyczne, gwiazdy, numerologie i inne takie i ciągle o tym gada i w domu rozwieszone jakieś 'modlitwy' brrrr)

    OdpowiedzUsuń
  9. a mieszkasz z tescowa moze? ja na poczatku tez mialam inne zdanie, zaprzeczalam wszelkim stereotypom..niestety mieszkamy u mojego PM i zdanie zmienilam ogromnie o niej ..niestety.. i jak najszybciej chce sie wyprowadzic gora pol roku jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mieszkałam i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie :)
      Życzę powodzenia w realizacji planów o samodzielnym mieszkaniu. Trzymam kciuki :)

      Usuń
  10. Znam rodziców narzeczonego już kilkanaście lat, to szalenie sympatyczni i wyluzowani ludzie. Mowie do nich pani/pan ale nie przypuszczam, żebym miała problem zacząć zwracać się do nich na ty. Wszystko zależy od stosunków i od podejścia. Nie ma się co stresować ma zapas.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja teściowa też zapowiadała się super, lecz jak musiałam miesiąc przed ślubem z nią mieszkać to wyszło szydło z worka :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to było w jednym z kabaretów "Ja tam moją teściową lubię, ona mi zawsze dobrze doradzi, powie co źle robię, jak dzieci trzeba wychować, nakrzyczy na mnie jak zasłużę!":D

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mam z tym problem... Niestety mama PM zmarła i teściowej mieć nie będę, ale teścia tak. Na razie nadal zwracam się do niego na Pan, jednak czasem wysmyknie mi się proste zdanie sformułowane bezpośrednio ponieważ... do każdego nowego partnera mamy w zasadzie od dziecka mówiłam po imieniu; teraz do jej nowego męża także. Więc zwracanie się po imieniu do taty PM było by dla mnie dość naturalne tylko, że ... mam wrażenie iż przyszły teściu nie bardzo zniósł by taką formę; jest dość tradycjonalny, poważny; słowa "tato" jakoś nie przejdą mi przez gardło, bo od dzieciństwa nie kojarzą mi się dobrze...
    Natomiast moja mama (bardzo wyluzowana, wesoła kobieta) sama zaproponowała PM aby zwracał się do niej po imieniu. Czasami jeszcze nie bardzo mu to przez gardło przechodzi, ale są momenty że zaskakuje mnie naturalnym wygłosem tegoż zwrotu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie wyobrażam sobie to moich teściów Pan albo Pani mówić....już po pierwszym spotkaniu byliśmy na Ty. Po cywilnym ślubie nic się nie zmieniło. Mój mąż nazywa moich rodziców po imieniu a ja jego. Wydaje mi się, że to najbardziej zdrowa relacja.

    OdpowiedzUsuń